Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XXIII - ZDRADZIECKIE KLIFY

Po uświadomieniu tęskniącego za swoim zaginionym przed laty synem króla Kiano, że takowy żyje i po, jak się okazało, udanym treningu Kamili, który wyszedł jej wspaniale, mimo wszelkich jej obaw i udowodnił jej, że potrafi poradzić sobie z każdą dziedziną walki, nawet tą najtrudniejszą, Kamila i nowo odzyskany Damian, który wciąż, najwyraźniej, miał jej nieco za złe opuszczenie go w sytuacji, gdzie był potrzebny, na co dziewczyna spokojnie przystała, władca powietrza razem ze swoją żoną odprowadził księżniczkę i rycerza w stronę bram wyjściowych Vairiny, uśmiechając się do nich błogo i jak Kamila zauważyła, będąc ogromnie wdzięcznym za pokazanie królowi obecności jego syna, oraz bycie przy Vairinie i innych królestwach w każdej sytuacji, oraz gotowość do walki, której Kamila nie spodziewała się, że jakkolwiek ją posiada. Mimo swoich wszelkich obaw i strachu przed uratowaniem pięciu królestw, dziewczyna czuła, że coraz bardziej ma w sobie siłę, która może jej pomóc uratować miejsca, które tak bardzo kocha i do których przywiązała się na dobre przez całą podróż, mimo swoich wcześniejszych obaw o to, że sprawi, że królestwa tylko pogrążą się w większym chaosie.

"Chyba dam radę, w końcu, według wszystkich, to ode mnie zależą losy Spiritii" - pomyślała Kamila, gdy król Kiano, razem z królową Lią, przymierzali się do pożegnania jej i Damiana z królestwa Vairiny, aby mogli wyruszyć w dalszą podróż. Dziewczyna sama nie spodziewała się, że ona sama, jako zwykła nastolatka z Nowego Jorku, kiedykolwiek stanie przed zadaniem uratowania całej, obcej jej dotąd krainy, ale, jak widać, coraz bardziej wierzyła w to, że podoła temu zadaniu, szczególnie, że miała obok siebie samych władców poszczególnych królestw, mniej lub bardziej chętnych do współpracy, oraz towarzysza, który zrobiłby dla niej wszystko, czego, ona sama, nie potrafiła nieco docenić. Mimo wszystko jednak, jako księżniczka i wybawicielka Spiritii miała obowiązek chronić swoją krainę i właśnie dlatego, pod wpływem napływającej do niej wiary w siebie, zrozumiała, że strach przed zawaleniem misji uratowania krainy, jest w gruncie rzeczy niepotrzebny.

- Królu Kiano, dziękujemy za przyjęcie nas do Vairiny... nigdy nie zapomnę wszystkich rad, jakie mi dałeś... Damianowi też - powiedziała wzruszona Kamila, jednocześnie patrząc kątem oka na rycerza, który parsknął jednoczesnym śmiechem i pogardą. Jak widać, był na nią zły, ale na większe wyjaśnienia wydawał się chcieć jeszcze poczekać, co dało Kamili do myślenia, że popełniła największy błąd, zostawiając Damiana samego we Flaro, w ciągu ostatnich kilku dni.

- Cała przyjemność po mojej stronie, Kamilo... - odpowiedział Kiano, kłaniając się dziewczynie, co po chwili zrobiła również jego żona - Gdy Spiritia zostanie uratowana przez ciebie i twojego rycerza, koniecznie wróćcie do nas... a wtedy będzie jasne, że masz w sobie siłę, w którą tak wątpisz...

- Ja... dziękuję. Nie zawiodę, obiecuję - odpowiedziała Kamila, nieco się rumieniąc i nerwowo zakładając za ucho pasmo swoich włosów.

- W takim razie, do zobaczenia! - odkrzyknęła królowa Lia, machając Kamili i Damianowi na pożegnanie, a gdy oboje wyszli zza bram królestwa, kolejna z bram zamknęła się tuż przed ich oczami.

- To teraz działamy już razem, tak? Nie opuścisz mnie przy następnej możliwej okazji, hm? - zapytał Damian z jednoczesnym zachęceniem i rozgoryczeniem, co sprawiło, że Kamila po raz kolejny pożałowała tego, jak potraktowała swojego towarzysza. Wiedziała, że mogło nie udać się jej go ochronić, ale i tak, Damian, mimo, że uciekł z królestwa ognia tuż za nią, używając owej mocy niewidzialności charakterystycznej dla mieszkańców Flaro, jednak został przez nią pozostawiony, czego ogromnie żałowała.

- Damianie, ja... - odrzekła Kamila, jednak jej towarzysz uciszył ją, mimo wszystko posyłając jej delikatny, a jednak przepełniony bólem uśmiech.

- Nie ma czasu na tłumaczenia... porozmawiamy o całej tej sytuacji, gdy dojedziemy do końca podróży... póki co, ciesz się błogą nieświadomością - odpowiedział chłodno Damian, a w jego oczach Kamila zobaczyła łzy. Jak się okazało, zawaliła całą sprawę i już nic nie mogło uratować straconego, przynajmniej po części, zaufania pomiędzy nimi. Dziewczyna wiedziała, że popełniła błąd, którego nie da się tak łatwo naprawić, a jej towarzysz pozostał zdruzgotany i zniesmaczony jej zachowaniem we Flaro, co osiemnastolatka kompletnie rozumiała i czego żałowała bardziej niż czegokolwiek innego - No nic, pozostały nam jeszcze Floretia i Centrum... przynajmniej w tej kwestii pozostaniemy razem, potem wracam do Obrzeży raz na zawsze...

- Damianie, nie... - odpowiedziała Kamila, zdołowana słowami rycerza - Możesz wyjechać do Obrzeży, jasne, ale wiem, że robisz to tylko po to, aby ukarać mnie za błędy... wiem, że zrobiłam źle, ale...

- Kamilo, pogadamy później... na razie jestem zdruzgotany, przyznaję - odpowiedział chłopak, a następnie wyruszył pierwszy w stronę szlaku prowadzącego do Spiritii. Kamila poszła za nim, uświadamiając sobie przy okazji, że ptak powietrza, który porwał ją w swój wir podczas podróży do Vairiny, zabrał im mapę, więc, co zresztą wyczuła w tej sytuacji, Damian także wiedział, że bez tego ważnego przedmiotu podróż będzie o wiele trudniejsza, niż oboje myśleli. Póki co jednak, pozostało jej jedynie żałować własnych decyzji, które popełniła przez głupi błąd, aby chronić chłopaka, na którym jej zależało, jednak w najgorszy możliwy sposób. Przez całą, kilkugodzinną wędrówkę do Floretii, czuła się naprawdę głodna, uświadamiając sobie, że nie jadła nic praktycznie od wizyty w Aquisii, więc idąc, wyciągnęła ze swojej torby podręczny prowiant, kanapki przygotowane przez samą królową Dianę. Dziewczyna już miała je jeść, gdy pod jej nogami usłyszała tupot czyiś nóg, ledwo słyszalny, a jednak w jakiś sposób mocny - odwróciła się gwałtownie, podobnie jak Damian i właśnie w tej chwili, zobaczyła, że pod jej nogami biegną małe, wykonane jakby z kamienia istoty, ozdobione polnymi kwiatami, niemające rąk, ale jednak biegnące szybciej niż niejeden człowiek.

- Damianie, kim one są?! - krzyknęła Kamila, wyraźnie zszokowana obecnością kolejnych istot uniemożliwiających jej spokojną podróż, jednak Damian, podobnie jak ona sama, zdawał się być już przyzwyczajony do istot tych oraz pozostałych, które spotkali podczas całej podróży.

- To dzieci ziemi, one porywają jedzenie oraz inne rzeczy, zanosząc je do swojego grodu... nie są tak szkodliwe, jak inne duchy, które spotkaliśmy, ale też służą jako opiekunowie dla królestwa, w tym przypadku Floretii - odpowiedział rycerz, zrywając się w pogoń za istotami i jednocześnie posyłając Kamili ostre spojrzenie, na które, mimo wszystko, zasługiwała. Dziewczyna po chwili zauważyła, że z jej rąk zniknęła kanapka, a dzieci ziemi niosą nie tylko jej jedzenie, ale także torbę i koc, przez co Kamila wściekła się jeszcze bardziej.

- No pięknie, kolejne wredne istoty! - krzyknęła wściekła, a następnie, podobnie jak Damian, zerwała się w pogoń za nimi, jednocześnie czując, jak ziemia trzęsie się pod jej nogami. Biegła przez pobliskie pole pełne polnych kwiatów, jednak istoty były dużo szybsze zarówno od niej, jak i Damiana, jednak w tej chwili, uświadomiła sobie, że stoi nad pochyłym urwiskiem, z którego spadały kolejne kamienie odrywające się od ziemi, pod wpływem biegu dzieci ziemi. Jej serce zaczęło bić mocniej, w dodatku po chwili potknęła się i upadła w stronę krawędzi urwiska. Przez chwilę zdążyła się trzymać pobliskich gałęzi i lian, jednak po chwili, uświadomiła sobie, że nie może trzymać się już dłużej na tak ostrej krawędzi.

- DAMIAN! - krzyknęła, a chłopak, choć z początku niechętny, szybko podbiegł do niej, wyraźnie przerażony, co mimo wszystko próbował ukryć - Błagam cię, pomóż mi... naprawdę, pomóż!

- Nie pomagam tym, którzy zostawili mnie w obcym królestwie... ja tak w ciebie wierzyłem, a ty, tak po prostu, zostawiłaś mnie w miejscu, którego nie znam? Kamilo, ufałem ci, naprawdę ci ufałem, ale jak widać, nie ma sensu pomagać ci w sytuacji, w której złamałaś zaufanie, które ci dałem... przykro mi, ale musisz radzić sobie sama - odpowiedział Damian, wyraźnie zdruzgotany całym błędem Kamili. W tej chwili dziewczyna jeszcze bardziej uświadomiła sobie, jak bardzo zniszczyła zaufanie, które dał jej rycerz.

- Damian, błagam, tylko ten jeden raz... - błagała rozpaczliwie dziewczyna, ale Damian patrzył na nią z obojętnością i jednoczesnymi łzami w jego oczach. Kamila popełniła ogromny błąd i była świadoma tego, że w takiej sytuacji, nikt nie uratowałby zdrajcy i kłamcy. Właśnie w tej chwili, gałąź niespodziewanie urwała się pod jej rękami, a ona sama, spadła w przepaść, jednak w ostatniej chwili, poczuła coś miękkiego, co utrzymało ją przy życiu. Nie wiedziała jednak, co, bowiem przed jej oczami w mgnieniu oka zapanowała ciemność.









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro