Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

SEAN

Zastanawiam się, co z wyścigiem. Do pierwszego listopada został niecały miesiąc. Cóż, organizatorzy postanowili zapewne skrócić czas przygotowywań.

A ja dalej nie mam konia.

Od mięsnego dzieli mnie już tylko kilka kroków. Kiwam głową na znajomego przechodnia, aby się przywitać. Odwracam głowę, aby zeskanować jego twarz i nagle czuję, że na kogoś wpadam.

Siła pchnięcia sprawia, że zataczam się do tyłu i spadam z najbliższych kilku stopni. Ląduje na tyłku i podnoszę wzrok, aby zobaczyć, na kogo wpadłem. Nie dbam o to, że jeden kosmyk spada mi na czoło, ponieważ przede mną stoi...

Puck.

- Sean - szepcze nerwowo i podnosi mnie za pachy. Czuję, że zbliłem kość ogonową. - Musisz iść ze mną.

- Tak?

Idziemy za budynek. Hałas momentalnie cichnie. Opieram się o szorstki mur i czekam na wypowiedź dziewczyny.

- To nie jest dobra wiadomość. Chodzi o wyścig.

Kiwam głową. No i?

- Powiem prosto z mostu. Wszyscy wygrani z ostatnich 10 lat muszą się stawić...obowiązkowo - przełyka ślinę. - Mamy mniej czasu na przygotowanie. Zwycięża jedna osoba, ale przetrwać może więcej.

Klnę siarczyście i walę pięścią w mur. Ostre drobinki momentalnie przebijają mi skórę.

- Sean, spokojnie. Ja też muszę wystartować. Będziemy tam razem - wypowiadam spokojnie każde zdanie, chociaż wcale nie jestem spokojna.

- Tak, ale nie mam konia! Na kim mam pojechać? Na each uisce!? - odwraca się gwałtownie. Na jego twarzy maluje się gniew.

- Słuchaj, musimy jakiegoś jak najszybciej znaleźć. I to natychmiast.

PUCK

- A ten?

Na plaży stoi kilka ludzi w żółtych melonikach. To oznacza, że mają na sprzedaż each uisce.

Sean bez słowa rusza w stronę czarnego konia. Będzie się dobrze maskował na arenie, myślę.

- Ten koń na sprzedaż? Może się na nim przejechać? - pyta blondyn. Nie zwraca uwagi na to, że nad niebem zbierają się ciemne chmury.

- Tak, Kendrick - mężczyzna najwidoczniej go już kojarzy.

Nie musi nawet przytrzymywać konia - Sean błyskawicznie na niego wsiada. Popędza go, a czarny rusza leniwie. Chłopak odwraca się na ułamek sekundy w moją stronę - już wiem, że to koń nie dla niego. On potrzebuje jakiegoś...energicznego.

Koń spokojnie rusza galopem po wybrzeżu. Posłusznie zawraca, staje.

- I co?

- Nie chcę go - mówi Sean. - Zbyt powolny.

Facet wyrywa mu wodze z rąk.

Odchodzimy od melonika i bez słowa ruszam w stronę kolejnego konia. Sean podąża za mną.

Koń jest przeciętnej wielkości; ma kolor brązowy. W jego oczach błyszczy wyzwanie, odwaga.

Wymieniają parę zdań, już nie pamiętam jakich, bo czuję, że zaraz padnę ze zmęczenia. Kendrick przejeżdża się parę długości i mówi:

- To ten koń.

------

407 słów.

rozpisałam się, huh

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro