Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#13 Spotkanie po latach

Perspektywa Blear:

Wstałam późnym popołudniem, wygramoliłam się z łóżka i poszłam się ubrać. Ubrałam się w sukienkę na jedno ramię, była w kolorze morskim, moje czarne włosy związałam w dwa koczki, a kilka kosmyków wyciągnęłam, przyszła pora na makijaż, oczywiście lekki. Gdy już skończyłam siedziałam, aż ktoś mnie nie wezwie. 

-Księżniczko- odwróciłam się i zobaczyłam strażnika

-Tak?- byłam bardzo ciekawa, co go sprowadza

-Przyjechał gość i mówi, że zna panienkę- ciekawe kto to

-Dobrze, a gdzie jest?- spytałam

-Stoi na korytarzu, przed wejściem- wstałam i skierowałam się na korytarz

Szłam razem ze strażnikiem, aż na korytarz, żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Nudziło mi się, nie mogłam się doczekać kiedy spotkam tego kogoś. W końcu doszliśmy, stał tam, od razu go poznałam.

-Jay!- rzuciłam się biegiem 

-Blear!- odwrócił się w moją stronę i rozłożył ramiona, żebym mogła go przytulić, tak też zrobiłam

-Tak dawno cię nie widziałam- mocno go przytuliłam, a on mnie

-Przepraszam, że nie dawałem oznak życia...- był przygnębiony 

-Nie musisz przepraszać- oderwaliśmy się od siebie

-No, więc jak tam życie królewny?- uśmiechnął się

-Wspaniałe, chociaż czasem tęsknie za tamtym życiem- bardzo tęskniłam za tamtym życiem

-Nie smuć się tak, wiesz że, jak  ty się smucisz to ja też?- no tak byliśmy jak brat i siostra

-Przepraszam, a może cię oprowadzić?- zaproponowałam tym razem miałam uśmiech na ustach

-Z wielką przyjemnością- też się uśmiechnął

Pokazywałam mu wszystkie miejsca w zamku, nawet  mówiłam w których uwielbiam przebywać. Gdy nadszedł koniec, zaprowadziłam go do jego pokoju.

-O to twój pokój- weszliśmy do środka

-Wow, jest super!- wiedziałam, że mu się spodoba

-Na ile tu zostajesz?- musiałam się go spytać

-Na cały rok- uśmiechnął się do mnie, a ja do niego

-Wspaniale!- uścisnęłam go na pożegnanie i wyszłam

Poszłam do swojego pokoju, gdy dotarłam i otworzyłam drzwi zauważyłam Ariane. Byłam ciekawa co tu robi, ale też szczęśliwa, więc przytuliłam ją.

-Witaj Blear- dalej się przytulałyśmy

-Ohayo Ari!- oderwałam się jako pierwsza

-Co cię tu sprowadza?- spytałam, miałam nadzieję, że to coś dobrego

-Mam wspaniałe wieści!- W końcu coś dobrego

-Jakie, mów!- byłam bardzo, ale to bardzo ciekawa

-Wczoraj przemówiłam do swoich poddanych, że mamy zakończyć spór z wampirami- zaczyna się bardzo ciekawie

-I co?, zgodzili się?- oby tak, oby tak

-Tak, zgodzili się!- JEJ!

-To wspaniale!- skakałam z radości

-Tylko, że Jacob się nie zgodził i powiedział, że jak mu nikt nie pomoże, to sam wytępi wszystkie wampiry...- Dobra, była dobra wiadomość, teraz ta zła

-To okropne!- Tak strasznie się go bałam

-To jeszcze nie koniec, jak nikt się nie zgłosił, że mu pomoże powiedział, że też pozabija także wilkołaki, nawet mnie...- popłakała się

-Nie martw się pokonamy go, on jest sam, a nas jest chyba z kilka tysięcy- przytuliłam ją

-Ale Blear, on znajdzie kogoś kto mu pomoże!- To się nie zapowiada dobrze

-I tak sobie poradzimy, wiem to- głaskałam ją po jej pięknych długich włosach

-Ja już muszę iść, miałam tylko przekazać tą wiadomość- wstała, a ja razem z nią

-Szkoda, Bayo- powiedziałam

-Pa- zamiast wyjść drzwiami, jak normalny człowiek, to wyskoczyła przez okno

(Parę miesięcy później *tak dokładnie 4*)

Mój brzuch już był trochę widoczny, więc postanowiłam, że powiem rodzicom o ciąży, także Jay'owi. Szłam do sali tronowej, bo tam zawsze przesiadują całe dnie, i weszłam.

-Cześć córeczko- powiedziała do mnie mama

-Ohayo!- tego przywitania nigdy nie zmienię

-Co cię tu sprowadza?- nic

-Muszę z wami porozmawiać...- oboje zwrócili twarze na mnie

-To mów- przy tylu wampirach?!

-Ale na osobności...- tato zrozumiał i wyprosił wszystkich, nawet zauważyłam kilku wilkołaków

Gdy wszyscy wszyli, w końcu mogłam mówić.

-To o o czym chciałaś porozmawiać?- o niczym

-Muszę wam coś wyznać, ale proszę zrozumcie...- byłam bardzo poważna

-Blear, skarbie mów, bo zaczynam się niepokoić- usłyszałam głos mojej mamy

-Bo ja.... no bo...- nie mogłam wydusić tego słowa

-No powiedz!- tata się niecierpliwił, pewnie przerwałam ważne spotkanie

-Jestem w CIĄŻY!- wykrzyknęłam

-Że co?!- UPS, już widziałam minę taty

-Och, córeczko to wspaniale!- mama do mnie podeszła i przutyliła

-Wcale nie, ona ma 17 lat!- przykro mi ojcze, ale aborcji nie zrobię

-A ty powinieneś ją wspierać, a nie zachowywać się jak tchórz!- potwierdzam

-Nie zachowuję się jak tchórz!- wcale

-Nie, ty się boisz, że jak Blear sobie z dzieckiem nie poradzi, to ty będziesz musiał- ojciec znieruchomiał, mama trafiła w sedno

-No dobra, przepraszam.- dalej siedział na tronie

-Dziewczyna czy chłopiec?- spytała

-Nie wiem, ale mam takie przeczucie, że jednak dziewczynka- odpowiedziałam

-To wspaniale!, zostanę babcią!- fajnie, a ja muszę jeszcze komuś o tym powiedzieć

-Ja muszę już iść, Bayo!- wyszłam zanim mama cokolwiek powiedziała

Szłam w stronę pokoju Jay'a, po drodze rozglądałam się obrazkom które wisiały na ścianach. Na jednym byłam ja gdy się urodziłam, a na drugim byli moi rodzice w dniu ślubu, wyglądali przepięknie. Niedaleko zobaczyłam Jay'a, więc podeszłam do niego.

-Ohayo Jay!- przywitałam się

-Cześć Blear- mówił i jednocześnie wpatrywał się w jeden z obrazów

Też się mu przyjrzałam, na zdjęciu była moja mama w ciąży. Była przepiękna.

-Odziedziczyłaś po swojej mamie urodę- powiedział

-Serio?- prawie bym zapomniała, żeby mu powiedzieć o ciąży

-Jay, słuchaj mam ważną sprawę...- bałam się, jak to przyjmie

-Słucham cię-odwrócił się w moją stronę

-Bo ja jestem w ciąży...- powiedziałam to szybciej niż rodzicom

-Nie nie serio?!- boże, wiedziałam, że chociaż jedna osoba źle to przyjmie, ale dlaczego Jay?

-Czego jesteś zły?- mówiłam ze spuszczoną głową

-Zły to mało powiedziane! jestem....- szykuję się na najgorsze słowo, jakie dziś usłyszę

-Jestem tak bardzo szczęśliwy, że sobie nie wyobrażasz!- śmiał się

-Że jak?!- przed chwilą był wściekły, a teraz?

-Żarcik!- dalej się śmiał, a ja go szturchnęłam

-Au, a to za co?- spytał

-Za to, że się nabijasz!- tym razem, to ja się zaśmiłam

-No dobra, sorki. Będę wujkiem!!- skakał z radości, chociaż nie był z rodziny, to i tak traktowałam go jak brata

-Co myślisz, że co się urodzi?- ciekawa nie mogłam się powstrzymać, żeby spytać

-Chłopczyk!, a ja ci pomogę z wyborem imienia!- o nie

-Dobra, ja już lecę,Bayo- szłam do swojego pokoju, ale zanim zdołałam się oddalić, usłyszałam pytanie płynące z jego ust

-Kto jest ojcem?- nie mogłam nikomu tego powiedzieć, nawet jak miałam mówić, że Harry

Doszłam w końcu do swojego pokoju, zapaliłam w kominku i walnęłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona, ale na stoliku nocnym zauważyłam róże od Edgara. Wzięłam ją w ręce i dobrze się jej przyjrzałam, coś mi się wydaję, że ona nie tylko zmienia kolor. I dobrze myślałam, na płatkach zobaczyłam małe diamenty, były piękne. Przyglądałam się jej z 6 minut.

-Ależ ja jestem zmęczona...- odłożyłam róże z powrotem na miejsce i zasnęłam


Ohayo! Jak się podoba 13 część??

Piszcie w komentarzach,co myślicie co się urodzi. :)

Miłego dnia!

WikusiaChan

(1015 słów)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro