ROZDZIAŁ XXII - KSIĘŻNICZKA WARTA CZEKANIA
Po zapoznaniu Kamili z samą królową Vairiny i rozmową na temat ratowania królestwa, która tylko potwierdziła dziewczynę w obawach na temat tego, że może być śledzona przez Ciemną Armię i to od już jakiegoś czasu, prawdopodobnie może nawet od początku podróży jej i, kiedyś, także Damiana, dziewczyna skierowała się razem z królem Kiano do królewskiego ogrodu, aby tam trenować łucznictwo, wedle zasad i rad królestwa Vairiny. Kamila, owszem, nie wiedziała, jak strzelać z broni, zwłaszcza, że rzadko kiedy coś jej się udawało, szczególnie w grach i pewnego rodzaju walkach, w jakich brała udział, więc, gdy zobaczyła łuk i tarczę łuczniczą stojącą na środku ogrodu, otoczonego drzewami wiśni i krzewami pełnymi fioletowej roślinności, czuła, jak serce stanęło jej w gardle. Tak bardzo bała się, że nawet w tak prostej czynności, zawali sprawę, a przecież pokazanie się samemu królowi powietrza, z którym przecież miała wspólpracować i zdobyć jego zaufanie, aby utrzymać pięć królestw w ryzach i je uratować, tymczasem stała obok władcy, w międzyczasie ubrana w biały podkoszulek i fioletowe spodnie, oraz czarne, wysokie buty, sparaliżowana przez swój własny strach, nie będąc w stanie nawet spojrzeć na łuk. Jej samej nigdy nic nie wychodziło, a walka bronią, której nawet nigdy nie miała okazji użyć, przyprawiała ją o niepokój i szybsze bicie serca. Nie była gotowa walczyć mieczem lub łukiem, a w oczach króla Kiano zobaczyła wiarę w nią samą, której nie potrafiła sprostać. Była zbyt słaba, aby uczestniczyć w jakiejkolwiek walce, mimo, że wiedziała, że jest to konieczne do uratowania Spiritii, jednak mimo wszystko, Kamila nie potrafiła sprostać nawet samej sobie.
- Coś się stało, Kamilo? - zapytał z wyraźną troską król Kiano i właśnie wtedy, strach dziewczyny zmienił się w smutek i rozgoryczenie, które władca od razu zauważył. Osiemnastolatka westchnęła głęboko, wiedząc, że jeśli chce zdobyć zaufanie króla i innych władców Spiritii, aby uratować miejsca, które zdążyła pokochać podczas swojej podróży, musi być szczera i nie zwklekać z mówieniem o swoich własnych troskach i problemach, co szczerze, nie było dla niej łatwe.
- Naprawdę nic mi nie jest, wszystko w porządku... - odpowiedziała Kamila, próbując ukryć jej własny wstyd, wywołany nieumiejętnością powiedzenia o swoich troskach, oraz ogólną bezsilnością, jaką w tej chwili czuła i właśnie wtedy, król powietrza zauważył spływające po jej policzku łzy.
- Płaczesz... - odrzekł król, a Kamila zaśmiała się pod nosem, próbując ukryć łzy, jednak i to nie umknęło uwadze władcy powietrza - Nie ma się czego wstydzić, ja i moja żona płaczemy co kilka dni... proszę, powiedz mi o tym, co leży ci na sercu, daję słowo, że nie powiem nikomu ani słowa.
Kamila wzięła głęboki wdech. Najwyraźniej król przejrzał ją na wylot, a ona sama, prędzej czy później, musiała przyznać się do swoich najskrytszych emocji, nawet, jeśli wcale nie miała tego w zamiarze.
- Po prostu boję się, że... - Kamila otarła łzę z policzka, patrząc w fioletowe oczy króla - Że nie dam rady strzelić z łuku, a co dopiero uratować całej Spiritii... jestem zwykłą dziewczyną z Nowego Jorku, co mam zrobić, aby być rodowitą mieszkanką krainy, w dodatku księżniczką z przypadku? Nie nadaję się do walk, do bitw, do niczego... byłam takim tchórzem, że zostawiłam mojego przyjaciela w innym królestwie, bo tylko potrafię krzywdzić tych, których kocham... jestem bezsilna, przyznaję, jestem do niczego!
- Kamilo... - zaczął król, gdy dziewczyna wybuchła łzami, a następnie pozwolił jej przytulić się do swoich ciepłych objęć, jak prawdziwy mentor, a nawet sama Kamila skłonna była powiedzieć, że objęcia samego króla były, o dziwo, niezwykle ojcowskie - Masz w sobie siłę, jakiej nie ma nikt... nie bez powodu przepowiednia mówi akurat o tobie, nie tylko pod względem wyglądu, ale też determinacji i miłości, jaką masz w sobie... spajasz wszystkie królestwa, jesteś eterem, który łączy wszystkie żywioły, miłością w ludzkiej postaci... nie ma bardziej odpowiedniej osoby do uratowania całej Spiritii, niż ty...
- Jesteś pewien? - zapytała dziewczyna, ocierając łzy nadgarstkiem. Słyszała podobne słowa od każdego z władców, jednak to właśnie słowa Kiano sprawiły, że poczuła siłę, jakiej nie miała nigdy wcześniej. Władca powietrza, jak żaden inny z władców, których poznała, potrafił dotrzeć do jej umysłu w najbardziej przekonujący sposób, a to, że czuła nagły przypływ tego, że może uratować pięć królestw, bez względu na jej obawy, dodała jej siły.
"Być może rzeczywiście jestem godna tytułu?" - pomyślała dziewczyna, uśmiechając się mimowolnie delikatnie.
- Z całą pewnością... a teraz spróbuj, spróbuj wycelować idealnie w tarczę - odrzekł król, a następnie podał Kamili łuk, na co ona zareagowała z jednoczesną ekscytacją i niepewnością, jednak dużo mniejszą, niż wcześniej.
- Na pewno myślisz, że mi się uda? - zapytała Kamila, a król skinął głową, kierując jej wzrok na tarczę, podczas gdy Kamila nerwowo poprawiła swoje krótkie włosy, które od czasu początku podróży zdążyły już nieco urosnąć, mimo, że minęły zaledwie trzy dni, od kiedy ona i Damian wyruszyli w podróż.
- Po prostu uwierz w siebie, bądź jak liść latający na wietrze, pokryty śniegiem, który opada z niego, niczym stres z serca - mówił król Kiano, gdy pomagał Kamili wycelować strzałę równo w środek tarczy strzelniczej. Z początku dziewczyna czuła, jak serce bije jej mocniej, niż wcześniej, nawet zacisnęła oczy, próbując uniknąć żalu z powodu, jak się mogło okazać, jej nieudanego strzału, jednak w tej chwili, niespodziewanie, strzała sama wymnkęła się z jej palców, gdy przypadkowo ją upuściła i trafiła prosto w sam cel strzelnicy. Kamila była w szoku, z racji tego, że wreszcie udało jej się coś osiągnąć, po tygodniach i latach nieudanych gier i turniejów, nawet w Nowym Jorku, a król Kiano klasnął w dłonie, wyraźnie dumny z dziewczyny i jej sukcesu.
- Brawo, Kamilo! - wykrzyknął król, wyraźnie wzruszony całym wyjściem Kamili z sytuacji, oraz jej zwycięstwem - Wiedziałem, że jako księżniczka potrafisz wszystko, widzisz teraz, jak wiele masz w sobie potencjału!
- Nie tak wiele, ale jednak, udało mi się - odpowiedziała skromnie Kamila, uspokajając oddech. Nie sądziła, że uda jej się, za pierwszym razem w życiu, wygrać jakąś dziedzinę walki, ale jednak, udało jej się idealnie strzelić, jakby za dotknięciem magii, która panowała w Spiritii. To było coś niespodziewanego, ale Kamila wiedziała, że sama jej wygrana, szczególnie tak niefortunna, nie mogła być przypadkowa. Jednak właśnie w tej chwili, Kamila i król Kiano usłyszeli czyiś zdyszany, ale jednak radosny głos, dobiegający z oddali, a dziewczyna poczuła jednoczesne skrępowanie i radość, gdy uświadomiła sobie, kto biegnie do niej i króla z daleka.
- Kamilo, szukałem cię po całej wieży! - krzyknął, jak się okazało, Damian, nieco opalony od przebywania w królestwie Flaro, a Kamila poczuła, że nie ma co powiedzieć, szczególnie w pobliżu Damiana, po tym, jak porzuciła go w najbardziej potrzebnym jej momencie.
- Eee... witaj, Damianie - zająknęła się dziewczyna, zawstydzona, a jednocześnie skonfundowana, jak Daniel przybył do Vairiny, gdy bramy Flaro zostały zamknięte - Jak wydostałeś się z Flaro? Przecież nie pozwoliłam ci...
- Tak wiem, to głupie, ale nie mogłem zostawić cię samej... pobiegłem więc prosto za tobą, tuż przed tym, jak zamknęły się bramy, aby nie pozwolić tobie umrzeć... to działa w dwie strony, wiesz?
- Och... - odpowiedziała Kamila, kryjąc wstyd i zażenowanie tym, jak mogła porzucić Damiana w innym królestwie, podczas gdy sama prawie zginęła porwana przez wir przy bramie Vairiny - A jak tak właściwie cię nie widziałam, skoro biegłeś tuż za mną?
- No cóż, Flarończycy przekazali mi swoją tradycyjną moc bycia niewidzialnym jak szkło, która przestała działać dopiero, gdy opuściłem ich królestwo... skierowałem się w inną stronę, niż ty, aby cię nie speszyć i jak się okazało, wszystkie drogi prowadziły do Vairiny - odparł Damian, a Kamila, choć dostała odpowiedzi na swoje pytania, wciąż czerwieniła się ze wstydu.
"Głupia ja" - pomyślała, ale mimo wszystko, cieszyła się, że Damian jest ponownie obok niej, oraz, że znalazł wyjście z królestwa, nawet w tak niespodziewanej dla niej sytuacji. Właśnie w tej chwili, nad głowami Kamili, Damiana i króla Kiano, niespodziewanie, przeszedł wiatr, a Kamila zobaczyła kolejną wizję, w której widziała jednego z zaginionych członków rodziny królewskiej Vairiny.
- Synu, nie idź tam... nie skacz prosto we mgłę, ona może cię zabić - mówił król Kiano, którego rozpoznała najwyraźniej, trzymając jego głowę w akcie desperacji.
- Poradzę sobie, ojcze... wszystko będzie dobrze, przyniosę wam honor, obiecuję - odpowiedział czarnowłosy chłopak, o oczach równie fioletowych, jak jego rodziców, ubrany w srebrną zbroję i trzymający w ręku srebrny miecz.
- Błagam, nie rób tego, Lian... nie wchodź tam! - krzyknęła Lia, jednak jej syn, desperacki swojej wygranej i przyniesienia honoru, wskoczył do środka czarnej mgły, która, po chwili, w akompaniamencie krzyków przerażenia i rozpaczy, pochłnonęła także parę królewską...
- Miałeś syna... - odrzekła Kamila i poczuła, jak w jej oczach zbierają się łzy smutku i jednoczesnej empatii. Król Kiano tylko westchnął, w wyraźnej rozpaczy, którą próbował ukryć.
- Skąd to wiesz?! - krzyknął, próbując ukryć spływające z jego oczu łzy.
- Mam pewne wizje, które ukazują mi dawne rodziny władców pięciu królestw... widziałam męża królowej Diany, ojca królewskiego rodzeństwa Flaro, a teraz, pod wpływem wiatru, widziałam twojego syna... nazywał się Lian...
- Lian, mój kochany... - powiedział król, a po chwili wybuchł płaczem, skulony na ziemi - Mówiłem mu tamtego dnia, aby nie przechodził przez tę mgłę, ale... on chciał nas chronić. Całą Spiritię... jak ty obecnie...
- Czuję, że Lian ukrywa się we wietrze, a dokładnie, w zefirze, który akurat teraz zdecydował się pojawić się nad nami... inne rodziny władców były ukryte w zjawiskach natury lub mieczu, a twój syn... jak widać, ukrył się we wietrze...
- Jesteś pewna? - zapytał król powietrza, ocierając łzy z niedowierzaniem.
- Miałam wizję już trzeci raz, to zdarza się za każdym razem, gdy odkrywam istnienie kolejnego członka rodziny królewskiej... jestem pewna, że Lian ukrywa się właśnie we wietrze i czeka, aż Spiritia, razem z nim, zostanie uwolniona...
- Kamilo... nie wiem, jak mam ci dziękować... jesteś księżniczką wartą czekania, najcudowniejszą ze wszystkich... masz serce ze złota, nie zmarnuj tego - odrzekł wzruszony król, a następnie on i Kamila ponownie objęli się we, wręcz rodzicielskim, uścisku. Nawet Damian uronił parę łez, co starał się ukryć, jednocześnie patrząc z uśmiechem na Kamilę. Właśnie w tej chwili, król powietrza, wyraźnie jednocześnie zakłopotany i podekscytowany, wyciągnął z pochwy swojej szaty mały, srebrny grzebień, podając go Kamili.
- Kamilo... na pożegnanie daję ci ten dar... wiem, ż przyda ci się w uratowaniu królestwa, podobnie jak twoja własna dobroć, na którą zdobędziesz się w pełni dopiero w Centrum, ratując pięć królestw... nie zmarnuj tego - powiedział władca, patrząc z zaufaniem w zielone oczy Kamili.
- Na pewno dam radę... przynajmniej tak myślę - odpowiedziała dziewczyna, chwytając w ręce połyskujący grzebień. Nawet, jeśli Kamila nie do końca wierzyła w swoje możliwości, myśl, że jest księżniczką wartą czekania i uratuje tych, których zdążyła pokochać, dawała jej sercu siłę, jakiej wcześniej nawet nie potrafiła sobie wyobrazić...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro