Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#25 Niemożliwa miłość

Perspektywa Blear:

Wstałam o godzinie 9.30. za pół godziny mam ćwiczenia z Edgarem. Nie mogę się doczekać. Szybko poszłam się ubrać, założyłam bluzę z napisem "Miłość jest wszystkim" i czarne spodenki. Swoje krutkie czarne włosy upiełam w koka, a makijaż zrobiłam lekki. Skończyłam pięć minut przed czasem. Więc poszłam na ćwiczenia.

Perspektywa Edgara:

Szłem właśnie na ćwiczenia z Blear, ale ktoś mnie zaczepił. 

-Edgar!- odwróciłem się i omal na zawał nie padłem

-Chloe, Rose? Co wy tu robicie?-

-Przyjechałyśmy do ciebie- 

-Ciekawe po co?-

-No żeby cię uściskać!-

-Aha-

-I pocałować!- obie stanęły na palcach i pocałowały mnie w policzki

Perspektywa Blear:

Minęło 30 minut, a Edgara dalej nie ma. Zabiję go, nie mogę uwierzyć, że zapomniał. Szłam do jego pokoju gdy usłyszałam śmiechy na korytarzu. Szłam tam gdzie usłyszałam śmiechy, schodziłam po schodach i zobaczyłam dwie dziewczyny które całowały w policzki Edgara. Mojego Edgara!

-Ehem, przepraszam, że wam przeszkadzam!-

-Blear,co ty tu robisz?-

-Szłam po ciebie, ale jak widzę to się dobrze bawisz!-

-O co ci chodzi?-

-O co mi chodzi, jakieś dwie dziewczyny cię całują, a ja mam być spokojna, nie!-

-Poczekaj...-

-Nie będę czekać, a wy, uważajcie na niego bo nie dość, że łamie serca, to jeszcze zdradza!-

-Daj mi wyjaśnić...-

-Nie, nie dam, nie interesuje cię ja, ani twoja córka. Baw się dobrze z twoimi dziewczynami!-

-Dziewczynami?- zaczął się śmiać

-A co, chcesz mi powiedzieć, że to są twoje zabawki!-

-To są moje siostry-

-Że co?- czułam się głupio

-No tak, to jest Chloe- pokazał na dziewczynę z brązowymi włosami i zielonymi oczami. Wyglądała jak Edgar

-A to jest Rose- spojrzałam na dziewczynę o Blond włosach i zielonych oczach

-Cześć, jestem Blear-. Przepraszam za to najście...-

-Nic się nie stało-

-Miło cię poznać-

-A właśnie, Edgar ty masz dzieko?!- Rose spojrzała na Edgara

-No wiesz...-

-Tak ma!- odpowiedziałam za niego

-I nic nam nie powiedziałeś!-

-Jak mogłeś!- Walnęła go łokciami

-To bolało!-

- ile ma lat, jak się nazywa?- Chloe zadawała za dużo pytań

-Dziewczynka czy chłopiec?- tym razem Rose zadała pytanie

-Dziewczynka, ma na imię Clara, ma 5 miesięcy-

-Możemy ją zobaczyć?-

-Nie!-

-Możecie, jesteście przecież ciotkami, macie prawo- uśmiechnęły się i przeteleportowały się. A ja zostałam sam na sam z Edgarem.

-Czego im pozwoliłaś do niej iść?!-

-No co są jej ciotkami, mogą!-

-No i co z tego!-

-To z tego!-

-Dobra uspokój się, bo mnie wkurzasz!

-Ha, mówi to ten który zapomniał przyjść na ćwiczenia!-

-...-

-No co nic nie powiesz!-

-Boże Blear, przepraszam-

-Nie przepraszaj, czekałam na ciebie, aż 30 minut!-

-Przykro mi-

-Teraz ci przykro, a przedtem to ci przykro nie było!-

-Blear..-

-Nie odzywaj się do mnie!-

-Nie chcę cię znać!- 

Pobiegłam do swojego pokoju, miałam łzy w oczach. Padłam na łóżko i płakałam. Po paru minutach wstałam z łóżka, i nie wiedziałam co robić. Pomyślałam, że znajdę te wskazówki w ogrodzie, ale sama sobie nie poradzę. Corneli nie ma, bo znów na randce, Ariana jest w swoim królestwie. Chłopaków nie ma, a Jay'a nie chce budzić. Został mi tylko Edgar, o nie o pomoc go nie po proszę sama sobie poradzę!

(Parę minut później)

Sama sobie nie poradzę!, Niestety musiałam iść do tego debila. Gdy doszłam do jego drzwi zapukałam.

-Proszę-

Weszłam i zobaczyłam go na łóżku.

-Hej Edgar-

-Czego chcesz?!-

-A może tak grzeczniej?-

-Sama powiedziałaś, że nie chcesz mnie znać, a teraz do mnie przychodzisz!-

-No przepraszam!-

-Przyjme przeproszony, jak mnie przytulisz-

Podeszłam do niego i go przytuliłam, a on mnie uwięził w szczelnym uścisku. Nie mogłam oddychać.

-Edgar... Nnie mogę oddychać-

Puścił mnie, a ja mogłam złapać oddech.

-A tak wogule, po co przyszłaś?-

-Musisz mi pomóc-

-W czym?-

Podałam mu kartkę którą znalazłam w szkatułce

-Okej, pomogę ci-

-Dzięki, nie wiesz ile to dla mnie znaczy- pojedyńcza łza spadała mi po policzku

-Uwierz mi, że wiem- otarł łzę

-A to co?- dotkną mojego naszyjnika

-A naszyjnik-

-Mogę zobaczyć?- podałam mu go

-To ty?- 

-Tak- 

-Bylaś słodka...-

-Dzięki- oddał mi naszyjnik

-Okej, chodźmy!-

(Kilka godzin później)

Nic nie znaleźliśmy, traciłam nadzieję.

-Edgar tu nic nie ma, tracimy tylko czas...-

-Czekaj, coś znalazłem-

Spojrzałam na miejsce w które wskazał Edgar.

-To jest trawa-

-Ale jest ciemniejsza, niż ta- dopiero teraz to zauważyłam

-No to na co czekasz?-

Otworzył tajemną skrytkę. Była tam mapa i wskazówka, o której pisało w pierwszej wskazówce.

-Trzymaj- podał mi wskazówkę. Przeczytałam ją

Brawo, znalazłaś moją skrytkę. Teraz musisz iść w stronę którą podpowiada ci serce. A znajdziesz tam magiczne drzewo, które będzie miało dziuplę. A w niej kryje się coś specjalnego.

                                                                                                                                                                      Aleksander

-To on napisał, te wskazówki-

-To co teraz?-

-Muszę słuchać głosu serca-

-Dobra, a Blear?-

-Tak?-

-A może pójdziesz ze mną na piknik, ale jako przyjaciele-

-No nie wiem-

-No proszę-

-No dobrze- uśmiechnęłam się

-Blear!!!-

Odwróciłam się i zobaczyłam ją... 

-Izabell???-

-Tak, tak dawno się nie widziałyśmy!- przytuliła nnie

-Ale tty umarłaś!-

-Tak naprawdę, zanim umarłam ktoś mnie przemienił w wampira, i więził przez te wszystkie lata-

-Boże!-

-Ale teraz jesteśmy razem!-

-Dobrze, idź do swojego pokoju, wybierz sobie jakiś-

-Okej!-

Poszła, a ja zostałam znów sama z Edgarem.

-To ja przyjdę po ciebie o 20.00-

-Co, mam tylko godzinę!-

Szybko pobiegłam do swojego pokoju, ale to co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. Cały mój pokój był zdruzgotany.

-Boże, co tu się stało?!-

-Hej, Blear...-

-Cornelia, już wróciłaś?-

-A nie widzać?-

-Możesz mi pomóc znaleźć sukienkę?-

-A na jaka to okazję?-

-Edgar zaprosił mnie na piknik-

-Uuuu, randka się tu szykuje!-

-Nie prawda, to tylko przyjacielskie wyjście-

-No dobra, choć do mnie-

-Oki-

Poszłyśmy do pokoju Corneli.

-Może ta?-

-Nie-

-A ta?-

-Też nie-

-Już wiem!- wyciągnęła, krótką, obcisłą sukienkę dobrego bordową, wysokie szpilki.

-Co, nie wyjdę w tym!-

-Wyjdziesz ubieraj!-

Niestety przekonała mnie. Ubrałam się.

-Wyglądasz pięknie!-

-Ta, dzięki-

-Jeszcze fryzura i makijaż!-

Zaczęła mnie czesać i malować. Uczesała mnie i zrobiła luźne fale, a makijaż zrobiłam mocny.

-No teraz wyglądam jak nie ja-

-Wyglądasz cudownie!-

Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

-To Edgar!-

-Idź!-

Wyszłam i zobaczyłam go, stał z bukietem czerwonych róż. Miał na sobie niebieską koszule i czarne spodnie, a włosy nie uczesane.

-Cześć Edgar-

-Hej Blear, wow pięknie wyglądasz-

-Dzięki- zarumieniłam się

-Dobra idźcie już- 

-Pa-

-No pa!-

Nie umiałam chodzić na obcasach, cały czas się potykałam, więc Edgar wziął mnie na ręce.

-Sama umiem chodzić!-

-Właśnie widze- śmiał się

-Nie puścisz mnie?-

-Nie-

Szliśmy około 20 minut.

-Edgar ile jeszcze!-

-Zaraz będziemy-

-Mówiłeś to kilka minut temu!-

-Już jesteśmy-

Położył mnie na ziemię, zobaczyłam koc rozłożony koło stawu, na drzewach były lampiony.

-Pięknie tu-

-Ciesze się, że ci się podoba-

-Podoba, jest piękne!-

-Siadaj-

Usiadłam, rozmawialiśmy przez całą godzinę. Śmialiśmy się, nawet bawiliśmy się w chowanego.

-Blear... Muszę ci coś powiedzieć-

-Słucham-

-Bo ja cię dalej kocham-

-...-

-...- (kropki nienawiści xd)

-Edgar... Też cię kocham-

-Serio?-

-Ale nie możemy być razem...-

-Czego?-

-Tataa powiedział, że mogę wyjść tylko za księcia...-

-Aa, szkoda...-

Nie mogłam powstrzymać łez.

-Ej nie płacz-

-Nie gadaj, tylko mnie pocałuj!-

Tak jak kazałam, tak też zrobił. Całowaliśmy się czule, wiedziałam, że brakowało mu tego tak jak i mi. Po skonczonym wypadzie wróciliśmy do domu. Ja nie mogłam gdzie spać, więc poszłam do pokoju gościnnego. Po kilku minutach zasnęłam


WikusiaChan 💗

(1010 słów)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro