Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tajemnicze wspomnienia

POVT.I.

Siedziałam z moją przyjaciółką Yuna i moim najlepszym przyjacielem Ji-ho w moim pokoju, przeglądając kolejny nudny serial. Po chwili Yuna wyskoczyła z jakimś szalonym pomysłem, jak zwykle zresztą.

Yuna- Chodźmy do tego lasu na końcu Seoul. Słyszałam, że ponoć dzieją się tam dziwne rzeczy - powiedziała z błyskiem w oku, jakby już widziała siebie jako bohaterkę jakiegoś horroru.

Spojrzałam na nią ozięble. Znowu jeden z jej idiotycznych pomysłów.

Co ona sobie wyobrażała? Że będziemy włóczyć się po jakimś ciemnym lesie o północy? Nie, dziękuję.

T.I- Yuna, ty chyba zwariowałaś. Po co mamy iść do jakiegoś lasu? - burknęłam, odwracając wzrok.

Ji-ho, jak zwykle, stał po środku, wahając się między nami. Z jednej strony nie chciał mnie zawieść, z drugiej nie chciał przegapić kolejnej przygody, którą zafundowała nam Yuna.

Yuna- No dajcie spokój, będzie super! - nalegała Yuna.

Yuna- Przecież nie umrzemy od tego, że trochę się pospacerujemy.

T.I- No właśnie, że możemy umrzeć - mruknęłam pod nosem.

Miałam na myśli raczej śmierć z nudów niż jakąś realną groźbę, ale Yuna i tak tego nie zrozumiała.

Yuna- Przestań przesadzać! Będziemy uważać.

T.I- A co jeśli spotkamy jakiegoś zboczeńca albo dziką bestię? - zapytałam sarkastycznie.

Yuna- No to przynajmniej będzie co opowiadać! - zaśmiała się Yuna, zupełnie nie przejmując się moimi obawami.
Westchnęłam ciężko.

Wiedziałam, że nie przekonam jej do zmiany zdania. Zawsze musiała mieć wszystko na swoim.

T.I- Dobra, ale jak coś pójdzie nie tak, to nie mówcie, że was nie ostrzegałam - powiedziałam z rezygnacją.

Ji-ho uśmiechnął się triumfalnie.

Ji-ho - Wiedziałem, że się zgodzisz! - zawołał, podskakując z radości.

KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...

Staliśmy na skraju lasu, oświetlani jedynie blaskiem księżyca. Drzewa szumiały złowieszczo, a cienie wydawały się poruszać. Czułam, jak dreszcze przebiegają mi po plecach.

T.I- No i co teraz? - zapytałam, starając się ukryć strach.

Yuna- Teraz idziemy dalej, oczywiście! - odpowiedziała Yuna z entuzjazmem.

Ji-ho - A co jeśli zgubimy się? - spytał niepewnie Ji-ho.

Yuna- No to będziemy mieli przygodę - zaśmiała się Yuna.

Westchnęłam. Wiedziałam, że nie mam wyboru. Muszę iść za nimi, choćby miało mnie to kosztować życia.
Zaczęliśmy wchodzić głębiej w las. Z każdym krokiem robiło się coraz ciemniej i bardziej przerażająco.

Słyszałam dziwne szelesty i chrupnięcia gałęzi. Czułam, jakby ktoś obserwował nas z ukrycia.

Yuna- Słyszycie to? - szepnęła Yuna, przytulając się do Ji-ho.

T.I- Co? - zapytałam, starając się nie wydawać z siebie żadnego dźwięku.

Yuna- Jakby ktoś szedł za nami...

Odwróciłam się i rozejrzałam się nerwowo. Nic nie widziałam, ale to dziwne uczucie nie chciało mnie opuścić.

T.I- To tylko wiatr - powiedziałam, próbując uspokoić siebie i swoich przyjaciół.

Ale w głębi duszy wiedziałam, że to nie był tylko wiatr. Czułam, że coś złego się dzieje.

Im głębiej zapuszczaliśmy się w ten mroczny las, tym bardziej dziwnie się czułam. Głowa rozbolała mnie tak mocno, że miałam ochotę ją rozbić o najbliższe drzewo. Zapaliłam latarkę w telefonie i spojrzałam na ekran.

T.I- Tutaj nie ma zasięgu... - mruknęłam, czując narastającą panikę.

Yuna, która szła tuż przede mną, odwróciła się i uśmiechnęła się nerwowo.

Yuna- No i co z tego? Przecież mamy siebie - powiedziała, choć jej głos drżał.

Ji-ho, który szedł z tyłu, pokiwał głową ze zgodą.

Ji-ho- Spokojnie, zaraz znajdziemy drogę powrotną - zapewnił, choć jego twarz zdradzała, że też jest przestraszony.

Ruszyliśmy dalej, ale z każdym krokiem miałam wrażenie, że gubię się coraz bardziej. Drzewa wydawały się wyższe i ciemniejsze, a szum liści przypominał szept jakichś tajemniczych istot.

T.I- Może powinniśmy wrócić? - zaproponowałam niepewnie.

Yuna- Ależ skąd! - odparła Yuna.

Yuna- Przecież dopiero co przyszliśmy.

T.I- No właśnie, a teraz nie wiemy, gdzie jesteśmy - dodałam uparcie.

Ji-ho- Spokojnie, damy radę - powiedział

Ji-ho, próbując mnie pocieszyć.

Nagle usłyszałam jakiś szelest za sobą. Odwróciłam się szybko, ale nie zobaczyłam niczego poza ciemnością. Serce zabiło mi jak oszalałe.

T.I- Co to było? - wyszeptałam, czując, jak zimny pot spływa mi po plecach.

Yuna- Pewnie jakiś zwierz - odparła Yuna, choć jej głos też zdradzał strach.

Ruszyliśmy dalej, ale nie na długo. Nagle potknęłam się o coś i upadłam na ziemię. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że stoję nad głęboką przepaścią. Serce zabiło mi jeszcze szybciej.

T.I- O mój Boże! - wykrzyczałam, przyciągając uwagę Yuny i Ji-ho.

Ji-ho- Wszystko w porządku? - zapytał Ji-ho, podchodząc do mnie.

T.I- Nie, nie wszystko w porządku! - krzyknęłam.

T.I - Jesteśmy zgubieni!

Ji-ho - Spokojnie, znajdziemy wyjście - powiedział Ji-ho, próbując mnie uspokoić.

Ale jak? Ciemność wokół nas była przytłaczająca, a każdy szelest nas przerażał. Czułam się jak mysz w pułapce.

Głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej, a ja miałam wrażenie, że zaraz eksploduje. Zatrzymałam się na chwilę, opierając się o szorstką korę drzewa i zamknęłam oczy. I wtedy zaczęło się.

Przed oczami pojawiły się jakieś dziwne obrazy, jakby odtwarzano stary film.

WIZJA T.I

Byłam małą, pięcioletnią dziewczynkę, stojącą w ogrodzie pełnym kolorowych kwiatów. Obok mnie stał mały chłopiec, może o rok starszy, z czarnymi włosami i oczami, które świeciły jak nocne niebo.

Jungkook - T.I, na zawsze razem, prawda?- usłyszałam jego dziecięcy głosik w głowie.

T.I- Tak, na zawsze, Jungkook, nigdy Cię nie zostawię - odpowiedziałam, choć słowa te wydawały się nie należeć do mnie.

Nakładał mi na szyję delikatny naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca. A on miał taki sam.

Jungkook- Nic nas nie rozłączy, T.I...- powiedział, a jego głos był pełen dziecięcej pewności.

T.I- Nic, Kooki.. - potwierdziłam, czując, jak moje małe serce wypełnia ciepło.

Wizja nagle prysła, a ja otworzyłam oczy. Czułam się zdezorientowana i przestraszona.

Co to wszystko miało znaczyć? Czy to były prawdziwe wspomnienia, czy może tylko halucynacja spowodowana zmęczeniem i strachem?

Ji-ho - Ej, wszystko w porządku? - zapytał Ji-ho, widząc moje zdziwienie.

T.I - T-tak, tylko... - zaczęłam, ale nie wiedziałam, co powiedzieć.

Yuna- Tylko co? - dopytywała się Yuna, przyglądając mi się uważnie.

T.I- Nic, nic ważnego - mruknęłam, odwracając wzrok.

Nie chciałam mówić im o swoich dziwnych wizjach. Bali się już wystarczająco, a ja nie chciałam ich jeszcze bardziej przestraszyć.

Yuna- No dobra, jak chcesz - powiedziała Yuna, wzruszając ramionami.

Ruszyliśmy dalej, ale moje myśli krążyły wokół tajemniczego chłopca z moich wspomnień.

Kim on był? Czy go znałam? I najważniejsze dlaczego te wspomnienia wróciły właśnie teraz? Dlaczego akurat w tym lesie ?

Czułam, że odkryłam coś bardzo ważnego, coś, co mogło zmienić moje życie. Ale jednocześnie bałam się tego, co mogłam się dowiedzieć.

Latarka w moim telefonie nagle zgasła, zostawiając nas w całkowitej ciemności. Głowa pulsowała mi jak oszalała, a każdy oddech wydawał się zbyt głośny. Spojrzałam na Yuna i Ji-ho, którzy stali kilka kroków ode mnie, ich twarze oświetlone bladym światłem księżyca.

T.I - Nie wiem, dlaczego ja się zgodziłam w ogóle przychodzić do tego lasu... - wymamrotałam, czując, jak narasta we mnie panika.

T.I- Jakoś dziwnie się w nim czuję. Strasznie kręci mi się w głowie.

Oparłam się o chropowatą korę drzewa i zamknęłam oczy. I wtedy znów go zobaczyłam.

KOLEJNA WIZJA T.I

Te same czarne włosy, te same hipnotyzujące oczy. Stał tam, za drzewem, patrząc na mnie z takim tęsknym wyrazem twarzy, że aż zabolało mnie serce.

Jungkook - T.I... - wyszeptał jego głos, tak bliski, że aż poczułam jego ciepły oddech na mojej skórze.

Pochylił się i delikatnie pocałował mnie w czoło.

Jungkook- Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz... kocham cię - wyznał, a jego głos był pełen tęsknoty i miłości.

T.I- Obiecuję, że cię nie zostawię... Też cię kocham, króliczku - odpowiedziałam, nieświadomie używając przydomka, który wydawał się tak znajomy.

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokół, ale nie było tam nikogo. Tylko ciemność, cisza i szum wiatru w koronach drzew.

Ji-ho- T.I, wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony Ji-ho.

T.I- T-tak, chyba zasnęłam - wybełkotałam, próbując ukryć swoje zdenerwowanie.

Yuna- No, to wstańmy, bo zaraz zgubimy się całkiem - powiedziała Yuna, podając mi rękę.

Pomogła mi wstać i razem ruszyliśmy dalej. Ale moje myśli wciąż krążyły wokół tajemniczego chłopca z moich wizji.

Kim on był? Czy to były prawdziwe wspomnienia, czy może tylko urojenia spowodowane strachem i zmęczeniem?

Czułam, że odkrywam jakąś wielką tajemnicę, ale jednocześnie bałam się tego, co mogłam się dowiedzieć.

POV JUNGKOOKA

Wracałem właśnie ze spaceru po okolicznych lasach. To była moja jedyna chwila wytchnienia od tego przeklętego zamku i od mojego ojca, króla wampirów, który za tydzień chciał wydać mnie za jakąś nudną księżniczkę. Nie kochałem jej, moje serce należało do innej do T.I, mojej pierwszej miłości, której straciłem lata temu.

Zatrzymałem się nagle, gdy dostrzegłem w oddali znajomą sylwetkę. To była ona! Moje serce zabiło mocniej, a żyły na szyi pulsowały. Stałem ukryty za drzewem i obserwowałem ją. Była z przyjaciółmi, śmiała się i żartowała, zupełnie jakby nic się nie stało.

WYGLĄDAŁO TO TAK.

Pamiętam, jak po raz pierwszy ją zobaczyłem. Była jak promień słońca w mrocznym świecie wampirów. Jej śmiech był jak muzyka dla moich uszu, a jej oczy... jej oczy były jak głębokie oceany, w których można było się zagubić.

Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia.
Po moich policzkach pociekły łzy. Nie mogłem w to uwierzyć. To nie mogła być ona. Przecież obiecała, że nigdy mnie nie zostawi. Słowa, które wypowiedzieliśmy sobie, wciąż rozbrzmiewały mi w głowie.

Jungkook - Obiecaj mi T.I, że nigdy mnie nie zostawisz...kocham cię.

T.I - Obiecuję nigdy cię nie zostawię. Ja też cię kocham króliczku.

Jak mogła złamać tę obietnicę?

Czułem się zdradzony i oszukany.
Złość i żal wypełniły moje serce. Chciałem krzyczeć, chciałem ją znaleźć i zapytać, dlaczego to zrobiła. Ale wiedziałem, że nie mogę. Mój ojciec by mi nie wybaczył, gdyby dowiedział się, że wciąż kocham człowieka.
Z ciężkim sercem odwróciłem się i zacząłem odchodzić.

Musiałem zapomnieć o niej, o naszych wspomnieniach. Musiałem skupić się na obowiązkach, które na mnie czekały. Ale wiedziałem, że to będzie trudne.

Z ciężkim sercem skierowałem się w stronę starego domu, w którym T.I spędziła swoje dzieciństwo. To tutaj mieliśmy nasze pierwsze randki, tutaj śmialiśmy się do rozpuku, tutaj po raz pierwszy pocałowałem ją.

To miejsce było pełne naszych wspomnień.
Gdy tylko przekroczyłem próg, powitała mnie fala wspomnień. Z każdym krokiem czułem, jakbym cofał się w czasie.

Znalazłem jej dawny pokój. Wszystko wyglądało tak samo, jak wtedy. Podeszedłem do toaletki i otworzyłem szufladę. Leżała tam ukryta, czekając na mnie nasza pamiątka, mój naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca.

Pokój T.I

Naszyjnik Jungkook'a ( taki sam naszyjnik miała również T.I)

Usiadłem na łóżku i wziąłem naszyjnik do ręki. Był zimny i gładki w dotyku. Zamknąłem oczy i przycisnąłem go do ust. Czułem jej zapach, słyszałem jej śmiech. Przeżywałem wszystko na nowo.

Jungkook- Jak mogłaś mnie tak skrzywdzić? - wyszeptałem do siebie, czując, jak żal i złość wypełniają moje serce.

Jungkook- Obiecałaś, że zawsze będziemy razem.

Pamiętam, jak obiecaliśmy sobie, że nasza miłość przetrwa wszystko.

Jak mogliśmy być tak naiwni? Jak mogłem pozwolić, by ode mnie odeszła?

Wściekłość we mnie rosła z każdą chwilą. Chciałem ją znaleźć, chciałem krzyczeć na nią, chciałem, żeby poczuła choć część tego bólu, który ja teraz czułem. Ale wiedziałem, że to nic nie zmieni.

Wstałem z łóżka i zacząłem chodzić po pokoju w tę i z powrotem. Musiałem coś zrobić. Nie mogłem tak po prostu pozwolić, żeby to wszystko poszło na marne.

POV T.I

Spojrzałam na moich przyjaciół, którzy patrzyli na mnie z mieszaniną ciekawości i niepokoju.

T.I- Pamiętam, gdzieś po prawej stronie w tym lesie, była ścieżka - powiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.

T.I- Prowadzi ona do mojego starego domu, w którym spędziłam dzieciństwo, zanim przeprowadziłam się z rodzicami do miasta. Chodźmy tam i prześpimy noc w moim starym pokoju. Potrzebuję trochę czasu dla siebie.

Po chwili spojrzałam na naszyjnik z wisiorkiem serca, który wisiał mi na szyi.

T.I- W moim pokoju często spędzałam czas z moim przyjacielem, albo w ogrodzie. Tęsknię za nim i wciąż go kocham.

Yuna spojrzała na mnie z uniesioną brwią.

Yuna - Jesteś pewna, że tam chcesz iść? - zapytała z lekkim drżeniem w głosie.

Yuna - Słyszałam, że twój pokój jest nawiedzony przez jakąś postać... moja babcia opowiadała mi, że jakiś chłopak stracił przyjaciółkę, bo ona no... była człowiekiem, a on wampirem i ona tam mieszkała.

Yuna- Teraz jest na nią wściekły, bo nie dotrzymała obietnicy i go zostawiła. W ogóle cały ten dom jest nawiedzony.

Zignorowałam jej słowa. To, co mówiła, brzmiało jak jakaś dziecinna bajka.

T.I- Przestań, Yuna. To tylko stare babcine historie - odparłam, starając się brzmieć pewniej niż się czułam.

Yuna - No nie wiem, T.I. - mruknął Ji-ho, patrząc na mnie z troską.

Yuna- Może lepiej wrócimy?

T.I- Nie, już się zdecydowałam. Potrzebuję tego - odparłam stanowczo.

Ruszyliśmy w stronę starego domu. Im bliżej byliśmy, tym bardziej czułam, jak rośnie we mnie niepokój.

Co jeśli Yuna miała rację? Co jeśli w tym domu naprawdę czai się coś złego?

Kiedy stanęliśmy przed drzwiami mojego dawnego domu, serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Z głębokim wdechem przekręciłam klamkę i weszłam do środka.

Dom T.I z dzieciństwa

Spojrzałam na moich przyjaciół i zamarłam, kiedy weszliśmy po schodach na górę do mojego pokoju. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Zagasiłam latarkę w telefonie, a Yuna i Ji-ho zrobili to samo.

T.I- Ktoś jest w pokoju... - wyszeptałam, głos drżący mi w gardle.

Nie wiedziałam dlaczego, ale nagle poczułam się niesamowicie przestraszona. Odruchowo dotknęłam wisiorka z serduszkiem, który wisiał mi na szyi.

Zawsze mnie uspokajał. Zajrzałam do środka pokoju. W blasku księżyca, który przedostawał się przez okno, dostrzegłam na łóżku jakiś cień.

T.I - Musimy być cicho... - szepnęłam,
przyciągając do siebie Yuna i Ji-ho.

Zaczęliśmy powoli podchodzić do łóżka. Cień poruszył się nieznacznie. Serce mi aż stanęło.

Ji-ho - Może to tylko kot? - zaproponował niepewnie Ji-ho.

T.I - Koty nie są takie duże - odparłam, ściskając mocniej rękę Yuny.

Nagle cień podniósł się i ukazała się postać chłopaka. Był wysoki, miał szerokie ramiona i ciemne włosy. Nie widziałam jego twarzy, ale po sylwetce poznałam, że to chłopak.

T.I - Kim jesteś? - zapytałam, starając się ukryć strach.

Chłopak nie odpowiedział. Zrobił tylko krok w naszym kierunku.

Ji-ho - Wyjdź stąd! - krzyknął Ji-ho, próbując brzmieć groźnie.

Chłopak zaśmiał się cicho, a jego śmiech był lodowaty i przerażający.

Jungkook - Nie wyjdę ! - powiedział głębokim, męskim głosem.

Zamarłam. Czułam, że włosy jeżą mi się na głowie.

Co to wszystko miało znaczyć? Czyżby Yuna miała rację? Czy ten dom był naprawdę nawiedzony?

No i rozdział jest za nami moje słoneczka ✨

Od autorki: Książka przeszła zmiany 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro