Rozdział 7
Nie sprawdzony. Mogą znaleźć się błędy.
***
- Na...Natsu? - zapytała Zendaya. - To ty?
- Eee...tak? - odpowiedział chłopak.
Aki i Zendaya patrzeli jeszcze przez chwilę na chłopaka. Nagle z oczu kobiety zaczęły powoli lecieć łzy.
- Nie wierzę...NATSU! - kobieta zaczęła biec w jego stronę i rzuciła mu się na szyję.
- Hę?
- Mam wrażenie, że kolejna kobieta mu się rzuca na szyję. - powiedział Gray.
- Ma powodzenie chłopczyna. - powiedział Happy. - Już widzę tą zazdrość u Lucy. Hihi. Masz nową rywalke w miłości.
- Nie jestem zazdrosna! - krzyknęła Lucy, lekko się rumieniąc.
- Nie wierzę, że Cię znów widzę. - powiedziała zapłakana Zendaya.
Spojrzała znów na Natsu. Chwyciła go za policzki. On jedynie się lekko zarumienił, nie wiedząc dalej o co chodzi.
- To naprawdę ty...- mówiła przez łzy. - To...tyy...- i znów się do niego wtuliła.
- To ty...mój mały "bąbel". - i znowu się rozpłakała.
- Hę? - zapytał chłopak.
- "Bąbel"!? - zapytali inni.
- To ty...nawet nie wiesz jak się bardzo cieszę, że Cię widzę...- zaczęła mocnej tulić chłopaka. - Dlaczego ja wcześniej, niczego nie dostrzegłam? Przecież to odrazu widać...- odsuneła się od różowo-włosego.
- To podobne zachowanie. I...ten wygląd. Wyglądasz zupełnie jak twój ojciec. Jedynie co was trochę wyróżnia, to wiek, wzrost, budowa ciała, magia i fryzura. A tak to...normalnie jak bym Aki'ego widziała. - powiedziała kobieta. - Mam rację kochanie? - tym razem zwróciła się do mężczyzny.
- Ee....- tylko tyle dał radę powiedzieć, bo cały czas stał w szoku.
- No choć tutaj! - powiedziała kobieta i znów chciała rzucić się na Natsu.
- Wow. Zaraz, zaraz. - przeszkodził jej. - Kobieto! O co ci chodzi? Dlaczego się na mnie rzucasz? Dlaczego mi mówisz, że "mnie długo nie widziałaś"? I dlaczego nie nazwałeś "bąbel"!?
- Cóż...może być to dla ciebie wkurzające i też napewno jesteś w mega szoku, ale...no...cóż mam poradzić. Tak bardzo się cieszę, że po tych 400 latach widzę znów mojego NAJMŁODSZEGO SYNKA - w oczach Zendaya'i znowu zaczęły się gromadzić łzy.
- Najmłodszego synka?! - krzyknęli wszyscy.
- ŻE JAK?! - krzyknął Natsu.
- Zaraz chwila. - powiedział Gray. - Chcesz powiedzieć, że Natsu to...to twój...
- Tak. To mój mały syneczek. - powiedziała szczęśliwa.
- Że co!? Nie! To nie możliwe! Nie możesz być moją matką! - krzyknął Natsu.
- A to niby dlaczego nie? - zapytała Zendaya.
- Bo wyglądasz jak byś była odemnie o jakieś 8-9 lat starsza!
- Cóż...masz rację. Ale to robi przez to że, zapadłam w kilkusetny sen. I moje ciało się nie zestarzało. A kilka miesięcy temu, obudziłam się z tego snu. Dlatego wyglądam na młodą. - powiedziała Zendaya.
- Ale i tak to nie możliwie. Moi rodzice nie żyją! - powiedział Natsu.
- A skąd ta pewność?
- Zeref mi to powiedział! Powiedział, że nasi rodzice zostali zabici przez smoki!
- Miałeś kontakt z bratem?
- Tak! Niestety tak!
- Co ma znaczyć "niestety"? - zapytał kobieta.
- Nie nawidzę go! Pieprzony h...
- NIE MÓW TAK! Słyszysz?!
- Gadasz zupełnie jak on! - pokazał palcem na Aki'ego.
- I się dziwisz? Obrażasz mojego syna! I twojego brata! TWOJEGO JEDYNEGO, STARSZEGO BRATA!
- I co z tego! Mam to gdzieś! Nie nawidzę go!
- Natsu!
- Nie zmienię zdania! A poza tym...nadal to nie możliwe, że żyjecie!
- Wiem, że możebyć dla ciebie dziwne. I że tak łatwo nie uwierzysz, ale to prawda. My naprawdę żyjemy.
- Czyli co? Zeref mnie okłamał?
- Nie. Nie okłamał Cię. Powiedział ci to, co wiedział. Nie miał pojęcia, że jednak żyjemy. My sami nie wiedzieliśmy. Gdy się obudziłam, nie wiedziałam, że Aki i wy dwaj żyjecie. Tak samo on. Nie wiedział, że ja, ty i Zeref jednak żyjemy. Prawda Aki?
- Tt...tak. Masz rację. - powiedział Aki.
- Widzisz? Więc proszę. Uwierz nam. - powiedziała Zendaya.
Natsu spojrzał na nią. Potem na Aki'ego. Mężczyzna jedynie obrócił wzrok w inną stronę.
Chłopak powtórnie spojrzał na kobietę. Smutno na niego patrzała.
- Eh...ok. Niech wam będzie. Uznajmy, że wam wierzę.
- Naprawdę?
- Tak.
- Ooo...jak bardzo się cieszę. No choć do mamy! - powiedziała Zendaya i przytuliła "syna" do swojej piersi
- Ale...nie duś mnie. - wyjąkał Natsu.
Reszta jego przyjaciół widząc tą całą scenkę, uśmiechnęli się.
***
Zbliżał się wieczór. Magowie postanowili przenocować pod namiotami na łące. Chcieli być zdala od tego cmentarzu. Bali się. Głównie Happy, Kuro, Shiro, Wendy i Lucy.
Siedzieli teraz właśnie przy ognisku.
- Mój mały "bąbel". Moje "maleństwo". Mój synek. - mówiła Zendaya, przytulając do siebie Natsu.
- Błagam Cię. Przytulasz mnie już tak od godziny...daj mi oddychać. - wyjąkał chłopak.
- Oj. Przepraszam.
- Hehe...naprawdę musisz się cieszyć, że go widzisz. - powiedziała Lucy.
- Tak. I to bardzo.
- Ale nadal czegoś nie rozumiem. Jakim cudem wy żyjecie? - zapytał Natsu, "matki".
- No cóż. Aki żyje, ponieważ Acnologia nie zdążył go zabić. Bo wiecie, że Acnologia zabijał mnóstwo smoków i Smoczych Zabójców. A Aki, nie chciał być jego ofiarą więc...nauczył się magii dzięki, której może przyjąć formę człowieka i smoka. I żeby Acnologia go szybko nie znalazł to przemieniał się w smoka. Ale mało to zadziało, bo jak każdy smok ma dobry węch. Więc Aki jak by to powiedzieć...uciekał przed nim. Uciekał w każde zakamarki.
- A jak to możliwe, że ma taki młody wygląd? - zapytał Gray.
- Smoki starzeją się bardzo powoli. A Aki będąc w formie smoka, bardzo wolno się starzał. W formie ludzkiej też przebywał, ale jak dowiedział się, że w formie smoczej wolniej się starzeje i że jego ludzka forma pozostanie w takiej samej postaci jaka była przed przemianą. Postanowił, że będzie częściej używać formy smoka. - powiedziała Zendaya. - Żeby potem jak spotka, piękne, atrakcyjne kobiety, to się przemieni w człowieka i będzie dalej...jak on to ują "młodo i seksowie" wyglądał.
- Czyli chodzi o dziewczyny? - zapytała Erza.
- No niestety. Chce wyglądać super przy panienkach. - powiedziała czarno-włosa.
- Zachowuje się jak jakiś "Lovelas". - powiedziała Carla.
- Dokładnie. Ale nie. Dopóki jeszcze chodzę po tym świecie, nie będzie do cholery jasnej, zarywać do innych kobiet! On jest żonaty do cholery! Dość tego! Jak on wróci to mu przyłoże! Albo nie...gorzej. Hihi...pozbęde się tego czego żadny facet by nie chciał stracić.
- Chyba nie mówisz o...- powiedziała Shiro.
- Oj tak. Dokładnie. Hihi hi.
- Ale to brutalne. - powiedziała Lucy.
- I to bardzo. - dodała Erza.
- Ooo...na samą myśl o tym zaczęło mnie boleć pomiędzy nogami...- powiedział Gray, przymając się za krocze.
- Mnie też. - dodał Natsu, robiąc to samo co Gray.
- I o to chodzi. Hihi...oj tak. Oberwiesz Dragneel. - powiedziała Zendaya, robiąc złowrogi uśmieszek.
- Ale ja nic nie zrobiłem. - powiedział Natsu.
- Nie chodzi o Ciebie. Tylko o Aki'ego.
- A tak w ogóle...to gdzie on jest? - zapytał Kuro.
- Powiedział, że chce zostać trochę sam. - powiedziała Shiro.
- Ok. To wiemy jakim cudem Aki żyje. A co z tobą? - zapytał Happy.
- Cóż ze mną było coś takiego, że gdy 400 lat temu, jak smoki zaatakowały Mizūmi. To ja w ostatniej chwili używam najsilniejszego zaklęcia jakie miałam. To zaklęcie miało pozabijać wszystkie złe smoki i uchronić mieszkańców. Ale niestety. Użyłam tej mocy zbyt późno i wszystkich nie zdążyłam ocalić. Wliczając w to Natsu. A ludzie, którzy przeżyli...zasnęli na 20 lat. To było zaklęcie, trochę podobne to zaklęcia "Fairy Sphere". Ale...ta moc, którą użyłam była naprawdę bardzo potężna. A rzucenie tego mag musi poświęcić swe życie. Nie mogłam patrzeć jak te jaszczury zabijają nie winnych. A moim obowiązkiem było zlikwidowanie zagrożenia. Innymi słowy...moja magia nie dość, że kopiuje inną magię, to też została stworzona to niszczenia mrocznej magii. A te smoki posiadały mroczne oblicze. Więc musiałam. Rzuciłam to zaklęcie. Nie chciałam, żeby reszta ludzi poumierała, a tym bardziej chciałam żeby moi najbliśsi przeżyli. Ale niestety nie udało mi się. Gdybym ciebie wtedy lepiej pilnowała, to byś pewnie przeżył. Jak twój ojciec i brat. - powiedziała kobieta. - Ale nie dopilnowałam. Pozwoliłam tobie, żebyś się ode mnie oddalił. I przez to ty...eh...po rzuceniu zakręciła zasnęłam na 400 lat. Tak jak wy dzięki "Fairy Sphere", przeżyliście i zasnęliście na 7 lat. Tak ja przeżyłam i zasnęłam na 400 lat.
- Ale jak to możliwe. Skoro to zaklęcie miało cie zabić? - zapytała Erza.
- Błękitna Magia, potrafi żyć własnym życiem. Sama wybiera sobie osobę, w którą się wcieli. Moja magia to dobra magia. Sprawia tylko dobre rzeczy. A wybiera ludzi tylko z dobrym sercem. Czarna wybiera ludzi, którzy są źli albo tych którzy próbują nauczyć się tej magii. A za to biała magia wybiera ludzi jak wypadnie. I tych dobrych i tych złych. A jak widać...moja magia "widzi", naprawdę bardzo dobrą osobę we mnie. Skoro sama...postanowiła dać mi ostatnią szansę.
- Czyli jak np. Czarna magia dała Zeref'owi nieśmiertelność i zdolność nie starzenia się. To...tobie dała kolejne życie. - powiedziała Lucy.
- Tak. Dokładnie. I za to bardzo jej dziękuję. - powiedziała Zendaya.
- Może to być trochę głupie i smutne pytanie, ale...co się stało z Natsu. 400 lat temu? - zapytał Happy.
- Happy.
- Też chciałbym wiedzieć. - powiedział Natsu. - Co się ze mną wtedy stało?
- Cóż. Tak jak mówiłam wcześniej to...poprostu nieupilnowałam Cię. Aki mi powiedział, że przyszłeś do niego. Zachciało Ci się w bohatera bawić. Przybiegłeś tam. Twój ojciec walczył wtedy z jednym ze smoków. W jednym momencie Aki, był znieruchomiony. Nie mógł nic zrobić. W ostatnim momencie przybiegłeś. I zaczołeś bronić Aki'ego. Kazał ci uciekać. Ale go nie słuchałeś. Mówiłeś, że nie zostawisz go, kiedy ma kłopoty. Że nie zostawisz kogoś dla ciebie ważnego. Smok z którym Aki walczył, tylko stał i się śmiał. Śmiał się z tego, że "mu tyłek ratuje syneczek". Natsu zaczął na niego krzyczeć. Krzyczał żeby "zostawił jego tatę". A ten smok nic z tego nie robił. Tylko jedynie powiedział, że "ten mały zaczyna go wkurzać". Potem podniusł łapkę machnął ją w dół i...- w tym miejscu przerwała.
- Nie mów, że...
*Zendaya kiwneła głową na "tak"*
- O matko. To straszne. - powiedziała przerażona Wendy.
- Aki nie mógł po tym wszystkim się pozbierać. Mówił, że za każdym razem śnił mu się ten starszy monet. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Mówiłam mu kilka razy, że to nie jego wina. Ale...on był uparty. Nie chciał tego słuchać.
- Czyli mam zrozumieć, że zginąłem przez własną głupotę? - zapytał Natsu.
- Nie. To nie przez twoją "głupotę". Po prostu...nie wiedziałeś co się dzieje. Miałeś zaledwie 4 latka. Nie obwiniaj siebie. Ani tym bardziej Aki'ego. Gdyby tylko wtedy mógł, to by cię uratował. Więc proszę. Nie obwiniaj ani siebie, ani Aki'ego.
- Spróbuje.
- Dziękuję. - powiedziała kobieta. - Mój mały "bąbel". - przytuliła go do siebie.
- Kto wymyślił tą głupią ksywke? - zapytał.
- Aki.
- Hm. To było pewne.
- A skąd to słowo? - zapytał Happy.
- Bo gdy Natsu się urodził, to był taki orąglutki. Wyglądał jak taki paczuszek albo bąbelek. Taki słodziak. - rozczulała się.
- Ooo...
- ŻADNE O! - krzyknął oburzony Natsu.
- Ale za to, Zeref to było "maleństwo". Bo jak się urodził to był taki maluteńki.
- To też wymyśli Aki? - zapytał Gray.
- Tak. - odpowiedziała krótko Zendaya. - Tak bardzo bym chciała, żeby on też tu był. Byłam bym jeszcze bardziej szczęśliwa.
- Pff....
- Coś mówiłeś? Synku. - zapytała kobieta robiąc przy tym sztuczny uśmiech.
- Ee...nie. - odpowiedział krótko Natsu.
- I dobrze. Bo nie masz obrażać brata, który cię bardzo kochał.
- Taa...jasne.
- No tak. Jak Zeref się dowiedział, że będzie mieć rodzeństwo to się bardzo ucieszył.
- Serio? - zapytał różowo-włosy.
- Tak.
- O, opowiedz nam to. - powiedział Kuro.
- Z miłą chęcią.
- Jeszcze tego brakowało. Słuchanie o moich narodzinach. - powiedział Natsu.
- A to jest synku, bardzo ciekawe. - powiedziała Zendaya.
- Yhym...
- No tak. I poza tym. Dowiesz się czegoś nowego.
- Czego?
- Zobaczysz.
- To my z chęcią też posłuchamy. - powiedział Gray. - Oczywiście jeśli się zgodzisz.
- No pewne. Możecie też posłuchać.
A więc...
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro