Dawno, dawno temu, przed wydarzeniem zwanym Armagedonem, żyła młoda dziewczyna o imieniu Heru En' Du, co się tłumaczy jako Pani Ciemności.

Sprawowała władzę nad krajem zwanym przez innych Mordorem. Potęga biła od niej jak promienie słoneczne w bezchmurny dzień.

Bóg hojnie obdarował ją także urodą. Jasne, zdawać by się mogło, białe, długie włosy okalające piękną twarz, o jeszcze jaśniejszej cerze. Oczy jej były  duże, ciemno błękitne. Usta czerwone jak krew tych których zabiła. Figurę miała niewinnej kobiety, co podkreślało jej obłudę. Na głowie nosiła koronę zrobioną ze szczerego złota, zbroję lekką i pelerynę utworzoną z cienia zabitych przyjaciół.

Pewien młody mężczyzna  zakochał się w okrutniej  władczyni bez reszty. To on rozmiękczył swą miłością jej stwardniałe serce. To on wysłuchał tragicznej historii. W końcu jego miłość została odwzajemniona. Wyprawili wesele, tak hucznego jeszcze świat nie widział. Od tego czasu poddani jeszcze bardziej pokochali swą królową.

Każdy władca ma w kraju, osoby chcące jak najszybciej wbić jemu sztylet w serce. Tutaj też nie było  wyjątku.

Zdrajcy wykorzystali chwilę gdy  władczyni była poważnie chora. Przekupili poddanych, a tych wiernych koronie zabili.

Mężczyzna chcąc chronić ukochaną, ukrył ją w nieznanym dla innych miejscu. Niestety rebelianci złapali nieszczęśnika i za pomocą tortur okrutnych dla jego rasy, chcieli wydobyć tę  tak cenną informację.  Dzielny nic im nie powiedział - nie zdradził chorej żony, co przypłacił swoim życiem.

Ciało dziewczyny zniszczyła choroba, a umysł tragedia tak nie przewidziana. 

Tak oto dziateczki moje, zaczął się Armagedon.

Dobranoc....