Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XXV - WYZNANIA PRZY JEZIORZE

Gdy Kamila i Damian, po ucieczce z Floretii i uświadomieniu sobie, że śledzi ich nieobliczalny szpieg Ciemnej Armii, rozpakowali swój prowiant i zasiedli w świetle jasnego księżyca, który oświetlał zarówno las, w którym się znajdowali, jak i jezioro, położone niedaleko leśnego krajobrazu, mając nadzieję, że przynajmniej gdy są już u końca swojej podróży, gdy dotarli, niefortunnym przypadkiem, ale jednak, do Centrum Spiritii, aby jednocześnie schronić się przed szpiegiem samego Frosta i poczekać do rana, gdy, najprawdopodobniej, Ciemna Armia opuści Centrum i wróci do swojej siedziby na Obrzeżach. Kamila i Damian siedzieli więc spokojnie, patrząc na siebie co jakiś czas, jednak mimo wszystko, oboje czuli, że mają sobie coś ważnego do powiedzenia. Kamila żałowała, że zostawiła Damiana we Flaro, gdy mógł się przysłużyć do pomocy jej w Vairinie i innych królestwach, co ostatecznie zrobił, jednak mimo wszystko, dziewczyna nie mogła sobie wybaczyć faktu, że zostawiła go w tak kluczowym momencie ich misji. Mimo wszystko jednak, czuła, że ona sama i Damian mają sobie coś naprawdę ważnego do powiedzenia, szczególnie, że zobaczyła w poważnych oczach Damiana pewnego rodzaju stres i zakłopotanie, oraz gdy ściskał mimowolnie swoją pięść, w wyrazie nieznanej jej frustracji.

- Damian... przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć... jesteśmy drużyną, pamiętasz? - zapytała Kamila, patrząc w morskie oczy Damiana, do których napływały łzy. Musiała wiedzieć więcej o swoim towarzyszu, mimo, że on sam nie kwapił się do mówienia jej o swoich problemach.

- Wiesz, to chyba nie jest dobry moment... - zaczął Damian, próbując jak najszybciej uciec od rozmowy, lecz sfrustrowana dziewczyna szybko złapała go za rękę.

- Powiedz mi, co cię trapi, proszę... postaram ci się pomóc, najlepiej, jak mogę... mimo, że sama nie jestem ekspertką od rozwiązywania problemów - odpowiedziała Kamila, jednocześnie zawstydzając się, że daje porady na temat problemów, których sama nie potrafiła rozwiązać. Z drugiej jednak strony, być może, w ten sposób naprawi swój błąd, jakim było opuszczenie Damiana w najbardziej potrzebnym mu momencie.

- Och, no dobrze... tylko wiesz, to nie są zbyt ciekawe sprawy - odpowiedział chłopak, rozpalając ognisko niedaleko jeziora, przy którym siedzieli, a Kamila uśmiechnęła się delikatnie, czując, że być może uda jej się pomóc jej towarzyszowi w najlepszy możliwy sposób.

- Chętnie posłucham nawet największych nudów - odpowiedziała dziewczyna, a Damian zaśmiał się pod nosem i westchnął.

- Pamiętasz, jak wuj Jonasz prawie wygadał się o powodzie śmierci moich rodziców? - zapytał, a Kamila zaniemówiła, nie spodziewając się, że swoją dyskusję zaczną od tak ciężkiego tematu.

- Tak? - odpowiedziała, nie do końca wiedząc, do czego chłopak zmierza.

- Widzisz, moi rodzice nie zmarli w naturalny, zwykły sposób... byli rycerzami, najlepszymi w swoim fachu, znanymi na całą Spiritię... byli niepowstrzymani, dzielni, honorowi, a przede wszystkim, na zabój w sobie zakochani... gdy narodziłem się ja, chcieli mi przekazać wszystko, co wiedzą, ćwiczyli mnie na rycerza tak idealnego i szlachetnego, jak oni sami... uczyli mnie walczyć drewnianym mieczem, opiekować się końmi, aż do dnia... aż do dnia, gdy miałem zaledwie trzy lata... byłem, jak się okazuje, na twoich chrzcinach...

- CHRZCINACH? - odkrzyknęła Kamila, wyraźnie zszokowana, jak życia jej i Damiana łączą się ze sobą - O nie... widziałeś całą masakrę wywołaną przez Ciemną Armię?

- Niestety, tak... - odpowiedział smutno chłopak, ocierając łzy z oczu - Frost zamroził moich rodziców, zamieniając ich w lodowe posągi, a ja, tuż przed tym, jak ich straciłem, zostałem oddany wujowi Jonaszowi na wychowanie... nie za wiele pamiętam z czasów, gdy rodzice żyli, ale na pewno wiem, że wuj Jonasz wychował mnie tak, jak chcieliby tego moi rodzice... jestem mu wdzięczny za wszystko i wiem, że rodzice chcieliby, abym został rycerzem, tak jak oni... dlatego też, gdy cię poznałem, przysiągłem samemu sobie, że już nigdy nie pozwolę, aby komuś działa się jakakolwiek krzywda, nawet, jeśli to ja miałbym zginąć...

- Zupełnie jak ja... - odpowiedziała Kamila, biorąc głęboki wdech. Powiedzenie Damianowi o wydarzeniu z jej życia, które zmieniło wszystko nie było dla niej łatwe, ale musiała to powiedzieć, skoro, jak widać, rycerz zaufał jej ponownie i ten wieczór był czasem wyznań, nawet tych najcięższych - Ale obiecaj, że nikomu tego nie powiesz...

- Daję słowo, Kamilo - odpowiedział Damian, a Kamila uśmiechnęła się pod nosem, ufając mu jak nigdy wcześniej.

- Więc... - zaczęła, czując, jak w jej oczach zbierają się łzy - Gdy zaczynałam liceum w Nowym Jorku, poza Spiritią, miałam chłopaka, znaczy ukochanego... nazywał się Mark, czułam się przy nim wreszcie jak ktoś, kogo można pokochać, kto nie będzie prześladowany przez całe następne lata... Mark był wyjątkowy, czuły, cudowny... chodziliśmy razem na wycieczki, spędzaliśmy czas w prawdziwej wolności... przy nim czułam się bezpieczna, ale... pewnego dnia, musiał wyjechać, aby załatwić własne sprawy poza Nowym Jorkiem... chciałam z nim jechać, ale on chciał wybrać się tam sam, w burzowy i niezwykle niebezpieczny wieczór... dałam mu jechać samemu, jednak on nie odbierał moich wiadomości przez całą noc... martwiłam się o niego, a następnego dnia, okazało się, że miał wypadek, przez co trafił na wózek inwalidzki... to była moja wina, że pozwoliłam mu jechać samemu w tak ciężką i burzową noc i od tej chwili, przysięgłam sobie, że nikt nie będzie cierpiał z mojej ręki... dlatego odsunęłam się od wszystkich, nawet najlepszej przyjaciółki... po prostu bałam się, że skrzywdzę kogoś znowu, nawet, jeśli nie będzie to celowe... jestem chodzącą porażką i niebezpieczeństwem i muszę się z tym pogodzić...

- Nie jesteś - odpowiedział Damian, patrząc głęboko w oczy Kamili - Oboje boimy się, że skrzywdzimy tych, których kochamy, a tak naprawdę, myślę, że jest to niepotrzebne... nie skrzywdziłaś nikogo, podobnie jak ja... widać, jesteśmy do siebie jeszcze bardziej podobni, niż myślałem...

- Racja... - odpowiedziała Kamila, a na jej twarzy, po raz pierwszy od dawna, pojawił się szczery, radosny uśmiech - Wiesz, jesteś nie tylko moim towarzyszem, ale także... przyjacielem... bez ciebie nigdy nie dotarłabym tam, gdzie jestem teraz, ani nigdy nie dowiedziałabym się, że jestem tak ważna w Spiritii... dzięki tobie odkryłam, kim naprawdę jestem i... chciałam ci po prostu podziękować. Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek mogłam mieć...

- Wzajemnie, Kamilo... nie spodziewałem się, że księżniczka z przepowiedni, na którą tyle lat czekała cała Spiritia, stanie się moją... najlepszą przyjaciółką - odpowiedział Damian, okrywając Kamilę niebieskim kocem, który dziewczyna zabrała ze sobą z podróży do Aquisii.

- Damian, ja... przepraszam, że cię wtedy zostawiłam... chciałam cię chronić, ale masz prawo być na mnie wściekły i... - zaczęła spanikowana Kamila, jednak Damian szybko uspokoił ją.

- Nie masz się czym martwić... każdy z nas popełnia błędy, ja przez mój strach stchórzyłem dwa razy i musiałaś mnie ratować... to ja pierwszy powinienem cię ochronić, więc błagam, wybacz mi - odpowiedział chłopak, nieco speszony i zawstydzony, jednak Kamila popatrzyła na niego ze szczerym uśmiechem, swoimi zielonymi oczami, dając mu do zrozumienia, że nie jest na niego tak zła, jak myślał, podobnie jak on dał jej do zrozumienia to samo.

- Racja... przynajmniej jesteśmy tutaj, razem... na końcu podróży, która zajęła nam dobre pięć dni - odpowiedziała Kamila i właśnie w tej chwili, uświadomiła sobie o ważnej okazji, o której kompletnie zapomniała przez te wszystkie dni - Mam dziś urodziny... MAM DZIŚ URODZINY!

- Spokojnie, Kamilo... - odpowiedział ze śmiechem Damian, przytulając ją w swoich ciepłych objęciach - Wszystkiego najlepszego, przyjaciółko... to twój dzień, a akurat złożyło się, że idealnym prezentem urodzinowym dla ciebie będzie uratowanie miejsca, które kochasz...

- Prawda... przynajmniej dzięki mnie miejsce, które jeszcze niedawno nie miało szans na odnowę, otrzyma ją na zawsze... mimo tego, że wciąż czuję lekki strach przed tym, co ma nadejść... jednak mimo wszystko, czuję że... strach ogarnia mnie obecnie dużo mniej razy, niż kiedyś, między innymi dzięki tobie- odpowiedziała wzruszona Kamila, czując, że między nią i Damianem zawiązała się przyjaźń, której nie zerwie już nic, podczas gdy oni sami znajdowali się, jak się okazało, gdy Damian odsłonił nieco gałęzie jednego z drzew, tuż pod zamkiem w Centrum. Dziewczyna popatrzyła na wykonaną z białego marmuru, ozdobionego różowo-złotymi wieżyczkami, a pasemka na jej włosach zaczęły świecić jaśniej, niż kiedykolwiek - Dzięki naszej współpracy dotarliśmy już tak daleko, powinniśmy być z siebie dumni...

- Ty najbardziej powinnaś być z siebie dumna... dzięki tobie i twojej więzi z miejscem, którego dotąd nigdy nie znałaś, a jednak zrobiłaś wszystko, aby doprowadzić je do dawnej świetności - odpowiedział Damian, także patrząc na połyskujący w świetle nocy zamek, jednak w tej chwili, usłyszeli głos dochodzący zza ich pleców, który przysporzył im ciarek przerażenia na plecach.

- Proszę, proszę, księżniczka Kamila! - krzyknęła ze śmiechem młoda kobieta, stojąca tuż za nimi. Kamila odwróciła się gwałtownie, a przed jej oczami stanęła ta sama osoba, którą widziała we Floretii. Jak widać, bariera ochronna lasu w Centrum została złamana, bowiem tajemniczym napastnikiem była sama członkini Ciemnej Armii...







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro