#24 Zaręczyny
(4 miesiące później)
Perspektywa Blear:
Minęły 4 miesiące, ale nic nie znalazłam w ogrodzie. Nie poddawałam się, miałam pomocników, ale dzisiaj nie miałam jednej pomocnicy czyli Corneli. Poszła na randkę z Jackiem. Poszłam się ubrać, założyłam luźną szarą sukienkę na ramiączka i czarne balerinki. Włosy uczesałam i lekko pofalowałam, a makijaż no to jak zwykle czyli lekki. Nie miałam ci robić, więc poszłam do sali ćwiczeń, tak mieliśmy taką salę. Weszłam i zamknęłam za sobą drzwi, zobaczyłam Edgara jak bije manekina. Czego ja zawsze na niego wpadam?
-Hej Edgar- przywitałam się
-O, hej Blear-
-Co robisz?-
-Bije manekina-
-Aha- zaśmiałam się
-A ciebie co tu sprowadza?-
-Nic, tak sobie tu przyszłam- spojrzałam w jego zielone oczy
-Pewnie chciałaś mnie zobaczyć- śmiał się
-Co, nie pprawda!- założyłam ręce na piersi
-No co księżniczko przyznaj, że nie możesz be ze mnie żyć- dalej się śmiał
-A właśnie, że mogę!- patrzyłam się na niego z byka
-Tiaa, a kilka miesięcy temu "Edgar nie umieraj, zostań ze mną na zawsze!"- teraz to się śmiał, ale na podłodze
-To nie było tak!-
-To jak, wytłumacz mi!-
-no więc..., Jesteś moim strażnikiem, a Colin zginął, nie chciałam żebyś i ty zginą...- spojrzał na mnie
-Oh Blear, ja nigdy nie zginę- pocałował mnie w policzek, zarumieniłam się
-Ktoś nam się rumieni- odwróciłam się
-Nie prawda, przewidziało co się!- przybliżył się do mnie i wyszeptał mi do ucha
-Przy mnie jesteś bezpieczna-
-Wiem o tym- uśmiechnęłam się w duchu
-Ja już idę- zanim wyszłam to złapał mnie za rękę
-Nie idź, zostań, wiem poćwiczymy twoje moce- spójrzałam na niego
-No nie wiem- chociaż chciałam się dowiedzieć o swoich mocach
-Znasz dopiero dwie, a rodzina królewska ma ich aż siedem- wystrzeżyłam oczy
-Aż tyle?!-
-No, to więc jak zostajesz?- pokiwałam głową na znak zgody
-To super, więc usiądź- zrobiłam tak jak kazał
-Więc, masz moc oddalania( uznajmy, że się tak nazywa xd) i teleportację-
-Teleportacji za bardzo nie umiem- wstał i podał mu rękę
-Chodź, nauczę cię- złapałam jego dłoń
-Najpierw musisz się skupić na miejscu gdzie chcesz się znaleźć-
-To wydaję się proste- pomyślałam
-A po drugie musisz być bardzo skupiona, nikt nie może cię rozproszyć-
-Okej!- zrobiłam tak jak kazał, ale nic się nie działo
-I nic-
-Sprubój jeszcze raz-
-Dobrze- dalej nic, ale się nie poddawałam
-Dobra, ja ci to zademonstruję-
-Oki- zobaczyłam jak znikną
-Edgar?- odwracałam się, ale nikogo nie było
-Edgar, wracaj!- ktoś mnie złapał za biodra i podniósł
-Niespodzianka!- zaśmiałam się
-Hahaha, dobrze Edgar możesz mnie już puścić- opuścił mnie na ziemię
-No teraz ty- znów spróbowałam, ale nic się nie stało
-Ja nie umiem...-
-Umuesz, po prostu myślisz o czymś innym, skoncentruj się- zrobiłam tak jak kazał, oczyściłam swój umysł. Podziałało przeteleportowałam się do swojego pokoju
-Jej, udało się!- znów się przeteleportowałam, tym razem pojawiłam się w powietrzu
-Aaaaa!- spadłam, ale w ostatniej chwili złapał mnie Edgar
-Brawo, tylko postaraj się nie pojawić się w powietrzu- śmiał się
-Dobrze!- uśmiechnęłam się
-Teraz będzie najtrudniejsze zadanie dla ciebie-
-Jakie?- spojrzałam pytająco na niego
-Musisz odnaleźć swoje moce, to może potrwać-
-Ile?-
-Kilka miesięcy- otworzyłam usta
-Fajnie, poczekam- uśmiechnęłam się
-Widać, że przez te kilka miesięcy się zmieniłaś- też się uśmiechnął
-Co to oznacza, jak się zmieniałam?- spytałam
-Jesteś cierpliwa, nie wkurzasz się na mnie i wypiękniałaś-
-Może się to jeszcze zmienić- zaśmiałam się
-Obyś się nigdy nie zmieniała-
-Czego?-
-Bo lubię cię taką jaką jesteś- zarumieniłam się
-I znów się zarumieniłaś!- śmiał się
-Nie prawda, przewidziało ci się!- przeteleportowałam się do swojego pokoju
Usiadłam na łóżku, zobaczyłam zdjęcie na komodzie którego nigdy nie widziałam. Byłam tam ja i Edgar.
-Skąd się wzięło to zdjęcie?- sięgnęłam po nie
-Wyglądamy pięknie- łzy mi leciały, tęskniłam za Edgarem, nie wiem co do niego czuję. Te dni były najpiękniejsze w moim życiu.
Perspektywa Corneli:
Byłam z Jackiem na randce. Jack wybrał plaże, akurat przy zachodzie słońca, było pięknie. Miałam na sobie bordową bluzkę bez ramiączek i czarną spódnicę, a buty z Nike. Włosy uczesałam w wysokiego koka, a makijaż zrobiłam mocny.
-Podoba ci się?-
-Jest cudownie-
-To jeszcze nie wszystko- spojrzałam na niego, a on pokazał miejsce przed nami. Przygotował piknik przy plaży, fale szumiały, a słońce powoli zachodziło. Było cudownie.
-Piknik?-
-Tak, usiądź- wydawał się trochę zdenerwowany, ale to ignorowałam
-Wiesz Cornelia, bardzo cię kocham...-
-No wiem, ja ciebie też- pocałowałam go
-Ale to nie wystarczy...- spojrzałam na niego
-Jak to, moja miłość ci nie wystarczy?-
-Nie, nie to miałem na myśli-
-Więc co!- wkurzyłam się, podejrzewałam go nawet, że mnie zdradza
Wtedy ukląkł na jedno kolano i wyciągnął małe czarne podełeczko.
-Cornelia, czy wyjdziesz za mnie?- spojrzałam się na pierścionek, był zwykły złoty, ale mi to zupełnie wystarczyło. Szybko odpowiedziałam
-Tak, tak wyjdę za ciebie!- łzy mi leciały ze szczęścia
Jack wstał i mnie bardzo namiętnie pocałował, a ja to odwzajemniłam. Tak bardzo go kocham, a teraz będziemy razem na wieki.
Perspektywa Blear:
W końcu nastał następny dzień, ubrałam się w to co wczoraj, bo nie chciało mi się szukać. Chciałam iść do rodziców, ale pojechali do królestwa wilków. Szłam sobie po zamku, bo nie mogłam wychodzić po za zamkiem. Byłam ciekawa czy Cornelia wróciła, więc ja odwiedziłam
-Blear!!- odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą Cornelię
-O Cornelia, szukałam cię- przytuliłyśmy się
-Wiesz co, mam dla ciebie nowinę!-
-Jaką?-
-Ja i Jack jesteśmy zaręczeni!- zdziwiłam się
-Serio, gratulacje!-
-A kiedy ślub?- spojrzałam na nią
-Za miesiąc!-
-Super!- przytuliłam ją i szybko pognałam szukać Edgara
-Edgar!- zrobiłam swoje slynne "z buta wjeżdżam"
-Blear, co się stało?-
-Jack i Cornelia za miesiąc biorą ślub!- nie wiem czego, ale go przytuliłam. Tak dawno mi tego brakowało
-To super!-
-Ale czego mnie przytulał, chcesz żebym ci się oświadczył?- zaśmiał się
-Co, nie, to przez emocję- znów się zarumieniłam, głupie rumieńce
-Okej- udawał, że nic nie widzi
-Też masz to zdjęcie?- spojrzałam na szafę, było tam to same zdjęcie jakie miałam ja
-Tak, gdy weszłem wczoraj do pokoju, to już tu leżało-
-To dziwne, bo u mnie jest to samo zdjęcie- spojrzeliśmy się na siebie
-Ciekawe...-
-Właśnie...-
-A tak przy okazji, jak tam idą poszukiwania?-
-Żadnych sukcesów..-
-Nie martw się odnajdziesz swojego brata, a ja ci w tym pomogę!-
-Dzięki Edgar-
-Od czego ma się przyjaciół-
-Ty nie jesteś moim przyjacielem, tylko najlepszym przyjacielem!- przytuliłam go
-Ty dla mnie jesteś ważna, bardzo ważna- odwzajemnił uścisk
Kiedy się przytulaliśmy to poczułam jakbym nigdy nie chciała go puszczać, czułam się jak w niebie gdy jest obok mnie, czuję się bezpiecznie. Po prostu go bardzo lubię, ale czasem chce troszkę więcej, nawet nie wiem czego. Czy ja go dalej kocham?
-Ja idę, muszę się zająć Clarą-
-To pójdę z tobą- pokiwałam głową i poszliśmy
W kołysce leżałam mała Clara, wzięłam ją na ręce.
-Jest piękna- patrzyłam na Clare
-Jak jej mama- spójrzałam na Edgara, patrzyliśmy się w siebie
-Jesteś taka piękna..- znów się zarumieniłam, nie wiem czemu się tak dzieje
Edgar się na de mną pochylił i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Nie wiem czemu, Łe odzwajemniłam, dalej trzymałam Clare na rękach. W końcu zrozumiałam swoje uczucia, ja dalej kocham Edgara, ale nie chciałam tych uczuć dopuścić do świadomości. Brakuje mi go, jego czułych uścisków, pocałunków, wszystkiego. Powoli się oderwał ode mnie, a ja się na niego patrzyłam.
-łeeeee- spójrzałam na Clare
Przytuliłam ją, poczułam zły zapaszek, zmieniłam jej pieluszkę. W końcu Clara zasnęła w moich ramionach, więc położyłam ją spowrotem do kołyski. Widziałam, że Edgar chciał mnie przytulić, ale nie wiedział jak zareaguję, więc ja się do niego przytuliłam. Patrzyliśmy na małą Clare. Kocham Edgara i Clare, ale nie wiem czy on mnie też.
WikusiaChan 💗
(1134 słów)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro