•rozdział trzeci•
𝐙̇𝐞𝐧́𝐬𝐤𝐢 𝐤𝐥𝐮𝐛 𝐬𝐢𝐚𝐭𝐤𝗼́𝐰𝐤𝐢
Drzwi hali rozsunęły się z hukiem, a do środka wpadła zdyszana pierwszoklasistka. Przebywające w pomieszczeniu siatkarki wzdrygnęły się i spojrzały w stronę wejścia, dostrzegając kolejne osoby, spokojnym krokiem zmierzające do budynku. Jedna z rozgrzewających się nastolatek zerwała się z ziemi i nie ukrywając ekscytacji podbiegła do rozglądającej się z fascynacją czerwonowłosej.
Yuuna od rana nie mogła wysiedzieć na lekcjach, z niecierpliwością odliczając minuty do zakończenia zajęć. Razem z siostrą wypełniły ubiegłego wieczoru formularze odnośnie wybranego klubu i młodsza Yamada chciała oddać je z samego rana, lecz Suzuna powstrzymała ją, mówiąc, że po szkole pójdą całą czwórką.
Z zachwytem podziwiała halę przeznaczoną na treningi siatkówki, skacząc wzrokiem z jednej strony na drugą. Była mniejsza od tej znajdującej się obok, mimo to prezentowała się równie dobrze i zachęcająco. Widać było świeżo odmalowane ściany i poprawione linie na parkiecie. Trybuny również były zadbane, a już rozłożona siatka pięknie prezentowała się w centrum budynku.
Dopiero po chwili dostrzegła wpatrującą się w nią krótkowłosą szatynkę, która z roziskrzonymi oczami zerkała na całą czwórkę, która zdążyła dojść do Yuuny. Odchrząknęła i przywołała do siebie resztę ćwiczących dziewczyn. Michimiya zauważyła, że wszystkie nowo przybyłe są już przebrane w stroje treningowe. Musiała zadrzeć głowę ku górze, aby móc spojrzeć nowym członkinią w oczy. Wszystkie były wysokie, najniższa z nich prawdopodobnie przewyższała Aiharę, która jak na razie była najwyższa w drużynie, a aura, którą roztaczały wokół siebie mówiła, że nie są one zwykłymi amatorkami. Jedna z nich obojętnym, lecz czujnym wzrokiem oceniała każdą z nich bez krępacji, aż w końcu parsknęła cicho pod nosem i zrobiła wielkiego balona z gumy.
— Nazywam się Michimiya Yui i jestem kapitanem żeńskiego klubu siatkówki! Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy i naprawdę cieszę się, że aż cztery nowe osoby do nas dołączają!
— Jest was tylko tyle? — zapytała Suzuna, unosząc lewą brew do góry, wbijając swoje szare tęczówki w odpowiedniczki zbitej z tropu Michimiyi. Yamada spodziewała się ich co najmniej dwa razy więcej.
— Co?
— Pytam, czy jest was tylko pięć — powtórzyła spokojnie trzecioroczna, poprawiając wpadającą do oczu grzywkę.
Szatynka zmarkotniała lekko, zerkając na małą grupę siatkarek. Nie licząc nowych uczennic, była ich piątka, włącznie z Yui.
— Nie, jest nas więcej! — żwawo zaprzeczyła i pomachała dłońmi, a następnie potarła z zawstydzeniem kark. — Ogólnie jest nas wszystkich jedenaście, ale tylko mała część przychodzi na treningi...
Widząc ich pytające spojrzenia, wyjaśniła:
— Dziewczyny nie chodzą na poranne treningi, a po lekcjach są zbyt zmęczone, aby zostawać w szkole. W sumie większość z nich jest tutaj tylko dlatego, bo musiały wybrać jakiś klub — zaśmiała się, chcąc choć trochę ukryć swoje zażenowanie. Było jej wstyd, że nie potrafi przypilnować dziewczyn, aby udzielały się w klubie.
— Jak to im się nie chce!? Siatkówka jest niesamowita! — wzburzyła się Yuuna, lecz starsza Yamada machnęła na nią tylko ręką, dając tym znać pozostałym, aby ją zignorować.
Suzuna w ciszy przeanalizowała słowa pani kapitan, zmarszczyła brwi i westchnęła.
— Świetnie — mruknęła starsza Yamada i wyciągnęła przed siebie kartkę z formularzem, chcąc zmienić niewygodny dla Michimiyi temat. Suzuna postanowiła, że poruszy go później i uśmiechnęła się delikatnie. — moje zgłoszenie.
Szatynka od razu się rozpromieniła i przyjęła kawałek papieru od wyższej z nich.
— Yamada Suzuna, klasa 3-3, środkowa blokująca — przeczytała, przenosząc po chwili wzrok z powrotem na wspomnianą siatkarkę. — przeniosłaś się w tym roku do nas? Nigdy wcześniej cię nie widziałam, myślałam, że jesteś pierwszoroczną!
Brunetka skinęła delikatnie głową i wskazała na przeskakującą z nogi na nogę Yuune. Bezruch doprowadzał ją do szału, dlatego znalazła sobie bardzo kreatywne zajęcie.
— Moja siostra zaczyna swój pierwszy rok, dlatego rodzice pomyśleli, że dobrym pomysłem będzie jeśli znajdziemy się w tej samej szkole, ktoś musi jej pilnować — wyjaśniła, od razu uprzedzając kolejne pytanie Yui. — Przeniosłam się z Tokijskiego liceum, Nekomy.
— Z tego co wiem Nekoma nie ma żeńskiego klubu.
— Bo nie ma — przyznała czarnowłosa. — byłam menadżerką męskiej drużyny.
— W takim razie nie masz chyba zbyt dużego doświadczenia w grze, prawda? — rzuciła jedna ze stojących za kapitanem dziewczyn. — dlaczego nie zostałaś menadżerką naszych chłopców? Kiyoko napewno przydałaby się pomoc.
Nieco niższa od niej szatynka, z włosami związanymi w kucyk, stała pewnie z dłońmi założonymi pod biustem. Na jej nosie widoczne były nieliczne piegi, a usta wykrzywione były w zaczepnym uśmiechu. Suzuna zmarszczyła brwi i wyszła o krok przed resztę. Dziewczyna prawdopodobnie także jest środkową, pomyślała Yamada. To było bardziej niż pewne, że będzie miała problemy z tą dziewczyną.
— To prawda, nigdy nie grałam w oficjalnym meczu, jednak nie można ujmować mi umiejętności. Jak wspomniała pani kapitan — skinęła głową do zestresowanej Yui. — w mojej poprzedniej szkole nie było żeńskiej drużyny, dlatego po dołączeniu jak menadżerka chłopców, poprosiłam trenera Nekomate, abym mogła trenować z nimi. Jestem pewna, że sporo się od moich przyjaciół nauczyłam. Jeśli chcesz, możemy przekonać się o tym na boisku.
Usta Suzuny przyozdobił pełen wyższości uśmiech i podparła się dłońmi na biodrach. Czuła, że wygrała tą małą bitwę, widząc szykującą się do odpowiedzi nastolatkę.
— Dobra, spokojnie Mao! — wtrąciła się Yui, wchodząc między obrzucające się lodowatym wzrokiem dziewczyny. Nie chciała dopuścić, aby już na początku dochodziło do zgrzytów w zespole. Spojrzała karcąco na Aiharę— nie nie doceniajmy naszych nowych członkiń, w porządku?
Aihara wbiła wzrok w parkiet szurając po nim nogą, skinęła niechętnie głową i zamilkła. Michimiya odetchnęła z ulgą, widząc, że Suzuna również odpuściła tą bezsensowną dyskusje, dzięki czemu spokojnie mogła wrócić do wcześniejszego zajęcia. Podeszła do stojącej obok Suzuny ciemnowłosej nastolatki, która z wesołymi iskierkami w swoich szarych oczach, niemal uderzyła Michimiye w nos, wystawiając swoje zgłoszenie. Nie czekając, aż szatynka zacznie czytać, Yuuna odezwała się.
— Yamada Yuuna, klasa 1-3, atakująca i przyszły as zespołu! — wskazała na siebie palcem, aby chwilę później doskoczyć do Michimiyi. Chwyciła ją za dłonie i potrząsnęła nimi energicznie. — Na jakiej grasz pozycji Michimiya-senpai? Jak dobre jesteście? Kiedy gramy?
Michimiya poczuła się osaczona przez młodszą dziewczynę, nie była w stanie wtrącić się w słowotok Yuuny, ani wydostać z jej niezwykle mocnego uścisku.
Z pomocą przyszła jej jedna z nowych. Czekoladowe włosy podskakiwały przy każdym kroku dziewczyny, a obojętne, intensywnie zielone oczy przeszywały plecy wysokiej pierwszorocznej.
Lisa strzeliła gumą do żucia, stanęła za podekscytowaną Yamadą i chwyciwszy ją za kaptur szarej bluzy, szarpnęła do tyłu, na co czerwonowłosa zachwiała się i wyleciałaby za drzwi hali, gdyby nie szybka reakcja Takizawy, która w ostatniej chwili chwyciła Yuune pod pachami i postawiła do pionu. Shinohara jęknęła i z wyrzutem wskazała na Kaori.
— No ej, czemu ją złapałaś! Tak ładnie leciała — naburmuszyła się i nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, odwróciła się do pani kapitan. Podała jej swoje zgłoszenie i włożyła dłonie do kieszeni bluzy, ponownie przyjmując nonszalancją pozę.
Michimiya potrząsnęła głową i wypuściła powietrze z płuc. Poznała dopiero dwie z nich, a już dostawała bólu głowy. Chociaż pozostałe wydawały się spokojniejsze niż siostry Yamada.
— Więc nazywasz się Shinohara Lisa, tak? — powiedziała bardziej do siebie, chcąc zapamiętać imię nowej koleżanki jak najszybciej. — Ta sama klasa co Yamada i grasz na pozycji przyjmującej. Dobrze się składa, bo brakuje nam właśnie przyjmujących! — ucieszyła się Yui. Kikuchi rzadko pojawiała się na treningach, dlatego defensywa w klubie kulała, a jedyną osobą grającą, która regularnie ćwiczyła była Watabe, ich libero. Przez głowę Michimiyi przeszła myśl, że w tym roku dzięki świerzej krwi, uda im się dojść dalej w turniejach niż dotychczas.
Lisa skinęła tylko głową i bez żadnego komentarza cofnęła się. Chwyciła speszoną Takizawę za ramię, przyciągnęła do siebie i przytrzymując ją w miejscu, wyciągnęła wolną dłoń odbierając od Kaori jej pomięte z nerwów zgłoszenie i oddała je Michimiyi.
Yui wpatrywała się w coraz bardziej czerwoną fioletowowłosą, która nie wiedziała na czym zatrzymać swój wzrok. Szatynka otworzyła usta z wrażenia, zadzierając wysoko głowę. Pierwszy raz widziała tak wysoką dziewczynę! Kaori czuła się jak jakieś zwierze w zoo, każdy się na nią patrzył przez co poczuła dyskomfort. Michimiya w pewnym momencie zdała sobie z tego sprawy i uśmiechnęła się przepraszająco.
— Ah, wybacz — zerknęła na kartkę. — Takizawa-san! Klasa 1-5, a pozycja, na której grasz to atakująca. — zmarszczyła delikatnie brwi jakby nad czymś myślała, aż w końcu zapytała: — dlaczego nie jesteś środkową? Z twoimi predyspozycjami fizycznymi nadawałabyś się idealnie!
Kaori nie lubiła mówić zbyt dużo, a jak na jeden dzień, sięgnęła swojego limitu, przez rozgadaną Hitokę, która od wczorajszego dnia nie opuszczała jej ani na krok. Takizawa strzeliła palcami.
— Nie potrafię atakować środkiem — wyznała, czerwieniąc się jak piwonia.
— Ani przyjmować. — dodała Lisa i puściła jej oczko.
— Ani serwować — Yuuna posłała przyjaciółce kuksańca w bok, po czym przytuliła się do jej boku. Suzuna wywróciła oczami na te niewinne zaczepki i uniosła kącik ust do góry. Ta trójka dokuczała sobie na każdym kroku.
— To co ona tutaj w ogóle robi?
Jedna z siatkarek parsknęła, a za plecami Michimiyi rozniosły się szepty. Kaori w momencie speszyła się i chciała uciec z hali, jednak nie pozwoliła jej na to koścista dłoń, która pojawiła się na jej ramieniu. Zerknęła w bok i dostrzegła ciepły uśmiech Suzuny.
— Która z was parsknęła, świnie? — warknęła Lisa, gromiąc wzrokiem starszoklasistki. Nikt oprócz niej i Yuuny nie miał prawa naśmiewać się z ich Kaori. Poza tym, Shinohara najlepiej ze wszystkich obecnych w pomieszczeniu znała umiejętności fiołkowookiej, i mówiąc szczerze, to właśnie jej obawiałaby się najbardziej, gdyby grały przeciwko sobie.
Yuuna zakryła usta dłonią, aby nie parsknąć śmiechem. Nadopiekuńczość Lisy była urocza. Od kiedy pamiętała, brązowowłosa stawała w obronie wyśmiewanej Kaori, wchodząc w bójki nawet z dwa razy większymi od niej chłopcami. Nie raz kończyła z posiniaczonymi rękami i nogami, jednak pełen zadowolenia z siebie uśmiech nigdy nie opuszczał jej twarzy.
Stanęła obok niższej przyjaciółki i zakryła swoim ciałem, zaskoczoną Takizawę.
— Czemu żadna nie odpowiada? — Lisa wypuściła balona z ust.
— Z tego co wiem, świnie nie potrafią mówić — zamyśliła się Yuuna i uśmiechnęła z satysfakcją, na widok czerwieniących się ze wstydu siatkarek.
Michimiya nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie sądziła, że to wszystko pójdzie w tak złą stronę. Wiedziała, że jej koleżanki mają dość kłopotliwe charaktery, jednak tak pewna postawa młodszych dziewczyn, zaskoczyła ją i w żadnym wypadku nie pomagała. Aihara już szykowała się, aby skonfrontować bezczelne pierwszaki, kiedy to po hali rozniosły się donośnie śmiechy. Suzuna trzymała się za brzuch, niemal płacząc, a Yuuna trzęsła się, próbując z całych sił nie wybuchnąć.
— Przecież żartuje — zarechotała Lisa, wycierając łzę zbierającą się w kąciku oka. — jakbyście widziały swoje twarze!
Po chwili dołączyła do nich jedna z siatkarek, zbierając tym zdziwione spojrzenia koleżanek.
— One są świetne Yui-chan! Lubię je — niska szatynka o brązowych oczach szeroko uśmiechnęła się do Lisy i Yuuny, które wyszczerzyły się w odpowiedzi.
— Co ty mówisz Watabe? — oburzyła się Aihara, którą dogłębnie uraziły słowa Shinohary. Nie polubiła nowych członkiń, a zwłaszcza Suzuny, której pewność siebie wyprowadzała ją z równowagi.
— Może skończymy już gadać i przejdziemy do treningu? Jeśli chcecie zobaczyć na co je stać, zacznijmy grę, a nie powodujcie awantury. Może wtedy dotrze do was, aby nie patrzeć na nikogo z góry— zauważyła libero. Czasami koleżanki z drużyny działały jej na nerwy.
— No dobrze dziewczęta! — Michimiya zwróciła na siebie uwagę dziewczyn. — odłóżcie bezsensowne kłótnie na bok i chodźmy grać! Nowe, idźcie się rozgrzać, zagramy cztery na cztery.
Yui klasnęła w dłonie, na co każda z dziewcząt zabrała się za swoje ćwiczenia.
Takizawa od razu poczuła się lepiej i odetchnęła z ulga. Bała się, że dziewczyny narobią sobie problemów, lub co gorsza nie zostaną przyjęte do drużyny, i to z jej powodu. Uśmiechnęła się delikatnie.
— Co za idiotki — prychnęła Lisa, podchodząc do Kaori, rzucając jej w twarz swoją bluzę. — a ty co się szczerzysz? Nie dawaj sobie wchodzić na głowę, głupia. Nie zawsze będę obok ciebie.
— Tak jest! — fioletowowłosa zasalutowała.
— Rozgrzewaj się i pokaż im na co cię stać.
◇────◇────◇────◇────◇
Okej, ten rozdział to totalny bałagan, ale świetnie się bawiłam przy pisaniu go!!!!
W następnym rozdziale będzie meczyk między naszymi bohaterkami, a starszymi siatkarkami!
Mam nadzieję, że się podobało i zostawicie po sobie gwiazdkę i komentarza♡︎♡︎
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro