Krwawy Ślub
Nagle poczułem, jak w komnacie pojawiła się postać. W ciemności zobaczyłem ją starą czarownicę. To ona była odpowiedzialna za to, co się działo z nami. To ona zmieniła moje zaklęcie, kiedy byłem z T.I i pozwoliła mi rzucić zaklęcie wiecznej miłości.
Czarownica- Eterna Vitae... Vitam Aeterna...(Tłumaczenie : Wieczne życie)Wiesz, co to oznacza, młody książę? - powiedziała jej cichy, drżący głos, jakby każde słowo niosło ze sobą mroczne przeznaczenie.
Czarownica- Połączyliście się teraz wieczną miłością. Wasi losy są splecionymi w węzłach, z krwi i z przeznaczenia, na zawsze.
Jej słowa wypływały z jej ust jak trucizna, a jednak miały dziwną moc, którą poczułem w każdej komórce mojego ciała. Moje serce biło mocniej, wiedziałem, że już nie ma odwrotu.
Wstałem z ziemi, czując, jak energia rośnie we mnie. Spojrzałem na T.I, czując pożądanie i miłość, która wzbierała we mnie.
Jungkook- Nigdy cię nie zostawię, T.I!- powiedziałem z pełnym przekonaniem, jakby ta chwila miała zapisać naszą przyszłość.
Jungkook - Nie ma nic, co mogłoby nas rozdzielić. Pamiętasz, jak się zakochałem w tobie? Pamiętasz, jak cię uratowałem?
T.I spojrzała na mnie, a jej twarz pełna była smutku, ale także tej samej determinacji.
T.I- Tak, pamiętam, Jungkook... Pamiętam wszystko... I nie chcę niczego innego, jak tylko ciebie.
Zbliżyłem się do niej, nie mogąc powstrzymać się przed tym, by jej nie dotknąć. Moje dłonie błądziły po jej ciele, a ja nie mogłem uwierzyć, że ta miłość, którą czuliśmy, była teraz czymś większym, czymś wiecznym.
Jungkook- Nie pozwolę nikomu cię zabrać... Nigdy!- szepnąłem jej w ucho, czując, jak moje serce bije mocniej.
Czarownica patrzyła na nas, nie wydając żadnego dźwięku. Wiedziałem, że zaklęcie, które rzuciła, dało nam coś, czego nie mogliśmy zatrzymać naszą wieczną więź.
W tej samej chwili poczułem, jak z moich oczu zaczęły płynąć łzy, ale nie były to łzy rozpaczy. To były łzy ulgi, miłości i pożądania. T.I była moja, na zawsze, a ja byłem jej. Nie ma nic, co mogłoby nas rozdzielić.
Jungkook- T.I,- powiedziałem z całych sił, patrząc jej w oczy,
Jungkook- kocham cię... na zawsze. I nigdy cię nie opuszczę.
I wtedy czarownica, z ciepłym uśmiechem, zniknęła w cieniach komnaty, zostawiając nas samych. Czułem, jak zaklęcie umacnia naszą więź, jak krew, którą dzieliliśmy, teraz była jednością, wieczną miłością.
Długie, czerwone welony drapowały się na ścianach, tworząc mroczne tło dla zbroi i mieczów wiszących na stojakach. Zapach świeżej krwi unosił się w powietrzu, mieszając się z aromatem rzadkich ziół.
Patrzyłem na nią i serce mi przyspieszało. Nigdy nie myślałem, że ten dzień nadejdzie. Ślub z kobietą, którą kochałem ponad wszystko.
Jungkook- Poślubię cię dzisiaj! Teraz mam gdzieś, że jestem księciem wampirów.
Zaciągnąłem ją do komnaty służących, wydając rozkaz:
Jungkook- Przygotujcie jej suknię ślubną teraz! Przygotujcie ją do ślubu!
Pocałowałem ją i wyszedłem z komnaty. W korytarzu zobaczyłem tę nudną księżniczkę, Seraphine. Patrzyłem na nią z pogardą.
Jungkook- Nie kocham cię! Nigdy nie kochałem! Wracaj do swojego królestwa dzisiaj biorę ślub ale nie z tobą! Wybacz księżniczko.
Seraphine spojrzała na mnie z niedowierzaniem, a potem z nienawiścią.
Seraphine- Zobaczymy jak długo ta twoja miłość przetrwa! Nie pozwolę ci tak łatwo odejść!
Zignorowałem jej groźby. Wróciłem do komnaty, gdzie czekała na mnie T.I. Była jeszcze piękniejsza niż kiedykolwiek.
Jungkook- Jesteś najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałem.
T.I- I ty jesteś moim księciem, Jungkook.
Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją ponownie. Byliśmy gotowi na nasz mroczny ślub, ślub, który miał połączyć nas na wieczność.
Stojąc w centrum mojej komnaty, uniosłem dłonie ku niebu, czując, jak moc pradawnych rytuałów przepływa przez moje ciało. To był moment, który miał wyznaczyć wszystko mój los, moją przyszłość.
Wybrałem ją. T.I. Zamiast Seraphine, która powinna była być moją wybranką. To nie była decyzja łatwa, ale nie miałem wyjścia. Z każdym dniem czułem, jak moje serce, które wcześniej było zimne i martwe, zaczyna bić tylko dla niej.
Przez tyle lat jej obecność była dla mnie niczym jedyny powód, by żyć w tym przeklętym świecie. A teraz, kiedy miałem wziąć ją za żonę, czułem, jak moje pragnienia i gniew wzbierają, gotowe eksplodować.
Nie musiałem jej wyjaśniać, że decyzja o poślubieniu T.I była moją, nie Seraphine, nawet jeśli moje królestwo, mój ojciec, miałby się z tego powodu rozpaść. Słowa nie były mi potrzebne, a gniew w moich oczach miał wszystko wyjaśnić.
Nagle poczułem, jak w moich żyłach rozchodzi się energia, a w powietrzu zaczyna unosić się ciemność. Recytowałem zaklęcie, które miało zamknąć to wszystko w klamrze moją dominację, moją przyszłość.
I w tym momencie, wszystko miało się zmienić. Moje usta wypowiedziały słowa mocy, które przepełniały mnie z każdą chwilą:
Jungkook- O ciemności, które w sercach płoną,
O burzach, które w moich oczach skrywane,
Niech muzyka, co w krwi rozbrzmiewa,
W moim zamku rozbrzmiewa!
Niech wicher burzy tą noc spokojną,
A nadchodzący czas rozjaśni mrok!
Krwawy rytuał, ślub na krwi skroń,
Z T.I wiążę los swój, pod wampirzym znakiem.
Kiedy zakończyłem, burza rozszalała się na dobre. Pioruny przecinały niebo, a wiatr rzucał cienie na mury pałacu. W każdym zakamarku pałacu, od zamku po jego najciemniejsze korytarze, rozbrzmiała muzyka „Drak Vampire Music The Vampire Masquerade." Właśnie to miała być muzyka, która oznajmiła światu nasz ślub, nasz początek, związek, który miał trwać wiecznie.
Ale wtedy, gdy spojrzałem przez okno, wiedziałem, że coś się nie zgadza. Moje oczy zmroziły się w gniewie, bo ujrzałem ją. Seraphine. Jej gniew, jej zdrada, były zbyt wyraźne, by je zignorować. Księżniczka, która miała być moją żoną. Księżniczka, która była już w tej chwili moją wrogiem, bo nie mogła zrozumieć, że moją wybranką była T.I, a nie ona.
Patrzyłem na nią, jak zbliżała się do mnie, jej twarz pełna wściekłości. Jej oczy płonęły, a jej kroki były pełne żalu i determinacji.
Seraphina -Jak mogłeś?! To miało być moje miejsce, moje królestwo! - krzyknęła, jej głos pełen rozpaczy i gniewu.
Seraphina - Jak mogłeś wybrać ją zamiast mnie?!
Seraphine zbliżyła się do mnie, jej dłonie zacisnęły się w pięści, gotowe do ciosu. Nie mogłem znieść tej sceny, jej zazdrości, jej rozpaczy, ale jednocześnie wiedziałem, że musiałem stać twardo. Zdecydowałem już. T.Ibyła moją przyszłością.
Jungkook- Milcz. - wyrwało mi się, głos pełen chłodnej władzy.
Jungkook- T.Ibędzie moją żoną, nie ty. Twoje miejsce jest w przeszłości. A ja... mam wreszcie to, czego pragnę.
Spojrzałem na nią z wyższością, czując, jak moje serce bije mocniej, gdy pomyślałem o T.I., o jej tajemniczości i sile.
Seraphine wpatrywała się we mnie, jej oczy zalane łzami wściekłości. „
Seraphina -Więc to tak? Wybierasz ją, a nie mnie?- zapytała z bólem w głosie.
Seraphina - Nie zapomnę tego, Jungkook. Nigdy nie zapomnę.
Ale to nie miało znaczenia. Zdecydowałem już. T.I była moją przyszłością, a reszta była tylko tłem, które miało zostać za mną. Zgasiłem wzrok Seraphine, przeklinając ją w duchu, i zwróciłem się w stronę T.I, która była w moich myślach. Już niedługo. Już za chwilę.
Po tych słowach Seraphine zamilkła, ale jej złość wciąż emanowała z niej jak gęsta mgła. Stała tam, patrząc na mnie z nienawiścią, a jej oddech był ciężki od gniewu. Czułem, jak w jej wnętrzu rodzi się coś jeszcze mroczniejszego, coś, czego nie dało się zatrzymać.
Wiedziałem, że jej porażka nie będzie łatwa do zniesienia, ale nie miałem zamiaru zmieniać zdania. Moja decyzja była ostateczna. I nic, co zrobiła, nie zmieni tego.
Odsunąłem się od niej, obracając w stronę wielkich drzwi, które prowadziły na zewnątrz. Burza szalała, a muzyka wypełniała każdy zakątek pałacu, jakby sama ziemia świętowała moją decyzję. T.I. czekała na mnie, wiedziałem to. Moje myśli były teraz tylko przy niej. Seraphine była przeszłością, T.I przyszłością.
Seraphina - Idź. Zrób, co chcesz. Poczujesz, jak moje słowa przyniosą ci zgubę!- usłyszałem wściekły szept Seraphine, ale nie zwróciłem na nią uwagi.
Jej słowa nic już dla mnie nie znaczyły. Była niczym cień, który miał zniknąć w obliczu tej nowej rzeczywistości.
Kiedy tylko przekroczyłem próg, do moich uszu dotarł delikatny zapach T.I jej perfum, który był tak bliski mojemu sercu. Z każdą chwilą czułem, jak moje pragnienie rośnie, a w duszy zaczyna się rozgrzewać ogień.
To nie była tylko magia, to była prawdziwa siła, którą miała w sobie, której nikt nie mógł zrozumieć. Ale ja ją rozumiałem. Była moją. I nikt nie mógł tego zmienić.
Długie, czerwone welony drapowały się na ścianach, tworząc mroczne tło dla zbroi i mieczów wiszących na stojakach. Zapach świeżej krwi unosił się w powietrzu, mieszając się z aromatem rzadkich ziół.
Właśnie w takim otoczeniu miało odbyć się moje wesele, wesele księcia wampirów.
T.I siedziała przed wielkim lustrem, jej oczy błyszczały w świetle księżyca.
Suknia ślubna, czarna jak noc, opływała jej smukłe ciało, podkreślając jej piękno. Czerwone róże, symbol wiecznej miłości i krwi, zdobiły jej włosy i suknie.
Strój ślubnyT.I
Strój ślubny Jungkook'a
Patrzyłem na nią i serce mi przyspieszało. Nigdy nie myślałem, że ten dzień nadejdzie. Ślub z kobietą, którą kochałem ponad wszystko.
D
otarliśmy do sali, gdzie miała się odbyć ceremonia. Ciemność za oknami była jak zasłona, a burza grała na fortepianie nocy. Wszystko było gotowe. I wtedy, na moment, poczułem, jak moje serce bije tylko dla niej.
Zbliżyłem się do niej. Jej spojrzenie było pełne niepokoju, ale też ciekawości. Zanim zdążyła coś powiedzieć, po prostu ją przyciągnąłem do siebie. Jej zapach, jej ciało wszystko było teraz moim. W tej chwili to nie Seraphine, nie żadna inna. Tylko T.I I to było wszystko, czego pragnąłem.
T.I- Jung...kook... - wymamrotała, jej wargi drżały. W jej oczach widziałem strach, ale także coś, co sprawiało, że moje serce biło szybciej. To była niepewność, ale także pragnienie.
Jungkook- Jestem twoim teraz, T.I. I nie pozwolę, by cokolwiek stanęło na drodze naszej przyszłości -powiedziałem, a moje słowa były pełne mocy. Jej ręce spoczęły na mojej klatce piersiowej, a ja czułem, jak jej oddech staje się szybszy, jak zaczyna mnie pragnąć. To było nasze przeznaczenie. Zaczynało się.
Seraphine, ta, która kiedyś miała być moją, zniknęła z mojego świata. Wszystko, co miało się wydarzyć, działo się teraz. Ślub, rytuał, krew. Była moja. Już na zawsze.
A burza na zewnątrz, jak nieubłagany znak, zaczęła cichnąć, zostawiając tylko echo w pałacu, w którym rozpoczynał się nasz krwawy rytuał.
N
oc zapadła ostatecznie, a burza, choć ucichła, pozostawiła po sobie uczucie niepokoju. Ciemność nocy wkrótce stała się pełna, wypełniając całą przestrzeń wokół nas.
Zamek, który wydawał się nieżywy, tętnił teraz magią, gotowy na to, co miało się wydarzyć. Oczy wszystkich, które były w pałacu, były skupione na tym jednym momencie ślubie, który miał zjednoczyć naszą krew.
Zbliżyłem się do ołtarza, na którym spoczywały pradawne, krwiste artefakty wampirze. Ołtarz, wykonany z czarnego marmuru, wydzielał zimną aurę, jakby cała jego powierzchnia była świadoma tego, co miało się odbyć. Wszystko w tym pomieszczeniu miało symbolizować połączenie naszych dusz, naszych krwi. Z jej krwią, z moją. Na zawsze. Na wieczność.
T.I stała przede mną, jej postać ukryta w ciemnym, bogato zdobionym welonie. Czułem jej strach, ale także przyciąganie. To była chwila, w której nie mogłem pozwolić jej się cofnąć.
Spojrzała na mnie, a jej oczy były pełne emocji niepewność zmieszana z pragnieniem. Czułem, jak jej serce bije szybciej, jak pod wpływem mojej obecności traci kontrolę.
Jungkook- T.I. - wypowiedziałem jej imię na tle muzyki, która brzmiała jak śpiew dusz. Moje ręce, drżące z władzy, uniosły jej welon, odsłaniając jej twarz.
Patrzyłem w jej oczy, a moje serce biło w rytm nocy, w rytm krwi, która miała połączyć nas na zawsze.
Jungkook- Dziś, przy tej krwi, przy tej magii, stajemy się jednym. Połączymy nasze losy, nasze ciała, nasze dusze- mówiłem, czując, jak słowa te mają moc.
Jungkook- I nie ma już powrotu. Ty i ja, na wieczność.
T.I milczała przez moment, a ja widziałem, jak walczyła z sobą, z tym, co miało nadejść. Jednak po chwili, jej dłonie dotknęły moich, a na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech.
T.I- Jestem twoja- powiedziała, a jej głos, choć cichy, pełen był determinacji.
Nadszedł czas, by dopełnić rytuału.
Przy ołtarzu stały dwa kielichy jeden z krwią wampira, drugi z krwią ludzką. To miało być naszym zjednoczeniem, ofiarą.
Ja, Jungkook, Książę Wampirów, nie mogłem poślubić jej inaczej. Tylko przez krew, przez magię, przez ciemność, która rządziła moim życiem.
Jungkook- Przyjmij moją krew - powiedziałem, biorąc kielich w dłonie.
Podszedłem do niej, jej oczy patrzyły na mnie z powagą, ale także z zaufaniem. Wziąłem jej dłoń i delikatnie, ale zdecydowanie, przycisnąłem jej palec do ostrza moich kłów.
Z jej ciała popłynęła krew, ciepła, żywa, jednocześnie stanowiąca ofiarę, jak i dar. Wlałem jej krew do kielicha.
Jungkook- Złączmy nasze krwi w jednym rytuale. Na zawsze - wypowiedziałem z mocą.
Po chwili T.I podniosła swój kielich. Z ust wyszeptała zaklęcie, które połączyło nasze losy.
T.I- Połączmy się w ciemności, w mocy, w krwi.
I wtedy, nasza krew zmieszała się w jednym kielichu, a ja poczułem, jak magia wampirów otacza nas oboje. Głęboko poczułem jej obecność w sobie, jakby nasza krew rzeczywiście stała się jednością. To była chwila, w której nic nie mogło nas rozdzielić.
Rytuał trwał. Dźwięki muzyki wzmocniły się, stając się coraz bardziej hipnotyzującymi, z każdą chwilą otaczając nas w kręgu.
Po chwili rozległ się dźwięk uderzenia pioruna, a świat zawirował. Krew zaczęła się lać z obu kielichów na posadzkę, tworząc mroczny, czerwony symbol na ziemi.
Jungkook- Jesteś moją - wyszeptałem, patrząc jej w oczy.
Jungkook- Na zawsze, T.I. Nasza miłość, nasza krew, nic nie rozdzieli tego połączenia.
A potem, w tym samym momencie, pocałowałem ją. To był pocałunek wampira, pełen mocy, pasji, ale i obietnicy. Przysięga na krew, którą połączyliśmy.
I tak rozpoczął się nasz nowy, krwawy rozdział. Na wieczność.
Kolejny rozdział jest już za noi. Kochani
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro