#1 Spotkanie ze śmiercią
-Ariana, Blear chodźcie no!- Izabell woła mnie i Ari ,ale oczywiście nie chciało nam się no bo, byłyśmy zbyt leniwe.
Izabell to moja jedna z najlepszych przyjaciółek. Ma czarne, długie włosy, oraz błękitne jak niebo... oczy.
A Ariana ma jasno brązowe włosy, które zawsze związuje w kucyka, a oczy ma brązowe
-Idziemy, idziemy- powiedziałam, a Ariana szła tuż obok mnie.
-No to szybko bo, znalazłam idealne miejsce na odpoczynek!- odparła, a ja spojrzałam na miejsce o którym mówiła Izabell. To miejsce okazało się być starymi ruinami z jeziorem.
Było naprawdę bardzo ładnie.
-Jesteś pewna... żebyśmy tam poszły- Powiedziała Ariana, a jej mina nie wskazywała na to żeby chciała tam iść.
-Tak! No chodzcie będziemy pływać w jeziorze
-No dobra, ale tylko na chwilę!- Powiedziałam, ale nie chciałam zostawać tam zbyt długo.
-Super!- Izabell aż podskoczyła ze szczęścia, i pobiegła w strone jeziora, a ja i Ari szliśmy spokojnie.
Jak doszłyśmy, Izabell już czekała.
- Iz, nie mamy stojów - mruknełam, a Izabell spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami.
-Noi? rozbierzemy się, i będziemy pływać w bieliznie!- ona to jak zwykle ma dziwne pomysły.
-Ciebie do reszty pogięło!-powiedziała Ariana, raczej nie zadowolona z jej pomysłu.
-przyszłyśmy tu po to, żeby popływać! No chodzcie- Wrzasnęła, i ściągnęła bluzkę, a póżniej spodnie i weszła do wody.
Rozebrałyśmy się i poszłyśmy popływać.
Kąpaliśmy się przez całą godzinę a mówiłam że zostajemy tam tylko na chwilę.
Jak zawsze nikt mnie nie słucha.
-Ej zbierajmy się. mam złe przeczucia- powiedziałam, czułam jakby... miało się zaraz coś stać złego.
-No dobrze- powiedziała ze smutkiem szatynka.
Jak się ubrałyśmy usłyszałam kroki...
wystraszyłam się.
-Dziewczyny szybciej!- byłam zbyt wystraszona, żeby im wytłumaczyć o co mi chodzi.
-Tak szybko się nie da Blear!- powiedziały jednocześnie moje przyjaciółki, a ja usłyszałam ze te kroki, coraz bardziej się zbliżały.
Wtedy okrążyli nas piątka chłopaków, ale to nie byli zwykli chłopacy. Mieli bladą cerę, i czerwone oczy. Powiem tyle...
Nie wyglądali przyjaźnie.
-Dziewczyny!- powiedziałam, rozglądając się dookoła.
-Co!?- Spytała zirytowanym głosem, Izabell.
-Patrzcie!- powiedziałam, kiedy jeden z chłopaków wyskoczył mi przed twarzą.
Pisnełam, myślałam że zaraz zemdleje.
-Blear co się dzieje!?- Ariana chciała do mnie podbiec, ale jeden z nich złapał ją żeby nie mogła się ruszyć.
-Ariana!- krzyknęła Izabell, właśnie do niej biegła ,gdy dwóch zagrodziło jej drogę.
-Puszczajcie je!- byłam wściekła, ale i wystraszona. Wyrwałam się i biegłam co sił w nogach, ale jak to ja, musiałam się potknąć.
Wtedy mnie jeden uwięził w uścisku tak żebym się nie wyrywała.
-Dziewczyny!- Szatynka wyrwała się, a wtedy...
Stało się coś okropnego.
Jak Izabell chciała nas uratować...
Ale jeden z nich wbił jej sztylet wprosto w serce.
Izabell upadła na trawe cała we krwi.
Krew lała się z niej tak szybko że jej zabrakło.
Nasza najlepsza przyjaciółka ... Umarła.
Dwóch się na nią rzuciło i wbili kły w jej szyję. Wtedy się zorientowałyśmy, że nie miałyśmy do czynienia z ludźmi...
tylko z wampirami!
-Izabell!!- Ari się rozpłakała.
-Dosyć tego!- wyrwałam się i pobiegłam po sztylet który leżał koło martwej Izabell.
-Mam!- Jeden z nich podbiegł do mnie, i wyrwał mi z rąk sztylet, usiadł na mnie żebym nie mogła się ruszyć.
-Puszczaj mnie!- Moje starania poszły na marne, wtedy zobaczyłam jak kolejny z nich chciał właśnie wbić kły w Ari.
Wtedy wybuchłam a że sztylet leżał na przeciw mnie wzięłam go i przebiłam serce wampira który mnie trzymał.
Zabiłam wampira, który trzymał Ari. Był już koło jej szyji i próbował wbić jej kły, ale Ari się tak łatwo nie dała. Próbowała się wyrywać ale z nim nie miała szans.
-Nie Ari!- rzuciłam się na wampira który trzymał Ariane i go zabiłam. Ari znalazła drugi sztylet, i zabiła jednego wampira który pił krew Izabell.
-Nie pozwólmy im uciec!- powiedziałam i rzuciłam się na jednego wampira i go zabiłam.
-Dobra- Ari na drugiego i też go zabiła.
W końcu wytępiłyśmy wszystkie wampiry, które były w pobliżu. Zawiadomiłyśmy pogotowie, chociaż wiedziałyśmy że Izabell nie żyje, ale same nią dałybyśmy rady.
Oczywiście policji nie zawiadomiłyśmy bo, co byś my powiedziały, że Izabell zabiły wampiry?
Przecież nikt by nam nie uwierzył.
-Biedna Izabell... miała jeszcze tyle
przed sobą!- Ariana rozpłakała się na dobre, a ja próbowałam ją pocieszyć.
-Nie martw się Ari, jak spotkamy chociaż jednego wampira, to go nie oszczędzimy- powiedziałam, że łzami w oczach.
Kilka minut później przyjechała karetka i zabrała Izabell, a my wróciłyśmy do domów.
—————————————————
[korekta]
Jak książka się wam podoba to napiszcie w komentarzu ❤️
Jak są błędy to bardzo was przepraszam ale piszę na telefonie bo mi się komputer zepsul, noi jestem zła z polskiego xD 😂
Oczekujcie niebawem drugą część Pa 😘
WikusiaChan
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro