Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ XXVIII - POWRÓT DO DOMU

- Księżniczko, wszystko jest już przygotowane... błagam, nie wierć się, przymierzam ci jedną z najlepszych sukien, przygotowanych specjalnie na tę okazję! - jęknęła z frustracją Viola, młoda, obdarzona brązowymi oczami, oliwkową cerą i półdługimi, ciemnymi włosami krawcowa, gdy dokładnie przyglądała się przygotowującej się na swoje przyjęcie powitalne Kamili. Dziewczyna musiała się przyznać, że odkąd wróciła do Centrum jako księżniczka, była w stanie przyzwyczaić się do nazywania jej po tytule, nawet, jeśli znacznie wolałaby, aby nazywać ją po imieniu.

- Viola, staram się, ale tak bardzo ekscytuję się na to przyjęcie... nawet, jeśli jestem nieco zestresowana... - odpowiedziała Kamila, podczas gdy krawcowa dopinała ostatnie plisy jej różowo-złotej, bogato wyszywanej sukni, podczas gdy jej czarne włosy, które nieco bardziej urosły od czasu początku podróży do Spiritii, zostały ułożone w eleganckie fale, a na czubku włosów dziewczyny spoczywała delikatna korona z klejnotami wszystkich królestw, a na jej szyi widoczny był naszyjnik, dany jej kilka dni przed przyjęciem przez matkę Kamili. Dziewiętnastolatka była nieco spięta całą atmosferą przyjęcia powitalnego, lecz mimo wszystko była także podekscytowana faktem, że wszystko jest robione dla niej, po tylu dniach podróży, która ostatecznie zakończyła się sukcesem.

- Już gotowe! - oświadczyła Viola, pozwalając Kamili zobaczyć się przed lustrem. Dziewczyna musiała przyznać, że wyglądała imponująco, mimo, że początkowo wcale nie uważała siebie za szczególnie piękną i wartościową. Teraz jednak, czuła się jak prawdziwa księżniczka i następczyni tronu, która uratowała tych, których kocha, więc suknia oczywiście pasowała do niej jak ulał.

- Kamilo, nie chcę ci przeszkadzać, ale za dziesięć minut zaczyna się przyjęcie... - właśnie w tej chwili, księżniczka usłyszała głos Damiana, który podglądał ją i Violę zza drzwi garderoby, na co dziewczyna szelmowsko przewróciła oczami. Obok niego stała Michelle, także zachwycona suknią Kamili, dzięki czemu dziewczyna czuła się jeszcze bardziej zaszczycona, że nawet jej najlepsza przyjaciółka pojawiła się na przyjęciu powitalnym, nawet, jeśli z jej przyjacielem umówili się na podglądanie jej przed porą przyjęcia.

- Damian, nie musisz podglądać księżniczki przed jej oficjalnym występem - odrzekła Kamila, a Damian nieco się zarumienił.

- Chcieliśmy tylko zobaczyć, jak się prezentujesz, Kamilo! - odkrzyknęła Michelle, a Kamila ze śmiechem odgoniła ich od tak aktywnego patrzenia na nią jeszcze przed przyjęciem.

- Zobaczycie tę suknię dopiero w porze przyjęcia, na razie proszę, czekajcie w sali balowej... zjawię się tam za piętnaście minut, chyba potraficie poczekać? - zapytała dziewczyna, a Michelle i Damian skinęli głowami, jednocześnie zachowując na swoich twarzach szelmowski uśmiech.

- No więc, nie będę już ci przeszkadzać, ubieraj się tam, a ja zaczekam... byle tylko się nie spóźnij! - odpowiedział chłopak, zamykając za sobą drzwi. Kamila czuła się niezwykle pewna, że to, na co tak bardzo pracowała, skończy się sukcesem, więc wzięła głęboki wdech i razem z Violą skierowała się w stronę schodów prowadzących na dół sali balowej zamku w Centrum, pewna siebie i swojej wartości, jak nigdy wcześniej. Właśnie w tej chwili, Damian zauważył ją, schodzącą ze schodów i spojrzenia przyjaciół wreszcie się spotkały.

- Wyglądasz... - zaczął Damian, a Kamila zauważyła na jego czole wyraźny pot, podczas gdy na jego twarzy wciąż widniał wyraźny rumieniec.

- Podobam ci się, tak? - zapytała Kamila, podczas gdy Damian został zostawiony w konsternacji, jakoby próbował ukryć swoje zauroczenie przyjaciółką.

- Ja... - odpowiedział chłopak, biorąc głęboki wdech i prostując się, będąc w gruszkowym garniturze z granatowymi i złotymi akcentami, który, mimo wszystko imponował Kamili.

- Nie musisz nic mówić... wyglądasz i prezentujesz się przepięknie - w tej chwili Kamila pocałowała przyjaciela w policzek, na co ten zareagował szczerym, błogim uśmiechem - Dziękuję ci za wszystko... jesteś najlepszym rycerzem i przyjacielem, jakiego mogę mieć.

Właśnie w tej chwili, strażnicy zamku w Centrum, zatrąbili w fanfary, a Kamila stanęła na środku sali balowej, razem ze swoimi rodzicami. Dziewczyna dostrzegła w tłumie swoich adopcyjnych rodziców, którzy ocierali łzy wzruszenia, Michelle, która już nieco bardziej uśmiechnięta, niż ostatni raz, gdy Kamila ją spotkała, oraz, jak się okazało, Amorę, która w Spiritii zamieniła się w jednego z strażników królestw, połączenie kota i dostojnego rumaka, z wielkimi, fioletowo-niebieskimi skrzydłami, kompletnie niepodobna do domowego kota, do jakiego Kamila zdążyła się przyzwyczaić, oraz wuj Jonasz, równie wzruszony jak jej właśni rodzice, tym razem ze szczęścia Damiana i jego pasowania na rycerza samego Centrum. Jednak właśnie wtedy, Kamila uświadomiła sobie, że chce wygłosić przemowę, bardziej udaną, niż ta, którą wygłosiła zaledwie sześć dni wcześniej w hotelu Tramonto - teraz była już pewna, że kocha ludzi, zarówno tych z świata, w którym się wychowała, jak i tych ze świata, do którego należała. Nie miała już oporu przed tym, że kogoś skrzywdzi, nawet niechcący - miała przecież przyjaciół i rodzinę, którzy pomogą jej w każdej możliwej sytuacji. Nie musiala się niczego wstydzić, nawet tego, że jej przemowa źle wypadnie.

- Drodzy mieszkańcy Nowego Jorku i Spiritii... od kiedy wyruszyłam w podróż, aby uratować was i naszą krainę, dużo się nauczyłam... zarówno o życiu, jak i wszystkim, o czym powinna wiedzieć przyszła królowa, a na razie, księżniczka... jestem dumna z samej siebie, że uratowałam Spiritię, mimo wszelkiego lęku i obaw, jakie czułam i jestem wdzięczna wam, że pomogliście mi dotrzeć do tego miejsca w życiu, w którym obecnie jestem... póki co, czas zacząć zabawę, na cześć moją i mojej rodziny, oraz całej krainy... NIECH ŻYJE ZJEDNOCZONA SPIRITIA!

Właśnie w tej chwili rozległy się wiwaty, a Kamila ruszyła do tańca z Damianem, rodzicami, jak i władcami oraz mieszkańcami innych królestw, pewna swojej roli w społeczeństwie oraz całej Spiritii. Początkowo niepewna i przerażona, wyruszyła na misję uratowania pięciu królestw, bojąc się, że coś zniszczy, jednak okazało się, że tylko odbudowała to, co niegdyś było zniszczone i zagubione, zupełnie jak ona sama. Teraz tańczyła wśród władców i ludu swojego prawdziwego domu, uwolniona od problemów, podobnie jak oni, wierząc, że nic nie zdoła już zepsuć jej szczęścia.

Nareszcie była wolna i nic, absolutnie nic, nie mogło tego zmienić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro