III
Puck
Zimny wiatr lekko muska moje i tak zdrętwiałe od zimna policzki. Zmierzam szybkim krokiem do sklepu mięsnego. Muszę kupić coś do gara.
Rzucam okiem na znajomą okolicę mając łudną nadzieję, że spotkam Seana. Oczywiście, nie ma go nigdzie. Wszędzie rozpoznałabym te włosy.
Skręcam w prawo do sklepu. Wypuszczam gorące powietrze, przez co pojawia się para. Śmierdzące, zatęchłe wnętrze daje odurzający zapach.
- Hej Puck! - woła Peg. Odwracam się w jej kierunku.
Jej blond loki opadają na okrągła twarz. Duże usta są już i tak za bardzo uwydatnione malinową szminką.
- Hej Peg - obdarzam ją miłym uśmiechem.
- Jak tam? Co u Finna?
Wzruszam ramionami. Unikam tego tematu, bo wiem, że nasze oszczędności coraz bardziej się wyszczuplają.
- Dobrze. Co z wyścigiem? - szybko zmieniam temat.
Myślę w tym momencie o Seanie, który wtedy był dla mnie niedostępnym, tajemniczym chłopakiem, którego dzieliła ode mnie bariera. Teraz już ją pokonałam.
- Przepraszam - burczy z tyłu jakiś gruby mężczyzna przepychając się przede mnie.
- Przepraszam, ale ta panienka była pierwsza - mruga Peg i zwraca się do mnie: - O co pytałaś? Co z wyścigiem, tak?
Widzę, że kobieta wpada w zakłopotanie. Ociera pot z czoła, łapie mnie za rękaw bluzy i gwałtownie ciągnie. Zbliża usta do mojego ucha:
- Chodź. - szepcze.
Nic nie mówiąc, posłusznie idę za nią na piętro. Peg zatrzaskuje drzwi i obraca się w moją stronę.
- Co się stało? Czy to jest aż takie ważne? - pytam. Miałam kupić coś do jedzenia.
- Wyścig. Chodzi o wyścig.
Peg chwilę milczy, a potem dodaje szeptem:
- Teraz wyścig..Tym razem to wszyscy zwycięzcy z ostatnich 10 lat muszą stawić się obowiązkowo 1 października i wziąć udział w Krwawym Wyścigu. Co oznacza, że liczba uczestników będzie równa 36.
--------
275 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro