ROZDZIAŁ XVII - KRÓLEWSKIE RODZEŃSTWO
Gdy Kamila i Damian, po triumfalnym, a jednocześnie niemal śmiertelnym spotkaniu z ognistym wilkiem, wkroczyli przez tymczasowo otwartą bramę Flaro do owego królestwa, zachwyciła ich niezwykła, ciepła, wręcz duszna atmosfera, wokół nich, po miasteczku, chodzili ludzie w większości o ciemnej karnacji, wszędzie były rozstawione skromne domy, otoczone ogniskami, a na niebie, w środku nocy, świecił jasny księżyc, oświetlony światłem ognia miasteczka, który wręcz wznosił się do góry. Kamila, czując ciepłą atmosferę królestwa, która ogrzewała jej ciało i serce, uświadomiła sobie, że czuje ze Spiritią, wcześniej kompletnie jej nieznaną naprawdę silną więź, która przenikała ją i sprawiała, że miejsce dotąd jej obce, stało się wręcz drugim domem, nawet bardziej bliskim jej sercu niż Nowy Jork, w którym wychowywała się tyle lat, nie wiedząc o swoim prawdziwym pochodzeniu - oba królestwa, które zdążyła poznać, były bowiem nie tylko efektowne i przepiękne, ale też sprawiały, że wręcz chciało się w nich żyć, a świadomość, że zarówno Aquisia, Flaro, jak i reszta królestw wymagały ratunku, sprawiały, że w Kamili obudziło się poczucie chronienia ich za wszelką cenę, nawet mimo strachu, który wciąż, mimo wszystko jej towarzyszył. Dziewczyna, widząc niezbyt wielką, ale jednak istniejącą w jakiś sposób radość, nabrała nadziei, że być może część z ludzi mieszkających we Flaro i innych królestwach ma nadzieję, że ich świat zostanie uratowany, nieważne, jak bardzo nie wierzyliby, lub nie wiedzieliby o Kamili jako zaginionej księżniczce Centrum i ich wybawicielce. Damian popatrzył na dziewczynę z szelmowskim, a jednocześnie zauroczonym uśmiechem, który próbował ukryć, a który Kamila doskonale widziała, gdy szli przez miasto w kierunku położonej tuż przed ich oczami, wykonanej z brązowego kamienia, otoczonej ogniskami i znajdującej się na drewnianym chodniku fortecy.
- I co, masz już nieco więcej wiary co do uratowania Spiritii? Bo widzę po tobie, że już tak - rzekł Damian, patrząc w zielone oczy dziewczyny, na co ona mimowolnie zareagowała rumieńcem. Wyglądało na to, że jej towarzysz był w stanie przejrzeć ją jak nikt inny, mimo, że znali się stosunkowo niewiele czasu.
- Ja... tak myślę - zająknęła się Kamila, czując pewnego rodzaju skrępowanie przed Damianem. Chłopak zdecydowanie miał coś w sobie, co naprawdę jej imponowało, jednak osiemnastolatka nie była w stanie do końca stwierdzić, dokładnie co - Tylko nie jestem pewna, w jaki sposób zdobędziemy wszystkie artefakty, bo wiesz, władcy mogą być różni i niektórzy z nich nie aż tak przychylni do poznania prawdy o Spiritii...
- Nie masz się czym martwić, Kamilo - odpowiedział Damian, posyłając jej wspierający uśmiech - Na pewno uda nam się jakoś przekonać królową ognia i jej brata, aby obdarowali nas artefaktem, którego potrzebujemy... naprawdę nie ma potrzeby strachu czy...
Właśnie w tej chwili, niespodziewanie, Kamila i Damian zostali otoczeni przez kilkunastu ludzi ubranych w czerwono-czarne, wręcz szklane zbroje, którzy podeszli ich od kilku różnych stron, zamaskowani i trzymający w rękach włócznie. Kamila odsunęła się przerażona, myśląc, że Ciemna Armia, tak podobna do obecnych obok niej napastników, ponownie ją zaatakowała, w najmniej spodziewanym momencie.
- Błagam, zostawcie nas... - odpowiedziała dziewczyna, chwytając się ręki Damiana, podczas gdy chłopak wyciągnął z pochwy miecz, wymachując nim przed strażnikami, którzy zdawali się nie ustępować jemu i Kamili miejsca nawet na parę metrów.
- Mamy pokojowe zamiary... wasze życie nie jest takie, jak się wydaje, dajcie nam wyjaśnić... - dodał Damian, a Kamila czuła, jak jej serce bije coraz mocniej, gdy strażnicy zbliżali się do niej coraz bardziej, wyciągając włócznie w coraz bliższym kierunku. Dziewczyna błagała w myślach, aby ktoś uratował ją z opresji, gdyż nawet sam Damian wydawał się być zbyt przerażony, aby racjonalnie zareagować, gdy sam bronił się bezskutecznie używając zaledwie miecza wyraźnie sprzed paru dobrych lat, już pokrytego rdzą i nie tak zdatnego do walki jak wcześniej.
"Błagam, niech okażą się kimś innym, niż myślę..." - mówiła do siebie Kamila, wciąż obawiając się, że strażnicy Flaro mogą być kimś w rodzaju zakamuflowanej Ciemnej Armii, działającej na dwa fronty, albo jeszcze gorszymi napastnikami, uzbrojonymi już nie tylko w magię, ale też broń. Właśnie wtedy, gdy jeden ze strażników przyłożył jej włócznię do gardła, a dziewczyna miała ochotę uciec jak najszybciej, przed Kamilą i Damianem stanął młody mężczyzna o ciemnej cerze, czerwonych spodenkach i przepasany szatą na boku ramienia, o brązowych oczach i czarnych, kręconych, krótkich włosach, który z niespodziewanym uśmiechem w kierunku Kamili i Damiana, z łatwością odsunął od nich wściekłych żołnierzy.
- No co wy, chłopaki... nie poznajecie księżniczki Kamili z Centrum, o której tyle nam mówiono przez lata? No wiecie, przepowiednia, naprawdę nic wam nie świta? - zapytał, jak Kamila podejrzewała, brat bliźniak samej królowej, a strażnicy, bez słowa, odsunęli broń, dając dziewczynie i Damianowi wolność.
- Chcieli nas zaatakować! - odezwał się jeden z bardziej szczupłych strażników, a książę tylko wzruszył ramionami.
- Nie chcieli... księżniczka ma uratować naszą krainę, tak jak to było w przepowiedni... choć i tak nie wiadomo, od czego, ale jest tutaj, cała i zdrowa - rzekł chłopak, dając znak, aby reszta strażników także odsunęła broń - Może choć raz nauczycie się z godnością przyjmować gości, zamiast atakować ich w honorze królestwa, którego w tej chwili nikt nie potrzebuje?
- Racja, Wasza Wysokość... - ostatni ze strażników obniżył swoją broń, ale po chwili, tuż obok Kamili i Damiana, pojawiła się stojąca ze świeżo wypolerowanym mieczem kobieta, o krótko ściętych, kręconych włosach i koronie z czerwono-pomarańczowych kwiatów na głowie, ubrana w kombinezon o tych samych kolorach, zbliżająca się do nich, jakby ona jedna im nie ufała.
- Marco, kim są ci ludzie? - zapytała kobieta, patrząc na Kamilę i Damiana z podejrzliwością, co wprawiło jej brata w zakłopotanie.
- Sonya, naprawdę nie musimy się ich bać... to księżniczka Kamila z Centrum, której oczekujemy od tylu lat i zapewne jej ukochany... - zaczął Marco, co od razu obruszyło Damiana, jednocześnie wprawiając go w zakłopotanie.
- Rycerz. Jestem jej rycerzem i towarzyszem - odpowiedział chłopak, wyraźnie się rumieniąc, co próbował ukryć.
- Marco, ja nie wierzę w bajeczki o zaginionej księżniczce, wiesz o tym... królestwu nic nie grozi, to na pewno Centrum nasłało tę dziewczynę na Flaro, wszystko jest w porządku... ta dziewczyna to jakaś oszustka, zabierzcie ją stąd jak najszybciej... - odpowiedziała nieprzekonana królowa, jednak Marco podszedł bliżej niej, wyraźnie próbując przekonać ją do prawdy.
- Zrozum, oni naprawdę mają coś do powiedzenia, gwarantuję ci... - powiedział książę, dając Kamili i Damianowi znak do przemowy. Kamila, nieco zaniepokojona, ale też pełna nadziei, wzięła głęboki wdech i przemówila pierwsza.
- Wasza Wysokość... wszystko, co było mówione w przepowiedni, to prawda... Flaro jest od lat skłócone z innymi królestwami, ale bez powodu... cała twoja nienawiść to wynik klątwy, jaką na Flaro rzuciła Ciemna Armia, najwięksi wrogowie wszystkich królestw, dlatego jesteś tak wrogo nastawiona do Centrum i innych królestw, a kiedyś, przyjaźniłaś się z nimi jak z nikim innym... może być naprawdę źle, ale obiecuję, że nie zawiodę i zrobię wszystko, aby przywrócić pokój i harmonię w całej krainie, do której należy także Flaro - odpowiedziała Kamila, wkładając całe swoje serce w wypowiedź, a królowa uniosła brew, wyraźnie nie dowierzając jej słowom.
- A skąd miałabyś tyle wiedzieć, skoro wychowałaś się w obcym świecie, jeśli rzeczywiście mówisz prawdę? - zapytała królowa, zdając się mimo wszystko coraz bardziej wierzyć w słowa dziewczyny.
- No cóż... - Kamila popatrzyła na Damiana, próbującego ukryć zakłopotanie w całej sytuacji - Najwidoczniej mam dobrego przewodnika.
- Sonya, możemy ich przecież zaprosić na tegoroczny festiwal plonów, przecież odbywa się zaledwie za kilka godzin - odrzekł radośnie Marco, próbując poprawić nastrój swojej siostrze.
- Na pewno? - zapytała królowa ognia, podczas gdy na jej twarzy, mimo całej niepewności względem jej i Damiana, Kamila była w stanie zauważyć lekki uśmiech, który królowa usilnie starała się ukryć - Nie wiadomo, czy nie zrobią nam tu jakiegoś chaosu...
- Zaufaj nam, Wasza Wysokość, nic nie zginie z naszych rąk - odrzekł Damian, kierując ręce na piersi, podczas gdy Kamila ukłoniła się na znak aprobaty dla władczyni, a władczyni wzięła głęboki oddech, próbując im zaufać.
- No dobrze... ale tylko na tę jedną noc... po przyjęciu porozmawiam z samą księżniczką o tym, czy na pewno jest tym, za kogo się podaje - odpowiedziała królowa, uśmiechając się znacząco w stronę Kamili - A póki co, domniemana księżniczka musi się wystroić na bóstwo, jeśli rzeczywiście chce uczestniczyć w naszej rodzinnej tradycji... od kiedy nasz ojciec umarł, z powodów, których ja i Marco nie pamiętamy, jest to pierwszy festiwal od lat, więc tak się składa, że trafiłaś na niego o idealnej porze... przynajmniej to odwróci uwagę innych królestw od wojny...
- Prawda - odpowiedziała Kamila, trzymając język za zębami, bowiem mimo wiedzy, że podobnie jak król Aquisii, ojciec królewskich bliźniąt wciąż żyje, w ukryciu zarówno mieszkańców Flaro, jak i samych władców, postanowiła trzymać język za zębami - W takim razie, gdzie mamy się skierować, Wasza Wysokość?
- Do garderoby w mojej fortecy... tam na pewno poczujesz się jak w domu, księżniczko... o ile można tak do ciebie mówić - odrzekła królowa, uśmiechając się do Kamili szelmowsko, a jednocześnie z pewną dozą ufności.
"Królowa dowie się o tym później" - pomyślała dziewczyna, a następnie razem z władczynią ognistego królestwa, skierowała się w stronę królewskiej garderoby, aby tam przygotować się na zupełnie niespodziewany dowód aprobaty, jakim było uczestniczenie w, na pozór, smutnym królestwem, które, jakimś cudem, oczarowała niemal w kilka minut...
Wszystko szło w dobrym kierunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro