Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Dni mijały spokojnie, a ja codziennie pracowałem nad prezentem. Mialem nadzieję, że Namjoon będzie szczęśliwy z tego co robię. Może i nie był to drogi prezent, ale strasznie czasochłonny. Na szczęście się wyrobiłem tuż przed jego urodzinami.
- Bez pana nigdy by mi się to nie udało - powiedziałem z zacieszem, a Jay pogłaskał mnie po głowie.
- To twój pomysł i prawie sam go wykonałeś. Ja nie mam z tym nic wspólnego. To twoje dzieło - zarumieniłem się i wytarłem czoło z fioletowej farby. - W takim razie leć się umyć, a ja idę do domu i zobaczymy się za dwa, no może trzy dni, bo wiesz... jak Joonie to zobaczy to się skończy ruchaniem. Potem mi opowiesz jak było i czy udało ci się w końcu wyznać mu prawdę - powiedział z uśmiechem i poruszył znacząco brwiami.
- Coo? Jaką prawdę? O co ci chodzi?! - Jay tylko popatrzył na mnie znacząco. - Co?! Nie! Oszalałeś?! Idź już! Mam dużo roboty! - Park uśmiechnął się, pomachał i wyszedł. Ja natomiast pobiegłem do wanny i szybko do niej wskoczyłem. Służba sprzątała na dole cały bałagan, a ja siedziałem odprężony i otoczony ciepłą wodą.

- Kochanie! Wróciłem!

- Jestem w wannie!

- JUŻ PĘDZĘ!!! - usłyszałem zadowolony wrzask mojego pana po czym wpadł mi do łazienki już pół nagi. Zawstydzony zakryłem krocze. Mimo, że kilka razy jeszcze zdarzyły mu się wybuchy nieogarniętego niedoruchania to zawsze po nich opiekował sie mną. Były one przerażające, choć muszę przyznać, że w pewnym sensie też mnie podniecały. Zmieniłem się od kiedy tu przyjechałem. - Kąpie się z tobą i mam taaki doobry humor słodziaku - uśmiechnął się i wskoczył do wanny. Szybko mnie wsunął pomiędzy swoje nogi. - Kochanie.. byłem dziś w pracy i właśnie skończyły się wszystkie problemy. Dodatkowo jutro szybciej kończę i mamy całe dwa dni dla siebie. Tylko ty i ja. Cały czas - uśmiechnął się i zaczął całować moją szyję. Odchyliłem lekko głowę w bok, by miał lepszy dostęp do mojej szyi. Mruczałem cichutko cały czerwony, jednak gdy poczułem palce koło mojej dziurki natychmiast złapałem go za ręce.
- Ja nie chcę. Błagam nie dziś - szepnąłem. Namjoon spojrzał mi w oczy, a ja błagałem los, aby się opamiętał. Dobrze. Spokojnie.
- A możemy chociaż się nawzajem pomasturbować? Taki jakby kompromis? Co ty na to? - zapytał poprawiając moje włosy zakładając jeden kosmyk za ucho. Popatrzyłem w bok calutki czerwony i kiwnąłem głową szczelnie zamykając oczy. Poczułem jak łapie za mojego członka i rusza nim w moim ulubionym tempie w tym samym momencie mrucząc mi do ucha, że mnie kocha, a ja rozpływałem się od środka. Sam również złapałem za jego męskość i masowałem ją moją małą łapką. Złączył nasze usta w namiętnym i no nie ukrywajmy pełnym uczuć pocałunku. Doszliśmy oboje jeden po drugim. Leżeliśmy tak spokojnie wtulając się w siebie, a następnie się umyliśmy i poszliśmy spać. To był dla mnie długi i bardzo męczący dzień, a przecież jutro muszę mieć dużo siły!
//perspektywa Namjoona//

Wstałem około 6 i spojrzałem na Jina. Tak uroczo wyglądał kiedy spał... Przymknąłem mu usta z których leciała stróżka śliny i wytarłem ją kciukiem, po czym ucałowałem go w nosek. Nie chętnie wstałem, wziąłem szybki prysznic, ubrałem garnitur i ułożyłem włosy. Podobał mi się mój dzisiejszy wygląd. Pojechałem do pracy, a po drodze wstąpiłem po śniadanie na mieście. W pracy jak co roku na wejście przywitali mnie wszyscy okrzykami, życzeniami i oczywiście butelkami przeróżnych trunków. Rutynowo dziękowałem i obdarzałem każdego nieszczerym uśmiechem. Wszyscy się zdziwili, kiedy powiedziałem, że wypiję tylko jeden kieliszek. Przed świętowaniem każdy z nas poszedł ogarnąć papiery i inne sprawy w firmie i dopiero po wypełnieniu obowiązków spotkaliśmy się w sali konferencyjnej, gdzie ja przez większość czasu popijałem ten jeden kieliszek, a reszta bawiła się będąc już przynajmniej po dziesięciu. Spojrzałem na zegarek i raptem zrobiła się już 17. Przeprosiłem wszystkich, życzyłem im miłej zabawy po czym szybko się stamtąd ulotniłem. Byłem wykończony bezczynnym siedzeniem i patrzeniem się na nich, dlatego marzyłem tylko i wyłącznie o łóżku i śnie. Dojechałem do domu i powoli wchodziłem do środka.

//perspektywa Jina//

Obudzil mnie jakiś facet o 9 .
-Eh... jeszcze pięć minut... - mruknąłem zaspany i przewróciłem się na drugi bok, jednak niestety jak się okazało Jackson był niezłomny, ale na szczęście przejawiał ludzkie odruchy i zamiast mnie zrzucić z łóżka zaczął ze mną rozmawiać. Niestety szybko skończył i polazł na dół mówiąc, że musi zrobić mi śniadanie. Uśmiechnąłem się i podziękowałem mu grzecznie. Stoczyłem się z łóżka. Muszę dziś dużo zrobić. Ubrałem jakieś luźne ciuchy Namjoona i usłyszałem dzwonek do drzwi. To na pewno moja paczka! Kupiłem jakieś nowe słodkie ciuszki do dzisiejszej zabawy. Musi być idealnie. Odebrałem zamówienie i zamknąłem drzwi. Potem sam upiekłem tort. Taki duży, smaczny i czekoladowy. Uwielbiam czekoladowy i wiem, że on też. Do tego troszkę wiśni i gotowy zostawiłem w lodówce. Była już dwunasta, więc zostało mi mało czasu. Poleciałem się umyć, a następnie jeden pan ze służby obciął mnie i zrobił ładny, lekki makijaż. Ubrałem się w tą seksowną, różową bieliznę, która miała króliczy ogonek z tyłu u góry majtek. Wystawał on przez spodnie, ale nie przeszkadzało mi to, bo był słodki. Założyłem też te słodkie różowo-białe uszka, które kupił mi jakiś czas temu hyung. Zbiegłem na dół i zacząłem wszystko przygotowywać. Trochę musiałem się nanosić, ale się opłacało. Przejrzałem się w lustrze i poprawiałem się tak, by mój ogonek wystawał ze spodni. Siedziałem na łóżku i zniecierpliwiony czekałem na Joona. Usłyszałem jak otwierają sie drzwi, więc szybko zleciałem na dół i rzuciłem się w jego ramiona. Przytulił mnie puszczając wszystkie rzeczy jakie trzymał.
- Witaj w domu - uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Nie dałem mu nic powiedzieć, bo od razu zasłoniłem mu oczy opaską. Służy do czegoś innego, ale no... chyba się nie obrazi, jeśli wykorzystam ją w inny sposób. Złapałem go za dłoń i zacząłem prowadzić w kierunku odpowiedniego pokoju. - Spokojnie. Prowadzę cię do mojego prezentu - powiedziałem, a może nawet pisnąłem podekscytowany.
//perspektywa Namjoona//

Niespodziewałem się takiego powitania ze strony Jina. Byłem tak zmęczony, że o wszystkim zapomniałem. Swoją drogą to Jin wyglądał nieziemsko i już miałem jakoś to skomentować, kiedy założył mi opaskę na oczy i zaczął gdzieś prowadzić. Znałem swój dom bardzo dobrze i po kilku zakrętach już wiedziałem gdzie mnie prowadzi. Poczułem lekki strach. Miałem jakoś zareagować, ale zdjął mi przepaskę.

- Króliczku, ja... ja nie wiem co powiedzieć... - łzy cisnęły mi się do oczu, więc po prostu przytuliłem się do niego - Dziękuję... naprawdę dziękuję - szepnąłem. To jedyne co potrafiłem powiedzieć w tamtym momencie. Potrafiłem jedynie podziękować. To co się tam działo, za tymi murami... to okropne.

------------------------
kocham was Ryże

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro