Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•rozdział siódmy•

𝐒𝐞𝐧𝐩𝐚𝐢!

Dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciepły. Uczniowie wylali się na plac wokół szkoły, nie chcąc marnować pogody na siedzeniu w dusznych i ciasnych korytarzach. Chłopcy ganiali się i krzyczeli, a dziewczyny spokojnie spacerowały lub zażywały promieni słońca, wystawiając nogi na ich działanie.

Na ten sam pomysł wpadła trójka uczniów, zajmując wygodne miejsce pod drzewem wiśni. Rozłożyli się na miękkiej trawie, chowając przed słońcem. Lisa nienawidziła upałów, a jedynym powodem dla którego opuściła budynek szkoły było dango. Specjał pani Yamady, który Yuuna codziennie dostawała do szkoły. Rzadkością było, aby wyższa z nich odstąpiła jedzenie, co aż grzech było nie wykorzystać.

Szatynka rozłożyła się wygodnie, zakładając ramiona za głowę. Nie przejęła się kawałkiem koszuli, który wysunął się zza pasa spódniczki, ukazując skrawek jej brzucha. Czuła jak oczy coraz bardziej jej ciążyły, ale dzielnie się trzymała. Jeśli zaśnie, Yuuna z pewnością dopadnie jej bento, a na to pozwolić nie mogła.

— ... I wtedy nazwał mnie Królem Boiska! Głupek, myśli, że kim on jest żeby ze mną rywalizować?

Brunet żywiołowo gestykulując opowiadał koleżanką z klasy o nie udanym pierwszym dniu w klubie i o meczu, który będą rozgrywać w przyszłym tygodniu. Nie szczędził złych słów na pewnego rudowłosego pierwszaka, ale wspomniał jeszcze o senpaiu, który zdecydował się im pomóc w treningach i ma zagrać z nimi w jednym zespole.

Czerwonowłosa pierwszoklasistka parsknęła śmiechem, masując swój wciąż nie zadowolony brzuch. Nachyliła się nad ładnie przygotowanym śniadaniem Kageyamy i zwinęła mu onigiri. Usiadła po turecku z miłością zajadając smakołyk.

Tobio łypnął na nią okiem, jednak nie skomentował tego. Dziewczyna wyjadła mu już połowe bento.

— To chyba dobrze, nie? W końcu takiego tytułu nie dostaje byle kto! — Yuuna zamrugała, czując gwałtowny powiew wiatru. Jedną ręką przytrzymała materiał spódniczki.

Kageyama z małym rumieńcem widząc zmagania szarookiej, wyciągnął swoją bluzę z torby treningowej i zarzucił na kolana nastolatki. Yuuna wyszczerzyła się do niego.

— Dzięki Kageyama-kun. Jednak będą z ciebie ludzie!

— Cicho bądź, i przestań jeść moje śniadanie! — czarnowłosy przytrzymał rękę Yuuny w powietrzu przed chwyceniem ostatniej krewetki jaka została. A zielonooka korzystając z jego nieuwagi, wykradła mu drugie onigiri, kładąc się z powrotem w cieniu, z zadowoleniem je pałaszując.

Młodsza Yamada burknęła urażona. Oparła się o konar wiśni i rozejrzała po placu.

— Nie lubię tego przezwiska. Denerwuje mnie, poza tym Tsukishima się z niego naśmiewa.

Lisa podparła się na łokciach i uniosła brew.

— Jak się z ciebie śmieje to mu przywal. Jeden strzał w przeponę albo klejnoty i już więcej nie podskoczy! — zaproponowała. Pozostała dwójka wzięłaby to pewnie za żart, gdyby nie poważna i szczera mina na jej twarzy, która upewniła ich, że Shinohara mówi całkowicie na serio.

— Nie lubię go, ale to nie znaczy, że mam go od razu pobić — zauważył Tobio, choć nie ukrywał, że zatrzymał się na moment przy jej pomyśle. W ostateczności może być to plan awaryjny.

— W takim razie zniszcz go podczas meczu razem z Hogatą — dodała Yuuna, szeroko się uśmiechając.

— Z kim? — zawachał się Kageyama.

— Hinata a nie Hogata, debilu — Lisa zarechotała. Musiała usiąść, żeby nie zakrztusić się gumą, którą wyciągnęła chwile wcześniej z paczki. Wystawiła przed siebie nogi i przeciągnęła się.

— Dobra, nie ważne — czerwonowłosa machnęła ręką. — nie przekreślaj go od razu. Zobaczysz, że jeszcze cię zaskoczy.

Kageyama wywrócił na jej słowa oczami i schował puste pudełko po posiłku, a zamiast niego wyciągnął z plecaka kartonik z mlekiem. On miał go zaskoczyć? To prawda, potrafi wysoko skakać, ale nic poza tym. Zepsuje więcej piłek niż sam zdobędzie punktów. Prychnął i wbił słomkę w przeznaczone do tego miejsce.

— Mówiłeś, że jest szybki — zauważyła Lisa i zrobiła balona. — Jak go dobrze wykorzystasz, to będzie jak ninja! W jednej chwili blokuje, a w drugiej atakuje.

Brązowowłosa udała ruch dłonią, jakby chciała przebić piłkę, wykrzykując przy tym głośne bam! Kilkoro uczniów zerknęło w ich stronę, szybko wracając do swoich zajęć, napotykając lodowaty wzrok Kageyamy. Posłał takie samo spojrzenie nastolatce, naśmiewającej się z całej tej sytuacji, choć nic sobie z tego nie robiła.

— To nie jest śmieszne. On jest beznadziejny. Nie mam zamiaru ani raz mu wystawić. Wszystkie piłki dostanie Tanaka-san.

— Nie przesadzaj, nie może być taki zły. — Lisa dźgnęła go w ramię i uniosła szyderczo kącik ust. Drażnienie i obserwowanie jak mimika Tobio zmienia się z każdą chwilą, było jednym z jej ulubionych zajęć. Zbyt łatwo dało się go wyprowadzić z równowagi. — Ale najwidoczniej nikt nie dorasta do pięt Królowi Boiska.

Kageyama zamrugał zbity z tropu. Szybko jednak dotarły do niego jej słowa. Zmarszczył gniewnie brwi, a grymas, który pojawił się na jego twarzy jasno dawał znać, że był zdenerwowany.

— Jak ty mnie nazwałaś?

— Królem Boiska — odpowiedziała bez wachania szatynka. Zdmuchnęła niesforny kosmyk włosów z oczu i usiadła obok obrażonego nastolatka. Szturchnęła go łokciem i zmrużyła oczy. — Oi, Kageyama spokojnie. Musisz się przyzwyczaić, że ludzie będą cię tak nazywać. Jak się na to uodpornisz, to Tsukishimie skończą się pomysły jak cię wkurzyć.

Yuuna dotychczas ignorująca ich sprzeczkę, kiwnęła głową na odbijającego o ścianę piłkę rudowłosego chłopaka, któremu przyglądała się od dłuższej chwili.

— To ten Hogata?

— Hinata — poprawiła Shinohara.

— Hinata?

Kageyama pokiwał głową, napinając się i marszcząc jeszcze bardziej brwi. Zielonooka podążyła za nimi wzrokiem i powtórzyła ten gest.

— Co ci w nim nie pasuje? Patrz jaki zdeterminowany, ćwiczy nawet na przerwie!

— Pójdę się przywitać — oznajmiła Yuuna, podnosząc się. Strzepnęła ze spódnicy resztki trawy oraz ziemi, i ignorując protesty Kageyamy, poszła.

Wyglądało na to, że rudowłosy pierwszak tak skupił się na odbijaniu i mamrotaniu czegoś pod nosem, że nie zauważył, kiedy znacznie od niego wyższa nastolatka stanęła za nim, zakładając ramiona pod biustem. Nachyliła się nad jego ramieniem, chuchając zimnym powietrzem w ucho.

— Dlaczego siedzisz sam?

Rudowłosy pisnął, a piłka spadła mu na głowę. Odwrócił się do nieznanej mu dziewczyny i aż zaniemówił. Zadarł głowę do góry, przełykając nerwowo ślinę.

— Hmm? — delikatny uśmiech goszczący na ustach dziewczyny wzbudzał sympatię. Shoyo rozluźnił się trochę, robiąc dwa kroki w tył, aby ukłonić się.

— Nikt w mojej klasie nie gra w siatkówkę, więc  po prostu sobie odbijałem, senpai!

— Senpai? — rudowłosa parsknęła głośno śmiechem, ocierając łzy zbierające się w kącikach oczu. Potarmosiła niższego po głowie. — Jesteś uroczy. Ja też w tym roku zaczęłam liceum.

Hinata zarumienił się soczyście i zgarbił. Palnął głupotę, rujnując swoją reputacje, do tego przy dziewczynie!

Yuuna widząc jak skrępowała go ta pomyłka, uszczypnęła go w policzek.

— Chcesz ze mną poodbijać? — podniosła piłkę i podała ją chłopakowi do rąk. — Ja gram w siatkówkę, więc jako tako daje sobie radę.

Twarz Hinaty rozpromieniła się, powodując u wyższej ból w policzkach. Doprawdy, ten dzieciak był dużą kulką energii.

— Pewnie... — zawachał się chwilę, zaraz znowu się uśmiechając — Tak w ogóle jak się nazywasz?

— Yamada Yuuna, ale możesz mi mówić po imieniu — zachęciła go gestem dłoni, aby odbił piłkę.

— Ja jestem Hinata Shoyo. Ale dla ciebie wystarczy Shoyo!

Hinata wraz z Yamadą podawali sobie piłkę, prowadząc przyjemną rozmowę. Szybko załapali wspólny język, nie czując żadnego napięcia czy krępacji między sobą. Mieli podobne charaktery, a kiedy temat zszedł na siatkówkę, buzie im się nie zamykały. Iskierki jakie miał w oczach Hinata udzielały się również czerwonowłosej. Nastolatek zdążył opowiedzieć jej cały swój wczorajszy dzień, nie pomijając wizyty w klubie. W ten sposób młodsza Yamada usłyszała drugą wersje zdarzeń z wczorajszego popołudnia.

— Kageyama jest wredny, przemądrzały i mnie nie docenia! Zachowuje się jakby był nie wiadomo kim — żalił się Shoyo.

Yuuna starała się ukryć mały uśmieszek i zgodziła się z rudowłosym.

— Kageyama-kun jest... specyficzny — skrzywiła się na brzmienie słów, których użyła. — Ale on nie jest taki zły! Jak się go pozna, to pokazuje się w zupełnie innym świetle.

Hinata wydawał się nie przekonany.

— Skąd się znacie?

— Chodzimy razem do klasy. Patrz — szarooka wskazała na siedzących pod drzewem przyjaciół. — Lisa załapała całkiem dobry kontakt z Kageyamą, widzisz?

Jej entuzjazm jednak szybko wyparował, kiedy wspomniana dwójka zaczęła okładać się po rękach i dźgać palcami.

— Taaak, bardzo dobrze widzę — Hinata skrzywił się nieznacznie.

— Chodź ze mną — Yuuna pociągnęła rudzielca za rękę. — Usiądziemy w czwórkę i pogadamy. Obiecuje, że Kageyama będzie się zachowywał!

Zanim jednak udało się dziewczynie zaciągnąć zapierającego rękami i nogami brązowookiego pod drzewo wiśni, zadzwonił dzwonek, zwiastujący koniec przerwy. Yamada jęknęła i szybko żegnając się z Shoyo tarmosząc mu włosy, pobiegła do czekającej na nią dwójki, aby wspólnie udać się na lekcje.

◇────◇────◇────◇────◇

Mina unikała zbędnego kontaktu z ludźmi. Wolała ich ograniczać, kontaktować tylko w razie wyższej konieczności, najlepiej przez telefon, a komfortowo czuła się tylko w najbliższym gronie przyjaciół.

Nie wiedziała za jakie grzechy nie mogła choć raz w spokoju przyjść na lekcje bez zostania zaczepioną przez osoby, których imion nawet nie pamiętała. Tak dokładniej nie chciała pamiętać, nie obchodzili jej zbytnio, a wręcz przeszkadzali w procesie życiowym.

Nie ważne jak bardzo ich ignorowała, i tak wracali. Jak muchy lgnące do światła. Uśmiechnęła się na to porównanie.

Dwie pierwsze lekcje japońskiego zleciały jej dość szybko, a przerwy spędziła ze słuchawkami w uszach, przeglądając instagrama lub wysyłając co lepsze zdjęcia Yamagawie, która jak profesjonalna trenerka, oceniała swoim krytycznym wzrokiem podesłanych sportowców.

Zapewne przesiedziałaby i trzecią przerwę samotnie, gdyby nie pełna wykrzykników i emotek wiadomość od przyjaciółki, że chłopcy nie dają jej spokoju.

— Jest Haruka? 

Hirai Mina wyciągnęła słuchawkę z jednego ucha, ze znudzeniem czekając na odpowiedź od ciemnowłosego chłopaka z klasy blondynki. Drugoklasista kilkukrotnie otwierał usta, aby coś powiedzieć, lecz nic się z nich nie wydostało. Zbyt zestresował się stojącą przed nim niską libero.

— Odpowiesz mi?

Nastolatek potrząsnął głową i otworzył usta.

— Nie mów tak Haru-chan!

Zbyt dobrze znany Minie wrzask wydostał się na zewnątrz klasy, upewniając ją, że Tanaka wraz z Noyą wciąż dręczą Yamagawę.

Brunet wzdrygnął się, i westchnął zrezygnowany, kiedy krótkowłosa ominęła go, nie zaszczycają nawet jednym spojrzeniem. Przegapił szanse na rozmowę i zapewne nowa szybko nie nadejdzie. Tak jak libero się spodziewała, głos należał do wyższego z jej przyjaciół. Nachylał się nad ignorującą go blondynką, opierając rękami o blat jej ławki. Noya leżał bez ruchu na ziemi, dlatego go zignorowała. Może umierał, wolała mu nie przeszkadzać.

— Dlaczego się wydzierasz Tanaka?

— Mina-chan! — siatkarz teatralnie pociągnął nosem i złapał się za serce. — Haru-chan powiedziała, że jesteśmy zakałą tej szkoły i żebyśmy znikli jej z oczu.

Podbiegł do niej i uwiesił się na jej ramionach. Czarnowłosa wywróciła oczami. Nie wiedziała o co poszło, lecz nie było jej jakoś specjalnie szkoda chłopaków. Wiele razy mówiła im, żeby nie narzucali się Haruce, kiedy ma zły humor.

— Tanaka, złaź ze mnie grubasie.

— Nie jestem gruby! — oburzył się szarooki i napiął bicepsa. — Same mięśnie!

Mina zjechała go krytycznym wzrokiem od góry do dołu i zostawiła bez komentarza. Przechodząc nad Yuu, szturchnęła go czubkiem buta, dostając w zamian ciche jęknięcie i płacz.
Oparła się o ławkę Haruki, posyłając jej nieme pytanie. Blondynka potarła kark i sama kopnęła w bok Nishinoye.

— Wstawaj Yuu, wstyd robisz. Nie żeby twoja reputacja mnie obchodziła czy coś.

Noya podniósł się niezgrabnie, ładując do swojej ławki obok rozgrywającej.

— Powie mi ktoś co ja tutaj robię? — Mina wystukała szybką wiadomość na klawiaturze i wysłała. Zgasiła wyświetlacz i wyczekująco przeleciała wzrokiem po całej trójce.

— Zabrali mi telefon i do ciebie napisali. — przeszła do sedna sprawy brązowooka, naciągając wyżej swój biały golf.

Ryu i Noya poczuli się zdradzeni, z bólem i niedowierzeniem obrzucając Yamagawę gromami. Hirai uniosła brew.

— My chcieliśmy tylko spędzić czas z przyjaciółkami... — Noya ułożył usta w podkówkę, z zaszklonym wzrokiem czekając na wyzwiska czarnowłosej drugoklasistki.

Mina syknęła. Yuu doskonale wiedział, jak działała na nią jego mina i skrzętnie to wykorzystywał.

— Dobra trudno. Jak już się pofatygowałam to zostanę — mruknęła, wyciągając drugą słuchawkę. — Swoją drogą, muszę wam powiedzieć, że nabór nowych członków w klubie jest obfity. Dziewczyny są naprawdę dobre.

Haruka poruszyła się na krześle, zaczynajac przykładać większa uwagę do rozmowy. Tanaka pokiwał żywiołowo głową.

— U nas tak samo! Mamy Kageyame z Kitagawa Daiichi, dzieciaka, który potrafi naprawdę wysoko skakać i ogromnego dupka, któremu gęba się nie zamyka. — Tanaka dodał swoje trzy grosze, gestykulując przy tym na wszystkie strony.

— Tobio? Nic mi nie mówił, że tu będzie. Podobno zdawał do Shiratorizawy — zamyśliła się, marszcząc lekko brwi. Wzruszyła jednak ramiona, dochodząc do wniosku, że prędzej czy później na siebie wpadną i wszystkiego dowie się z pierwszej ręki.

Noya z zainteresowaniem przysłuchiwał się tak samo jak Haruka, u której jednak trudniej było zauważyć jakieś zmiany w mimice. Obydwoje nie chodzą na treningi —co prawda z innych powodów— dlatego każdą wzmiankę na ich temat słuchali z uwagą.

Na twarz Miny wpełzł pewny siebie uśmieszek.

— Za to my mamy obiecujące trzy siatkarki z gimnazjum Seikōdai, wszystkie z pierwszego składu i jedną trzecioroczną, która przeniosła się z Nekomy. Brakuje nam w drużynie tylko silnej rozgrywajacej.

Zerknęła jednoznacznie na Haruke, która uniosła kpiąco kącik ust.

— Ta drużyna jest słaba Mina, nowe szybko to zobaczą i zrezygnują. — przeciągnęła się i założyła nogę na nogę. — A ja nie mam zamiaru kompromitować się przed setkami ludzi na turniejach. Nie zbrudze swojego nazwiska.

— One nie są słabe. Przynajmniej świerze. Musiałabyś je zobaczyć na własne oczy. Komunikują się bez słów, grają płynnie, a każda z nich jest świetna w czymś innym.

— Nie przekonasz mnie.

Libero sapnęła i pstryknęła w czoło Yamagawę. Ta oburzona odwróciła się do niej, jednak Mina już znajdowała się przy drzwiach.

— Trening jest dzisiaj o siedemnastej, wpadnij chociaż popatrzeć, obiecuje ci, że się nie zawiedziesz.

◇────◇────◇────◇────◇

Mina i Haruka to moje ukochane bejbisy zaraz po Kaori! Oby nie zniechęcały swoim charakterem, ale dziewczyny zyskują przy bliższym poznaniu!
Mam nadzieje, że się podobało, zostawcie gwiazdkę i komentarz!! ♥︎♥︎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro