ROZDZIAŁ XXIV - KRÓLEWSKA PORADA
Po tragicznym wypadku, kończącym się dość miękkim upadkiem znikąd, dzięki czemu dziewczyna, mimo że wiedziała, że w ten sposób zapłaciła za swój wielki błąd, przeżyła w najmniej oczekiwany sposób, jednocześnie czując, jakby podczas śmiertelnego upadku z klifów niedaleko Floretii, w pogoni za dziećmi ziemi, upadła na coś miękkiego, co, jak się okazało, asekurowało jej tragiczny wypadek, który, mimo wszystko, był karmą za wszystko złe, co zrobiła podczas swojej podróży. Właśnie w tej chwili, kompletnie nie wiedząc, gdzie się znalazła, ani w jaki sposób została uratowana od upadku ze stromych klifów, gdzie prawie że umarłaby w tragiczny sposób, jednak mimo wszystko czuła, że pomimo srogości upadku i jego możliwych konsekwencji, wciąż żyła. Kamila podniosła się delikatnie, czując, jak jej mięśnie i nogi wciąż bolą ją od upadku i próbując wytężyć wzrok, zupełnie jak kilka dni wcześniej, gdy odkryła prawdę o samej sobie, zorientowała się, że znajduje się na obszernej łące, otoczonej nieco wyblakłymi, ale jednak przepięknymi na swój sposób kwiatami, a wokół niej rozciągały się chaty i domy zrobione z okolicznych, długich patyków i winorośli.
- Ała... - tylko tyle zdążyła powiedzieć do samej siebie dziewczyna, czując, jak, mimo faktu, że została w porę uratowana przez tajemniczych dla niej ludzi, wciąż żyje, a ból w jej głowie i mięśniach był tego idealnym dowodem. Kamila naprawdę chciała wiedzieć, czy to Damian, który nawet nie chciał, mimo wszystko zasłużenie, pomóc jej w uratowaniu się ze stromego klifu, czy może kto ktoś inny podał jej asekuracyjną, miękką rzecz, przez którą szczęśliwie uszła z życiem. Powoli chcąc wstać na nogi, a jednak nie potrafiąc, osiemnastolatka powoli rozejrzała się po krajobrazie wokół niej, zgadując, że właśnie znalazła się we Floretii, podczas gdy ona sama otrzepała swoją liliową koszulkę z gruzu i brudu, na którym obecnie się znajdowała, leżąc na materiałowym, jasnoróżowym kocu, położonym na samym środku polany, gdzie obecnie się znajdowała, ale właśnie wtedy usłyszała dwa męskie głosy, jeden bardziej, drugi mniej znajomy. Uśmiechnęła się w duchu, gdy uświadomiła sobie, że jeden z tajemniczych głosów należy do Damiana, jednak ze względu na wstyd, jakiego mu przysporzyła, zostawiając go we Flaro i odmawiając jego pomocy, postanowiła pozostać cicho.
- Kamilo... wszystko dobrze, jeśli mogę spytać? - zapytał nieco podejrzliwie, jednak z pewną dozą współczucia Damian, a Kamila ucieszyła się, w głębi serca, że, mimo tego, że zostawiła rycerza w innym królestwie, gdy najbardziej go potrzebowała, razem z wzajemnością, że troszczy się o nią w najgorszej sytuacji.
"Nie zasługuję na tak wielkie szczęście, jakim jest Damian" - pomyślała dziewczyna, jednocześnie dostając olśnienia, jakoby czuła do Damiana coś więcej, niż tylko chęć współpracy w ich wspólnej misji. Chłopak wydawał się być nie tylko dobrym towarzyszem, ale także kandydatem na cudownego, lojalnego przyjaciela, czego, jak się okazało, Kamila nie potrafiła przyznać do samej siebie przez całą ich podróż.
- Księżniczko Kamilo, jak dobrze, że żyjesz! - obok Damiana biegł do niej młody mężczyzna, o blond, wręcz pszenicznych, długich włosach, brązowych oczach, oraz ubrany w zieloną szatę z długim, liściastym płaszczem. Dziewczyna domyśliła się, że przed nią stoi sam król Floretii, nieco skromny, jednak pasujący do swojego otoczenia i ludu.
- Proszę, mów do mnie po imieniu, Wasza Wysokość... - odpowiedziała Kamila, jednak w głębi serca czuła, że nazywanie ją księżniczką nie jest tak złe, jak myślała. W końcu, była nią, mimo wszystko, a świadomość, że dzięki temu tytułowi, między innymi, może uratować miejsca, które kocha, dawały jej do myślenia, że być może, królewski tytuł, który otrzymała z przypadku, nie jest aż tak zły.
- Ależ oczywiście, Kamilo... głupi jestem, że nie poznałem cię z początku... - odpowiedział zakłopotany władca, a Kamila otworzyła swoje oczy z szoku. Jak sam władca Floretii nie mógł wiedzieć, że jest księżniczką, choć było to napisane w przepowiedni? - Bo widzisz, twój rycerz i ja uratowaliśmy cię, gdy spadałaś z klifów na samo ich dno, jednak w pierwszej chwili, przez to, że byłaś zbrudzona i zakrwawiona, nie rozpoznałem w tobie dziedziczki tronu Centrum... dopiero Damian Sorino, jak już mówiłem, twój rycerz, pomógł mi cię wydostać i przywieźć cię tutaj... może w tamtej chwili nie wyglądałaś jak prawdziwa księżniczka, ale mimo wszystko, zasługujesz, aby cię tak nazywać...
- Zaraz, Damian mnie uratował? Przecież... - odpowiedziała zszokowana Kamila, jednak po chwili ugryzła się w język. Chciała zachować szczegóły kłótni z rycerzem dla siebie i nie mówić tego samemu królowi ziemi, jednak on, mimo wszystko, zdawał się wiedzieć o wszystkim, co zaszło pomiędzy nią samą, a jej towarzyszem.
- Wszystko wiem, Kamilo... wiem, co zadziało się między wami, ale mimo wszystko, przekonałem Damiana, aby nie zostawiał cię na śmierć... poza tym, twój rycerz ma zbyt dobre serce, aby pozwolić ci umrzeć, prawda? - zapytał król Damiana, a on tylko zarumienił się, na znak jednoczesnego wstydu i być może, także zauroczenia, które Kamila szybko zobaczyła na jego twarzy.
- W takim razie, dziękuję... - odpowiedziała znacząco, lecz także zawstydzona Kamila, a Damian, jak widać, odzwajemnił nie tylko jej wstyd, ale także uśmiechnął się do niej, jednocześnie wiedząc, że jedno zdarzenie nie naprawi ich relacji, co Kamila łatwo zobaczyła w jego oczach. Popełniła zbyt wielki błąd, aby jej towarzysz mógł tak łatwo jej wybaczyć, lecz mimo wszystko, cieszyła się, że przynajmniej, mimo, że za namową króla, uratował ją wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowała - Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła, nawet, jeśli... nawet jeśli nie do końca mi ufasz.
- Cała przyjemność po mojej stronie... nie mógłbym dać ci umrzeć - odpowiedział Damian, jednak w jego oczach Kamila zobaczyła wyraźny żal - Gdy tylko będziesz czegoś potrzebowała, będę zawsze przy tobie... taka jest rola rycerza, chronić księżniczkę za wszelką cenę...
- W każdym razie, jestem Konrad, król Floretii - odrzekł władca, delikatnie całując rękę Kamili - Zdaje mi się, że masz mi coś do pokazania, tak?
- Przepraszam, nie wiem o czym Wasza Wysokość mówi... - odpowiedziała wyraźnie zdezorientowana Kamila, kompletnie nie znając kontekstu wypowiedzi władcy.
- Wiem, że możesz mi pomóc w... odnalezieniu mojej siostry, a przynajmniej wiedzy o niej.... potrzebowałem tego od prawie dwudziestu lat, a ty, jak się okazuje, masz wiedzę i moce do tego potrzebne, jak głosi przepowiednia - odpowiedział król Konrad, a Kamila poczuła się nieco zakłopotana. Jak widać, przepowiednia mówiła o wszystkich jej aspektach, nie tylko o włosach czy jej królewskim pochodzeniu, co szczerze ją zszokowało.
- Chodzi Waszej Wysokości o moje... moce znajdowania tych, którzy zaginęli w rodzinach królewskich wiele lat temu? - zapytała dziewczyna nieco retorycznie, dla upewnienia się, że jej obawy są słuszne, a król, z jednoczesnym spokojem i bólem wymalowanym na jego twarzy, skinął głową na znak aprobaty.
- W rzeczy samej - odpowiedział król, a następnie dał Kamili i Damianowi znak, aby skierowali się za nim w stronę otoczonej przez wielkie drzewa, ciężko pracujących i piorących swoją odzież ludzi, oraz wszechobecną, nieco wygasłą zieleń, w stronę ogromnego drzewa, jak Kamila podejrzewała, największego w okolicy - Więc, Kamilo, widzisz tam... moją młodszą siostrę?
- Ja... - odpowiedziała dziewczyna, jednocześnie nie czując, że widzi ową siostrę króla ziemi, nawet, gdy próbowała wytężyć wzrok i zobaczyć wizję z jej udziałem. Tym razem, nie przychodziła ona ani sama, ani wywołana siłą woli, więc Kamila wciąż stała w tym samym miejscu, nie dostając ani jednej wizji - Przepraszam, nie jestem w stanie zobaczyć siostry Waszej Wysokości... moja wizja nie działa, nie wiem dlaczego...
- Kamilo, na pewno uda ci się to zrobić... - odpowiedział zachęcająco Damian, lecz dziewczyna tylko pokręciła głową. Czuła się bezsilna jak nigdy dotąd, a świadomość, że akurat tej wizji nie jest w stanie zobaczyć, czyniła ją słabszą niż kiedykolwiek.
- Próbowałam, Damianie, ale... po prostu tego nie czuję... zupełnie, jakby ktoś blokował moje wizje, jakby ktoś nas... - właśnie w tej chwili, Kamila kątem oka zobaczyła wystającą zza pobliskich krzaków, młodą kobietę z rudawymi, wręcz ciemnoczerwonymi włosami, która patrzyła na nich z okrutnym uśmiechem, co dziewczyna zobaczyła nawet w przeciągu kilku sekund. Właśnie w tej chwili, przed jej oczami pojawiła się wizja, gorsza niż te, które miała jeszcze kilka dni wcześniej, w dodatku jeszcze krótsza i bardziej przerażająca.
Ogień.
Dziecko.
Król.
Królowa.
Drzewo.
Miecz.
Wiatr.
Gobelin.
Wszystko zniszczone.
Zakapturzeni ludzie.
Lód.
- DAMIAN! - krzyknęła Kamila, gdy wydostała się myślami ze swojej wizji, a następnie poczuła, jak ponownie mdleje. Damian zdążył ją prędko złapać, z pomocą króla ziemi, a dziewczyna uświadomiła sobie, że jej wizja była kulminacją wszystkiego, co do tej pory zobaczyła w Spiritii, z każdym możliwym szczegółem, w tym zobaczyła zaginioną siostrę króla Konrada - Zobaczyłam wszystko... Wasza Wysokość, twoja siostra jest uwięziona w drzewie, a ja i Damian... jesteśmy śledzeni przez kobietę, która kontroluje moje wizje...
- O nie... - odpowiedział współczująco i jednocześnie przerażony król Kiano, pomagając zszokowanej Kamili wstać - Przynajmniej wiem, gdzie jest Arianna, moja ukochana siostra, ale to i tak nic nie zmienia... musicie prędko uciekać z Floretii i skryć się w bezpiecznym miejscu, gdzie Ciemna Armia nie ma dostępu... musicie jechać do lasu w Centrum, tam została nałożona bariera ochronna... może nie działa, tak jak kiedyś, ale chroni przynajmniej las... ukryjcie się tam, to wam pomoże przetrwać następne kilka godzin, a przy okazji, dotrzecie do końca podróży...
- Czyli dwie pieczenie na jednym ogniu - odpowiedział Damian, pół żartem, pół serio - A Wasza Wysokość ma dla nas ostatni przedmiot, który przysłuży się nam do uratowania Spiritii?
- Owszem, mam... - odparł król Konrad, wyciągając z kieszeni swoich brązowych spodni różowy, lśniący się jasnym blaskime kwiat, który następnie podał w ręce Kamili - To ostatnia z potrzebnych ci rzeczy... nie możecie zostać we Floretii, bowiem, jak się okazuje, nasze królestwo atakuje Ciemna Armia, jednak mimo wszystko, myślę, że ci się przyda... dbaj o niego i wykorzystaj ten kwiat, kiedy dojdziesz do celu... jesteś naszą wybawczynią, tak jak twój rycerz... nie zawiedziecie nas, wiem to, bo oboje jesteście jak gwiazdy jasno lśniące na ciemnym niebie... dokonacie razem cudów, gwarantuję...
- Dziękuję za całą wiarę... bez Waszej Wysokości i innych władców nie dałabym rady - odpowiedziała Kamila, a władca ziemi uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Mów mi Konrad. Po prostu Konrad - odpowiedział król, a następnie przytulił Kamilę na znak królewskiej poufałości - Pamiętaj, wróć szybko! Uratujesz Spiritię tak bardzo, jak nikt inny... w tobie cała nadzieja, pamiętaj...
- Nie zawiodę, z całego serca przysięgam... na mój honor i Spiritię - odpowiedziała Kamila, jednocześnie niepokojąc się o los swój i Damiana, a jednocześnie wiedząc, że obecnie czuje przypływ wiary w siebie, którego tak bardzo potrzebowała, odkąd tylko przekroczyła próg Spiritii. Gdy po kilku minutach, razem z Damianem opuścili Floretię i skierowali się do Centrum, rycerz posłał jej znaczący uśmiech, na który, mimo wszystko, dziewczyna nieco się zarumieniła.
- Jesteś naprawdę wielkim skarbem dla Spiritii... nawet, jeśli czasem postępujesz... nazwijmy to, nieco niemoralnie - powiedział do niej Damian, gdy oboje kierowali się w stronę lasu w Centrum, gdzie mieli się ukryć przed owym szpiegiem, którego Kamila zobaczyła we Floretii - Jeśli zobaczyłaś szpiega Ciemnej Armii, tylko ty jesteś w stanie go pokonać... teraz to wiem.
- Ja też - odpowiedziała Kamila, a następnie, ona i Damian, wreszcie, po długiej podróży, wkroczyli na teren lasu w Centrum, gdzie nie tylko mieli się ukryć przed wrogiem, ale też wreszcie, po prawie sześciu dniach podróży, dokończyć swoją długą podróż, podczas której przeżyli tak wiele, jednocześnie nie wiedząc o sobie praktycznie nic...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro