Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

# 27 Idź za głosem serca

(Od razu mówię, że ta część jest zadedykowana do XxKorneliaxxx 😘)

Perspektywa Blear:

Obudziłam się w dziwnym miejscu, było ciemno, więc nic nie widziałam.

-Halo, jest tu ktoś?- nikt nie odpowiadał

-Gdzie ja jestem?- spytałam sama do siebie

Nagle usłyszałam głos. Był znajomy, ale nie mogłam go rozpoznać.

-Cześć Blear- szybko się odwróciłam, a pomieszczenie w którym byłam się rozjaśniło. Byłam na cmentarzu, a z daleka można było zobaczyć pałac. To nie był mój pałac,ani pałac Ariany. Nawet drzewa liści nie miały, chociaż było lato, a tak dokładnie to koniec lata.

-Kim jesteś?- spytałam 

-Przekonasz się niebawem- 

-A gdzie jesteśmy?- musiałam się dowiedzieć

-Jesteśmy w miejscu gdzie powinnaś się znaleźć, już niebawem- 

-To znaczy?- nie miałam pojęcia o co mu chodziło

-O to, że to miejsce jest ci dobrze znane, spójrz na to drzewo- tak jak kazał spojrzałam. To drzewo miało wielką dziuplę, czyli to byli to miejsce, gdzie mnie miało serce poprowadzić.

-Ale, gdzie to jest?- dalej nie wiedziałam, gdzie się znajdował ten cmentarz

-To jest pałac twoich znajomych- moich znajomych

-Corneli i Harrego?- nie wiedziałam, że mają tu tak ponuro

-Tak, musisz się tam udać, inaczej to czego szukasz przepadnie-

-Ale jak przepadnie?- nawet mi nie odpowiedział, bo znikną

-Wracaj!- nikt się nie pojawił.

Nudziło mi się więc, przechodziłam koło nagrobków. Nagle usłyszałam łamanie gałęzi. Odwróciłam się.

-Jacob?!- wystraszyłam się. Wszędzie poznam te złote oczy

-Zgadłaś!- śmiał się, a ja się cofałam

-Co ty tu robisz?!- przybliżał się do mnie

-Szukam tego czego ty- wskazówki

-Czy ty chcesz odnaleźć mojego brata?!- był coraz bliżej

-Och, ależ ty spostrzegawcza, tak chce go znaleźć- cofałam się, ale musiałam się potknąć i spadłam

-Ale, po co ci mój brat!- siedziałam na trawie

-Muszę go mieć, jeśli go znajdziesz nie będę miał z wami szans, a jeśli go zabiję...-

-Nie ośmielisz się go zabić!- usiadł na mnie

-Czyżby, jeśli go zabiję, osłabie też ciebie!- w ręku trzymał drewniany kołek

-Albo ciebie zabiję, to twój braciszek będzie słabszy- Wbił mi sztylet wprosto w serce...

Obudziłam się, żyłam, byłam w swoim pokoju, a Jacob był tylko snem. Odetchnęłam z ulgą, ale czy to możliwe, że ta wskazówka jest w tamtym drzewie, muszę iść do Edgara. Szybko ubrałam na siebie bordową sukienkę z czarną koronką, trampki. A włosy szybko rozczesałam. Wybiegłam z pokoju i szybko pognałam do pokoju Edgara.

-Edgar...- nie było go tam, spójrzałam na zegar była 10.08.

-Ćwiczenia!- napewno był tam, na sto procent tam był. Znów biegłam a gdy dotarłam szybko otworzyłam drzwi.

-Edgar!!- zobaczyłam go jak siedział na ławce

-O Blear, czekałem na ciebie- z emocji mocno go przytuliłam.

-Blear co się stało?-

-Miałam dziwny sen- opowiedziałem mu cały sen, nawet ze szczegółami

-Blear, to nie był zwykły sen...- był smutny

-Tylko co?- bałam się

-To była wizja, twoja kolejna moc- 

-Czekaj, czyli to co się wydarzyło w moim śnie...-

-Stanie się prawdą...- widziałam łzy w jego oczach, nie mogłam tak go zostawić. Na pocieszenie dałam mu całusa

-Edgar, ja nigdy nie umrę, a wizja nie zawsze się spełnia- uśmiechnęłam się do niego

-To co chcesz zrobić, nie mów mi, że tam pójdziesz!- przykro mi

-Nie mam wyboru, muszę tam iść, inaczej Jacob znajdzie te wskazówki..- powiedziałam że spuszczoną głową

-Sama nie pójdziesz, pójdę z tobą!- 

-Nie, nie mogę cię narażać!- patrzyłam się w jego oczy

-Nie narażasz, jeśli zginiesz, to też ją zginę..- 

-Edgar, ja nie zginę obiecuję...- wiedziałam, że go nie przekonam

-Co mnie to obchodzi, idę z tobą i koniec kropka- 

-Edgar, nie pozw....- nie dał mi dokończyć

-Nie ma Edgar, idę z tobą czy tego chcesz czy nie!- nie powstrzymam go

-Dobrze, ale masz na siebie uważać, nie wybaczyła bym sobie jakby ci się coś stało!- przytuliłam go

(Kilka godzin później)

Siedziałam sama w pokoju, rozmyślając co się stanie, czy Jacob mnie naprawdę zabiję?. Czy znajdę tam to czego szukam. Miałam nadzieję, że moja wizja się nie spełni. Była 18.46, o 19.00 miałam być na miejscu. Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę- w drzwiach stała Edgar

-Ruszamy?- wstałam z łóżka i wyszliśmy. Wyszłam z zamku i zobaczyłam piękne czarne auto.

-Twoje?- spytałam

-Tak, podoba ci się?- przyglądałam się samochodowi

-Piękne, wsiadamy!- usiadłam na miejscu pasażera, a Edgar za kierownicą. W końcu wyruszyliśmy.

-Blear, nie wiem czy to dobry pomysł...-

-Edgar mówiłam ci, że muszę tam być, bo on jak znajdzie Aleksandra to go zabiję!- nie mogłam do tego dopuścić

-Dobrze cię rozumiem Blear-

-A jak go zabije, to ja będę słabsza- powiedziałam

-Nie możemy do tego dopuścić- wiem. Nie rozumiem co miał na myśli, że mnie rozumiem, a może też zginęła mu ważna osoba.

-Edgar, czy zginą ktoś z twojej rodziny?-  spytałam nieśmiało

-Blear to nie odpowiedni moment- wiedziałam, że nie chciał mówić, ale musiałam się dowiedzieć

-Edgar, powiedz mi proszę!- błagałam go

-Zamordowano mi młodszego brata!- wykrzyczał to

-O Jezu Edgar nie wiedziałam, przepraszam...-

-To zrobił, on ten komu ufałem- nie wiedziałam o kim mówi

-Kto?- bałam się odpowiedzi

-Jacob, to on zabił mojego brata- zamarłam, on zabił jego brata, a teraz chce zabić też mojego.

-Czego go zabił?- nie mogłam zrozumieć

-Nie wiem..., Od tamtej pory go nienawidzę- rozumiem go, położyłam mu rękę na ramieniu.

-Przykro mi- tylko to powiedziałam

Reszte podroży nie rozmawialiśmy. Dojechaliśmy kilka minut po 19. Dokładnie była 19.13. wysiadłam, a to co zobaczyłam mnie rozwścieczyło. Zapomniałam o Edgarze i podeszłam tam gdzie on stał.

-Ty, jak mogłeś zabić jego brata?!- rzuciłam się na niego

-O kogo moje oczy widzą, moja kochana Blear- śmiał się

-Odpowiedz!- byłam taka wściekła

-Kogo niby zabiłem?- 

-Nie udawaj, zabiłeś brata Edgara, czego go zabiłeś?!- nie mogłam uwierzyć, przypomniałam sobie o Edgarze, ale się nie odzywałam

-Zabiłem go, bo tak chciałem- 

-Ty nie masz serca!- on się tylko zaśmiał

-W porównaniu do ciebie moje serce bije- dałam mu z pięści

-Zamknij się!- przypomniałam sobie po co tu przyjechałam

-Edgar, weź wskazówki są w drzewie!- krzyknęłam do niego, on szybko wybiegł z samochodu i ruszył w kierunku drzewa

-Nie, nie pozwolę na to!- Jacob zrzucił mnie z siebie i pobiegł w stronę Edgara.

-Edgar, uważaj!- teleportowałam się na Jacoba

-Uciekaj!- powiedziałam

-Bez ciebie nie idę!- rzuciłam mu groźne spojrzenie

-Idź, i zawołaj pomoc!!- zrozumiał, że ze mną nie ma teraz żartów. Szybko pobiegł do samochodu i odjechał że wskazówkami

-To się tak skończyć nie może!- odrzucił mnie

-Au, może tak delikatniej?!- widziałam, że był wściekły

-A ty, srogo za to zapłacisz!- przybliżył się do mnie. Przypomniał mi się mój sen, szykowałam się na śmierć.

-Albo mam lepszy pomysł- wziął mnie i przyłożył sztylet do szyji, to też mogło zabić wampira odcięcie głowy.

-Będziesz zakładniczką, a teraz chodź posłusznie- szłam za nim, aż do kogoś kogo nie znałam

-Blear, poznaj Mike, Mike to jest Blear- wiedziałam, że jest wiedźmą. (Nie wiem jak to odmienić)

-Miło co poznać, Jacob co chcesz z nią zrobić?- spytał

-Przeteleportuj nas gdzie ci powiem- szepnął mu coś do ucha, więc nie słyszałam

-Dobrze, miłej podróży- powiedział, a my w sekundę byliśmy na ulicy.

-A teraz czekamy-

-Co chcesz zrobić?!- spytałam, nie odpowiedział, bo w tym syn czasie jechało auto. Kierowca się zatrzymał, kierowcą okazał się Edgar.

-Blear, puszczaj ją draniu!- nie zbliżył się, bo Jacob przyłożył mi sztylet do szyji.

-Jeden ruch, a pożegnasz się z Blear!- Edgar ani drgnął

-Posłuszny chłopak, a teraz przynieść mi wskazówki!-

-Nie Edgar, nie dawaj mu ich!!- przyblizyl do mnie sztylet tak że aż mi krew leciała.

-Przyniosę ale będziesz musiał puścić Blear!- usłyszałam głos Edgara

-Najpierw wskazówki, to ci ją oddam- Edgar poszedł do auta i wyciągnął z niego wskazówki. Podał je Jacob'owi.

-Hahaha, dzięki, a teraz bez problemu znajdę twojego brata- znikną

-Blear nic ci nie jest?!- złapał mnie za podbródek i sprawdzał czy mi nic nie jest

-Nie nic, jak mogłeś dać mu te wskazówki?!- byłam zła na Edgara

-Nie dałem- uśmiechnął się

-Jak to mu nie dałeś, doskonale widziałam?!- byłam zdziwiona

-Podmieniłem, a prawdziwe wskazówki są tu- wyciągną z kieszeni wszystko co było w dziupli

-Edgar jesteś niesamowity!- pocałowałam go

-Wiem o tym, a teraz jedziemy do zamku. Musisz odpocząć- zgodziłam się, drogę wogule się do siebie nie odezwaliśmy. Zaparkował, wziął mnie na ręce i przeteleportował do mojego pokoju, bo ja już spałam.

-Dobranoc- pocałował mnie w czoło i znikną


WikusiaChan 💗

(1247 słów)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro