Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Mizūmi, Seven, 02.lipica. X393.

- Wow. Mamusiu. Ja czuję jak on kopie. - powiedział 3-letni chłopiec.

- Naprawdę?

- Tak. Ja też tak robiłem?

- Hah. Tak kochanie. Nawet bardziej. - zaśmiała się kobieta.

- Już wróciłem!

Mąż kobiety wszedł do domu, a potem przyszedł do reszty rodziny.

- A co wy tutaj robicie? - zapytał mężczyzna.

- Słuchamy jak się ma dziecko. - powiedział chłopiec.

- Naprawdę?

- Tak.

- Mogę też posłuchać? - zapytał mężczyzna i podszedł do żony.

- Tak! Choć tatusiu i posłuchaj.

Mężczyzna kucnął przy kobiecie. Przyłożył swe dłonie i ucho na okrągłym brzuchu czarno-włosej.

Czując jak dziecko porusza się w łonie matki, różowo-włosy uśmiechnął się.

- Też to czujesz tato?

- Tak. Coś czuje, że mały będzie chciał niedługo wyjść.

- A skąd wiesz, że mały? Może to będzie mała?

- A będzie? - zapytał.

- A tego ci nie powiem.

- Nie noo...znowu zaczynasz? -mężczyzna wstał z klęczek. - Z pierwszym dzieckiem robiłaś to samo. Też nie chciałaś mi powiedzieć.

- I co? Źle było? Przynajmniej miałeś niespodziankę.

- Tak, wiem. Ale tym razem chcę wiedzieć czy będę oczekiwać się syna czy córkę.

- Nie powiem.

- Zendaya no.

- Przykro mi, Panie Dragneel. Ale nic tobie nie powiem. - Zendaya wstała z krzesła.

- Jesteś wredna. Ale nie zapominaj, że mam tu osobę, która na 100% mi powie.

- Niby kto?

- Jak to kto!? Nasz pierworodny. Zeref! Kochasz tatusia?

- Tak. Pewnie. - odpowiedział Zeref.

- Bardzo?

- Bardzo!

- To powiesz tatacie czy będziesz mieć siostszyczkę lub braciszka?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo nie wiem. Mama mi nie powiedziała.

- Jak to nie?! Napewno ci powiedziała! - krzyknął Aki.

- Nie. Nie powiedziała. - powiedział lekko przestraszony chłopiec.

- Aki nie krzyczy na niego!

- Nie krzyczę na niego!

- Czyżby? - zapytała Zendaya i spojrzała na syna.

Faktycznie mały był lekko przestraszony. Pewnie dlatego, że tata podniósł głos na niego. A nigdy tego nie robił.

- O nie. Przepraszam synku. Tata nie chciał. Naprawdę. Przepraszam. - podszedł do chłopca i go mocno przytulił. - Tak bardzo. Wybacz mi.

- Wybaczam. - przytulił się do ojca.

- No. Tak to powinno wyglądać. A teraz skoro jesteś już w domu, to mogę pójść na chwilę do mojej siostry.

- A po co? - zapytał.

- A co nie mogę już odwiedzić mojej siostry?

- Nie no możesz. Tylko się pytam, po co do niej idziesz?

- A tak sobie pogadać. Poplotkować.

- I zapewnie powiedzieć jej, że będziesz mieć syna lub córkę.

- Aki. To się robi już nudne.

- I tak się dowiem. Jeszcze zanim zaczniesz rodzić.

- No to zobaczymy. Dobra, to ja już idę. Pilnuj Zeref'a. I to bardzo dobrze. Do zobaczenia. - powiedziała kobieta i wyszła z domu.

***

Zendaya szła właśnie uliczkami miasteczka. Była piękna, słoneczna pogoda. Czarno-włosa lubiła taką pogodę. Po jakiś 5 minutach byłam już pod domem swojej siostry.

Zapukała do drzwi. Po chwili drzwi się otworzyły, a w progu stała blond-włosa kobieta.

- Witaj Anno. - powiedziała Zendaya.

***

- ZARAZ CHWILA! - ze wspomnień kobiety, wyrwał głos Natsu.

- Co się stało? - zapytała kobieta.

- ANNA!? - zapytali wszyscy.

- Tak Anna. Zgaduje, że ją znacie.

- Tak znamy ją. - powiedziała Erza.

- Poznaliśmy ją rok temu. - powiedział Gray.

- To moja pra, pra, pra, pra, pra, pra, pra...pra, prababka. - powiedziała Lucy. - Jeśli mówimy o tej samej Annie.

- Ta Anna, o której mówię ma na nazwisko Heartfilia.

- TO ONA! - powiedziała Lucy.

- To moja siostra. - powiedziała Zendaya.

- Siostra!?

- Przybrana.

- Serio? - zapytał Happy.

- Tak. Gdy byłam mała, jej rodzina mnie zaadoptowała.

- A teraz wracając do historii. - powiedziała Zendaya i dalej kontynuowała.

***

Tego samego dnia wieczorem, szpital w Mizūmi.

Aki wraz ze swoim synem i swoimi "przybranymi" braćmi siedzieli właśnie na korytarzu w szpitalu.

A dlaczego się pytacie?

A dlatego, że...

- ZENDAYA WŁAŚNIE ZACZĘŁA RODZIĆ!!! - krzyknął na cały szpital Aki. - Dlaczego to tak długo trwa aaa...- ze zdenerwowania zaczął obgryzać paznokcie.

- Aki, przestaj tak panikować. - powiedział rudo-włosy z czerwonymi końcówkami.

- Ja wcale nie panikuje!

- Właśnie że panikujesz. - powiedział mężczyzna z ciemnoniebiskimi włosami i ciemną karnacją. - I to bardzo. Zachowujesz się tak samo jak 3 lata temu, w dniu narodzin Zeref'a. Też siedziałeś na korytarzu i ze stresu zaczołeś obgryzać paznokcie.

- To to nie prawda!

- Owszem. Acnologia ma rację. Robiłeś tak.

3 lata temu

Nadszedł dzień, w którym Aki wraz z Zendaya'ją mieli doczekać się dziecka. Zendaya zaczęła właśnie rodzić. A Aki siedzi właśnie na korytarzu i czeka aż dziecko się urodzi. Ze stresu zaczoł obgryzać paznokcie.

- Tylko nie obgryź sobie palców. - powiedział rudo-włosy.

Słysząc to różowo-włosy zaczął szybciej obgryzać paznokcie. I jeszcze bardziej panikować.

Teraźniejszości. W sensie X393.

- I co jeszcze powiedz, że nie mam racji.

- Masz rację Igneel. I to wielką. A teraz wracam do tego co robiłem wcześniej. - powiedział Dragneel i zaczął znów obgryzać paznokcie.

***

- ŻE CO?

- Jak to Acnologia i Igneel? Co oni mają wspólnegoz Aki'm?! - zapytał Natsu.

- Są to bracia. Ale przybrani. Wychowywali się razem w sierocińcu. Bardzo się zaprzyjaźnili. Cała trójka traktowała siebie jak braci. Między nimi było tak: Acnologia był o rok młodszy od Aki'ego, a Aki rok młodszy od Igneel'a. Więc Acno był z nich trzech najmłodszy a Igneel najstarszy.

- Igneel był kiedyś człowiekiem?! - zapytał zszokowany Natsu.

- Tak samo jak Grandine, Metalicana i bliźniacze smoki. Tylko później ich ciała zaczęły przemieniać się w smoka i...zostali smokami. Natomiast Acnologia tak samo jak Aki potrafił przyjąć i formę człowieka i formę smoka.

- NO NIE WIERZĘ! MÓJ WRÓG BYŁ KIEDYŚ KUMPLEM MOJEGO OJCA! TO JESTEŚ CHORE! - zaczął krzyczeć Natsu.

- Acnologia był kiedyś dobrym człowiekiem.

- Ta...jasne.

- Tak był. A teraz kontynuując.

***

- Tatusiu a z mamusią będzie wszystko dobrze, prawda? - zapytał 3-letni chłopiec.

- Tak synku. Wszystko będzie dobrze. Nie martw się. - powiedział mężczyzna i przytulił syna do siebie.

- Aki!

Do Aki'ego i reszty biegła kobieta. Była nią różowo-włosa, która miała włosy spięte w "kucyka". Była szczupłą kobietą z lekko opalnoną karnacją.

***

- No dobra. A ta to, co za jedna? - przerwał jej Natsu.

- To siostra bliźniaczka Aki'ego.

- Siostra bliźniaczka? - zapytał Gray.

- Tak. Prawdziwa siostra Aki'ego i moja szwagierka i prawdziwa ciocia Zeref'a i Natsu. A! I też nie zapomnijmy, że matka chrzestna Natsu.

- Serio? - zapytał różowo-włosy.

- Yhym. A Igneel jest twoim ojcem chrzestnym. Natomiast Anna to matka chrzestna Zeref'a a Acnologia ojciec chrzestny.

- Aha. Rozumiem.

- A więc kontynuujmy. I nie przerywaj mi!

- Dobra.

***

- Amanda. Anna. A co wy tu robicie?

- Jak to co? Moja znielubiana bratowa rodzi mojego chrześniaka. I ja bym nie przyszła. - powiedziała "dumnie" Amanda.

- Dlaczego ty tak nie lubisz Zendaya'i?

- Bo do ciebie nie pasuje. Do takiego przystojniaka jak ty, pasuje bardziej atrakcyjna kobieta.

- Np. Kto?

- Np. Ktoś taki jak ja...eee...znaczy obojętnie jaka. - szybko zmieniła zdanie, gdy uświadomiła sobie co powiedziała. - W naszej miasteczku jest wiele pięknych kobiet. A ty akurat wybrałeś ją.

- Wybrałem ją bo jest bardzo wspaniałą kobietą. I bardzo...piękną.

- Ta jasne.

- Zazdrościsz jej urody. - powiedział Aki do siostry.

- Ani, trochę. Jest brzydka.

- Wcale nie. Jest piękna. - rozmarzył się Aki.

- Pff...jasne. Pytacie są ja się tu wzięłam. To wy mi powiedzcie skąd wy tu się wzięliście? - zapytała Amanda.

- Cóż...żona mojego przyjaciela, rodzi mi chrześniaka. - powiedział Igneel i "sztucznie" się uśmiechnął.

- A ja przyszedłem do towarzystwa. - powiedział Acnologia.

*spojrzenie Amandy na Annę*

- Moja siostra rodzi. - odpowiedziała Anna.

- A nas nie pytaj, po co tu jesteśmy. - powiedział Aki.

Nagle z pomieszczenia, której przybywała Zendaya wszedł doktor. Aki gwałtownie wstał z krzesła. Zaczął dopytywać się o żonę i dziecko. A doktor uśmiechnął się i powiedział, że z Zenday'ją i dzieckiem wszystko w porządku. Aki odedchnął z ulgą.

- Całe szczęście. A niech mi teraz doktor powie. Bo czekałem na to aż 9 miesięcy. To chłopiec czy dziewczyna? Bo żona nie chciała mi powiedzieć.

- To silny i zdrowy chłopczyk. - powiedział doktor.

- To chłopiec? - zapytał Aki.

- Tak. To chłopiec.

Aki uśmiechnął się na tą wieść.

- No, no. Moje gratulacje stary. - pogratulował mu, Igneel.

- Dzięki. - powiedział. - A mogę ich teraz zobaczyć? - zwrócił się do lekarza.

- Oczywiście, że tak. Tylko nie zbyt długo. Pańska żona powinna odpoczywać. Wiele wysiłku przy tym użyła.

- Dobrze. A mogę wziąść ze sobą swojego najstarszego syna?

- Pewnie, że tak. Mały powinien poznać swojego nowego braciszka.

- No chodź młody. - zwrócił się do chłopca.

Chłopiec podszedł do taty i razem z nim weszli do środka, gdzie zjadowała się czarno-włosa ze swoim nowo narodzonyn synem.

Weszli do pomieszczenia, a tam na łóżku leżała Zendaya trzymająca na rękach dziecko.

- Mama. - powiedział chłopiec i pobiegł w stronę swojej mamy.

- Cześć kochanie. - przywitała się i ucałowała swego syna w czółko.

- Cześć skarbie. - powiedział Aki i dał całusa żonie. - I jak się czujesz?

- Trochę obolała. Ale dobrze.

- A jak tam z moim braciszkiem? Mogę go zobaczyć?

- Oczywiście kochanie.

Zeref przybliżył się do dziecka. I zaczął mu się przyglądać. Na widok dziecka, mały Dragneel się uśmiechnął.

- Ale on malutki. Ma taki sam kolor włosów co tata. - powiedział Zeref.

- Faktycznie. Przymniej nie będę jedynym facetem z babskim kolorem włosów u nas w rodzinie. - powiedział mężczyzna patrząc na swojego najmłodszego syna.

- A twoi rodzice nie mieli różowych włosów? - zapytała Zendaya.

- Nie. Tata miał czarne a mama blond. A z tego co wiem to moja babcia miała różowe. Więc...ja i Amanda chwyciliśmy ten kolor z dalszego pokolenia.

- A teraz twój syn odziedziczył ten kolor. I...możliwe, że jego dzieci też będą miały różowe.

- Noo...możliwe.

- A jak dacie mu na imię? - zapytał Zeref.

- No właśnie. Aki, podobno ty wybrałeś imię dla niego. Jakie to imię?

- No...teraz to mogę wam je wyjawić. - powiedział i wziął niemowlę na ręce. - To imię rzadko spotykane. I wyjątkowe. I trochę dziwne. - ostatniezdanie powiedział nie co ciszej.

- Co?

- Nie nic. - odpowiedział. - A więc jego imię to...Natsu.

- Natsu? - zapytali oboje zaskoczeni.

- Tak. Od tej pory, to dziecko nazwa się Natsu. Natsu Dragneel.

- Dlaczego akurat tak? - zapytała kobieta.

- Bo nie chcę jako jedyny mieć naimię jak pora roku.

- Naprawdę?

- Tak. I mam nadzieję, że wam się spodoba.

- Mi się podoba. Fajne imię. - powiedział Zeref.

- A tobie kochanie?

- Cóż...niech pomyślę. Hmmm...Zgoda niech będzie.

- No i super! Od tej pory mamy dwie pory roku w rodzinie hehe.

***

- Ooo jakie urocze. - powiedziały dziewczyny.

- Żadne urocze! Jak można dać dziecku tak na imię!? Przecież to krzywdzenie dziecka. Niech on tylko tu przyjdzie, to go normalnie zabije! - zaczął się wydzierać Natsu.

- Daj spokój każdy ma w swoim imieniu lub nazwisku jakieś dziwne znaczenie. - powiedział Gray. - Np. Moje imię po angielsku oznacza "Szary", nazwisko Erzy oznacza "szkarłat", a imię Happy'ego oznacza "szczęśliwy".  Więc nie jesteś jedyny, który ma coś dziwnego w swoim imieniu czy nazwisku.

- Ale przynajmniej nie macie naimię "lato. - powiedział obrażony Natsu.

- Kurde. Obrażasz się jak małe dziecko. Haha. - zaśmiał się Gray.

Reszta również się zaśmiała.

***

Aki stał oparty o drzewo. I obserwował ruiny miasteczka. Rozmyślał się nad tym czego się właśnie dowiedział. Czy to prawda że jego najmłodszy syn żyje?

*wspomnienia Aki'ego*

Ok. 420 lat temu

- No proszę kogo ja widzę. Czyżby to nie sam Król Smoków? Urosleś. - powiedział Aki.

- Bardzo śmieszne. - powiedział Ognisty Smok.

- Czego odemnie chcesz?

- Słyszałem, że krążysz tu nie daleko, więc postanowiłem z tobą pogadać.

- Niby o czym?

- Chciałem wiedzieć czy wszystko z tobą w porządku.

- Jak widzisz żyje! Mam się dobrze! Coś jeszcze chcesz wiedzieć!?

- Jak widzę wciąż jesteś obrażony na cały świat. 

- Nie! Nie jestem obrażony na cały świat! Igneel. Tylko na siebie!

- Wciąż winisz siebie za to co się stało?

- Tak! Bo to była moja wina! Moja wina! To przeze mnie mój syn nie żyje! Przeze mnie zginął na moich oczach!

- To nie była twoja wina.

- Właśnie, że była! Gdybym był silniejszy to...to...by przeżył! A teraz! Jestem sam! Straciłem żonę i dzieci! - powiedział załamany Aki.

- Tak się składa, że synów nie straciłeś. - powiedział Igneel.

- Właśnie, że tak!

- Nie. Obaj żyją.

- Że...że co? - zapytał.

- Tak. Obaj żyją. Najstarszy...został magiem posługujący się Czarną Magią. A drugi jest ze mną. Uczę go magii Zabójców Smoków.

- Co? Nie. To nie możliwe.

- Właśnie możliwe.

- Nie. To nie prawda. Kłamiesz!

- Nie kłamie.

- Kłamiesz! W życiu bym nie uwierzył, że Zeref został posiadaczem czarnej magii! Nie on! To zawsze było spokojne i dobre dziecko! A co do Natsu, to...tym bardziej nie uwierzę.

- A dlaczego?

- A dlatego, że sam byłem świadkiem jego śmierci! Sam widziałem jak ten pieprzony smok go zabił! Na moich oczach! - krzyczał Aki, w oczach zaczęły się powoli gromadzić łzy. - Nawet nie wiesz jakie to uczucie...jak to twoje dziecko w obronie ojca, traci życie! A ja Ci powiem. To straszne uczucie! I nigdy w życiu ci w to nie uwierzę! Nie ważne kto to, by powiedział! Nikomu nie uwierzę, że moi mali chłopcy żyją! NIKOMU! - krzyknął mężczyzna, a łzy mu leciały strumieniami.

- Nawet mi!?

- Nawet tobie!

- To uwierz! Bo mówię, prawdę! A jak nadal nie wierzysz to chodź ze mną, to ci pokaże! - krzyknął Igneel.

- Grrra a! Nie mogę tego dłużej słuchać! - Aki zaczął powoli przybierać formę smoka.

- Dokąd ty lecisz!? - krzyknął Igneel, widząc jak jego przyjaciel odlatuje.

- Jak najdalej stąd! Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać! Nikomu nie uwierzę! - krzyknął i odleciał jak najdalej od Ognistego Smoka.

- Ah Aki.

- I nadal w to nie wierzę. - powiedział Aki, przerywając przy tym swoje wspomnienie. - To napewno jakaś pomyłka.

Już nic więcej nie mówiąc, odszedł od cmentarza i poszedł do reszty.

C.D.N

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro