Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Ta wojna była ciężka. Nic nie spodziewał się, że Avon zostanie tak zniszczony, tak zbombardowany. Najpierw zaatakowali Północne Pola. Dokonywali mordów, zginęło tam ponad dziesięć tysięcy istot. Potem dopadli Środkowe Wody, następnie zabrali się za Południowe Wzgórza, gdzie mieszkałam. Na szczęście nasz dom był dobrze chroniony... przeze mnie... A ja miałam ledwie szesnaście lat... Jednakże to mnie właśnie wybrano. To mnie obarczono tymi wszystkimi obowiązkami. Co ciekawszy z Was zapytałby- dlaczego? Otóż... Mam niesamowity dar. Potrafię przemienić się w każde zwierzę, jakie tylko na Cerberusie istnieje. Nie wiecie, co to Cerberus? Ach, tak. Zapomniałam. Większość z Was pochodzi zapewne z odległej planety Ziemi. Cerberus też jest planetą, tylko że znacznie różni się od tej Waszej. Przede wszystkim istnieją tu stworzenia, które na Ziemi znane są tylko z opowieści. Dla nas widok wróżek przelatujących nad łąką jest równie normalny, jak dla Was widok motyli. Smoki są niczym zwierzęta domowe, a pegazy pasą się na padokach. Oczywiście mamy tu zwyczajne dla Was zwierzęta- psy, koty, konie...
 Wszystkie powyżej wymienione istoty cierpiały pod czas wojny. Zabijano je. Traktowano, jak rzeczy.
 Już chyba każdy Avonianin marzył o końcu tej wojny. Trwała już trzy lata i nadal nie było widać jej końca na horyzoncie. Przez te wszystkie lata powstało już tyle okropnych miejsc, obozów, które tu nazywały się Lorterami, czyli po Avoniacku- złem. Dzień przed moimi trzynastymi urodzinami wydarzyło się coś okropnego... Pamiętam, że prowadziłam wtedy pamiętnik. Oto, co w nim napisałam:

"Spokój tego dnia został przerwany przez nagłą wizytę Ellionów. Było ich trzech. Każdy z bronią w ręku. Bałam się. Siedziałam przy stole z matką, młodszą siostrą Alis i dorosłym bratem Arnim. Kazali nam wstać. Zapytali moją matkę, czy ja i Alis jesteśmy jej dziećmi. Skłamała, że nie. Dzięki temu nie zabrali nas do Lorteru. Powiedzieli, że zabiorą mamę i Arniego do miejsca zwanego Rajem, że się ucieszą, gdy już tam będą, że będzie im tam dobrze. I przede wszystkim, że wrócą za kilka dni. Kłamali. Och, jak oni kłamali. Powiedzieli też, że niedługo i po nas wrócą. Kiedy wyszli, powiedziałam do Alis, że zmienię się w muchę i polecę za nimi, by sprawdzić, gdzie faktycznie ich zabiorą. Wyleciałam przez szparę w drzwiach i leciałam tak szybko, jak tylko mogłam. Doleciałam aż do peronu, gdzie spotkałam kogoś, kogo wcale nie chciałam tam spotkać. Fredro. Mój odwieczny wróg Fredro. Co on tam robił w tej chwili, tego mogłam się jedynie domyślać. Był przemieniony w małego koliberka. Po jego brązowych, niemalże czarnych oczach od razu poznałam, że to on.

-Amaya- poznał mnie- ale ty wiesz, że oni jadą tym pociągiem do Lorteru?- zapytał z nonszalanckim uśmieszkiem.

Lorter. A więc tam ich zabierają... Wiedziałam.

 Nic mu nie odpowiedziałam, tylko odleciałam do domu. W małej muszej główce raz po raz odbijały mi się słowa Elionów mówiące, że jeszcze kiedyś wrócą po mnie i po Alis. Muszę być gotowa. Gotowa na ich przyjście"

 Pewnego dnia ja i Alis postanowiłyśmy uciec. Na szczęście miałyśmy gdzie. W pobliskiej miejscowości mieszkała nasza ciocia Daisy. Oczywiście, przyjęła nas, ale od chwili zamieszkania u niej musiałyśmy przestrzegać wielu zasad, nie wolno nam było robić wielu rzeczy. Poza twierdziłam, że ciocia bała się mojego daru, ponieważ rzadko pozwalała mi z niego korzystać. Ciocia powiedziała, że nie ma pojęcia, dlaczego obdarzono mocą avoniańską dziewczynę. Ona sama urodziła się... w Elionie. A ja nie miałam do niej szczególnego zaufania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #fantasy#war