Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7. Krwawy

Aż mi głupio - dostaję od Was komentarze i gwiazdki, a ja tak późno dodaję rozdziały... Przepraszam jeszcze raz, staram się jak mogę, by pisać szybciej, ale doba jest dla mnie najwidoczniej za krótka ;w;

Dziękuję jeszcze raz bardzo, bardzo za odzew pod każdym rozdziałem - to cudowne, że chce Wam się oceniać i komentować tego ficzka.

Kocham Was TT TT

I zapraszam na rozdział~

_________________________________________________________

7. Krwawy

Po krótkiej, niepokojącej rozmowie z Taehyungiem usiadłem zrezygnowany na kanapie, chowając twarz w dłoniach.

Czy naprawdę byłem zmuszony od razu umawiać się na seks za pieniądze, skoro jeszcze była szansa, że sprzedam swój dobytek?

Postawiłem sobie to pytanie tylko raz, bo dobrze wiedziałem, że nawet jeśli wszystko bym posprzedawał, to kasy i tak by mi nie wystarczyło na spłatę całego długu.

Prostytucja była wtedy jedynym ratunkiem i właśnie dzięki niej mogłem zdobyć wystarczającą sumę pieniędzy. Więc tylko Taehyung mógł mi pomóc.

Gdyby chodziło tylko o mnie, a nie też o Jimina, to pewnie nie przejmowałbym się specjalnie całą tą sytuacją. Na spokojnie czekałbym na koniec licytacji wystawionych rzeczy, będąc przygotowanym na to, że hajsu na spłatę zadłużenia może mi nie wystarczyć i że w najlepszym przypadku skończę z obitym pyskiem, a w najgorszym zostanę znaleziony martwy w przydrożnym rowie. Ale tu też chodziło o Jimina... Nie wybaczyłbym sobie, gdyby stała mu się przeze mnie jakaś krzywda. Może i nie byłem jakoś specjalnie do niego przywiązany, ale jemu po prostu nic nie mogło się stać. Musiałem poświęcić się przynajmniej ten ostatni raz, by zapewnić mu przynajmniej trochę spokoju po tych groźbach.

Wracając do samego Taehyunga. Poznałem go podczas jednej z walk, gdy postawił na moją wygraną pokaźną sumę. Wygrałem i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. W efekcie Taehyung zauroczył się we mnie i mimo że był naprawdę w porządku kolesiem, to nie chciałem być blisko niego. Podobnie jak w przypadku Jimina. Tae nie mógł jednak tego przeboleć i gdy ogromnie potrzebowałem gotówki, zaproponował mi seks za pieniądze. Zgodziłem się, a potem już regularnie się z nim spotykałem. Płacił za moje ciało, a ja miesiącami się na to godziłem, aż w końcu wycieńczony narkotykami, walkami i traktowaniem mnie jak zabawkę, odciąłem się od takiego życia, wyprowadziłem na koniec miasta i znalazłem normalną pracę. A teraz znów musiałem wejść do tej samej rzeki...

***

Z Taehyungiem umówiłem się już na najbliższą noc, chcąc jak najszybciej zdobyć pieniądze i mieć prostytuowanie się za sobą. Nie chciałem tego robić i wiedziałem, że potem znów będę się brzydził siebie, ale nie miałem wyjścia. Pocieszał mnie tylko fakt, że Tae był naprawdę pięknym chłopakiem. Z tym że miał po prostu za dużo gotówki i w dupie mu się poprzewracało, dlatego próbował kupić wszystko, czego pragnął. Bogaty, mały gówniarz.

Zestresowany stanąłem wieczorem przed drzwiami od mieszkania Tae i zapukałem w nie niepewnie.

Zrobisz swoje i sobie pójdziesz. To tylko jednorazowa akcja, nic zobowiązującego.

- Och, Yoongi! - krzyknął uradowany Taehyung, stając w progu. - Jak dobrze cię widzieć, kochany. Szczerze mówiąc już myślałem, że się nie pojawisz - szczebiotał lekko prześmiewczym i teatralnym tonem.

- No ale jestem - odparłem i wszedłem do mieszkania, gdy chłopak przepuścił mnie w drzwiach.

- No, to opowiadaj! - Ruchem ręki wskazał, bym usiadł przy stole w kuchni i gdy to uczyniłem, postawił mi przed nosem kubek soku i ciastek. - Co takiego się wydarzyło, że wróciłeś do puszczania się za kasę? - spytał rozbawiony, siadając naprzeciwko mnie. Uśmiechnął się szeroko, mrużąc oczy i wbił we mnie roześmiany wzrok.

- Raczej nie chciałbym się zwierzać - burknąłem zirytowany jego dobrym humorem.

Cholera, ja tam przechodziłem przez piekło... Nie dość, że byłem wycieńczony psychicznie i fizycznie po czasie spędzonym z Hoseokiem, zestresowany pogróżkami związanymi z Jiminem, to jeszcze Taehyunga po prostu bawiła moja desperacja. A tępy nie był. Widział, że wyglądam jak obraz nędzy i rozpaczy. Ponadto na pewno domyślił się, że chcę się sprzedać z jakichś istotnych pobudek. Jednak on, mimo że był uległy, to uwielbiał prowokować. Sprawiać, że druga osoba w jego towarzystwie czuła się gorsza, wyśmiana, słabsza. Ja jednak nigdy nie dawałem mu się zdominować psychicznie i może właśnie to go tak we mnie pociągało. Że nie mógł mnie złamać. Jedyne, co potrafił, to tylko mnie lekko zirytować i strasznie wkurwiał go fakt, że nie był w stanie nigdy wytrącić mnie z równowagi.

- Nie twój interes.

- Ach, opryskliwy jak zawsze!

- Może. To co? Chcesz mnie kupić na tę noc? - spytałem bez ogródek.

- Jakżeby inaczej! Oj, kochanie. Wiesz, że za ciebie mógłbym dać nawet milion dolarów!

- To daj.

- Nie mam - powiedział, przeciągając teatralnie ostatnie słowo. - Jakbym miał, to bym dał. Szkoda tylko, że twoja miłość jest taka bezcenna.

- A jakby miała cenę i byś ją wykupił, to co byś z nią zrobił? - spytałem lekko rozbawiony.

- Aj - syknął „zgaszony" moim pytaniem. No właśnie. Co by z nią zrobił? On również był zdrowo kopnięty i śmiałem wątpić, że potrafiłby docenić czyjeś uczucie. Pewnie sam nie wiedziałby, co zrobić z taką odwzajemnioną miłością i uciekłby, gdzie pieprz rośnie.

- Właśnie - podsumowałem. - Więc cała noc i kwota ta sama, którą ustaliliśmy przez telefon, tak?

- Oczywiście, Yoongi. Chcę, byś zerżnął mnie jak małą dziwkę.

Oho. I jeszcze mi za to płacono. 

Niby wszystko fajnie, ale to wciąż było prostytuowanie się. Nie to, że Tae nie był atrakcyjny. Bo był naprawdę przystojny. Jednak jego charakterek i fakt, że był rozpuszczony jak dziadowski bicz, skutecznie zniechęcał mnie do jego osoby. Poza tym w tamtym momencie miałem inne priorytety niż własny komfort psychiczny. A priorytetem tym było życie Jimina.


Gdy zaprowadził mnie do sypialni i stanął przede mną w oczekiwaniu na rozebranie go, ogarnęły mnie wątpliwości.

Byłem zestresowany, niewyspany, obolały, a moje myśli dalekie były w tamtym momencie od tematu seksu.

- No, Yoongi. Czyżbym już cię nie pociągał? Kiedy jeszcze regularnie do mnie przychodziłeś stawał ci na sam widok mojej buźki - powiedział prowokującym tonem, chwycił mnie za nadgarstek i wsunął sobie moją dłoń pod koszulkę.

Westchnąłem zaskoczony, gdy dotknąłem jego ciepłej, falującej w rytm oddechów klatki piersiowej.

Jeśli chcę zarobić, muszę po prostu zapomnieć o problemach i dać się ponieść, postanowiłem, dotykając jego stwardniałych sutków.

W jednej chwili objąłem chłopaka w pasie, przyciągnąłem go do siebie i wpiłem się gwałtownie w jego usta, wsuwając mu ciepły język między wargi.

Tae jęknął zadowolony i zarzuciwszy mi ręce na ramiona, zaczął z pasją odwzajemniać pocałunek. Po chwili naparł na mnie swoim twardym już kroczem i zaczął ocierać się o mnie błagalnie.

Sapnąłem coraz bardziej podniecony czując, że moje spodnie robią się coraz ciaśniejsze.

Jednak Taehyung swój nieciekawy charakterek skutecznie nadrabiał ciałem przez które w tamtym momencie zupełnie się zapomniałem i dałem ponieść podnieceniu.

Przerywając pocałunek, pchnąłem chłopaka na łóżko i gdy ten na nie opadł, przywiązałem mu nadgarstki uprzednio przygotowanymi przeze mnie tasiemkami do ramy łóżka.

Taeś w odpowiedzi jęknął rozochocony i patrząc mi w oczy, rozchylił wymownie nogi.

Mimo podniecenia, nie miałem jednak zamiaru przedłużać tej schadzki. I tak cud, że mi stanął zważywszy na fakt w jakich okolicznościach musiałem uprawiać seks.

- Yoongi... - miauknął słodko. Oblizał usta i teatralnie, lekko szarpnął węzami.

- Hm? - mruknąłem, by następnie pochylić się nad nim i zedrzeć z niego spodnie razem z bielizną, tym samym zostawiając szatyna w samej koszulce.

Jeszcze głośniejszy jęk Taehyunga tylko zachęcił mnie do pieszczenia jego stojącej na baczność męskości i już miałem pochylić się nad nią i wziąć ją w usta, gdy znów ogarnął mnie strach o Jimina.

Co jeśli mu się coś stanie...? I to przeze mnie?

Ogarnęła mnie nagła fala stresu i postanowiłem jak najszybciej wziąć Taehyunga, zabrać kasę i wyjść.

Miałem już dość tego wszystkiego. Po prostu dość...

Uklęknąłem przed biodrami chłopaka, wylałem na dłoń trochę żelu i bez zbędnych ceregieli, wsunąłem w niego jeden palec, na co Tae załkał uroczo, zaciskając mocno powieki.

Zważywszy na jego reakcje doszedłem do wniosku, że od dłuższego czasu nikt go nie pieścił. W sumie zrobiło mi się go szkoda - w końcu było to trochę nie do pomyślenia, żeby taki ładny chłopak musiał płacić komuś za seks.

Chociaż dobrze wiedziałem, że płacił tylko mi.

Poruszałem przez chwilę palcem w jego wnętrzu i gdy poczułem, że jego mięśnie zaczynają się rozluźniać, dołożyłem drugi, by odpowiednio przygotować chłopaka na przyjęcie mnie.

A Tae jęczał, wzdychał, wił się i szczerze mówiąc, aż zrobiło mi się miło przez fakt, że od samych palców byłem w stanie doprowadzić go do takiego szaleństwa. A jeszcze czekało go coś dużo lepszego...

- Yoongi... - wysapał zniecierpliwiony, wiercąc biodrami i nabijając się na moje palce.

- No już - uspokoiłem go i klęcząc między jego nogami, zsunąłem z siebie spodnie. Następnie przybliżyłem się do niego jeszcze bardziej, chwytając go za uda i rozchylając mu nogi, by następnie nakierować czubkiem penisa na jego mokrą od żelu dziurkę. Jednocześnie pozwoliłem sobie na zadarcie jego koszulki w górę tak, by móc podziwiać jego twarde, sterczące sutki.

Gdy tylko to poczuł, zadrżał na całym ciele i spojrzał na mnie wyczekująco.

Jakiż on był biedny, spragniony dotyku... Mojego dotyku.

Nie kazałem mu długo czekać i już po chwili naparłem na niego, powoli wsuwając się nabrzmiałą męskością w jego wejście.

Taehyung jęknął przeciągle, odchylił głowę w tył i rozchylił mocniej nogi, zaciskając w pięści związane ręce.

Och, jakiż on był niedopieszczony... Zaciskał się na mnie tak mocno, że z trudem się w niego wsuwałem - powoli, milimetr po milimetrze, byle nie zrobić mu krzywdy. Cóż, nie byłem typem sadysty.

Sadysty... Hoseok! Kompletnie zapomniałem zadzwonić do niego, by powiedzieć mu, że nie wrócę na noc. Ciekawe, czy był na mnie bardzo zły. Nie, on na pewno nie był na mnie zły. Był wściekły.

Ale już było za późno. Że też musiało mi się przypominać o takich rzeczach w trakcie posuwania kogoś...

Z krótkiego zamyślenia wyrwał mnie Taehyung, gdy gwałtownie oplótł mnie nogami w pasie dając mi do zrozumienia, że chce więcej.

- No dalej - ponaglił drżącym głosem, patrząc mi ze zniecierpliwieniem w oczy.

Chyba rozmyślając nad Hoseokiem, przestałem w ogóle się w młodszego wsuwać, więc nie dziwota, że zrobił się niespokojny.

- Wedle życzenia - mruknąłem i jednym ruchem wszedłem w niego do końca, rozkoszując się uczuciem zaciśniętych niczym imadło mięśni na całej długości mojej męskości.

Chłopak krzyknął zaskoczony, ukazując zęby i wcisnął boleśnie pięty w moje plecy, sztywniejąc na całym ciele.

- Boli? - spytałem, zamierając w bezruchu.

- Trochę... - wychrypiał. - Ale nie przestawaj, proszę.

„Proszę"? Taehyung władca dziwek kogoś o coś prosił? Coś podobnego.

Nie miałem zamiaru go niecierpliwić i od razu zacząłem delikatnie, miarowo się w nim poruszać, rozciągając napięte wejście, które jednak szybko zaczynało się rozluźniać.

Chłopak, czując się coraz bardziej komfortowo, odchylił głowę w tył i zaczął jęczeć i sapać cichutko, oplatając mnie jeszcze mocniej nogami w pasie.

Jakby od miesięcy z nikim tego nie robił.

- Mam zwolnić? - wysapałem, rytmicznie kołysząc biodrami.

- Nie... jest dobrze - wychrypiał, nie otwierając oczu i uniósł wyżej kolana, co uświadomiło mi, że mogę już bez wyrzutów zacząć mocno, bez hamulców go rżnąć.

Przeniosłem dłonie z jego kostek na uda, zacisnąłem na nich mocno dłonie, by następnie przyspieszyć gwałtownie ruchy miednicy i wbijać się w jego wnętrze po same jądra.

Przepełniony rozkoszą krzyk, który wyrwał się z jego gardła, tylko mocniej mnie nakręcił i sapiąc ciężko, spojrzałem w dół między nasze biodra, by napawać się widokiem zagłębiającego się w jego dziurce penisa.

Od paru dobrych minut po pokoju roznosiły się błagalne, płaczliwe jęki Tae, dźwięk uderzających o siebie ciał i moje ciche dyszenie, którego z powodu intensywnego podniecenia nie mogłem powstrzymać.

Narzucałem coraz szybsze, gwałtowniejsze tempo, bo czułem, że jestem na granicy orgazmu i dłużej już nie wytrzymam.

Taehyung również był na skraju, bo oddychał szybko i chrapliwie, jęczał głośno z każdym moim pchnięciem, wił się i ściskał mnie mocno nogami, co rusz wypychając biodra w górę. Nie mówiąc już o świecącej się od potu twarzy, wilgotnych włosach, nabrzmiałej męskości i opuchniętych od przygryzania wargach...

Zaćmiony rozkoszą, nie zwalniając tempa, pochyliłem się nad chłopakiem, by sięgnąć do jego uwiązanych nadgarstków. Gdy tylko odwiązałem tasiemki, Tae gwałtownie objął mnie za szyję, przez co straciłem równowagę i praktycznie opadłem na jego pierś. Chciałem uniknąć aż takiej bliskości, jednak... Cholera, jak cudownie było go mieć tak blisko siebie.

Zacisnąłem dłonie na jego ramionach, by następnie ostatkami sił zacząć rżnąć go mocno, boleśnie, brutalnie, za każdym pchnięciem uderzając w jego prostatę, co kwitował głośnymi, gardłowymi krzykami.

- Yoongi. Nie. Wytrzymam. Już - wystękał pomiędzy pchnięciami, obejmując mnie jeszcze mocniej za kark i wbijając brodę w moje ramię.

- Ja też - wychrypiałem z trudem, by następnie wbić się w chłopaka ostatni raz do końca i spuścić się obficie w jego wnętrzu,

Tae, czując w sobie moje nasienie, jęknął przeciągle i doszedł zaraz po mnie, brudząc spermą nasze brzuchy.

Byłem taki zmęczony, spełniony... Miałem ochotę tylko położyć się obok chłopaka i zasnąć, ale jedyne co mogłem zrobić, to ogarnąć się, wziąć pieniądze, zadzwonić do Jimina i Hoseoka, a rano spróbować coś jeszcze sprzedać, by uzbierać całkowitą sumę długu.

- Dziękuję - powiedział cicho Tae, wtulając się we mnie, co kompletnie zbiło mnie z tropu. Co on najlepszego wyprawiał...?

- Nie masz za co - odparłem tylko i mimo jego pełnego zawodu jęku, wstałem z łóżka. - Mogę iść się szybko umyć? Muszę zaraz wychodzić.

Chłopak spojrzał na mnie wzrokiem pełnym zawodu i jakby... smutku? Chyba byłem zbyt miękki na takie miny...

- Ale dlaczego...

- Wytłumaczę ci potem, obiecuję. Zadzwonię. Ale teraz wykąpię się i muszę iść. Przepraszam - powiedziałem i nie chcąc znów patrzeć w te jego smutne oczy, ruszyłem do łazienki. Szybko się umyłem, ubrałem i poszedłem do przedpokoju, w którym czekał na mnie ubrany już Taehyung.

- Tu masz hajs - powiedział i wręczył mnie do ręki pieniądze. Z trudem wziąłem je od niego i schowałem do kieszeni spodni. - Nie chcę cię teraz męczyć i wypytywać, ale zadzwoń.

No proszę, proszę... Tae się o kogoś martwił. Niemożliwe. Nie grał już nadzianego chłopaka mającego wszystkich gdzieś?

- Zadzwonię - odparłem tylko i unikając jego wzroku, wyszedłem z mieszkania.

Już na klatce schodowej wystukałem numer do Jimina. Wiedziałem, że było już po północy, ale nie wytrzymałbym w tej niewiedzy do rana - musiałem wiedzieć, czy wszystko u niego w porządku i... chciałem coś mu zaproponować.

- Y-Yoongi? Człowieku, jest środek nocy... - usłyszałem zaspany głos.

Uf, czyli u niego wszystko było w porządku.

- Tak, Jimin, wiem. Ale strasznie się denerwowałem, czy wszystko u ciebie ok, czy jeszcze się do ciebie odzywali...

- Nie, całe szczęście nie.

- Posłuchaj, ja na dzień spłaty będę już miał całą gotówkę, ale póki co chciałem ci zaproponować, żebyśmy zamieszkali razem na te parę dni. Martwię się...

- Poradzę sobie sam - przerwał mi nagle. - A teraz dobranoc. Zadzwoń, jeśli wydarzy się coś nowego - burknął i rozłączył się.

No tak. W sumie jakby mnie ktoś traktował tak jak ja jego, to też nie chciałbym z taką osobą zamieszkać nawet na jeden dzień...

Następnie spróbowałem zadzwonić do Hoseoka, ale ten od razu odrzucił moje połączenie.

Pewnie był na mnie wściekły i nie chciał rozmawiać.

Wtedy poczułem się tak potwornie samotny, pozostawiony sam na pastwę losu... I wiedziałem już, że byłem zdany na siebie w tym trudnym dla mnie czasie, a wszystko miało wyjaśnić się dopiero za parę dni.

Miałem przeczucie, że do tego czasu dużo jeszcze wycierpię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro