Rozdział 6
Po tej dziwnej rozmowie, którą odbyli na poboczu przyjęcia, Amadea sądziła, że Ryan da jej spokój, on jednak zaproponował jej swoje towarzystwo, co przyjęła z zaskoczeniem.
On jednak nie robił aluzji do ich rozmowy skupionej na ostrzeżeniach, tak jakby puścił ją w niepamięć. Zaprowadził ją z powrotem do gości, witając tych, których znał i na dodatek przestawiając ją im.
Amadea mimowolnie podporządkowała się temu, pomimo że taka rola była dla niej zupełnie obca. Nie miała pojęcia po co powinna znać tych ludzi, i dlaczego oni mają znać ją. Ale najwyraźniej tak kazały obyczaje.
Ryan prezentował ją jako obcą znajdę spotkają podczas polowania, nawet słowem nie wspominając o jej odmiennej rasie. Z jakiegoś powodu Amadea czuła się z tym w porządku, ukrywając swoje zdolności, bo nie miała powodu, by się tym chwalić. Oczywiście, tak jak się spodziewała, uwagę zwracały znamiona na jej czole, lecz wytłumaczenie, że już się z nimi urodziła, w jakiś sposób ucinało dyskusje.
Mężczyźni poświęcali jej niewielką uwagę, to kobiety mierzyły ją takim spojrzeniem, jakby już o niej wszystko wiedziały. Starsze interesowały się jej pochodzeniem, jakby chciały wybadać, czy ma prawo gościć na królewskim dworze. Młodsze za to wypytywały o plany i posunięcia; Amadea jednak widziała zazdrosne spojrzenia, więc zapewne chciały wiedzieć, czy wciąż mają szansę na małżeństwo z księciem. Nie zważając na to, o którego księcia może chodzić.
A może chodziło im o Ryana, bo w toku rozmów wyszła informacja, że on, podobnie jak i Matthew, powinien poszukać sobie małżonki, która uzyska tytuł hrabiny Dallres. Ta informacja zaskoczyła ją, bo do tej pory nikt nie wspomniał jej o tytułach przyjaciół Matthewa. Ona sama nie zainteresowała się tym tematem.
W tak krótkim czasie, podczas tych rozmów, dowiedziała się więc, że księstwo Matthewa znajduje się na zachodzie królestwa, lecz on rzadko tam przebywa. Księstwo ma dużą powierzchnię, przez co część z ziem Matthew rozdzielił między swoich przyjaciół, Ryana i Aspena, nadając im tę ziemię wraz z tytułami jako lenno.
Plotki gości poinformowały ją, że Aspen dbał o swoje terytorium, lecz Ryan poświęcał większą uwagę ziemiom odziedziczonym po ojcu. Tę kwestię Ryan wyjaśnił jej osobiście, twierdząc, że nie chciałby przekazywać jej fałszywych informacji.
Nie dopytywała, dlaczego ją o tym informował. Mogła wiedzieć o takich rzeczach, ale ta wiedza nigdy jej się nie przyda, gdy już opuści królewski zamek. Wiadomości te będą przydatne jedynie gdy poniesie ją w inne zakątki królestwa, i gdy w jakiś sposób będzie potrafiła rozpoznać gdzie jest. Może wtedy trafiłaby znów do ludzkich siedzib.
Z drugiej jednak strony, chciała wiedzieć więcej o miejscach, o których mówili, kierowała się ciekawością, gdy dopytywała o szczegóły.
A inni udzielali ich Amadei, wspominając o osobach, których nie znała: wspominali o hrabim Pavle von Frudol, ojcu Ryana, który, pomimo że dbał o rodzinę, to często ją opuszczał. Ryan jednak natychmiast uciął ten temat, tłumacząc, że jego ojciec był zbyt zajęty interesami, dlatego tak często wyjeżdżał.
Amadea zrozumiała jednak, że wolał nie rozmawiać o własnym rodzicu, toteż nie ciągnęła tego tematu.
Potem na językach pojawił się temat Aspena, w którym, o dziwo, żywo dyskutował również i Ryan, jakby podzielał zdanie zgromadzonych. Wydawało jej się, że o Aspenie panowała wręcz podzielna opinia: był dobrym gospodarzem i dbał o swój majątek, lecz zdarzało mu się "popuszczać pasa" bawiąc się do upadłego w rozpustnym stylu.
Jak się okazało, Aspen był już dwukrotnie zaręczony, lecz do żadnego ze ślubów nie doszło, bo ten wciąż uważał, że nie czuje się gotowy na małżeństwo, cokolwiek to mogło według niego znaczyć. Ryan sądził, że nie umiałby stworzyć stałego związku, więc wciąż prowadził potajemne romanse, kończąc je, gdy tylko się znudził.
Goście wyklinali Aspena na pamięć po jego rodzicach, których zamordowano. Nikt nie udzielił Amadei większych szczegółów tego zdarzenia, jakby każdy już wszystko wiedział; zorientowała się jedynie tyle, że zdarzyło się to kilka lat temu.
Wspominano również jakąś Julię de Bilewer, która na pewno nie pozwoliłaby Aspenowi zniżyć się do takiego poziomu. Nie padły żadne wyjaśnienia, kim ona była, Amadea dowiedziała się jedynie, że wspomniana Julia mieszka w sąsiadującym Obranie.
Amadei wydawało się, że tych informacji było zbyt wiele, części z nich na pewno nie spamiętała.
Nie była pewna, czy Ryan zauważył to i postanowił zareagować, bo przeprosił zgromadzonych, po chwili odprowadzając ją od tego towarzystwa.
– Wydawało mi się, że tego było już dla ciebie za wiele — odezwał się, gdy mieli już pewność, że nikt ich nie podsłucha.
– Dziękuję — powiedziała, trochę zdziwiona, że tak łatwo odgadł jej potrzebę. — Zaczęłam czuć się przytłoczona tymi rozmowami.
– Nie jestem wcale zaskoczony — stwierdził, uśmiechając się z zadowoleniem. — To może wydawać się męczące, patrząc na to, że na codzień nie przebywasz w takich sytuacjach.
– Więc skoro jest to tutaj tak potrzebne, jakim cudem wy dajecie radę? — zapytała, szczerze zaciekawiona. — Naprawdę można zapamiętać te wszystkie plotki i informacje?
– Nie — odpowiedział szczerze Ryan, lekko się śmiejąc. — Gdybyś nazajutrz zapytała mnie o jakąkolwiek z rzeczy, które zostały poruszone podczas tutejszych rozmów, nie potrafiłbym ci nic o niej powiedzieć, nie wspominając o tym, z kim ten temat był poruszany. Część z tych rzeczy tak naprawdę nikogo nie interesuje. Po prostu... Słuchasz wszystkiego, ale sama decydujesz o tym, co warto zapamiętać.
– Więc wybierasz sobie najciekawsze wątki? — uściśliła, uśmiechając się na myśl o głupocie takiego zachowania.
– Tak, dokładnie tak — przyznał.
– Przecież to głupie — oznajmiła zaskoczona. — I ryzykowne. A jeśli następnym razem znów będziesz rozmawiał z tą osobą, a ona poruszy kwestię, którą postanowiłeś... Odrzucić?
– Będę musiał liczyć na to, że ta osoba przypomni mi, o co chodziło.
Jego podejście zaskoczyło Amadeę, po chwili jednak roześmiała się krótko, na myśl o tym, że Ryan musiał mieć w tym posunięciu dużo szczęście.
– Bawi cię to? — zapytał zdziwiony jej reakcją.
–
Bawi mnie to, że przez takie zachowanie najwyraźniej nie masz zbyt wielu wrogów — wyjaśniła szczegółowo. — Ludzie muszą cię lubić, skoro wybaczają ci zapominanie faktów o nich.
– A może chodzi o to, że zauraczam ich swoim przyjacielskim charakterem? — zapytał, szczerzając się do niej. Amadea widząc to, znów się roześmiała, tym razem szczerzej. — Jak widzisz z tobą to się udało.
Amadea nie była w stanie mu zaprzeczyć, wciąż uśmiechała się do niego, rozbawiona. I najwidoczniej Ryan przyjął to za potwierdzenie swoich słów, bo uśmiechnął się z zadowoleniem.
Już chciała przerwać milczenie, gdy spostrzegła, że Ryan wypatrywał kogoś w tłumie. Gdy spojrzała w tamtą stronę, ujrzała trzy kobiety, damy, pogrążone w rozmowie.
– Amadeo — Ryan odezwał się, lecz brzmiał już poważniej. — Pozwolisz, że komuś cię przedstawię?
– Oczywiście — zgodziła się, troszkę zaskoczona, ale i zaciekawiona.
Tak jak podejrzewała, zaprowadził ją do kobiet, które obserwował.
Wydawały się pogrążone w rozmowie, lecz im bardziej zbliżały się, tym częściej najstarsza z nich zerkała w ich stronę; w stronę Ryana.
Amadea od razu wiedziała, że kobieta musi być szlachcianką, bo świadczyły o tym zachowanie pełne manier i spojrzenie, którym zaszczycała otoczenie: łączące zarówno władzę, przewagę i doświadczenie. Ciemne włosy przetykane siwizną miała zaplątane w eleganckiego koka, pokazując w ten sposób długą, zgrabną szyję. Ubrana w ciemnofioletową suknię i biżuterię wyglądała elegancko i dostojnie.
– Mamo — zwrócił się do niej Ryan, gdy znaleźli się bliżej, po chwili nachylając się do niej i całując jej policzek. — Drogie panie, lady Tesler, pani Wildor, miło mi jest was dzisiaj widzieć. Chciałbym przedstawić wam moją uroczą towarzyszkę, Amadeę. Amadea jest znajdą... Wraz z księciem Matthewem spotkaliśmy ją w lesie, podczas polowania... Amadeo, przedstawiam ci moją matkę, lady Serinę von Frudol, oraz jej towarzyszki lady Elenę Tesler oraz panią Henriettę Wildor.
– Miło mi panie poznać — odezwała się Amadea, przez chwilę nie wiedząc czy powinna dostosować się do wcześniejszego polecenia Matthewa i się ukłonić, czy jednak nie. Zdecydowała się jedynie na lekkie dygnięcie, mając nadzieję, że ich nie uraziła.
– Nam również miło jest cię poznać, Amadeo — zabrała głos lady Serina, przyglądając jej się przez moment, po chwili jednak poświęciła uwagę synowi. — Cieszę się również, że mój drogi syn postanowił w końcu porozmawiać z własną matką, zamiast przedłużać chwilowy brak kontaktu.
Amadea zmarszczyła brwi, niepewna jak powinna zareagować; spojrzała na Ryana, lecz on jej nie pomógł. Sam patrzył na matkę, w szoku wbijając w nią wzrok i nie wiedząc co powiedzieć.
Lady Serina jednak natychmiast załagodziła sytuację, śmiejąc się z syna; jej towarzyszki uśmiechnęły się znacząco.
– Popatrzcie tylko na niego, drogie panie — odezwała się, wciąż rozbawiona. — Jest dorosły, ale wciąż potrafię zawstydzić go jak dziecko.
– Matko. — Ryanowi najwidoczniej wrócił głos, gdy zrozumiał, że ta z niego żartowała. — To chyba jednak nie jest miejsce na rodzinne dyskusje...
– Ależ oczywiście, mój synu — potwierdziła, gestem wskazując im puste krzesła, jakby natychmiast puściła w niepamięć swoją uwagę. — Usiądźcie, proszę. Niech i ja poznam to urocze dziewczę, o której wspominała królowa...
– Jej królewska mość powiedziała ci o Amadei? — zapytał Ryan, z niepokojem patrząc na matkę.
– Powiedziała wszystkim — wyjaśniła jedna z kobiet, upijając zawartość filiżanki. — Wszystkich zaproszonych tutaj gości poinformowała o obecności jej specjalnego gościa, dziewczyny tak niezwykłej, że spodziewa się po niej pomocy przy poprawie różnych problemów zamku i dworu.
– Królowa ma chyba zbyt wielkie nadzieje wobec mnie... — wtrąciła Amadea, w środku jednak cała zesztywniała, na myśl o informacjach, jakie rozgłaszała o niej Liliver. Wieści te i tak zapewne były wyssane z palca.
– Tutaj każdy może mieć wobec ciebie jakieś oczekiwania, kochanie — stwierdziła ta druga, patrząc na nią. — Książę przyprowadził na dwór stworzenie boskie, o którym do tej pory nie słyszeliśmy, i które potrafi rzeczy, których nie widzieliśmy dotąd na oczy. Nie dziw się więc, że przyciągasz uwagę i zainteresowanie, bowiem każdy chce poznać istotę, którą bogini Zerina zesłała księciu na drogę. Jesteś jak boski dar, z którego każdy chce mieć trochę korzyści.
– Nie byłabym tego taka pewna — odpowiedziała Amadea. — Nie mam przecież żadnej wiadomości od waszych bogów. Równie dobrze mogłabym być posłanką Sewil.
– Nawet tak nie mów, dziecko — ostrzegła kobieta, patrząc na nią z przerażeniem. — Nikt nie chciałby być posłańcem Sewil. I niech Zerina ma cię w swojej opiecę, abyś nigdy nie zeszła na mroczną drogę.
Reszta towarzystwa powtórzyła po niej ostatnie zdanie jak mantrę. Amadea zauważyła jednak, że Ryan uśmiechał się delikatnie, kpiąco, jakby nie popierał kobiecych guseł.
Wspomnienie mrocznej bogini sprawiło jednak, że rozmowa przestała się kleić, jakby kobiety naprawdę uwierzyły, że Amadea była zdolna zakląć jej mrocznymi czarami.
Amadea pokręciła głową, zrezygnowana na myśl o przesądach kobiet. Może to i lepiej, że nie wiedziały wszystkiego...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro