|1| Krótka próba
Mary pov's
Dochodziła 16.10 a Star ciągle nie było. Właśnie zakładałam moje czerwone convers'y i szykowałam się do wyjścia z kawiarni i pójścia do domu. Ale jak zwykle młoda się spóźniała. Powinna być 10 minut temu. Czemu szef jeszcze nie wywalił tej małolaty? Dzwonek oznajmił czyjeś przybycie do strabucks'a.
-Ile razy ci mówiłam Star żebyś przychodziła na czas?!!- ale ku mojemu zaskoczeniu przy barze stał jakiś mężczyzna. Świetnie. Kolejny klient. I tak ich dziś za dużo obsłużyłam, ale co no? Taka praca i korona mi z głowy nie spadnie prawda?
-Co podać?- zapytałam przesłodzonym głosem i z udawanym uśmiechem na twarzy. Oh błagam niech ten dzień się skończy.
-Poproszę kawę kochanie. - powiedział szczerząc się głupio. Ja spojrzałam na niego jak na idiotę, na co facet uśmiechnął się jeszcze szerzej, o ile tak się jeszcze da. Kretyn.
-Coś jeszcze?- zapytałam.
-Tak. Jakieś ciastko do kawy proszę słodka.- przewróciłam oczami cały czas z udawanym uśmiechem.
-A jakie pan sobie życzy?- syknęłam cały czas się fałszywo uśmiechając. Na szczęście do kawiarni wbiegła zdyszana Star. Nareszcie. Mam dość, a pewnie jeszcze szykuje się jakaś impreza. Westchnęłam przeciągle i zrobiłam szybko kawę temu... Panu.
-Jagodziankę skarbie.- wypuściłam drżące powietrze, bo facet miał z 40 lat i wyglądał na niebezpiecznego. Ale mózgu to on raczej nie posiada. Cokolwiek. Chce już stąd wyjść.
-Możesz już lecieć. Dokończę zamówienie.- powiedziała hardo nastolatka o czekoladowej cerze i z burzą czarnych loków na głowie.
-Ale mi łaskę robisz Star. Nie spóźniaj się więcej młoda. Ja nie chcę siedzieć tu dłużej, bo nikt mi nie da wypłaty za nad godziny.- powiedziałam już lekko, ale tylko lekko wkurwiona.
-Przepraszam. Mogę ci oddać za to część wypłaty, ale nie mów szefowej błagam.- powiedziała przestraszona.
-Zwariowałaś? Nie chcę twojej kasy. Wiem że ci jest potrzebna. I spoko. Nie powiem jej, ale błagam. Więcej się nie spóźniaj.- powiedziałam z lekkim uśmiechem, a moje zdenerwowanie opadło. Uściskałam ją szybko i wyszłam z kawiarni wchodząc do auta. Matt wysłał mi jeszcze SMS że dziś jest próba naszego zespołu. Graliśmy jako ''Color Mix'' w małych klubach albo na urodzinach jakiś dzieciaków którzy chcieli się popisać przed znajomymi, że mają muzykę na żywo. Ja grałam na basie i śpiewałam. Matt grał na perkusji, Elena gra na gitarze elektrycznej, Bonnie śpiewa, a Kate gra na gitarze akustycznej, chociaż w większości śpiewa ze mną i Bonnie. Wjechałam na parking przed domem kultury i szybko wyskoczyłam z auta, zabierając ze sobą gitare. Weszłam po schodach do holu i przywitałam się z kilkoma sprzątaczkami jak i kapelmistrzem orkiestry. Zbiegłam do piwnic, tam gdzie były sale wykorzystywane przez orkiestrę i zespoły. Weszłam do średniej wielkości Sali, gdzie Matt już walił w bębny a dwójka z dziewczyn śpiewała jeden z utworów. Elena siedziała zapatrzona na swoje dziecko, a raczej gitarę i stroiła ją. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam swój instrument i podłączyłam go do wzmacniacza. Zagrałam kilka akordów i w jednym momencie nastała cisza, bo chyba wcześniej nikt mnie nie zauważył. Cóż. Typowe.
-Hej laska. Co słychać?- zapytała Kate z typowym dla siebie optymizmem.
-Jest okej.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Zagramy Change My Mind, Wrong, Do something good i Amnesia i pojedziemy na imprezę. Co wy na to?- powiedział Matt, a my przytaknęłyśmy we trzy. Zagraliśmy utwory i pojechaliśmy do domów umawiając się na wieczór.
___________________________________________________________________
Ten jest krótki dlatego zaraz dam drugi ;)
CZYTASZ= ZOSTAWIASZ ŚLAD ;*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro