✦ Rozdział trzynasty ✦
Widzieli takich wiele. Przebywając w okolicznych wioskach zawsze spotykali ich kilka. Kobiety w przedziale między 13, a 20 rokiem życia. Niezależenie od pory roku ich dolna część garderoby kończyła się około sześć dziesięć poniżej pępka. Umalowane, co postarza jego pięć a nawet dziesięć lat. Czepiają się dobrze ubranych mężczyzn. Oddają się za przedmioty w rodzaju biżuteria, kolacja w nieco lepszym barze bądź pieniądze. Może je spotkać na ulicy, głównie niedaleko tanich spelun.
Oboje kręcili głowami, robiąc przegląd sali. W rogu trzy kobiety. Blond włosy. Odrosty. Krótkie obcisłe sukienki. Czekały na załatwiających lewe interesy biznesmenów. Przy barze cztery młode kunoichi. Umeshu w ręku. Stosunek jeden do dwóch. Jedna bardzo brzydka, jedna przeciętna, jedna ładna, jedna szara mysz. W towarzystwie rządziła ładna, piskliwa i nadęta brunetka, która wie, że jest ładna, bo inaczej nie wzięłaby ze sobą trzech brzydkich koleżanek. W pojedynku skromności przegrywa dziesięć do zera. Ona nie patrzy, ona się daje adorować, przekonana o swojej wyższości i dobrze ułożonych włosach. Wzrok idzie dalej. Analiza ekonomiczna sensowności inwestycji. Przy nieużywanym wieszaku też siedziały dwie. Jedna szczupła, o gładkich, czarnych włosach i w krótkiej czarnej sukience. Ładna. Druga blondynka w czerwonej wiązanej na szyi sukience, pokazywała spod niej spory kawałek uda.
Hidan kiwnął głową na Itachiego. Obejrzał się. Mało dyskretnie. Przyjrzał się kobietom uważnie, one jemu. Remis. Kosiarz przełknął ślinę. Uchiha się nastroszył.
— Tych dwóch chujków pod barem zaraz nam je zgarnie. A dzisiaj nędza jest – uderzył w ostatni argument: konkurencję.
Pod barem faktycznie stało dwóch joninów.
— Niech będzie — mówi zrezygnowany Uchiha.
— I nie będziesz jęczał?
— Nie będę.
— To idę.
I poszedł. Tyle że w trakcie tego krótkiego spaceru uzmysłowił sobie, że nie zabiega o punkty tylko dla siebie, ale również dla Uchihy, którego jednak potrzebował, wchodzenie w pojedynkę w świat babskich plotek i piskliwych ujadań wymagał większego nakładu: cierpliwości, finansów.
Szedł pewnie. Czego miał się bać? Że któraś mu odmówi? Niezbyt płynnie wysylabizuje jej wówczas dosadne "spierdalaj". Żadne ars amandni, po prostu mówisz. Czym głupiej, tym lepiej. One nie wierzą tobie, ty nie wierzysz im. Obie strony wiedzą, jakie są reguły tej gry.
Podszedł. Cisza. Udają niedostępne.
✦✦✦
Hidan
Można powiedzieć, że w Hidanie obudziła się subtelna nuta – nie za włosy i w krzaki. Miał zamiar napić się jeszcze wina, spacerując w jeszcze nieznanym kierunku, zerwać garść tulipanów z przypadkowej posesji i wręczyć jako hołd uznania. Miał też zamiar wykorzystać siódme prawo Jashina. Prawo kobiecego uda. Położenie ręki na udzie nieznajomej kobiety może być przez nią odebrane jako zaproszenie, ale być jej też całkiem obojętne.
— Niesamowite! Jeśli będę, uważał na to co jem — czyli jadł rzeczy zielone i bez smaku — też będę miał tak zgrabne nogi? — Hidan bredził jak naprawdę rasowy kretyn.
Podciągnął nogawkę i z głupią miną pokazał swoją owłosioną łydkę. Na szczęście kobieta łykała już każdą historię i zaczęła rechotać.
— Midori masz naprawdę piękne usta. Mogłabyś je tylko trochę mniej malować — zauważył.
— Mówisz?
— Teraz wyglądasz nieźle, ale sugeruje mniej koloru, a więcej błyszczyka. Jeśli chcesz, możemy to gdzieś poprawić.
Kosiarz owszem posiadał łatwość w nawiązywaniu relacji damsko-męskich, którą pieczołowicie szlifował i pielęgnował. I chociaż porażek było więcej niż sukcesów, nie należał do typu mężczyzn, którzy rezygnowali po pierwszej odmowie, nawet jeśli takowej towarzyszyło publiczne upokorzenie.
Wyszli. Pierwszą macankę zaliczyli właściwe na rogu knajpki. Drugą na rogu ulicy. Tyle musiało mu wyfraczyć. Cel osiągnięty. Poużywał sobie jeszcze chwile, aż ze smutkiem uznał, że nie ma teraz czasu na takie przyjemności, a rytuał sam się nie doprawi...
***
Na lekko ugiętych nogach wrócił do baru, z którego jakiś czas temu wyszedł w towarzystwie młodej kobiety. Rzecz jasna wrócił sam. Chaotycznym ruchem dłoni upewnił się, że w kieszeni płaszcza znajduje się, to co miało zagwarantować mu zwycięstwo.
Podbity, pijany, szczęśliwy. Znacie ten stan — niby wszystko jeszcze w porządku, ale rzeczywistość odbiera się już innymi kanałami. Miękniesz. To, co denerwowało cię godzinę temu, teraz przeszkadza jakby mniej. Nogi są miękkie, ruchy kocie, uśmiech głupi. Właśnie w takim stanie rozglądał się w poszukiwaniu kolejnej potencjalnej partnerki. Nie mógł przecież zlekceważyć Uchihy. Może był pijany, ale nie na tyle głupi, by zapomnieć o sharinganie.
Patrzy w prawo. Patrzy w lewo. W końcu widzi mężczyznę w ciemnej kamizelce, który szczerzy się do niego.
— Byłeś tu ostatnio, z takim wysokim mężczyzną w masce — wyjaśnił, nim Hidan zdążył zreflektować się, że skądś kojarzy pucołowatego faceta — Zagadywałeś do takiej szatynki, ale ci nie wyszło — tłumaczył, widząc zaszokowaną minę przestępcy — uznałem, że skoro wam nie wyszło, a ty jesteś dziś sam i jesteś całkiem niezły i bardzo ładnie zbudowany...
— Nie ten adres.
— Nie bądź taki agresywny! Co powiesz na małą kolację na mieście? To jak przystojniaczku masz ochotę? Nie musisz mówić "tak" wystarczy, że pokiwasz główką.
Jashin właśnie wystawił go na próbę. Wyjście z mężczyzną oznaczałoby, że potencjalni słuchacze mogliby odebrać go jako miłośnika mocnych wrażeń, nawet jeśli zaraz po wyjściu poświeciłby irytującego gościa.
— Spierdalaj!
Tak. Spierdalaj było odpowiedzią na wszystko.
✦✦✦
Itachi
Uchiha mógł sobie szczerze pogratulować łatwości, z jaką dostał się do zwodów absurdu. Mógł również podziękować swoim genom. Kiedy Hidan starał się zaimponować kobietom, zapominając o koherencji wypowiedzi, on ograniczał się do krótkich fraz. Właściwie wystarczały pomruki i potakiwania.
Siedząca naprzeciwko kobieta jakiś czas temu odeszła od stolika. Kiedy wróciła, odnotował, że miedzy tapirowaniem włosów, a starciem słypwającego tuszu, odpięła kolejny guzik swojej bluzki, starając się zyskać chociaż jedno przychylne spojrzenie rozmówcy.
Zażenowanie całą sytuacją nie dawało mu spokoju. Rosło i piętnowało go, w mirę jak stosunek upojenia alkoholowego kobiety rósł względem jego trzeźwości.
Kręciła głową na boki. Gestykulowała. Czasem wstawała, chcąc dokładnie zobrazować groteskę przywoływanych sytuacji. Nic dziwnego, że musiał skupić jej uwagę tylko na sobie. Przysunął się, położył dłoń na jej ramieniu. I gdy już miał wykorzystać swoje kekkei genkai, ta przymknęła oczy, wystawiając w jego kierunku zbite w dzióbek usta. Itachi przyłożył do spierzchniętych warg wierzch dłoni, odrywając ją tak szybko, jak było to możliwe.
— Chyba nie jesteś w tym najlepszy — powiedziała, spoglądając na niego ze zrezygnowaniem.
Westchnął.
Sharingan zamigotał.
✦✦✦
Zmarszczył nos, widząc zbliżającego się mężczyznę. Miał dość relacji męsko-męskich.
— Jeden — oświadczył, wyciągając z kieszeni płaszcza szary, koronkowy stanik.
— A krew?
— Co krew? A... O... — zakręcił kilka razy czubkiem buta w piachu, ze spuszczonym wzorkiem - tak wyszło.
— Remis — oznajmił Uchiha, wyrzucając skąpy kawałek materiału.
— Nie chce nic sugerować, ale chyba oboje wiemy, jak go rozstrzygnąć — szarowłosy spojrzał spode łba w stronę rozmówcy.
✦✦✦
To było nieprzemyślane i nieodpowiedzialne...
Jestem głupia, bo trzeba było zestawić tu Hidane i Deidare...
Przepraszam!
Jashinie wybacz!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro