Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- Aa...ale się obżarłem. - powiedział Natsu, masując się po swoim brzuchu.

- Aye. Ja też. - powiedział Happy.

- Wy to sporo, potraficie zjeść. - powiedziała do chłopaków, Scarlet.

- A zwłaszcza Pan Natsu. - powiedziała Wendy.

- Ten to by, chyba słonia zjadł. - powiedział Gray.

- A żebyś wiedział. - powiedział Natsu.

- Co za idiota.

- Coś ty powiedział, "mrożonko"!?

- To co słyszałeś! "Płomyczku"!

- Chcesz się bić "gołodupcu"!?

- No dawaj "zapałko"!

Obaj zamierzali już rzucić się na siebie pięściami, gdy nalge...

- SPOKÓJ! ALE JUŻ! - krzyknęła Erza, na pół miasta.

- Aye Sir! - krzyknęli obaj przestraszeni.

- To mój tekst, no! - powiedział oburzony Happy.

- Ej Ty! - krzyknął ktoś.

Wszyscy obrócili się.

- Kto? - zapytał Natsu.

- Ty! - powiedział mężczyzna i zaczął podchodzić do Dragneel'a.

- Ja? - zapytał Gray, wskazując na siebie.

- Nie ty!

- To kto w takim razie? - zapytał Happy.

- On! Ten z tym "badziewnym" kolorem włosów! - pokazał palcem na Natsu.

- Chyba chodzi o Ciebie, Natsu. - powiedziała Lucy.

- O mnie?

- A kto, oprócz ciebie ma "badziewny" kolor włosów? - zapytał Gray. - Poza tym, wskazywał na Ciebie.

- Tak, dokładnie! Na ciebie "różowy"! - pokazał znów palcem na różowowłosego .

- Na mnie?

- TAK!

- No ok. A kim wy jesteście?

- Nie zadawaj głupich pytań.

- To nie było głupie pytanie. - powiedział Natsu.

- Jesteśmy strażnikami tego miasta. - powiedział drugi mężczyzna.

- Strażnikami? - zapytał Gray.

- Tak. I przyszliśmy zatrzymać tego typka. - powiedział strażnik.

-Co? Dlaczego? - zapytał Dragneel.

- Dobrze wiesz dlaczego.

- Nie. Nie wiem.

- To ci powiem dlaczego. Zostajesz zatrzymany za: zniszczenie połowy miasta, za bijatyki, za kradzież jedzenia z budek, za ucieczki przed strażą i za dwukrotne nie zapłacenie rachunku w dwóch restauracjach!

- Wow. To trochę sporo nabroiłeś. - powiedział Fullbuster.

- Ale to nie ja zrobiłem. Fakt. Zniszcze czasami kilka budynków, i nie zapłacenie za rachunki. Ale tym razem tego nie zrobiłem! - bronił się chłopak.

- Taa...jasne. Uważaj, bo uwierzę. - powiedział strażnik.

- No, ale to naprawdę nie ja!

- Ta...myślisz, że jak zmienisz fryzurę, przebierzesz w inne ciuchy, rzucisz na siebie zaklęcie, które cię nieco odmłodzi i powiesz nam jakieś zmyślone historyjki. To się grubo mylisz. O nie. Nie ze mną te numery "Bruner".

- Co? - zapytał Natsu, nie wiedząc dokładnie o co chodzi.

- To co słyszałeś. A teraz zostajesz zatrzymany!

- Nie ma mowy! Nie pójdę siedzieć za co czego nie zrobiłem!

- Ah tak?

- Tak.

- Mamy Cię siłą wyciągnąć?!

- No dawajcie.

- Zaraz chwilunia. - wtrąciła się Lucy. - To naprawdę nie mógł być Natsu. Był cały czas z nami. Poza tym, jakieś pół godziny temu przjechaliśmy do Sakura City.

- O no właśnie! Moja kumpela mówi prawdę. Byłem cały czas z nimi.

- Myślisz, że uwierzymy twojej "dziewczynie"?

- "Dziewczynie"!? Nie jestem jego dziewczyną! - krzyknęła zawstydzona dziewczyna.

- To ja mam dziewczynę? Luce jesteś moją "dziewczyną"? - zapytał Natsu.

- No oczywiście, że nie! 

- Dobra dość tego! Nie mamy czasu, by wysłuchiwać tych waszych głupich kłótni! "Różowy palancie"! Idziesz z nami!

- Nigdzie nie idę! I nie jestem "różowym palantem"! - krzyknął Natsu i rzucił się z ognistymi pięściami w stronę strażników.

- Żelazna Pięść Ognistego Smoka!

Strażnicy zrobili unik.

- No proszę. Jak widzę oprócz magii kryształu, umiesz też posługiwać się ogniem. - powiedział drugi ze strażników.

- Nigdy nie umiałem się posługiwać magią kryształu! - krzyknął i znowu ruszył z pięściami w ich stronę.

Zaczęła się bijatyka.


***


W tym samym czasie.

- Dlaczego ty zawsze musisz wpakowywać nas w kłopoty? - zapytała kobieta w szarym płaszczu.

- Nie przyznawajcie się do mnie. To nic wam nie będzie. - powiedział mężczyzna w brązowym płaszczu.


*odgłos huku*

- A co to było? - zapytał jeden z zwierzaków.

-Aaaa.....!

Nie wiadomo skąd w ich kierunku leciał Natsu.


*bum*

Wylodował na ziemi.

- Ała. - jęknął obolały Natsu.

- A co ty wyprawiasz? - zapytał mężczyzna. - Skąd się tu wziąłeś?

- Spadł z nieba. - powiedział jeden ze zwierząt.

- Przepraszam. No nie chcący.

- Myślisz, że nam uciekniesz!? Nie tym razem! - w ich kierunku biegli strażnicy miasta.

- Przecież wam mówiłem, że nic nie zrobiłem! - Natsu wstał z ziemi.

- Kłam ile wlezie! I tak Ci nie wierzymy! "Różowy palancie"!

- KOGO NAZYWASZ "RÓŻOWYM PALANTEM"!? - krzyknęli równoczesinie Natsu i tajemniczy mężczyzna w płaszczu.

- Hę? - obaj spojrzeli na siebie.

- To było dziwne. - powiedział jeden ze strażników.

- Mniejsza z tym. Zostajesz zatrzymany chłoptasiu!

- Nie ma mowy! - krzyknął Natsu w stronę mężczyzn.

- Czekajcie. Szukacie typa, który zdemolował połowę miasta? - zapytał mężczyzna w płaszczu.

- Tak.

- O. To w takim razie...stoję tutaj.

- Co?!

- Nie ładnie zatrzymywać nie winnych ludzi. Oj nie ładnie. - powiedział mężczyzna podchodząc bliżej.

- Czyli to jednak ty?

- Tak to ja.

- Czyli młody mówił prawdę.

- Najwyraźniej. To teraz, zostajesz zatrzymany!

- No to dawajcie. Złapcie mnie.

Strażnicy rzucili się w stronę mężczyzny. On jedynie się zaśmiał.

Byli już blisko, mieli już zaatakować, gdy nagle...

- Żelazna Pięść...

Natsu spojrzał na mężczyznę w płaszczu.

- ...Kryształowego Smoka! - nalge cała prawa dłoń mężczyzny, była pokryta kryształem. Jednym uderzeniem powalił przeciwników na glebę.

- Kryształowego Smoka!? - zapytał zaskoczony Gray.

- Czy to...- powiedziała Lucy.

- Magia...- powiedziała Erza.

- Smoczego Zabójcy? - dokończyła Wendy.

Dwaj strażnicy upadli na ziemię, po uderzeniu. Ale po chwili wstali.

- To było moce. - powiedział strażnik.

- Tylko na tyle Cię stać? - zapytał drugi strażnik.

-Hmm..- mężczyzna w płaszczu uśmiechnął się lekko.

Nagle pod jego nogami zaczął pojawiać się kryształ. Kryształ rozprzestrzeniał się coraz dalej. Po chwili ciała mężczyzn zaczęły pokrywać się kryształem.

- Co...co jest? - zapytał jednen z nich.

Obaj mężczyźni znajdowali się w bryle kryształu.

- Spokojnie. Za kilka minut ta bryła zniknie i będziecie wolni. A w tym czasie...Orewłar. - powiedział mężczyzna. I nagle zamiast jego ciała pojawił się kryształ, który rozkruszył się na małe kawałeczki.

- Zniknął. - powiedział Gray.

- I se poszedł. Zostawiając nas samych. Znowu. - powiedział jeden ze zwierzaków w płaszczu.

- To cały on. - powiedziała kobieta.

Koło kobiety pokazał się błękitny dym. Tak samo jak i koło jej towarzyszy. Dym opadł, a po nich nie zostało ani śladu.

- Oni też zniknęli. - powiedziała Lucy.

- Ej wy! Stać!

- Przybyło ich więcej. - powiedziała Carla. Widząc biegnących w ich stronę strażników.

- To na nas też pora. Spadamy. - powiedział Natsu.

- Przecież my nic nie zrobiliśmy. - powiedział Happy.

- No tak. Ale nie mam zamiaru znowu się z nimi urzerać. - powiedział Natsu i zaczął uciekać.

- No zgoda. Niech Ci będzie. - powiedział mag lodu.

Wszyscy ruszyli się z miejsca i pobiegli za Natsu.


C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro