#13 Spotkanie po latach
Perspektywa Blear:
Wstałam późnym popołudniem, wygramoliłam się z łóżka i poszłam się ubrać. Ubrałam się w sukienkę na jedno ramię, była w kolorze morskim, moje czarne włosy związałam w dwa koczki, a kilka kosmyków wyciągnęłam, przyszła pora na makijaż, oczywiście lekki. Gdy już skończyłam siedziałam, aż ktoś mnie nie wezwie.
-Księżniczko- odwróciłam się i zobaczyłam strażnika
-Tak?- byłam bardzo ciekawa, co go sprowadza
-Przyjechał gość i mówi, że zna panienkę- ciekawe kto to
-Dobrze, a gdzie jest?- spytałam
-Stoi na korytarzu, przed wejściem- wstałam i skierowałam się na korytarz
Szłam razem ze strażnikiem, aż na korytarz, żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Nudziło mi się, nie mogłam się doczekać kiedy spotkam tego kogoś. W końcu doszliśmy, stał tam, od razu go poznałam.
-Jay!- rzuciłam się biegiem
-Blear!- odwrócił się w moją stronę i rozłożył ramiona, żebym mogła go przytulić, tak też zrobiłam
-Tak dawno cię nie widziałam- mocno go przytuliłam, a on mnie
-Przepraszam, że nie dawałem oznak życia...- był przygnębiony
-Nie musisz przepraszać- oderwaliśmy się od siebie
-No, więc jak tam życie królewny?- uśmiechnął się
-Wspaniałe, chociaż czasem tęsknie za tamtym życiem- bardzo tęskniłam za tamtym życiem
-Nie smuć się tak, wiesz że, jak ty się smucisz to ja też?- no tak byliśmy jak brat i siostra
-Przepraszam, a może cię oprowadzić?- zaproponowałam tym razem miałam uśmiech na ustach
-Z wielką przyjemnością- też się uśmiechnął
Pokazywałam mu wszystkie miejsca w zamku, nawet mówiłam w których uwielbiam przebywać. Gdy nadszedł koniec, zaprowadziłam go do jego pokoju.
-O to twój pokój- weszliśmy do środka
-Wow, jest super!- wiedziałam, że mu się spodoba
-Na ile tu zostajesz?- musiałam się go spytać
-Na cały rok- uśmiechnął się do mnie, a ja do niego
-Wspaniale!- uścisnęłam go na pożegnanie i wyszłam
Poszłam do swojego pokoju, gdy dotarłam i otworzyłam drzwi zauważyłam Ariane. Byłam ciekawa co tu robi, ale też szczęśliwa, więc przytuliłam ją.
-Witaj Blear- dalej się przytulałyśmy
-Ohayo Ari!- oderwałam się jako pierwsza
-Co cię tu sprowadza?- spytałam, miałam nadzieję, że to coś dobrego
-Mam wspaniałe wieści!- W końcu coś dobrego
-Jakie, mów!- byłam bardzo, ale to bardzo ciekawa
-Wczoraj przemówiłam do swoich poddanych, że mamy zakończyć spór z wampirami- zaczyna się bardzo ciekawie
-I co?, zgodzili się?- oby tak, oby tak
-Tak, zgodzili się!- JEJ!
-To wspaniale!- skakałam z radości
-Tylko, że Jacob się nie zgodził i powiedział, że jak mu nikt nie pomoże, to sam wytępi wszystkie wampiry...- Dobra, była dobra wiadomość, teraz ta zła
-To okropne!- Tak strasznie się go bałam
-To jeszcze nie koniec, jak nikt się nie zgłosił, że mu pomoże powiedział, że też pozabija także wilkołaki, nawet mnie...- popłakała się
-Nie martw się pokonamy go, on jest sam, a nas jest chyba z kilka tysięcy- przytuliłam ją
-Ale Blear, on znajdzie kogoś kto mu pomoże!- To się nie zapowiada dobrze
-I tak sobie poradzimy, wiem to- głaskałam ją po jej pięknych długich włosach
-Ja już muszę iść, miałam tylko przekazać tą wiadomość- wstała, a ja razem z nią
-Szkoda, Bayo- powiedziałam
-Pa- zamiast wyjść drzwiami, jak normalny człowiek, to wyskoczyła przez okno
(Parę miesięcy później *tak dokładnie 4*)
Mój brzuch już był trochę widoczny, więc postanowiłam, że powiem rodzicom o ciąży, także Jay'owi. Szłam do sali tronowej, bo tam zawsze przesiadują całe dnie, i weszłam.
-Cześć córeczko- powiedziała do mnie mama
-Ohayo!- tego przywitania nigdy nie zmienię
-Co cię tu sprowadza?- nic
-Muszę z wami porozmawiać...- oboje zwrócili twarze na mnie
-To mów- przy tylu wampirach?!
-Ale na osobności...- tato zrozumiał i wyprosił wszystkich, nawet zauważyłam kilku wilkołaków
Gdy wszyscy wszyli, w końcu mogłam mówić.
-To o o czym chciałaś porozmawiać?- o niczym
-Muszę wam coś wyznać, ale proszę zrozumcie...- byłam bardzo poważna
-Blear, skarbie mów, bo zaczynam się niepokoić- usłyszałam głos mojej mamy
-Bo ja.... no bo...- nie mogłam wydusić tego słowa
-No powiedz!- tata się niecierpliwił, pewnie przerwałam ważne spotkanie
-Jestem w CIĄŻY!- wykrzyknęłam
-Że co?!- UPS, już widziałam minę taty
-Och, córeczko to wspaniale!- mama do mnie podeszła i przutyliła
-Wcale nie, ona ma 17 lat!- przykro mi ojcze, ale aborcji nie zrobię
-A ty powinieneś ją wspierać, a nie zachowywać się jak tchórz!- potwierdzam
-Nie zachowuję się jak tchórz!- wcale
-Nie, ty się boisz, że jak Blear sobie z dzieckiem nie poradzi, to ty będziesz musiał- ojciec znieruchomiał, mama trafiła w sedno
-No dobra, przepraszam.- dalej siedział na tronie
-Dziewczyna czy chłopiec?- spytała
-Nie wiem, ale mam takie przeczucie, że jednak dziewczynka- odpowiedziałam
-To wspaniale!, zostanę babcią!- fajnie, a ja muszę jeszcze komuś o tym powiedzieć
-Ja muszę już iść, Bayo!- wyszłam zanim mama cokolwiek powiedziała
Szłam w stronę pokoju Jay'a, po drodze rozglądałam się obrazkom które wisiały na ścianach. Na jednym byłam ja gdy się urodziłam, a na drugim byli moi rodzice w dniu ślubu, wyglądali przepięknie. Niedaleko zobaczyłam Jay'a, więc podeszłam do niego.
-Ohayo Jay!- przywitałam się
-Cześć Blear- mówił i jednocześnie wpatrywał się w jeden z obrazów
Też się mu przyjrzałam, na zdjęciu była moja mama w ciąży. Była przepiękna.
-Odziedziczyłaś po swojej mamie urodę- powiedział
-Serio?- prawie bym zapomniała, żeby mu powiedzieć o ciąży
-Jay, słuchaj mam ważną sprawę...- bałam się, jak to przyjmie
-Słucham cię-odwrócił się w moją stronę
-Bo ja jestem w ciąży...- powiedziałam to szybciej niż rodzicom
-Nie nie serio?!- boże, wiedziałam, że chociaż jedna osoba źle to przyjmie, ale dlaczego Jay?
-Czego jesteś zły?- mówiłam ze spuszczoną głową
-Zły to mało powiedziane! jestem....- szykuję się na najgorsze słowo, jakie dziś usłyszę
-Jestem tak bardzo szczęśliwy, że sobie nie wyobrażasz!- śmiał się
-Że jak?!- przed chwilą był wściekły, a teraz?
-Żarcik!- dalej się śmiał, a ja go szturchnęłam
-Au, a to za co?- spytał
-Za to, że się nabijasz!- tym razem, to ja się zaśmiłam
-No dobra, sorki. Będę wujkiem!!- skakał z radości, chociaż nie był z rodziny, to i tak traktowałam go jak brata
-Co myślisz, że co się urodzi?- ciekawa nie mogłam się powstrzymać, żeby spytać
-Chłopczyk!, a ja ci pomogę z wyborem imienia!- o nie
-Dobra, ja już lecę,Bayo- szłam do swojego pokoju, ale zanim zdołałam się oddalić, usłyszałam pytanie płynące z jego ust
-Kto jest ojcem?- nie mogłam nikomu tego powiedzieć, nawet jak miałam mówić, że Harry
Doszłam w końcu do swojego pokoju, zapaliłam w kominku i walnęłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona, ale na stoliku nocnym zauważyłam róże od Edgara. Wzięłam ją w ręce i dobrze się jej przyjrzałam, coś mi się wydaję, że ona nie tylko zmienia kolor. I dobrze myślałam, na płatkach zobaczyłam małe diamenty, były piękne. Przyglądałam się jej z 6 minut.
-Ależ ja jestem zmęczona...- odłożyłam róże z powrotem na miejsce i zasnęłam
Ohayo! Jak się podoba 13 część??
Piszcie w komentarzach,co myślicie co się urodzi. :)
Miłego dnia!
WikusiaChan
(1015 słów)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro