Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•rozdział trzeci•

𝐙̇𝐞𝐧́𝐬𝐤𝐢 𝐤𝐥𝐮𝐛 𝐬𝐢𝐚𝐭𝐤𝗼́𝐰𝐤𝐢

Drzwi hali rozsunęły się z hukiem, a do środka wpadła zdyszana pierwszoklasistka. Przebywające w pomieszczeniu siatkarki wzdrygnęły się i spojrzały w stronę wejścia, dostrzegając kolejne osoby, spokojnym krokiem zmierzające do budynku. Jedna z rozgrzewających się nastolatek zerwała się z ziemi i nie ukrywając ekscytacji podbiegła do rozglądającej się z fascynacją czerwonowłosej.

Yuuna od rana nie mogła wysiedzieć na lekcjach, z niecierpliwością odliczając minuty do zakończenia zajęć. Razem z siostrą wypełniły ubiegłego wieczoru formularze odnośnie wybranego klubu i młodsza Yamada chciała oddać je z samego rana, lecz Suzuna powstrzymała ją, mówiąc, że po szkole pójdą całą czwórką.

Z zachwytem podziwiała halę przeznaczoną na treningi siatkówki, skacząc wzrokiem z jednej strony na drugą. Była mniejsza od tej znajdującej się obok, mimo to prezentowała się równie dobrze i zachęcająco. Widać było świeżo odmalowane ściany i poprawione linie na parkiecie. Trybuny również były zadbane, a już rozłożona siatka pięknie prezentowała się w centrum budynku.

Dopiero po chwili dostrzegła wpatrującą się w nią krótkowłosą szatynkę, która z roziskrzonymi oczami zerkała na całą czwórkę, która zdążyła dojść do Yuuny. Odchrząknęła i przywołała do siebie resztę ćwiczących dziewczyn. Michimiya zauważyła, że wszystkie nowo przybyłe są już przebrane w stroje treningowe. Musiała zadrzeć głowę ku górze, aby móc spojrzeć nowym członkinią w oczy. Wszystkie były wysokie, najniższa z nich prawdopodobnie przewyższała Aiharę, która jak na razie była najwyższa w drużynie, a aura, którą roztaczały wokół siebie mówiła, że nie są one zwykłymi amatorkami. Jedna z nich obojętnym, lecz czujnym wzrokiem oceniała każdą z nich bez krępacji, aż w końcu parsknęła cicho pod nosem i zrobiła wielkiego balona z gumy.

— Nazywam się Michimiya Yui i jestem kapitanem żeńskiego klubu siatkówki! Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy i naprawdę cieszę się, że aż cztery nowe osoby do nas dołączają!

— Jest was tylko tyle? — zapytała Suzuna, unosząc lewą brew do góry, wbijając swoje szare tęczówki w odpowiedniczki zbitej z tropu Michimiyi. Yamada spodziewała się ich co najmniej dwa razy więcej.

— Co?

— Pytam, czy jest was tylko pięć — powtórzyła spokojnie trzecioroczna, poprawiając wpadającą do oczu grzywkę.

Szatynka zmarkotniała lekko, zerkając na małą grupę siatkarek. Nie licząc nowych uczennic, była ich piątka, włącznie z Yui.

— Nie, jest nas więcej! — żwawo zaprzeczyła i pomachała dłońmi, a następnie potarła z zawstydzeniem kark. — Ogólnie jest nas wszystkich jedenaście, ale tylko mała część przychodzi na treningi...

Widząc ich pytające spojrzenia, wyjaśniła:

— Dziewczyny nie chodzą na poranne treningi, a po lekcjach są zbyt zmęczone, aby zostawać w szkole. W sumie większość z nich jest tutaj tylko dlatego, bo musiały wybrać jakiś klub — zaśmiała się, chcąc choć trochę ukryć swoje zażenowanie. Było jej wstyd, że nie potrafi przypilnować dziewczyn, aby udzielały się w klubie.

— Jak to im się nie chce!? Siatkówka jest niesamowita! — wzburzyła się Yuuna, lecz starsza Yamada machnęła na nią tylko ręką, dając tym znać pozostałym, aby ją zignorować.

Suzuna w ciszy przeanalizowała słowa pani kapitan, zmarszczyła brwi i westchnęła.

— Świetnie — mruknęła starsza Yamada i wyciągnęła przed siebie kartkę z formularzem, chcąc zmienić niewygodny dla Michimiyi temat. Suzuna postanowiła, że poruszy go później i uśmiechnęła się delikatnie. — moje zgłoszenie.

Szatynka od razu się rozpromieniła i przyjęła kawałek papieru od wyższej z nich.

— Yamada Suzuna, klasa 3-3, środkowa blokująca — przeczytała, przenosząc po chwili wzrok z powrotem na wspomnianą siatkarkę. — przeniosłaś się w tym roku do nas? Nigdy wcześniej cię nie widziałam, myślałam, że jesteś pierwszoroczną!

Brunetka skinęła delikatnie głową i wskazała na przeskakującą z nogi na nogę Yuune. Bezruch doprowadzał ją do szału, dlatego znalazła sobie bardzo kreatywne zajęcie.

— Moja siostra zaczyna swój pierwszy rok, dlatego rodzice pomyśleli, że dobrym pomysłem będzie jeśli znajdziemy się w tej samej szkole, ktoś musi jej pilnować — wyjaśniła, od razu uprzedzając kolejne pytanie Yui. — Przeniosłam się z Tokijskiego liceum, Nekomy.

— Z tego co wiem Nekoma nie ma żeńskiego klubu.

— Bo nie ma — przyznała czarnowłosa. — byłam menadżerką męskiej drużyny.

— W takim razie nie masz chyba zbyt dużego doświadczenia w grze, prawda? — rzuciła jedna ze stojących za kapitanem dziewczyn. — dlaczego nie zostałaś menadżerką naszych chłopców? Kiyoko napewno przydałaby się pomoc.

Nieco niższa od niej szatynka, z włosami związanymi w kucyk, stała pewnie z dłońmi założonymi pod biustem. Na jej nosie widoczne były nieliczne piegi, a usta wykrzywione były w zaczepnym uśmiechu. Suzuna zmarszczyła brwi i wyszła o krok przed resztę. Dziewczyna prawdopodobnie także jest środkową, pomyślała Yamada. To było bardziej niż pewne, że będzie miała problemy z tą dziewczyną.

— To prawda, nigdy nie grałam w oficjalnym meczu, jednak nie można ujmować mi umiejętności. Jak wspomniała pani kapitan — skinęła głową do zestresowanej Yui. — w mojej poprzedniej szkole nie było żeńskiej drużyny, dlatego po dołączeniu jak menadżerka chłopców, poprosiłam trenera Nekomate, abym mogła trenować z nimi. Jestem pewna, że sporo się od moich przyjaciół nauczyłam. Jeśli chcesz, możemy przekonać się o tym na boisku.

Usta Suzuny przyozdobił pełen wyższości uśmiech i podparła się dłońmi na biodrach. Czuła, że wygrała tą małą bitwę, widząc szykującą się do odpowiedzi nastolatkę.

— Dobra, spokojnie Mao! — wtrąciła się Yui, wchodząc między obrzucające się lodowatym wzrokiem dziewczyny. Nie chciała dopuścić, aby już na początku dochodziło do zgrzytów w zespole. Spojrzała karcąco na Aiharę— nie nie doceniajmy naszych nowych członkiń, w porządku?

Aihara wbiła wzrok w parkiet szurając po nim nogą, skinęła niechętnie głową i zamilkła. Michimiya odetchnęła z ulgą, widząc, że Suzuna również odpuściła tą bezsensowną dyskusje, dzięki czemu spokojnie mogła wrócić do wcześniejszego zajęcia. Podeszła do stojącej obok Suzuny ciemnowłosej nastolatki, która z wesołymi iskierkami w swoich szarych oczach, niemal uderzyła Michimiye w nos, wystawiając swoje zgłoszenie. Nie czekając, aż szatynka zacznie czytać, Yuuna odezwała się.

— Yamada Yuuna, klasa 1-3, atakująca i przyszły as zespołu! — wskazała na siebie palcem, aby chwilę później doskoczyć do Michimiyi. Chwyciła ją za dłonie i potrząsnęła nimi energicznie. — Na jakiej grasz pozycji Michimiya-senpai? Jak dobre jesteście? Kiedy gramy?

Michimiya poczuła się osaczona przez młodszą dziewczynę, nie była w stanie wtrącić się w słowotok Yuuny,  ani wydostać z jej niezwykle mocnego uścisku.
Z pomocą przyszła jej jedna z nowych. Czekoladowe włosy podskakiwały przy każdym kroku dziewczyny, a obojętne, intensywnie zielone oczy przeszywały plecy wysokiej pierwszorocznej.

Lisa strzeliła gumą do żucia, stanęła za podekscytowaną Yamadą i chwyciwszy ją za kaptur szarej bluzy, szarpnęła do tyłu, na co czerwonowłosa zachwiała się i wyleciałaby za drzwi hali, gdyby nie szybka reakcja Takizawy, która w ostatniej chwili chwyciła Yuune pod pachami i postawiła do pionu. Shinohara jęknęła i z wyrzutem wskazała na Kaori.

— No ej, czemu ją złapałaś! Tak ładnie leciała — naburmuszyła się i nie czekając na odpowiedź przyjaciółki, odwróciła się do pani kapitan. Podała jej swoje zgłoszenie i włożyła dłonie do kieszeni bluzy, ponownie przyjmując nonszalancją pozę.

Michimiya potrząsnęła głową i wypuściła powietrze z płuc. Poznała dopiero dwie z nich, a już dostawała bólu głowy. Chociaż pozostałe wydawały się spokojniejsze niż siostry Yamada.

— Więc nazywasz się Shinohara Lisa, tak? — powiedziała bardziej do siebie, chcąc zapamiętać imię nowej koleżanki jak najszybciej. — Ta sama klasa co Yamada i grasz na pozycji przyjmującej. Dobrze się składa, bo brakuje nam właśnie przyjmujących! — ucieszyła się Yui. Kikuchi rzadko pojawiała się na treningach, dlatego defensywa w klubie kulała, a jedyną osobą grającą, która regularnie ćwiczyła była Watabe, ich libero. Przez głowę Michimiyi przeszła myśl, że w tym roku dzięki świerzej krwi, uda im się dojść dalej w turniejach niż dotychczas.

Lisa skinęła tylko głową i bez żadnego komentarza cofnęła się. Chwyciła speszoną Takizawę za ramię, przyciągnęła do siebie i przytrzymując ją w miejscu, wyciągnęła wolną dłoń odbierając od Kaori jej pomięte z nerwów zgłoszenie i oddała je Michimiyi.

Yui wpatrywała się w coraz bardziej czerwoną fioletowowłosą, która nie wiedziała na czym zatrzymać swój wzrok. Szatynka otworzyła usta z wrażenia, zadzierając wysoko głowę. Pierwszy raz widziała tak wysoką dziewczynę! Kaori czuła się jak jakieś zwierze w zoo, każdy się na nią patrzył przez co poczuła dyskomfort. Michimiya w pewnym momencie zdała sobie z tego sprawy i uśmiechnęła się przepraszająco.

— Ah, wybacz — zerknęła na kartkę. — Takizawa-san! Klasa 1-5, a pozycja, na której grasz to atakująca. — zmarszczyła delikatnie brwi jakby nad czymś myślała, aż w końcu zapytała: — dlaczego nie jesteś środkową? Z twoimi predyspozycjami fizycznymi nadawałabyś się idealnie!

Kaori nie lubiła mówić zbyt dużo, a jak na jeden dzień, sięgnęła swojego limitu, przez rozgadaną Hitokę, która od wczorajszego dnia nie opuszczała jej ani na krok. Takizawa strzeliła palcami.

— Nie potrafię atakować środkiem — wyznała, czerwieniąc się jak piwonia.

— Ani przyjmować. — dodała Lisa i puściła jej oczko.

— Ani serwować — Yuuna posłała przyjaciółce kuksańca w bok, po czym przytuliła się do jej boku. Suzuna wywróciła oczami na te niewinne zaczepki i uniosła kącik ust do góry. Ta trójka dokuczała sobie na każdym kroku.

— To co ona tutaj w ogóle robi?

Jedna z siatkarek parsknęła, a za plecami Michimiyi rozniosły się szepty. Kaori w momencie speszyła się i chciała uciec z hali, jednak nie pozwoliła jej na to koścista dłoń, która pojawiła się na jej ramieniu. Zerknęła w bok i dostrzegła ciepły uśmiech Suzuny.

— Która z was parsknęła, świnie? — warknęła Lisa, gromiąc wzrokiem starszoklasistki. Nikt oprócz niej i Yuuny nie miał prawa naśmiewać się z ich Kaori. Poza tym, Shinohara najlepiej ze wszystkich obecnych w pomieszczeniu znała umiejętności fiołkowookiej, i mówiąc szczerze, to właśnie jej obawiałaby się najbardziej, gdyby grały przeciwko sobie.

Yuuna zakryła usta dłonią, aby nie parsknąć śmiechem. Nadopiekuńczość Lisy była urocza. Od kiedy pamiętała, brązowowłosa stawała w obronie wyśmiewanej Kaori, wchodząc w bójki nawet z dwa razy większymi od niej chłopcami. Nie raz kończyła z posiniaczonymi rękami i nogami, jednak pełen zadowolenia z siebie uśmiech nigdy nie opuszczał jej twarzy.
Stanęła obok niższej przyjaciółki i zakryła swoim ciałem, zaskoczoną Takizawę.

— Czemu żadna nie odpowiada? — Lisa wypuściła balona z ust.

— Z tego co wiem, świnie nie potrafią mówić — zamyśliła się Yuuna i uśmiechnęła z satysfakcją, na widok czerwieniących się ze wstydu siatkarek.

Michimiya nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie sądziła, że to wszystko pójdzie w tak złą stronę. Wiedziała, że jej koleżanki mają dość kłopotliwe charaktery, jednak tak pewna postawa młodszych dziewczyn, zaskoczyła ją i w żadnym wypadku nie pomagała. Aihara już szykowała się, aby skonfrontować bezczelne pierwszaki, kiedy to po hali rozniosły się donośnie śmiechy. Suzuna trzymała się za brzuch, niemal płacząc, a Yuuna trzęsła się, próbując z całych sił nie wybuchnąć.

— Przecież żartuje — zarechotała Lisa, wycierając łzę zbierającą się w kąciku oka. — jakbyście widziały swoje twarze!

Po chwili dołączyła do nich jedna z siatkarek, zbierając tym zdziwione spojrzenia koleżanek.

— One są świetne Yui-chan! Lubię je — niska szatynka o brązowych oczach szeroko uśmiechnęła się do Lisy i Yuuny, które wyszczerzyły się w odpowiedzi.

— Co ty mówisz Watabe? — oburzyła się Aihara, którą dogłębnie uraziły słowa Shinohary. Nie polubiła nowych członkiń, a zwłaszcza Suzuny, której pewność siebie wyprowadzała ją z równowagi.

— Może skończymy już gadać i przejdziemy do treningu? Jeśli chcecie zobaczyć na co je stać, zacznijmy grę, a nie powodujcie awantury. Może wtedy dotrze do was, aby nie patrzeć na nikogo z góry— zauważyła libero. Czasami koleżanki z drużyny działały jej na nerwy.

— No dobrze dziewczęta! — Michimiya zwróciła na siebie uwagę dziewczyn. — odłóżcie bezsensowne kłótnie na bok i chodźmy grać! Nowe, idźcie się rozgrzać, zagramy cztery na cztery.

Yui klasnęła w dłonie, na co każda z dziewcząt zabrała się za swoje ćwiczenia.

Takizawa od razu poczuła się lepiej i odetchnęła z ulga. Bała się, że dziewczyny narobią sobie problemów, lub co gorsza nie zostaną przyjęte do drużyny, i to z jej powodu. Uśmiechnęła się delikatnie.

— Co za idiotki — prychnęła Lisa, podchodząc do Kaori, rzucając jej w twarz swoją bluzę. — a ty co się szczerzysz? Nie dawaj sobie wchodzić na głowę, głupia. Nie zawsze będę obok ciebie.

— Tak jest! — fioletowowłosa zasalutowała.

— Rozgrzewaj się i pokaż im na co cię stać.

◇────◇────◇────◇────◇

Okej, ten rozdział to totalny bałagan, ale świetnie się bawiłam przy pisaniu go!!!!
W następnym rozdziale będzie meczyk między naszymi bohaterkami, a starszymi siatkarkami!
Mam nadzieję, że się podobało i zostawicie po sobie gwiazdkę i komentarza♡︎♡︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro