Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Giltena, lipiec, rok X793.

Magowie z Fairy Tail, po tych całych zajściach z "Białą Wiedźmą", Smokożercami i podróżami w czasie, ruszyli dalej kontynuować misję. O ile ich pamięci nie myliła, to zostało im jeszcze 3 smoki do zapieczętowania. Ignia, Selene i Viernes, którzy mogą okazać się silnymi przeciwnikami.

Żeby dojechać do następnego miasta, musieli pojechać pociągiem. Dla Natsu i Wendy nie był to dobry pomysł. Woleli lepiej pójść pieszo. Ale no cóż. Jest ich w drużynie pięcioro, licząc Happy'ego i Carle to siedmioro. Pięć osób było za pociągiem, a dwie za spacerem. Więc Natsu i Wendy nie mieli szans. I przegrali głosowanie.

Wsiedli do pociągu i ruszyli.

-Eeee...nie dobrze mi...- wjęczał Natsu, który robił się powoli zielony na twarzy.

- Mi...też...- powiedziała również Wendy, która opierała głowę o okno pociągu.

- Dacie radę. To tylko godzina drogi. - powiedziała Lucy, próbując "pocieszyć" przyjaciół.

- Godzina? - zapytali smoczy zabójcy.

- To za długo...- powiedziała Wendy.

- Ale nas pocieszyłaś...- powiedział Natsu.

- Przepraszam.

- Za karę...położę głowę na twoich kolanach....może się lepiej poczuję...gdy odpocznę. - powiedział chłopak, kładąc głowę na kolanach Lucy.

- Niech Ci będzie. Ale jak będziesz żygać to celuj w Happy'ego.

- Zgoda...

- Dlaczego akurat na mnie, miał być się zeżygać? - zapytał Happy.

- To będzie twoja kara za to, że zrobiłeś sobie z mojej walizki kuwetę. - powiedziała Lucy, patrząc złowrogo na Happy'ego.

- Hehe...to było zabawne. Mam ochotę znowu ci nasiuśać do walizki.

- Nawet nie próbój! - krzyknęła dziewczyna.

- Aye.


***


Sakura City, Giltena.

Po tej godzinie, byli już na miejscu.

- Nareście wolni! - krzyknął radosny Natsu.

- Hura! Nareszcie! - krzyknęła również radosna Wendy.

- Cieszą się jak małe dzieci. - powiedział Gray.

- No cóż. Na to już nic nie poradzisz. - dodała Erza.

- To gdzie teraz idziemy? - zapytała Carla.

- Na jedzonko. Jestem głodny. - powiedział Natsu.

- Przecież jadłeś z dwie godziny temu. - powiedział ciemnowłosy.

- Tak wiem. Ale teraz znów jestem głodny. Więc pora na żarełko. - powiedział Natsu.

- Ty to jesteś głodomor.

- I to wielki. - powiedział różowowłosy i poszedł w stronę restauracji, która stała niedaleko dworca.

- Cały Natsu. - powiedziała Lucy, lekko się uśmiechając.

- Ciekawe po kim jest takim MEGA głodomorem? - zapytała Wendy.

- Może Igneel był taki? - powiedział Gray.

- Nie Igneel. - powiedział Exceed.

- A skąd to wiesz? - zapytała Lucy, Happy'ego.

- Bo się go kiedyś, zapytałem czy po Igneel'u jest taki żarłokiem? A on powiedział, że nie. Że Igneel, jadł mniej od niego. - powiedział Happy, do przyjaciół.

- To po kim, on tak tyle je? - zapytał Gray.

- Dobre pytanie. Zapytaj się go. - powiedziała Erza.

- On ci odpowie, "nie wiem".

- A skąd wiesz?

- Bo go to kiedyś spytałem. - zaśmiał się lekko niebieski kot.

- No czyli znasz już odpowiedź. - powiedziała Erza w stronę Gray'a.

- Mało mi to dało.

- Ty naprawdę jesteś ciekawy, po kim on tyle je? - zapytała go, czerwonowłosa.

- Trochę.

- Jeśli mam być szczera, to też jestem trochę ciekwa. - wtrąciła się Lucy. - Po kim, nasz Natsu jest takim żarłokiem.


***


W tym samym czasie, Sakura City, Bar "Cherry".

W barze przy stoliku siedziała dwójka ludzi, jedno z nich miało ubrane na sobie szary płaszcz z kapturem, a druga osoba miała też płaszcz z kapturem tyle, że koloru brązowego, na stole siedziały dwa małe zwierzaki, które też miały na sobie płaszcze z kapturami. Tyle, że czarne. Było widać, że to zwierzęta, bo spod płaszczy wystawały im ogony.


*strzałki pokazującena ogony z pod płaszczy*

- Mniam....mmmm....przepyszne...- powiedział mężczyzna, który zajadał zawartość z talerza, nawet dość szybko.

- Ty uważaj, bo się zakrztusisz. - powiedziało jedno ze zwierząt.

- Nie...nie zakrztuszę się...mmmiammmmiammm...

- Ty to potrafisz zjeść. Gdzie ty to wszystko mieścisz? - zapytała kobieta, siedząca naprzeciwko jego.

- Tutaj. - pokazał na swój brzuch. - Ah...i wyjedzone. Było przepyszne.

- Jakim cudem ty to wszystko sam zjadłeś? - zapytał drugi zwierzak.

- Bo jestem Mistrzem w jedzeniu wielkiej ilości potraw. Ha ha. - powiedział mężczyzna w brązowym płaszczu.

- Mistrz Wszystkich Głodomorów Na Świecie. - powiedziała kobieta.

- Tak jest! Wielki Pan D! Mistrz Wszystkich Głodomorów Na Świecie! - krzyknął mężczyzna.

- Nie znam, żadnego innego głodomora jak ty. - powiedziała kobieta.

- Bo jestem jedynym w swoim rodzaju. - powiedział w stronę kobiety.

- Przepraszam bardzo. - do baru weszło dwóch strażników miasta. Obaj podeszli do ladu. - Czy widział pan może tego mężczyznę? - pokazał palcem na zdjęcie, które trzymał w ręku.

- Nie. Niestety nie widziałem. - powiedział barman.

- Kogo oni szukają? - zapytał mężczyzna w brązowym kapturze.

Jeden ze strażników wziął rękę ze zdjęciem w dół. Trzymał ją tak, że było widać kto znajduje się na zdjęciu.

- O kurde. To ja.

- Co? - zapytała cała trójka. - Jak to?

- Spójrzcie.

Spojrzeli na zdjęcie, które znajdowało się w ręku mężczyzny stojącego przy ladzie. I faktycznie to był on. Ten mężczyzna, który uważa siebie za największego żarłoka na świecie.

- No nie wierzę. - powiedziała kobieta, w szarym płaszczu.

- Spadamy stąd. - powiedział i wstał z krzesła.

Poprawił kaptur, żeby nie było go dobrze widać i ruszył w stronę drzwi. Reszta poszła za nim.

Nie zauważeni wyszli z baru.

- Czy ty zawsze musisz wpakowywać się w kłopoty? - powiedziała kobieta, będąc zła na niego.

- Wiesz dobrze, że tak, kochanie. - powiedział do niej z uśmiechem na twarzy.

Ona jedynie wywróciła oczami.

I poszli przed siebie.

C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro