Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wasz pierwszy pocałunek *3*


Jason 🎎

leżałaś sobie na polance i czekałaś na Jasona który poszedł po drewno na ognisko. Był piękny wiosenny wieczór. Dookoła było mnóstwo zielonych drzew i krzewów. Kochałaś przyrodę i zwierzęta. Zamknęłaś oczy i rozmyślałaś nad waszym pierwszym pocałunkiem. Marzyłaś o tym, bo od początku było tylko buzi w czoło lub policzek. Nagle poczułaś nacisk na twoje usta. Otworzyłaś oczy z zaskoczeniem i zobaczyłaś twojego chłopaka (;3 słit). Oddałaś pocałunek. Gdy jason sie od ciebie odsunął ty usiadłaś. jason znowu złączył wasze usta w delikatnym, namiętnym pocałunku.

-to było wspaniałe.- szepnełaś i uśmiechnełaś się.

Potem upiekliście pianki i kiełbaski na ognisku.

Jeffryj 🔪

Był piękny letni wieczór. Szykowałaś się na spotkanie z Jeff'em i nie wiedziałaś co ubrać. W końcu wybrałaś to:

(Koffam)

Gdy już byłaś gotowa, wzięłaś torebkę i wyszłaś z domciu. Zmierzałaś do parku w którym byłaś umówiona z jeff'em. Widziałaś go już z daleka. Podbiegłaś do niego i pocałowałaś go znienacka w usta. Na poczatku był trochę zdziwiony, ale po chwili już oddawał twoje pocałunki. Gdy się od siebie oderwaliście, Jeff przytulił cię.

-powiem ci, że się tego nie spodziewałem.- powiedział twój ukochany.

-taki prezent ode mnie.- twój uśmiech był szerszy niż jeff'a. (Jak pisałam, to prezent poprawiło mi na prezerwatywa ;___;)

-tak w ogóle, wyglądasz cudownie.- popatrzył ci w oczy.

-dziękuje.- Na twojej twarzy pojawił się lekki rumieniec.

po chwili ciszy jeff znowu cie pocałował. Potem poszliście do zoo. (I spotkaliście pandę... To znaczy zero ^^)

Śmieszek 🍬🍬

Siedziałaś sobie w pokoju przykryta grubym kocem, gdyż było ci zimno. na zewnątrz panowała burza z ulewą, a do tego była jesień. Twój jack gdzieś się zapodział i nie miałaś komu kraść ciepła, a jedyne co mogłaś kraść to tlen drzewom. (Musiałam ;3)

Gdy już zasypiałaś przyszedł jack i zaczął marudzić, że się nudzi. Taka upierdliwa osóbka.

-jack psytul mnie, plose...- sepleniłaś jak małe dziecko.

Jack się tylko zaśmiał i cie przytulił. Uniosłaś głowę w stronę jego twarzy i tak po prostu go pocałowałaś w usta. Wasz pocałunek był delikatny, aczkolwiek namiętny i przepełniony miłością. Gdy sie oderwaliście od siebie, jack mocno cię przytulił.

-kocham cię [t.i].

-ja ciebie bardziej koffam śmieszku- zaśmiałaś się i mocniej wtuliłaś się w swojego chłopaka, a potem zasnęłaś.

Ejles dżak 🏥

Siedziałaś sobie z Jackiem na kanapie i oglądałaś jakiś badziewny film. Jack właściwie spał w najlepsze na twoim Ramieniu. Wyglądał tak uroczo i słodko, dlatego nie chciałaś go budzić. Zaczęło ci się nudzić, więc zaczęłaś szturchać bezokiego.

-jack, wstawaj. Ramię mnie już boli.

-nie chce.- protestował jak Małe dziecko, był taki uroczy.

-jak mam cie przekonać?- zaytałaś z nadzieją, że wstanie.

-wymyśl coś.

-mam pomysła.- po wypowiedzeniu tego zdania, pocałowałaś go w usta. Jack po chwili zaczął oddawać pocałunki, pogłębiając je.

-teraz wstaniesz?- zapytałaś po pocałunku.

-ugh, tak.- przenieśliście sie do sypialni i poszliście spać.

Pulpet 🔦

Była piękna, gwiaździsta noc. Siedziałaś na parapecie i przygladałaś się niebu. Gwiazdy świeciły razem z księżycem. Gdzieniegdzie dostrzegałaś chmury, które uciekały na zachód. Coraz częściej rozmyślałaś nad waszym Pierwszym pocałunkiem, jakie to uczucie całować się. Kochałaś tę żarówkę całym swoim małym serduszkiem.
-hey [t.i]! Hey [t.i]! Hey [t.i]! He...- nie dokończył ponieważ mu przerwałaś.

-pup co ty robisz? W toby'ego się  zamieniasz?- zmarszczyłaś brwi i popatrzyłaś na niego. Pulpet bez słowa cie pocałował, a ty oddwałaś jego pocałunki.

-kocham cię [t.i]- powiedział po pocałunkach.

-ja ciebie też, ale idem spać bo jestem zmęczona.- powiedziałaś, po czym położyłaś się z pupetem na łóżku i poszliście spać.

Slendi 👤

4:35 a.m. Trochę wczesna godzina jak na takiego śpiocha jakim jesteś ty. Myślałaś nad pewną rzeczą. Twoją głowę zaprzątała myśl o twoim mocałunku z slendusiem. Kochałaś go, ale dobijał cię fakt, że cały czas tylko buzi w policzek dostajesz. Tak, slendi ma usta. Są one białe, dlatego ich mię widać. Po prostu zlewają się z jego twarzą. Gdy Siedziałaś w swoim ogrodzie, pojawił się obok ciebie slendi.

-kocham cię [t.i]. Wiem, że ostatnio myślisz o pocałunku.

-hah, jak ty mnie dobrze znasz.- uśmiechnełaś się, a slendi usiadł na trawie.

Teraz mniej więcej dosięgałaś do jego twarzy. Delikatnie go pocałowałaś. Slendi oddawał każdy twój pocałunek. Później slendi poszedł, a ty Poszłaś spać.

Offenduś 🌹🌹

Średnio ci się podobały te upały.
W słońcu na zewnątrz było 32°C.
Nie miałaś ochoty nigdzie wychodzić i nie miałaś nawet tego w planach. Off od jakiegoś czasu się nie pojawiał, co cie bardzo martwiło.

-wróciłem!- powiedział off robiąc tak zwany "z buta wieżdżam".

-tsa i co?- wrócił wtedy kiedy najmniej go potrzebowałaś.

-co z tabą? Okresik?- łobjzerski uśmiech wszedł na jego twarz.

-nope. Po prostu jest gorąco- powiedziałaś to przeciągająć obie litery "o" I "ą".

- Moja wina?- zaśmiał się.

Lubiłaś jego śmiech i jego uśmiech. Właściwie możesz go pocałować, bo czemu nie? Off na pewno się nie sprzeciwi.

Podeszłaś do niego powoli i pocałowałaś go w usta. Off oddał od razu pocałunek, pogłębiając go. Gdy się w końcu oderwaliście od siebie, przytuliłaś go, a potem poszliście spać.

Maseczka/Tim

-tim...

-co?- popatrzył na ciebie. Leżałaś rozłożona na całą kanpę i nie chciałaś zrobić mu miejsca, przez co musiał siedzieć na dywanie.
(Sorry Tim ale kanapa dla vipuff)

-no proszę, ja też chce usiąść.- mamrotał Tim.

-przeciesz siedzisz.- zaśmiałaś się.

-mam dla ciebie niespodziankę, ale zwolnij mi miejsce.

Ugh, okej.- usiadłaś, robiąc miejsce twojemu chłopakowi.

Tim nagle cie pocałował w usta. Był bardzo delikatny. To była romantyczna i piękna chwila dla ciebie. Gdy się oderwaliście od siebie wtuliłaś się w tors chłopaka.

-kocham cię Tim.- powiedziałaś, wciągając nosem jego zapach. (Z pod pach xD)

-ja ciebie też złotko.- więcej już nie pamiętasz bo zasnęłaś.

Toby 💎

był letni wieczór, a pizgało zimnem tak, że nawet koc nie pomógł. Toby poszedł się umyć i chyba się utopił, bo siedział tam od godziny. Już zasypiałaś kiedy toby położył się koło ciebie.

-w końcu! Ile można się myć? Godzinę? Ja się myje w 15 minut! Toby dłu...- toby przerwał ci pocałunkiem. Każdy oddawałaś z miłością i namiętnością.

-kosiam ciem tobisiu- powiedziałaś, kiedy już się od siebie oderwaliście.

-ja ciebie też, ale nie gadaj tyle.

Później wtuliłaś się w jego tors i poszłaś spać.

~~~~
W końcu rozdział, ale moja wena spierdoliła.

Pisać kto wyszedł najlepiej, a kto najgorzej 😉

🌟=motywejszyn

~~krwawa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro