•rozdział drugi•
𝐌𝐚𝗺 𝐧𝐚𝐝𝐳𝐢𝐞𝐣𝐞̨, 𝐳̇𝐞 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐳𝐚𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐳́𝐧𝐢𝗺𝐲!
Yamada ostatni raz poprawiła swoją grzywkę przed wejściem do swojej nowej klasy. O dziwo nie bała się, to uczucie nazwałaby raczej lekką ekscytacją. Poczuła ciepło w środku na wspomnienie pierwszego dnia w liceum. Teraz wydawało jej się jakby znowu przeżywała początki w szkole średniej. Rozsunęła drzwi i z delikatnym uśmiechem rozejrzała się za wolnym miejscem. Czuła na sobie wzrok innych uczniów, ale była na to gotowa. Większość z nich znała się już od pierwszej klasy, a nowa twarz zawsze tworzyła nie małe zamieszanie. Z dumnie uniesioną głową przeszła na środek pomieszczenia, zajmując ławkę obok nastolatka z długimi, spiętymi włosami. Chwilę mu się przyglądając Suzuna stwierdziła, że wygląda dojrzalej niż większość uczniów, których mijała na korytarzach Karasuno. Uniosła kącik ust na mało dyskretne i nieśmiałe spojrzenia, które chłopak co jakiś czas jej posyłał.
Asahi czuł się skrępowany przez intensywny wzrok szarych oczu nowej uczennicy. Siatkarz jak i cała jego klasa, został poinformowany wcześniej o nowej osobie, która dołącza do nich w tym roku. Postawił sobie za cel, że zadba, aby nowy uczeń czuł się w klasie swobodnie. Chciał w ten sposób przezwyciężyć również swoją nieśmiałość, lecz kiedy zobaczył wysoką, piękną i dumnie stojącą Suzunę, cała pewność siebie z niego uleciała. Aura dziewczyny zatrzymała go w miejscu, a głos ugrzązł w gardle.
— Jeśli chcesz coś powiedzieć nie krępuj się, nie gryzę — Azumane wzdrygnął się i spojrzał na czarnowłosą, która posłała mu sympatyczny uśmiech, lekko mrużąc przy tym oczy. Po chwili wyciągnęła powoli dłoń w jego stronę, przerywając dłużącą się ciszę. — Yamada Suzuna, a ty?
Policzki Azumane zapiekły żywym ogniem. Patrzył na dłoń nastolatki z niedowierzeniem, nie spodziewał się, że sama zacznie z nim rozmowę. Dziewczyny zazwyczaj uciekały od niego, biorąc go za chuligana czy innego przestępcę. Yamada wiedziała z doświadczenia, aby nie oceniać innych po wyglądzie, bo tak naprawdę mogą być sympatyczni i warci poznania!
Dzielnie czekająca na odpowiedź chłopaka, Suzuna odchrząknęła delikatnie, sprowadzając chłopaka na ziemię. Chwycił w swoją dłoń odpowiedniczkę nastolatki i potrząsnął nią.
— A-Azumane Asahi, miło mi cię poznać — zaśmiał się nerwowo, drugą ręką pocierając kark. — Mam nadzieję, że się z-zaprzyjaźnimy!
— Jestem tego pewna, Asahi-san! W końcu ktoś musi oprowadzić mnie po szkole!
◇────◇────◇────◇────◇
Kaori nienawidziła pierwszych dni szkoły. Już przekraczają bramę, spotkała się z oceniającymi ją spojrzeniami i komentarzami innych uczniów, głównie żeńskiej części, a szepty, które słyszała z każdej strony wywierały na niej okropną presję. Żałowała, że nie poprosiła Yuuny i Suzuny, aby zabrały ją ze sobą do szkoły, czułaby się choć trochę lepiej.
Zgarbiła się i zasłoniła bladą twarz jasnymi pasmami włosów. Chciała jak najszybciej znaleść się w klasie, zaszyć na końcu pomieszczenia i udawać, że wcale jej tam nie ma.
Korytarze stawały się coraz bardziej opustoszałe, co Kaori przyjęła z westchnieniem ulgi. Było jej przykro, że nie trafiła do tej samej klasy co Yamadą i Shinohara, czego dowiedziała się kilka minut wcześniej, dostając krótką wiadomość od Lisy z załączonym do niej filmikiem, na którym Yuuna już wpakowała się w kłopoty z przerażająco wyglądającym chłopakiem. Siatkarka wzdrygnęła się na wspomnienie jego lodowatych oczu.
Wyszła zza ostatniego zakrętu, trafiając dokładnie przed swoją nową klasę. Uniosła ledwo widocznie lewy kącik ust. Jej fotograficzna pamięć bardzo ułatwiała życie, o tyle, że nie była zmuszona do zapytania o drogę ucznia bądź nauczyciela, przy czym ominęła pewną kompromitacje. Zamarła jednak, kiedy ujrzała jasnowłosą uczennice stojącą centralnie na przeciwko jej klasy, trzęsąc się i mamrotając coś niewyraźnie pod nosem.
Wzięła parę głębszych wdechów na uspokojenie i położyła dłoń na ramieniu stojącej przed nią blondynki, na co ta pisnęła przerażona i podskoczyła w miejscu. Kaori od razu wzięła swoją dłoń z powrotem. Nerwowo wykręcała swoje długie i kościste palce, raz po raz nimi strzelając.
— Przepraszam, ale czy mogłabyś się przesunąć? — wyszeptała, nieśmiało zerkając na wciąż skamieniałą twarz nastolatki. Takizawa dopiero teraz spostrzegła jak drobna jest nowo poznana brązowooka, nie sięgała jej nawet ramienia. Pomyślała, że dziewczyna może czuć się niekomfortowo zadzierając głowę do góry, dlatego Kaori zgarbiła się delikatnie i pochyliła do przodu, chowając blondynkę w swoim cieniu.
— W-wielka! — pisnęła i zacisnęła oczy.
Fioletowowłosa speszyła się i od razu cofnęła.
Nastolatce zrobiło się przykro przez reakcje jasnowłosej. Nie chciała jej przestraszyć ani zrobić krzywdy, ale przez swój wzrost nic nie mogła na to poradzić. Oczy Kaori w momencie zmarkotniały, a z ust zszedł niezdarny uśmiech.
— Przepraszam.
Minęła dziewczynę i weszła do klasy. Yachi zrobiło się głupio. Nie chciała, aby jej słowa zabrzmiały tak nie miło, po prostu pierwszy raz spotkała tak wysoką nastolatkę! Do tego jej uśmiech totalnie ją przyćmił, była naprawdę śliczna i Hitoka po prostu spanikowała.
— Dobra Hitoka — trzasnęła się zdeterminowana w oba policzki. — dowiesz się jak się nazywa i przeprosisz zaraz po lekcji!
Podczas zajęć wzrok blondynki sam odnajdywał drogę do Takizawy, nie mogąc przestać zachwycać się jej lśniącymi długimi fioletowymi włosami, które podkreślały fiołkowe oczy nastolatki. Yachi porównała jej wygląd do wróżki czy elfa. Była tak spokojna i delikatna, że Hitoka nie mogła nadziwić się jakim cudem, aż tak przestraszyła się nastolatki za pierwszym razem.
Równo z dzwonkiem, Yachi wyciągnęła swoje starannie zapakowane bento, i kątem oka mignęły jej fioletowe włosy znikające za drzwiami. Zarzuciła torbę na ramię i wybiegła za Kaori.
— Takizawa-san, Takizawa-san! Zaczekaj, proszę!
Wspomniana dziewczyna odwróciła się zaskoczona, w ostatniej chwili łapiąc zdyszaną blondynkę przed upadkiem, spowodowanym przez potkniecie się o właśnie stopy dziewczyny. Hitoka od razu wstała na równe nogi i skłoniła się nisko.
— Takizawa-san, przepraszam za to co powiedziałam wcześniej! Nie chciałam być wredna, po prostu trochę się wystraszyłam, wybacz i proszę, zjedz ze mną lunch!
Wyższa z dziewczyn zamrugała parę razy i napotykając ciekawskie spojrzenia innych uczniów, wymamrotała:
— Nic się nie stało, chodźmy na zewnątrz. Lubię jeść na świeżym powietrzu — i odwróciła się, idąc jednak wolniej, aby Yachi mogła za nią nadążyć.
Hitoka rozpromieniła się i szczęśliwa, że udało jej się odratować sytuacje, zaczęła nowy temat, bez przerwy nawijając o wszystkim i o niczym. A Kaori kiwała co jakiś czas głową, ze skupieniem słuchając wszystkiego co wydobywało się z ust jasnowłosej, chcąc zapamiętać jak najwiecej szczegółów.
◇────◇────◇────◇────◇
A więc kolejne dwie dziewczyny zostały przedstawione, jednak na następne trochę sobie poczekacie!
Mam nadzieje, że się spodobało i zostawcie gwiazdkę oraz komentarz!❣︎
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro