Jackie?
Pov. Amy
Nareszcie wszystko wróciło do normy. Równowaga została zachowana. Victor.. Okazało się, że był pod wpływem zaklęcia Mrocznego Władcy, ale gdy księżniczka Rubinu pokonała stryja, zło zostało pokonane, a Władca zginął.. tym samym doprowadzając harmonię do wnętrza świata.
Minęło pół roku od tego zdarzenia. Choć moje córki tęsknią za Melą to ja utrzymuję z nią kontakt. Nie mówię dziewczynom tego ponieważ księżniczka o to prosiła. Prosiła również o to bym zaopiekowała się jej pupilem-Jackie'm(czytaj. Dżekim), dlatego spełniam jej prośbę.
-Jackie! Śniadanie - nasypując mu do miski karmę, zawołałam go. Nie przychodził i nie przychodził,więc czekałam dalej.
Po 10 min. usłyszałam kogoś. Stał za mną. Obrociłam się i przeraziłam.
-Kim.. Kim jesteś? - spytałam wpatrując się w jego oczy. Były znajome. Po chwili wpatrtwania się.. Olśniło mnie.. - Jackie? - miał takie same oczy jak piesek choć nie był zwierzęciem a bardzo przystojnym mężczyzną. Mela miała takie same.
Pov. Jackie
Spałem sb(czyt.sobie) smacznie kiedy zawołała mnie Amy. Długo nie wychodziłem, ale po 5 minutach obudziłem się..
Przede mną stało lustro, więc gdy spojrzałem na nie zaspanym wzrokiem.. Znów zmrużyłem oczy, ale widziałem dużo. Chciałem sprawdzić czy nie myliłem się w tym co ujrzałem.. Szybko otworzyłem oczy.. Nie myliłem się.. Byłem człowiekiem, byłem.. sobą. Klątwa została zdjęta. Nareszcie.
Ubrałem się za pomocą magii którą posiadam i zszedłem na dół. Skierowałem się do kuchni. Gdy wszedłem Amy obróciła się. W pierwszej chwili była zła a w drugiej zaskoczona. Poznała mnie
-Jackie? - spytała niedowierzając
-Tak ale.. - przerwałem by chwilę się zastanowić co powiedzieć..
Postanowiłem opowiedzieć jej prawdę - Nie nazywam się Jackie ale Matt. - słuchała mnie z ciekawością. Po skończeniu monolog spytała:
-Skoro to co mówisz jest prawdą to.. czemu nie powiesz jej tego? Bo chyba zamierzasz wrócić do domu, prawda?-zastanowiłem się.,, Tak chcę wrócić i opowiedzieć jej wszystko", chciałem odpowiedzieć, ale na razie nie mogę.
-Prawdę mówiąc.. Tak chcę wrócić, ale jeszcze nie mogę. Jeszcze nie teraz
-Dlaczego?
-Mam przeczucie że wkrótce się zobaczymy, a poza tym niedługo zaczyna się Turniej Czerwonej Róży, a ona tego nie przegapić, więc..
-Więc.. zamierzasz powiedzieć jej po turnieju?
-Tak
-No dobrze.. Ale co ja jej powiem?
-Powiesz, że odnalazł się właściciel Jackie'go. Albo nie.. mam inny pomysł- zmieniłem się w psa- Nic nie mów. Będę obok.
-Fajny trick Matt..
-Dziękuję. A teraz przepraszam idę się przejść- zmieniłem się z powrotem w człowieka. - Powiedz sąsiadom, jakby pytali że jestem twoim dalekim kuzynem i przyjechałem w odwiedziny. - wyszedłem.
Rozmyślałem całą drogę. Naprawdę nie mogę się teraz ujawnić. Nie mogę powiedzieć Eris. Gdybym to zrobił była by w niebezpieczeństwie. Powiem jej po meczu, po TCR, że jestem jej... Bratem! Gdy tak szłem wpadłem na kogoś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro