Rozdział V
To już ostatnia część historii - ukończenie mojej nauki w Mattracie.
Podczas mojego kilkuletniego pobytu w tym miejscu nauczono mnie wszystkiego, co mogłam pojąć. Jak to określili - "reszta życia należy do ciebie i to od ciebie zależy, jaką ścieżką pójdziesz". Przez wszystkie te lata ciężko harowałam - trenowałam, czytałam i tak w kółko. Kiedy zaczęłyśmy biegać i walczyć wspólnie z Elsą, nasze wyniki się poprawiły i już w ostatniej klasie żaden z "wojowników z czystej krwi" z nami nie zadzierał. Skończyłyśmy szkołę jako najlepsze, i to pod każdym względem. Staggar, jako że poczyniłyśmy największe postępy, wręczył nam osobiście nasze pierwsze, prawdziwe miecze. Mogłoby się wydawać, że pewnie te otrzymywane od gildii są jednymi z gorszych, ale to nieprawda. Walczę nim już trzeci rok i nie zamieniłabym go na żaden inny.
Moja miłość do Burreika skończyła się, gdy przyszedł odwiedzić Minnie - wiadomo, w jakim celu. Prawdę powiedziawszy, poczułam się okropnie głupio. Nie chodziło o moje uczucie do niego, gdyż o tym wiedziała tylko Elsa, a każdy sekret jest u niej bezpieczny. Pamiętałam moje pierwsze spotkanie z nim. Jaka byłam mała, wychudzona i wystraszona. Oprowadzał mnie po Mattracie, gdy jeszcze był uczniem. Kiedy przyszedł do mojej współlokatorki, był już postawnym mężczyzną, który wykonywał zlecenia gildii i innych ludzi za pieniądze. Zmężniał, nabrał mięśni, jego ciało było bardziej opalone, a włosy pod wpływem słońca lśniły jeszcze większym blaskiem. Ideał mężczyzny? Nic bardziej mylnego. W gruncie rzeczy może i był urodziwy, jednak paskudnością charakteru prawie dorównywał Minnie. A to już nielada wyczyn.
Zastanawiacie się pewnie, czy Mattrat jest miejscem tylko dla uczniów? Nie. Czy jego zadaniem jest tylko szkolenie? Również nie. Więc co się w takim razie robi po ukończeniu nauki? Och, moi drodzy, wiele rzeczy.
Mattrat to siedziba Gildii Wojowników. Mieszkają tu ludzie z całego kontynentu i nie tylko. Owszem, jego zadaniem jest szkolenie, ale to również miejsce dla wszystkich wojów. Jeśli któryś nie uczył się tu, to i tak znajdzie się dla niego pokój. Rzecz jasna, jeśli ktoś chce odejść, wyprowadzić się, założyć rodzinę czy po prostu wyruszyć w świat - droga wolna. Nikt nikogo nie zatrzymuje. Tak naprawdę przynajmniej połowa mojej klasy zrobiła podobnie. Bywają tu czasami, aby podjąć się jakiegoś zadania, z którego jakiś procent profitów trafia do nas, ale nie mogą obejmować stanowisk, które są zarezerwowane tylko dla Mattratczyków, jak potocznie zwykło się nas nazywać. Zastanawialiście się kiedyś, kto czuwa nad bezpieczeństwem Stolicy? To my. Po ukończeniu nauki można wybrać specjalizację, jeśli dalej chce się tu mieszkać. I jedną z nich jest właśnie szkolenie na strażnika. Początkowo brałam w nim udział, ale bardzo szybko zorientowałam się, że to nie moje przeznaczenie.
Z racji tego, że ukończyłam szkołę jako jedna z najlepszych, mogłam, w bonusie, udać się na przyspieszony kurs dla nauczycieli, czy jak by to nazwać. I tak o to stałam się nauczycielką.
W tym miejscu jestem - uczę historii i szkolę w walce na miecze. W wolnych chwilach zbieram drobne zadania z okolic lub pomagam w kuchni (to taka moja utajniona pasja). Mam osobny pokój w Skrzydle Wojowników (to tylko tak dumnie brzmi, warunki są takie same, jakie mają uczniowie w swoich dormitoriach), więc nie mieszkam już z Minnie, jednakże utraciłam również bliski kontakt z przyjaciółką, która wróciła do swojej rodziny na południu i z tego, co mi wiadomo z korespondencji, gdyż piszemy do siebie regularnie listy, jest zaangażowana w lokalną wojnę z sąsiednim państwem.
I tak o to przeszliśmy do teraźniejszości...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro