Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

Pobawić? To nie brzmi zbyt dobrze. Proszę, aby chodziło mu o pluszaki albo grę. Tak strasznie się bałem, że chodzi mu jednak o seks. Był cały dzień miły, może mu się znudziło i postanowił wrócić do wykorzystywania mnie? Oby nie. Było nawet fajnie jak się nie dobierał. Po chwili niepewności okazało się, że prowadził mnie do pokoju z pluszakami, czyli mojej sali szczęścia. Patrzyłem przed siebie, ale po chwili poczułem, jak Namjoon mnie podnosi, a potem rzuca się ze mną na stertę miśków. Przytulał mnie, ale to aż tak mi już nie przeszkadzało. Było nawet miło, choć nie pasowała mi jedna rzecz. Przytulał mnie okrakiem. Nie lubiłem dotykać go w jakikolwiek sposób, ale no nie dobiera się do mnie, więc wybrzydzać nie będę. Postanowiłem potraktować to jako zabawę, więc gdy tylko poczułem jak mnie łaskocze zacząłem się lekko wyrywać i śmiać.

- Aww. Jinuś chce więcej? - słysząc to zdanie mina mi zrzedła. Czy on właśnie po to mnie tu przyprowadził? Ja nie chcę, a zwłaszcza tutaj. To jest taki mój pokój i czuję w nim swego rodzaju władzę. Patrzyłem na niego przestraszony. Nic nie odpowiedziałem. Poczułem, że przestał mnie przytulać. - Jin, powiedz czego chcesz - podciągnął moją bluzkę. Szybko zrobiłem się cały czerwony i zastygłem ze strachu w bezruchu. - Jesteś moją zdobyczą... - wymruczał mi do ucha, po czym uśmiechnął się uroczo, jak małe dziecko. - No, to czego króliczek sobie życzy? - przestałem go rozumieć. Zagubiłem się w tych jego humorkach. Nie wiem czy się ze mną bawił i tak czy siak mnie wykorzysta czy stara się być miły.

- Hyung, proszę... jak chcesz się bawić to wszędzie, tylko nie w tym pokoju... to taki mój azyl. Proszę, nie niszcz tego - powiedziałem wymijająco, smutno patrząc mu w oczy.

- A do jakich czynów mogę posunąć się w tym pokoju? - zakrył mój brzuszek i położył dłoń na moim policzku, gładząc go. Teraz to nie wiedziałem, co powiedzieć. Zagubiłem się całkowicie.

- Tutaj? - dał mi władzę. Po raz pierwszy od kiedy tu jestem. Nieźle. Zacząłem myśleć przygryzając wargę i patrząc w bok.

- Jiiiiin... przestań - powiedział płaczliwym głosem i wziął moje obie ręce nad moją głowę i przytrzymał je tam. Moje serce zaczęło wariować. Przeraził mnie takim zachowaniem, tak bardzo, że nawet nie zauważyłem jego problemu w spodniach. - Powiedz szybko, zanim się rozmyślę. Jesteś zbyt kuszący, wiesz?

- Ja myślałem, że to moja taka bezpieczna strefa, więc no... najwięcej to przytulanie - odpowiedziałem cicho, unikając jego wzroku.

- Oh, a mogę chociaż cię pocałować? - popatrzyłem na niego i to był mój błąd, ponieważ zobaczyłem minę zbitego psa. Sam ze sobą walczyłem, bo sumienie chciało się zgodzić, ale ja nie, bo wiem, że i tak to się źle skończy. - Albo wiem! Skoro to twoje królestwo, to ty przejmij pałeczkę i pocałuj mnie - przekręcił nas tak, że tym razem to on był na dole, a ja na nim siedziałem. Wcięło mnie kompletnie, nie wiedziałem jak zareagować, więc nie robiłem nic. - Jestem cały twój, wykaż się - uśmiechnął się podstępnie. Zagubiony patrzyłem chwilę na niego, po czym szybko go cmoknąłem. Podniosłem się i uciekłem na drugi koniec sali, będąc cały czerwony.

- Hyung, jak chcesz się ze mną tak bawić, to błagam nie tutaj - powiedziałem podkulając nogi i przytulając jednego z misiów.

- Yaah, Jin. Nie dość, że się o mnie ocierasz, to jeszcze uciekasz w trakcie - podniósł się i podszedł do mnie. - Okej, w takim razie chodźmy stąd i to ty się ze mną bawisz. Mój członek naprawdę domaga się teraz uwagi i to przez ciebie - podniósł mnie i w naprawdę szybkim tempie znaleźliśmy się w salonie, po czym usiadł na kanapie. - Siadaj na mnie i zajmij się mną, tak jak wcześniej próbowałeś - powiedział z uśmiechem i dokładnie zlustrował mnie wzrokiem. Oblizał wargi, a ja nie umiałem się w tej sytuacji odnaleźć do takiego stopnia, że z paniki nie mogłem się ruszyć.

- Hyung, jak chcesz, to zrób to co planujesz, a nie się ze mną bawisz, to jest straszne - zaskomlałem patrząc w dół.

- Jin, to tylko pocałunek. Nie proszę cię o zajęcie się moim pobudzeniem. Po prostu usiądź na mnie i spróbuj. Może ci się spodoba? - tylko pocałunek... no, to może dam radę, może...

Niepewnie i powoli podszedłem do niego. Usiadłem na nim, będąc lekko przestraszony. Każdy mój ruch był delikatny i niepewny. Jego członek wpijał mi się pomiędzy pośladki, ponieważ moje dresy były bardzo luźne. Położyłem powoli trzęsące się ręce na jego torsie. Zamknąłem oczy i wolnym tempem zacząłem przysuwać moje usta do tych jego. Niestety musiałem przy tym też ruszać tułowiem, czego jednak chciałem uniknąć, ponieważ nie miałem zamiaru się o niego ocierać. Bałem się, że zrobię coś nie tak albo go wkurzę. Ogólnie bałem się Namjoona i całej tej sytuacji, jednak chciałem spróbować. Poczułem jak wplątuje mi dłoń we włosy i przybliża nasze twarze do siebie.

- Zdominuj mnie kochanie - wyszeptał w moje usta.

- Nie umiem - mruknąłem, po czym złączyłem nasze usta. Moje wargi ruszały się bardzo niepewnie. Nie umiem tego, a on wymagał cudów od siedemnastolatka.

Nie wiem, co do niego teraz czułem. Złość? Strach? Żal? Chyba wszystko na raz. Prosiłem tylko o jedno, żeby się nie bawił. Jak już musi coś zrobić, niech już robi i tak nie mam wyboru, ale niech nie bawi się moją psychiką, bo to mnie przerasta. Po co mnie ratowali?! Naprawdę myślę, że jakbym tam umarł, byłoby o wiele lepiej dla mnie. Po chwili on przejął nad tym wszystkim kontrolę i zaczął agresywnie mnie całować, jakby miał mnie zaraz pożreć. Położył mnie na kanapie nie odrywając się od moich ust. Miałem zamknięte oczka. Starałem się skupiać na czymkolwiek innym, jednak po jakimś czasie zacząłem tracić oddech. Namjoon musiał to zauważyć, ponieważ odsunął się na kilka milimetrów od moich ust.

- Nie obrażę się, jak następnym razem zrobisz to w podobny sposób. Chcę stracić oddech albo nawet zemdleć od twojego pocałunku - powiedział. Już myślałem, że się nie opanuje, kiedy on nagle usiadł normalnie na kanapie - A teraz daj mi swoją dłoń. Tylko się nie bój jak teraz mnie posłuchasz nic ci się niestanie. Ok, kochanie? - drugi raz nazwał mnie kochaniem, ale nie skomentowałem tego. W sumie, nic mi dziś nie zrobił, więc grzecznie podałem mu rękę. On położył ją na swoim kroczu i zaczął lekko zginać moją dłoń, przez co ja zgniatałem jego członka. Znów się wystraszyłem, więc zamknąłem oczka, ale nie zabrałem ręki. Grzecznie dałem mu nią kierować. Tak, walił sobie moją ręką. Popatrzyłem na niego, a on z ogromnym uśmiechem sapał z przyjemności - Dziękuję, Króliczku - wysapał, a ja sam z siebie zacząłem sunąć zawstydzony ręką po jego kroczu. Po chwili poczułem, że jego spodnie robią się mokre. Zabrałem rękę jak poparzony, a on popatrzył na mnie z uśmiechem. - Tego mi trzeba było, Króliczku - pogłaskał mnie po głowie.

- J-już lepiej? - zapytałem niepewnie, patrząc na niego.

- O wiele - powiedział chłodno i wstał, po czym skierował się na balkon. Wieczory stawały się zimne, więc stąd mogłem dostrzec jego gęsią skórkę. Zdziwiło mnie to i nie wiem dlaczego od razu zasmuciło do tego stopnia, że zacząłem płakać. Czemu jestem dzieckiem? Czemu?! Płakałem nad moją beznadziejną sytuacją. Nic nie mogłem zrobić. Nawet decydować o sobie. To było okropne uczucie. To uczucie zniewolenia doprowadzało mnie do rozpaczy. Wstałem i poszedłem do niego na balkon. I co z tego, że pali? Potrzebowałem jakiejkolwiek bliskości, a miałem tylko jego. Przykleiłem się do jego pleców dalej płacząc. Co teraz? Będę płakać przez niego i go przytulał? To dziwne, ale jak już mam wybór zimna ściana czy oziębły Namjoon to wolałem to drugie.

----------------------------------------------

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro