Kariya - studiowanie i namolni ludzie
Po korytarzu roznosił się odgłos kroków. Młody chłopak w czerwonych trampkach kierował się w stronę budynku prezesa. Odgarnął grzywkę i poprawił okulary. Złote oczy obserwowały wszystko znudzone: te same krzesła, te same roślinki, te same plakaty. Jednak na fotelu pod drzwiami było coś nowego - człowiek, a dokładniej starszy ostrzyżony na krótko mężczyzna.
- Huh? Co ty tu robisz dzieciaku? O tej godzinie w liceum są lekcje - mruknął niezadowolony.
- Studiuję, proszę pana. Rozmowa o pracę? - zapytał zastanawiając się, czy dziś ktoś miał przyjść, przy okazji grzebiąc po kieszeniach. Musiał to sprawdzić.
- Zgadza się! Jestem pewien, że mnie przyjmą. Od wielu lat pracuję w tym fachu, napewno im kogoś takiego trzeba. A ty pewnie jesteś jednym z tych dzieciaków, co liczą na staż w dużej firmie, i że potem od razu dostaną wygodną posadkę, co? - okularnik wytrzeszczył oczy. Nie wiedział skąd ten facet ma takie pomysły. W końcu znalazł telefon i napisał do taty, choć czasem był on dla niego jak kolega. Różnica wieku nie była tak duża, a chłopak był adoptowany. Po chwili czatowania schował urządzenie do kieszeni i sięgnął do klamki.
- Ta zielonowłosa sekretarka powiedziała, że zawoła... Poza tym, czemu się wpychasz? - to wywołało napad śmiechu u studenta.
- Panie Kobayashi... Po pierwsze ta sekretarka to mężczyzna. Midorikawa Ryuuji. Po drugie tata nigdy nie ma nic przeciwko moim odwiedzinom - mężczyzna zrobił wielkie oczy. Wydawało się, że się w tym gubi.
- Skąd wiesz jak się nazywam i kim ty w ogóle jesteś? -
- Kira Masaki. Przybrany syn Kiry Hiroto. Szczerzę wątpię, że pan dostanie tę pracę, bo nie zatrudniamy tu bufonów, myślących, że są kimś, mimo że wylali ich z trzech poprzednich stanowisk. Sam pan to napisał, a musi być jakiś tego powód - Masaki nacisnął klamkę i po chwili radośnie rozmawiał ze swoim opiekunem o postępach na studiach zostawiając zdziwionego Pana Kobayashi na korytarzu.
____________________________________
JEDNAK COŚ WRZUCAM SZOK! Czyli nagły napływ weny z dupy
Specjalne podziękowania dla mojego kochanego Dziany_Druid kolegi w simpowaniu do Joe i jechaniu po osranym afro
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro