Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

     Słońce chyliło się ku zachodowi i powoli na niebo wpełzała ciemność nocy, kiedy doszło do pierwszego trzęsienia. Było to lekkie, z pozoru nic nie znaczące trzęsienie ziemi, jedne z wielu, które zdarzały się przy zmianie pór roku.
     Wiosna nadchodziła wielkimi krokami. Tylko gdzie niegdzie widać było połacie śniegu leżące w miejscach, które zazwyczaj obejmuje cień. Drzewa wypuszczały pierwsze listki, a w ogródkach można było dostrzec pojedyncze wiosenne kwiatki.
     Ostatni mieszkańcy Taggaru, stolicy Saaradu, udawali się do swoich domostw.
Wiosna to czas rozkwitu nie tylko roślin, ale również i handlu.
     W trakcie zimy dostawy z innych krain czy państw były niemalże niemożliwe z powodu śniegu zalegającego na szlakach handlowych czy lodu, pokrywającego ponad połowę Morza Vadar, nie mówiąc już o sztormach, zimniejszych od lodu wiatrach czy gradobiciach, które często spotykały płynące okręty.
     Lecz z pierwszą oznaką wiosny handel znów ożywał, a załogi statków powoli przygotowywały się do pierwszych wypraw.
     Za niecały miesiąc w Taggarze ma się odbyć coroczny Targ Wiosenny, który zawsze odbywa się, jak nietrudno się domyślić, na Placu Targowym, czyli w miejscu, które zawsze pełne jest ludzi, kramików i przeróżnych towarów. Na co dzień znaleźć tam można zwykłych handlarzy produktami spożywczymi, takimi jak chleb, ryby, mięsa, wszelkiego rodzaju przyprawy czy owoce, ale i również garncarzy, krawców czy innych sprzedawców niezbędnych rzeczy.
     Jednakże podczas Targu Wiosennego ilość sprzedawców wzrasta dziesięciokrotnie, a ilość klientów prawie i dwudziestokrotnie. Często trzeba stać w długich na kilometr kolejkach, aby coś dostać. Nie są to już jednak pierwsze lepsze przedmioty, które można dostać tam zawsze. Do Taggaru zjeżdżają się kupcy z całego Saaradu, oferując swe najlepsze usługi i przedmioty.
     Dla mieszkańców to jedyna okazja w roku, kiedy mogą za pół ceny się wytatuować, zmienić fryzurę czy kupić drogocenne materiały.
     Niezwykłą popularnością cieszą się wystawiające swe przedmioty, co roku tylko podczas tego jednego targu, cztery miejscowe gildie.
     Gildia Zabójców oferuje swe usługi, czyli w większości to skrytobójstwa, po wyjątkowo przystępnej cenie, na którą i tak nie mogą sobie pozwolić zwykli obywatele. Sprzedają ponadto sztylety z przepięknymi zdobieniami, wszelkiego rodzaju noże oraz trucizny, czym wywołują ogromne niezadowolenie Gildii Wojowników.
     Ci natomiast, prócz oferowania pomocy przy różnego rodzaju zadaniach, sprzedają wykuwane w ich kuźniach potężne, lecz i pięknie miecze oraz nieco mniej drogą broń, mianowicie topory czy wykonywane przez Leśnych Ludzi wyśmienite drewniane łuki. Również i zbroje lub jej części można kupić, a także i poświęcone przez Mnichów Hang rzeczy, które przydadzą się w domu każdemu.
    VGildia Magów przyjmuje w ten czas zlecenia, do których konieczne jest użycie magii, sprzedają książki, których już nie potrzebują, a co naiwniejsi wieśniacy, którzy chcą rzucić klątwę na sąsiada je kupują, choć potem okazuje się, że nic podobnego tam nie ma. Na ich straganach znaleźć można również szaty, na które zostały rzucone zaklęcia wspomagające czy różnego rodzaju pyłki, takie jak 'Tęcza w proszku', 'Sąsiad-owca' lub 'Uzdrawiające proszki czcigodnej Ary', choć te nie cieszą się wielkim powodzeniem, gdyż skuteczniejsze metody uzdrawiania oferuje Gildia Kapłanów.
     To oni zajmują się uzdrawianiem przez swą magię, ale również i sprzedają błogosławione eliksiry, oferują wróżby, klątwy, jak i również broń, choć nieco innego modelu, kostury, różdżki i wszelkiego rodzaju zioła.
     Jako że te cztery gildie darzą się ogromną nienawiścią, to i widać to podczas Targu Wiosennego. Przekupują oni klientów, niszczą czy kradną rzeczy swych wrogów lub po prostu się ze sobą biją, choć bijatyki są już coraz mniej spotykane, ze względu na władcę miasta, Staffa, który zakazał im tych praktyk ze względu na dobro niewinnych ludzi, którzy nieraz z tego tytułu ucierpieli.
     Lecz również i zwykli handlarze przygotowywali najlepsze rzeczy, jakie tylko mogli dostać, gdyż i dla nich była to niezwykła okazja wzbogacenia się.
     Tymczasem ostatnie promienie słońca schowały się za horyzontem i pierwsze karczmy zostały otwarte. Jak zwykle chwilę po zmroku zaludniły się i zaczęły tętnić nocnym życiem, a ulice opustoszały. Chłopi zajęci byli rozmowami na temat zbliżającego się ogromnego wydarzenia.
     Toteż nikt nie zauważył tajemniczego jegomościa, który wyszedł z krwią na rękach...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro