3.
30 lipca 2017
Znowu dostał w brzuch.
Kolejne razy, kolejne tłumaczenie się żonie.
Myślał że po jakimś czasie to minie.
Ale się mylił.
Znaleźli go i chcą swoich pieniedzy, których on nie jest w stanie ich zapewnić.
Bank nie da 986 tysięcy.
Zabiją go, a dzieci zostaną same z matką która spodziewa się kolejnego członka ich rodziny.
13 października
- Szybciej wyciągaj bo ktoś nas złapie.
- No już nie sraj
Thomas wyciągnął broń AF strike one i podaje Christian'owi.
- Należy się 9600$
- Aż tyle?! Miało być o ponad połowę mniej!
- Trudno trzeba było się pospieszyć
- Dobra masz narazie tyle resztę przeleje gdy wrócę do domu.
- Szef nie będzie zadowolony.
- Walić go
7 grudnia 2010
Christian siedział na swojej starej i gdzieniegdzie poplamionej kanapie licząc pieniądze.
Brakowało mu 34 000$ do spłaty wszystkiego.
Musi się pośpieszyć inaczej się nim zajmą.
- Ja pierdole
Mężczyzna zaczął rozwalać swoje i tak już lekko zniszczone meble.
Nie spłaci ich.
A więc rozwiązanie jest jedno.
Jednak wie że nigdy nie będzie miał spokoju.
24 kwietnia 2014
Ten dzień był najpiękniejszym dniem w jego zyciu.
Jego ukochana żona urodziła mu śliczną córeczkę.
Przez ostatnie lata zapomniał o długach i zajął się rodziną.
Niedługo przeprowadzą się do miasta obok, do większego domu.
Nie wiedział co się za parę lat wydarzy.
8 września 2016
Zwolnili go z pracy jedynego źródła dochodów.
Pieniędzy na długo nie starczy.
A 3letnia księżniczka wraz z ciężarna żoną mają swoje potrzeby.
Musi jak najszybciej znaleźć jakąś pracę.
19 czerwca 2017
"Witaj Christian, tęskniłeś?
Czekam na swój hajs mam nadzieję że go nam załatwisz na środę 23:50
Nie lubię spóźnialskich"
Czytał to z drżącymi rękoma.
Nie ucieknie.
To koniec.
2 sierpnia 2017
Dwóch goryli szło z nim do małej sali w której śmierdziało śmiercią.
Czarnoskóry facet już tam był z szatańskim uśmiechem
- Posadźcie go na tamtym.
Wskazał na metalowe siedzenie gdzieniegdzie przypalone.
- Widzę że cieszysz się ze swojej śmierci
- Tak aż żygam tęcza
- Uważaj żebym cukrzycy nie dostał. Mam dla ciebie niespodzianke, Joe wprowadź ich.
Do sali weszła kobieta z trójką maleństw.
- Pojebało cię?! To dzieci nie możesz mi ich zabrać!!
- Spokojnie. Zginą wraz z tobą i będziecie razem. Nie rozumiem twojej zlosci, ja tylko chce dla was jak najlepiej.
- Jesteś chory
Napluł szefowi w twarz.
- Możesz zabić mnie a ich zostaw.
- Nie, większą zabawa będzie z odstrzału tej uroczej familii.
Założył mu na głowę specjalnie namoczoną gąbkę aby nie spalić ciała.
- Nie zakładam ci maski. Chce widzieć twój ból.
...123 włączył moc
Ktoś tu zginął
Zaraz śmierć żeś powieli moc
Dzieci pod ścianę, matka na podest
Czas na dalszy proces.
Bum Bum strzały lecą ciałka dzieci na ścianę leca
Zaraz po nich matka zginie
Hop Hop czas na skok
Kobieta wisi na lince
Myślisz sobie co się stało?
Zginęli koniec gry.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro