Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XVII - KRÓLEWSKIE RODZEŃSTWO

Gdy Kamila i Damian, po triumfalnym, a jednocześnie niemal śmiertelnym spotkaniu z ognistym wilkiem, wkroczyli przez tymczasowo otwartą bramę Flaro do owego królestwa, zachwyciła ich niezwykła, ciepła, wręcz duszna atmosfera, wokół nich, po miasteczku, chodzili ludzie w większości o ciemnej karnacji, wszędzie były rozstawione skromne domy, otoczone ogniskami, a na niebie, w środku nocy, świecił jasny księżyc, oświetlony światłem ognia miasteczka, który wręcz wznosił się do góry. Kamila, czując ciepłą atmosferę królestwa, która ogrzewała jej ciało i serce, uświadomiła sobie, że czuje ze Spiritią, wcześniej kompletnie jej nieznaną naprawdę silną więź, która przenikała ją i sprawiała, że miejsce dotąd jej obce, stało się wręcz drugim domem, nawet bardziej bliskim jej sercu niż Nowy Jork, w którym wychowywała się tyle lat, nie wiedząc o swoim prawdziwym pochodzeniu - oba królestwa, które zdążyła poznać, były bowiem nie tylko efektowne i przepiękne, ale też sprawiały, że wręcz chciało się w nich żyć, a świadomość, że zarówno Aquisia, Flaro, jak i reszta królestw wymagały ratunku, sprawiały, że w Kamili obudziło się poczucie chronienia ich za wszelką cenę, nawet mimo strachu, który wciąż, mimo wszystko jej towarzyszył. Dziewczyna, widząc niezbyt wielką, ale jednak istniejącą w jakiś sposób radość, nabrała nadziei, że być może część z ludzi mieszkających we Flaro i innych królestwach ma nadzieję, że ich świat zostanie uratowany, nieważne, jak bardzo nie wierzyliby, lub nie wiedzieliby o Kamili jako zaginionej księżniczce Centrum i ich wybawicielce. Damian popatrzył na dziewczynę z szelmowskim, a jednocześnie zauroczonym uśmiechem, który próbował ukryć, a który Kamila doskonale widziała, gdy szli przez miasto w kierunku położonej tuż przed ich oczami, wykonanej z brązowego kamienia, otoczonej ogniskami i znajdującej się na drewnianym chodniku fortecy.

- I co, masz już nieco więcej wiary co do uratowania Spiritii? Bo widzę po tobie, że już tak - rzekł Damian, patrząc w zielone oczy dziewczyny, na co ona mimowolnie zareagowała rumieńcem. Wyglądało na to, że jej towarzysz był w stanie przejrzeć ją jak nikt inny, mimo, że znali się stosunkowo niewiele czasu.

- Ja... tak myślę - zająknęła się Kamila, czując pewnego rodzaju skrępowanie przed Damianem. Chłopak zdecydowanie miał coś w sobie, co naprawdę jej imponowało, jednak osiemnastolatka nie była w stanie do końca stwierdzić, dokładnie co - Tylko nie jestem pewna, w jaki sposób zdobędziemy wszystkie artefakty, bo wiesz, władcy mogą być różni i niektórzy z nich nie aż tak przychylni do poznania prawdy o Spiritii...

- Nie masz się czym martwić, Kamilo - odpowiedział Damian, posyłając jej wspierający uśmiech - Na pewno uda nam się jakoś przekonać królową ognia i jej brata, aby obdarowali nas artefaktem, którego potrzebujemy... naprawdę nie ma potrzeby strachu czy...

Właśnie w tej chwili, niespodziewanie, Kamila i Damian zostali otoczeni przez kilkunastu ludzi ubranych w czerwono-czarne, wręcz szklane zbroje, którzy podeszli ich od kilku różnych stron, zamaskowani i trzymający w rękach włócznie. Kamila odsunęła się przerażona, myśląc, że Ciemna Armia, tak podobna do obecnych obok niej napastników, ponownie ją zaatakowała, w najmniej spodziewanym momencie.

- Błagam, zostawcie nas... - odpowiedziała dziewczyna, chwytając się ręki Damiana, podczas gdy chłopak wyciągnął z pochwy miecz, wymachując nim przed strażnikami, którzy zdawali się nie ustępować jemu i Kamili miejsca nawet na parę metrów.

- Mamy pokojowe zamiary... wasze życie nie jest takie, jak się wydaje, dajcie nam wyjaśnić... - dodał Damian, a Kamila czuła, jak jej serce bije coraz mocniej, gdy strażnicy zbliżali się do niej coraz bardziej, wyciągając włócznie w coraz bliższym kierunku. Dziewczyna błagała w myślach, aby ktoś uratował ją z opresji, gdyż nawet sam Damian wydawał się być zbyt przerażony, aby racjonalnie zareagować, gdy sam bronił się bezskutecznie używając zaledwie miecza wyraźnie sprzed paru dobrych lat, już pokrytego rdzą i nie tak zdatnego do walki jak wcześniej.

"Błagam, niech okażą się kimś innym, niż myślę..." - mówiła do siebie Kamila, wciąż obawiając się, że strażnicy Flaro mogą być kimś w rodzaju zakamuflowanej Ciemnej Armii, działającej na dwa fronty, albo jeszcze gorszymi napastnikami, uzbrojonymi już nie tylko w magię, ale też broń. Właśnie wtedy, gdy jeden ze strażników przyłożył jej włócznię do gardła, a dziewczyna miała ochotę uciec jak najszybciej, przed Kamilą i Damianem stanął młody mężczyzna o ciemnej cerze, czerwonych spodenkach i przepasany szatą na boku ramienia, o brązowych oczach i czarnych, kręconych, krótkich włosach, który z niespodziewanym uśmiechem w kierunku Kamili i Damiana, z łatwością odsunął od nich wściekłych żołnierzy.

- No co wy, chłopaki... nie poznajecie księżniczki Kamili z Centrum, o której tyle nam mówiono przez lata? No wiecie, przepowiednia, naprawdę nic wam nie świta? - zapytał, jak Kamila podejrzewała, brat bliźniak samej królowej, a strażnicy, bez słowa, odsunęli broń, dając dziewczynie i Damianowi wolność.

- Chcieli nas zaatakować! - odezwał się jeden z bardziej szczupłych strażników, a książę tylko wzruszył ramionami.

- Nie chcieli... księżniczka ma uratować naszą krainę, tak jak to było w przepowiedni... choć i tak nie wiadomo, od czego, ale jest tutaj, cała i zdrowa - rzekł chłopak, dając znak, aby reszta strażników także odsunęła broń - Może choć raz nauczycie się z godnością przyjmować gości, zamiast atakować ich w honorze królestwa, którego w tej chwili nikt nie potrzebuje?

- Racja, Wasza Wysokość... - ostatni ze strażników obniżył swoją broń, ale po chwili, tuż obok Kamili i Damiana, pojawiła się stojąca ze świeżo wypolerowanym mieczem kobieta, o krótko ściętych, kręconych włosach i koronie z czerwono-pomarańczowych kwiatów na głowie, ubrana w kombinezon o tych samych kolorach, zbliżająca się do nich, jakby ona jedna im nie ufała.

- Marco, kim są ci ludzie? - zapytała kobieta, patrząc na Kamilę i Damiana z podejrzliwością, co wprawiło jej brata w zakłopotanie.

- Sonya, naprawdę nie musimy się ich bać... to księżniczka Kamila z Centrum, której oczekujemy od tylu lat i zapewne jej ukochany... - zaczął Marco, co od razu obruszyło Damiana, jednocześnie wprawiając go w zakłopotanie.

- Rycerz. Jestem jej rycerzem i towarzyszem - odpowiedział chłopak, wyraźnie się rumieniąc, co próbował ukryć.

- Marco, ja nie wierzę w bajeczki o zaginionej księżniczce, wiesz o tym... królestwu nic nie grozi, to na pewno Centrum nasłało tę dziewczynę na Flaro, wszystko jest w porządku... ta dziewczyna to jakaś oszustka, zabierzcie ją stąd jak najszybciej... - odpowiedziała nieprzekonana królowa, jednak Marco podszedł bliżej niej, wyraźnie próbując przekonać ją do prawdy.

- Zrozum, oni naprawdę mają coś do powiedzenia, gwarantuję ci... - powiedział książę, dając Kamili i Damianowi znak do przemowy. Kamila, nieco zaniepokojona, ale też pełna nadziei, wzięła głęboki wdech i przemówila pierwsza.

- Wasza Wysokość... wszystko, co było mówione w przepowiedni, to prawda... Flaro jest od lat skłócone z innymi królestwami, ale bez powodu... cała twoja nienawiść to wynik klątwy, jaką na Flaro rzuciła Ciemna Armia, najwięksi wrogowie wszystkich królestw, dlatego jesteś tak wrogo nastawiona do Centrum i innych królestw, a kiedyś, przyjaźniłaś się z nimi jak z nikim innym... może być naprawdę źle, ale obiecuję, że nie zawiodę i zrobię wszystko, aby przywrócić pokój i harmonię w całej krainie, do której należy także Flaro - odpowiedziała Kamila, wkładając całe swoje serce w wypowiedź, a królowa uniosła brew, wyraźnie nie dowierzając jej słowom.

- A skąd miałabyś tyle wiedzieć, skoro wychowałaś się w obcym świecie, jeśli rzeczywiście mówisz prawdę? - zapytała królowa, zdając się mimo wszystko coraz bardziej wierzyć w słowa dziewczyny.

- No cóż... - Kamila popatrzyła na Damiana, próbującego ukryć zakłopotanie w całej sytuacji - Najwidoczniej mam dobrego przewodnika.

- Sonya, możemy ich przecież zaprosić na tegoroczny festiwal plonów, przecież odbywa się zaledwie za kilka godzin - odrzekł radośnie Marco, próbując poprawić nastrój swojej siostrze.

- Na pewno? - zapytała królowa ognia, podczas gdy na jej twarzy, mimo całej niepewności względem jej i Damiana, Kamila była w stanie zauważyć lekki uśmiech, który królowa usilnie starała się ukryć - Nie wiadomo, czy nie zrobią nam tu jakiegoś chaosu...

- Zaufaj nam, Wasza Wysokość, nic nie zginie z naszych rąk - odrzekł Damian, kierując ręce na piersi, podczas gdy Kamila ukłoniła się na znak aprobaty dla władczyni, a władczyni wzięła głęboki oddech, próbując im zaufać.

- No dobrze... ale tylko na tę jedną noc... po przyjęciu porozmawiam z samą księżniczką o tym, czy na pewno jest tym, za kogo się podaje - odpowiedziała królowa, uśmiechając się znacząco w stronę Kamili - A póki co, domniemana księżniczka musi się wystroić na bóstwo, jeśli rzeczywiście chce uczestniczyć w naszej rodzinnej tradycji... od kiedy nasz ojciec umarł, z powodów, których ja i Marco nie pamiętamy, jest to pierwszy festiwal od lat, więc tak się składa, że trafiłaś na niego o idealnej porze... przynajmniej to odwróci uwagę innych królestw od wojny...

- Prawda - odpowiedziała Kamila, trzymając język za zębami, bowiem mimo wiedzy, że podobnie jak król Aquisii, ojciec królewskich bliźniąt wciąż żyje, w ukryciu zarówno mieszkańców Flaro, jak i samych władców, postanowiła trzymać język za zębami - W takim razie, gdzie mamy się skierować, Wasza Wysokość?

- Do garderoby w mojej fortecy... tam na pewno poczujesz się jak w domu, księżniczko... o ile można tak do ciebie mówić - odrzekła królowa, uśmiechając się do Kamili szelmowsko, a jednocześnie z pewną dozą ufności.

"Królowa dowie się o tym później" - pomyślała dziewczyna, a następnie razem z władczynią ognistego królestwa, skierowała się w stronę królewskiej garderoby, aby tam przygotować się na zupełnie niespodziewany dowód aprobaty, jakim było uczestniczenie w, na pozór, smutnym królestwem, które, jakimś cudem, oczarowała niemal w kilka minut...

Wszystko szło w dobrym kierunku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro