Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

      W skrócie opowiedziałam, jak wyglądały moje początki w Mattracie. Teraz czas na opowieść o moich dalszych losach.
      Tak jak wspomniałam wcześniej, znalazłam przyjaciółkę w momencie, w którym trafiłam do klasy z rówieśnikami. Rzecz jasna, nie ze wszystkimi miałam najlepsze stosunki, ale starałam się, aby były one poprawne. Do niektórych poczułam również nienawiść, choć nie tak wielką, jaką czułam do Varlada. Była to,  można powiedzieć, niechęć, jak ta, którą naznaczona była moja znajomość z moim nauczycielem od pisania i czytania, choć łudzę się, że ten miał może przynajmniej dobre intencje. W klasie była grupka osób, na którą składali się głównie chłopcy, którzy popisywali się przed innymi i próbowali udowodnić, jacy to oni nie są najlepsi, jakich osiągnięć nie dokonali ich ojcowie i że od wieków, z pokolenia na pokolnie w ich rodzinie wszyscy są wojownikami. Na tle tej bandy pojawiła się drobna istota, która była wyśmiewana, i to właśnie ona, Elsa, stała się moją przyjaciółką. Niewysoka, szczupła, z kruczoczarnymi włosami i niebieskimi oczami, z cudownymi dołeczkami w policzkach i grzywką zasłaniającą całe czoło. Dla mnie była i nadal jest ideałem urody, gdyż zawsze chciałam wyglądać tak jak ona. Dziewczynki, które były do niej podobne zawsze były sprzedawane najszybciej i nigdy nie wracały. W przeważającej ilości trafiały do dobrych domów, a przynajmniej tak twierdził Varlad. Innego źródła informacji wtenczas nie posiadałam. Lecz mimo jej przepięknej urody była szykanowana przez klasowych siłaczy i "wielkich wojowników", właśnie z powodu tego, że jest tak drobna. Byliśmy jeszcze wtedy dziećmi i tych baranów mało obchodził wygląd, a dziewczyn się brzydzili. Do tego wszystkiego doszły jeszcze jej cechy charakteru, które ja osobiście od razu pokochałam. Elsa jest niezwykle skromna i zawsze uśmiechnięta, pomimo doznawanych krzywd. Potrafi pocieszać strapionego jak nikt i jest bardzo grzeczna oraz spokojna. Dla tych intelektualnie opóźnionych ludzi to przymioty dyskwalifikujące wojownika. Mało kto tak naprawdę wie, jaka siła w niej drzemie. Ludzi zwodzi jej chudość, ale ja dobrze wiem, jak to jest mało ważyć, a być silniejszym niż niejeden dwa razy większy mężyczyzna.
      Zaczęłyśmy spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Rozumiałyśmy się jak nikt, toteż poprosiłam przełożoną Varlor, która zajmowała się kobiecym skrzydłem mieszkalnym, o przeniesienie Elsy do mojego pokoju, gdyż nadal drugie łóżko było wolne. W odpowiedzi usłyszałam tylko: "Nie, w życiu ważne jest przetrwanie z każdym, nie tylko najlepszym przyjacielem" i taką samą odpowiedź uzyskiwałam za każdym cholernym razem. Chyba zwróciłam na siebie czyjąś uwagę, ponieważ niedługo od daty mojej pierwszej prośby przydzielono mi do pokoju JĄ. Uosobienie wszelkiego zła na ziemi - dziewczynę o przesłodkim, niczym cukierki Wielkiego Cairna, sprzedawane co tydzień na targowisku, imieniu - Minnie. Była urocza i słodziutka z niemal każdej strony. Jej głos był tak piskliwy i głośny, że nieraz wolałam spać na podłodze w pokoju Elsy i jej współlokatorki Hurriny, postawnej i wysokiej dziewczyny, niż we własnym łóżku. Minnie była i jest wredna, arogancka, bezczelna, a na dodatek usta się jej nie zamykają, nawet późno w nocy. To się chyba nigdy nie zmieni. Sprowadzała sobie do naszego pokoju chłopaków, a co tam razem robili, to już nie mój interes, ja wtedy wychodziłam.
     Mieszkam z tym diabłem do tej pory, i chyba każdy przedstawiciel płci męskiej w Mattracie już ją miał (za wyjątkiem nauczycieli i pracowników, choć to też wątpliwe), więc nie wzbudza już takiego zachwytu i nikt nie przychodzi. Na szczęście. Być może trochę spoważniała, może jest trochę mniej bezczelna, lecz wredność i złośliwość to nadal jej główne cechy i naprawdę, za cholerę nie wiem, gdzie takich ludzi jak Minnie sieją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro