czyja wina, tego wino
Zalotka była strasznie cwana,
Postanowiła rozkochać w sobie barmana,
Lecz barman nie był głupi,
Nie dał się Zalotce upić.
Uciekł w dal, bar swój sprzedał
I by o tym nikt nie wiedział!
Gdyby nie ona,
co dzień jak modliszka,
Tęsknie zaglądała do pustego kieliszka,
Narzeka tylko i narzeka,
Nadal na barmana czeka,
gdy przychodzi nie ten sam
- Och, ja chyba zwidy mam!
Zalotka ponownie uparta.
- Z tego również niezła partia!
A ten aż się w niej zadurzył,
I tym samym się przysłużył,
Gdy jej dał drogiego wina,
Ta zniknęła. Jego wina?
On nic nie zrobił przecież!
Tylko interes w biznesie...
A że wyszedł na minusie,
Bo nie oparł się pokusie,
Toż to tylko jego wina!
A wina nie było.
Zalotkę upiło.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro