Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#16 Porywacz

Wstałam o godzinie 4.00. podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciuchy

I wyszłam na mały spacer do lasu.

Gdy tak chodziłam i myślałam o Gabe, to zauważyłam, że coś się rusza w krzakach.

Podeszłam do krzaka i trochę się bojąc popatrzyłam za niego.

To co zauważyłam nie było straszne, ani koszmarne. To był mały kociak.

Kotek był cały czarny i miał złote oczy. Był słodki. Wzięłam go na ręce, a on zaczął mruczeć.

Szłam z małym kociakiem wzdłuż rzeki. Zatrzymałam się nagle i popatrzyłam w swoje odbicie. Wyobraziłam sobie, że koło mnie stoi Gabe.

Gdy skończyłam się gapić we swoje odbicie, chociaż nie miałam takiego zamiaru, bo kot zasyczał. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś chłopaka.

- Kim jesteś? - spytałam

- Nikim ważnym - odpowiedział

- Czego chcesz? - znów zapytałam

- Ciebie - czy wszyscy chcą mnie mieć

- Sorki koleś ale jestem już zajęta - odwróciłam się do niego plecami i szłam w kierunku mojego domu

Ten koleś szedł za mną, nawet nie spuszczał ze mnie wzroku. To było denerwujące.

- Serio czego ty ode mnie chcesz?! - stanęłam z nim w twarzą w twarz

Tym razem mogłam się mu lepiej przyjrzeć. Miał ciemnobrązowe włosy i czarne jak smoła oczy. Księżyc oświetlał jego bladą twarz.

- Już mówiłem, że ciebie - zbliżył się do mnie
- A ja mówiłam, że jestem zajęta, więc jakbyś mógł odejść... - próbowałam odejść, ale on złapał mnie za biodra

- Ej puszczaj mnie! - szrapałam się

- Pójdziesz ze mną posłusznie, czy mam to zrobić siłą? - odwrócił mnie do siebie tak, że nasze nosy się prawie stykały

- Nigdzie z tobą nie pójdę! - krzyknęłam i oplułam jego twarz

- To nie mam innego wyboru - powiedział

Chwilę potem wsadził mnie do jakiegoś worka i zawiązał go tak żebym nie mogła wyjść.

Kotka w ostatnim momencie wypuściłam, a on uciekł. Byłam z tego powodu szczęśliwa, że nic mu nie będzie.

- Teraz będziesz cicho, a ja cię z tąd zabiorę - powiedział

- A dokąd mnie zabierasz?! - spytałam wkurzona

- To zobaczysz na miejscu - powiedział, a ja nie miałam nic do roboty, więc postanowiłam, że się zdrzemnę

TIME SKIP

Powiedziałam, że się zdrzemnę, a moja drzemka trwała 7 godzin. No cóż tak bywa.

Dalej siedziałam w tym worku. Tylko czekałam na moment, aż otworzy ten cholerny worek i ucieknę. Taki był mój plan.

- Jesteśmy - powiedział

Później rozwiązał worek, a ja wyskoczyłam z worka i pędem biegłam przed siebie.

Po chwili stanęłam i się rozglądnełam. Nie byłam w mojej okolicy, nawet nie wiedziałam gdzie jestem.

Byłam w ciemnym lesie. Słyszałam tylko ćwierkanie ptaków, a za sobą był ogromy dom.

Odwróciłam się do nieznajomego i spojrzałam mu w twarz.

- Gdzie ja jestem?! - spytałam

- W moich skromnych progach - uśmiechnął się

- Ciekawe, a teraz czy mogłabym wrócić do domu? - spytałam

- Bo wiesz, czeka tam na mnie mój chłopak Gabe i pewnie się o mnie martwi... - skłamałam

- Myślisz, że ci uwierzę? - spytał

- Ty to masz tupet, akurat się składa, że znam Gabe i wiem, że go z tobą nie ma - uśmiechnął się szyderczo

- Super spotkałam psychola! - straciłam wiarę, że się z tąd wydostanę

- A teraz wchodź do środka - otworzył drzwi, a ja stałam i się nie ruszałam

- Idziesz? - spytał

- Nie - nie chciałam z nim mieszkać, nie miałam zamiaru

- To będziesz spać na dworze - zatrzasną drzwi i je zamknął

- Czekaj co?! Na dworze? - szybko się otrząsnęłam i podbiegłam do drzwi

Waliłam pięściami w drzwi. Nie chciałam mieszkać na dworze, więc musiałam przyjąć jego "gościnę".

- Tak? - otworzył mi w końcu

- Nie mogłeś otworzyć wcześniej?! - weszłam do jego domu

Jego dom był ogromy. Korytarz był w kolorze biało-szarym. Była szafa na kurtki, i jakieś miejsca na buty. Po prawej stronie stało lustro i jakiś kwiatek. Nic specjalnego, ale jak zobaczyłam żyrandol... Był z diamentów, mówiąc prostszej, był piękny.

- Chcesz coś do jedzienia? - spytał

- Masz naleśniki? - spytałam

- Mam, chodź za mną - ucieszyłam się na tą wiadomość

Gdy byliśmy w kuchni, zobaczyłam na stole naleśniki, tak jakby czekały na mnie.

Kuchnia była biała. Było w niej to co w każdej kuchni, a kuchnia była połączona z jadalnią.

- Proszę siadaj - powiedział

Zrobiłam to co powiedział i zajęłam miejsce przy stole.

- Więc... Po co mnie porwałeś? - spytałam

- Więc tak to nazywasz - patrzył się we mnie

- A jak mam to niby nazwać? - spytałam

- Eee gościną? - powiedział

- No jasne - zaczęłam jeść

- To Clara, lubisz mnie? - spytał, a ja się prawie zadławiłam

- Czy ja, ja cię lubię. Oczywiście, że nie - odpowiedziałam z godnie z prawdą

- Czego? - spytał wyraźnie smutny

- Pomyśl, porwałeś mnie! - stałam od stołu

- Nie odchodź - złapał mnie za rękę

- Nie, idę do pokoju, mógłbyś mnie zaprowadzić? - spytałam

- Jasne - pościł moją dłoń i prowadził do mojego pokoju

Gdy weszłam do środka zobaczyłam, nie duży, ani nie mały. Łóżko było w kolorze bieli, a na nim były szaro-czarne poduszki. Szafa też była biała, tak jak reszta rzeczy w tym pokoju.

- Podoba co się? - spytał

- Jest spoko - odpowiedziałam

- Cieszę się - zauważyłam, że się uśmiechnął

- Jakby co to w szafie masz różne ciuchy - powiedział

- Dobra.. - podeszłam do łóżka i usiadłam na nim

- To ja już idę - powiedział

- Gdzie l? - spytałam

- Na polowanie - odpowiedział

- Czyli jesteś wampirem? - spytałam z ciekawości

- Strzał w dziesiątkę - uśmiechnął się, ale nie tak jak przedtem. Ten uśmiech był jakiś milszy, taki ciepły

- No dobra pogaduszki zostawimy na później, ja muszę iść polować - już złapał za klamkę gdy się odezwałam

- Poczekaj! - powiedziałam

- Co znowu? - odwrócił się do mnie

- Nie powiedziałeś mi jak masz na imię - spojrzałam w jego czarne oczy

- Jestem Chris - powiedział po czym wyszedł z pokoju

- Hmmm.. Chris, ładne imię - powiedziałam w myślach

Teraz się skapnęłam, że w tym pokoju były drzwi na balkon. Szybko do nich pobiegłam i złapałam za klamkę.

- Cholera zamknięte! - powiedziałam

Straciłam nadzieję, że się z tąd wydostanę, więc przebrałam się w jakąś piżamę i poszłam się położyć spać.

Leżałam tak i rozmyślam czy rodzina się o mnie martwi, co tam z Gabe'm i gdzie się podział ten kociak.

Gdy tak myślałam, to powieki mi się same zamykały, więc postanowiłam, że pójdę spać.

WikusiaChan 💗💗💗
(975 słów)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro