Rozdział 6
– Jesteś niesamowita. – Marcus przygotowywał posiłek dla mojej siostry, a ona siedziała przy stole, pochylona nad książkami o magii.
– To nie jest żadna niesamowitość, panie Marcusie, to miłość. Mój brat potrzebuje pomocy, a ja nie zamierzam siedzieć bezczynnie, czekając, aż sprawy się rozwiążą. – Alune przewróciła stronę książki. – Pride, z jakiegoś powodu, zaatakował mojego brata. Chciał go zabić, próbując odebrać mu Iskrę Duszy. Muszę wiedzieć dlaczego. – oparła dłonie na książce. – Mówił pan, że Pride wybiera sobie osoby, które atakuje, ponieważ mają wyjątkowe Iskry, tak? – spojrzała uważnie na wampira, który właśnie podrzucał naleśnika na patelni. – Co zatem takiego wyjątkowego może mieć mój brat w swojej Iskrze, skoro zawirowania magiczne w jego ciele nic nie ujawniły?
Marcus przesunął papierosa z lewego kącika ust do prawego.
– Czasami wyjątkowe rzeczy skryte są głęboko w sercu i ciężko je dostrzec. – wampir nałożył naleśnik na porcelanowy talerz z zielonymi paskami na brzegach.
– To prawda. Widzę to za każdym razem, kiedy Tobias zaczyna grać. – Alune uśmiechnęła się. – Kiedy gra powiadasz? – Marcus spojrzał ukradkiem na moją siostrę.
– Tak, panie Takato. – pokiwała głową. – Tobias zawsze ma taki spokojny, pełen radości wyraz twarzy, gdy gra, niezależnie czy na skrzypcach, czy na lutni, ale głównie na lutni. – kontynuowała. – Nie wiem, jak to opisać, ale kiedy to robi, widać, że melodia płynie prosto z jego serca. Zawsze sprawia, że czuję dreszcze i mimowolnie się uśmiecham. – jej usta uśmiechały się. – Musiałby pan go kiedyś posłuchać, żeby zrozumieć, o czym mówię.
– Słyszałem. – Marcus uśmiechnął się delikatnie. - Wtedy, na koncercie charytatywnym.
– Ach, faktycznie. -– Alune nie mogła powstrzymać się od śmiechu. – Szkoda, że pan nie widział jego miny, kiedy zdał sobie sprawę, że jest spóźniony.
– Domyślam się, że wyglądał wtedy zabawnie. – Marcus postawił przed Alune talerz z przygotowanym posiłkiem.
– Bardzo zabawnie. – ,oja siostra skinęła głową w geście podziękowania. – Nawet pan nie wie, jak on się cieszył, że będzie mógł wystąpić przed wszystkimi. Ekscytował się jak małe dziecko. – jej uśmiech nie znikał. – Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego. – zachichotała.
Marcus milczał, jedynie przytakiwał. Doskonale pamiętał, jak muzyka Tobiasa wpłynęła na zebranych. Może to właśnie ona była kluczem do tej całej, niewyjaśnionej zagadki?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro