Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Królewski Wywiad z @Anidala_forever

Cześć! Niezmiernie się cieszę, że mamy okazję porozmawiać. Twoja praca Dziedziczka Egiptu" otrzymała Nagrodę Królowej Wyobraźni za potencjał fabularny. Moje gratulacje!

Mnie również bardzo miło. Dziękuję bardzo! (uśmiech)

Twoja powieść przedstawia losy egipskiej władczyni Hatszepsut i jej córki Neferure. Skąd pomysł, by opisać losy akurat tych kobiet i zgłębić fascynujący świat Egiptu?

W rok poprzedzający powstanie „Dziedziczki Egiptu" dużo czytałem na temat władczyń Egiptu i miałem w głowie masę wiedzy, którą chciałem z siebie wyrzucić. Napisałem one-shota o Kleopatrze, a potem pomyślałem: „Może przybliżę czytelnikom Wattpada inną kobietę-faraona?" Ale nie tyle zamierzałem pisać o całym życiu Hatszepsut, ile o czymś, co miałoby miejsce wokół jej osoby. I wreszcie, chciałem napisać o zakazanej miłości członka rodziny królewskiej do poddanego.

Wiele tajemnic otacza życie córki Hatszepsut, księżniczki Neferure. Padają pytania: czy była przygotowywana przez matkę na zostanie następczynią tronu? Jeśli tak – dlaczego, skoro jej brat, prawowity król, żył? I dlaczego Neferure nagle zniknęła z kart historii, a jej imię niszczono na inskrypcjach?

Pomyślałem: napiszę swoją interpretację losów Neferure i dodam zakazany romans, który będzie stanowił wyjaśnienie jej zniknięcia. A dla niezaznajomionych z fabułą czytelników – jeśli chcecie się dowiedzieć, czy „zniknięcie" oznacza w mojej wersji utratę życia czy ucieczkę – zajrzyjcie koniecznie i sami się przekonajcie. (mrugnięcie)

Ciekawe początki i jeszcze bardziej interesujące rozwinięcie!

Jak sam mówisz, zdania badaczy są podzielone, i to nie tylko w kwestii Neferure, ale również Hatszepsut oraz późniejszego niszczenia jej wizerunków. W jaki sposób wypracowałeś sobie własną najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń?

Myślę, że miało to wiele wspólnego z tym, że autorzy najnowszych książek o Hatszepsut starają się dość logicznie uzasadniać, co mogło stać za decyzją Hatszepsut o koronacji, jak przebiegało jej panowanie oraz, jakie były przyczyny jej późniejszego „skazania na zapomnienie". Wiele starszych książek przedstawia ją jako spragnioną władzy „złą" macochę, a jej pasierba, Totmesa, jako człowieka, który zemścił się na niej po śmierci, wymazując ją z listy królów.

Taka wersja historii przypomina nieco balladę z morałem i brzmi intrygująco... ale przegrywa konfrontację z rzeczywistością.

Egipcjanie nie pisali kronik. Nie wiemy, co się działo za drzwiami pałacu. Mamy tylko wyidealizowane inskrypcje w świątyniach. Wszystko, co wiemy o koronacji Hatszepsut to to, że wydarzyła się w czasie, gdy jej pasierb wciąż był dzieckiem – nie zabiła go ani nie pozbawiła tytułu króla. Współcześni egiptolodzy uważają, że początkowo nie sięgnęła po koronę dla siebie samej, a dopiero nieoczekiwane okoliczności wymusiły na niej tę decyzję. Jakie to były okoliczności? Nie wiemy, ale niektórzy sugerują, że być może Totmes dużo chorował i Hatszepsut, koronując się, postanowiła zabezpieczyć kraj przed bezkrólewiem, na wypadek gdyby zmarł. To wyjaśnienie wydało mi się najbardziej logiczne, więc właśnie za nim poszedłem. Trudno mi uwierzyć, że gdyby chodziło o samą koronę, zostawiłaby chłopca przy życiu.

Podobnie musiałem zdecydować w innych kwestiach, gdzie opinie historyków są różne. Wybierałem te opcje, które brzmiały dla mnie najbardziej prawdopodobnie. Ale ilekroć była jakaś wątpliwość – ile lat panował mąż Hatszepsut, czy miała inne dzieci poza Neferure, ile właściwie miała lat – starałem się zaznaczyć w notce pod rozdziałem, że są to rzeczy, nad którymi egiptolodzy nadal się spierają.

Rzeczywiście, takie dodatkowe objaśnienia są bardzo pomocne!

We wstępie Dziedziczki Egiptu" wymieniasz główne źródła informacji, z których korzystałeś. Wiele z nich to pozycje anglojęzyczne. Trudno uzyskać do nich dostęp?

Szczerze, to nie. Niesamowitą książkę „When Women Ruled the World. Six Queens of Egypt" zamówiłem po prostu w Empiku, gdzie nadal jest dostępna (tylko podrożała o ponad 20 złotych od tamtego czasu (śmiech)), a jeśli nie tam, to na Amazonie. Problemem nie jest dostępność – raczej cena produktu zza granicy. Nigdy wcześniej nie wydałem stówy za książkę, ale mogę przyznać – było warto! Choć jeśli ktoś nie jest tak głodny tematu, niech się lepiej wstrzyma, ponieważ istnieją alternatywy. Film dokumentalny o życiu Hatszepsut „Secrets of Egypt's Lost Queen" można obejrzeć na YouTube. W przypadku podcastów wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „Hatshepsut podcast".

Więc nie, z dostępnością nie ma problemu. Znacznie większym problemem może być nieznajomość języka. Kiedy pierwszy raz obejrzałem wspomniany film dokumentalny, nie byłem zbyt dobrze osłuchany i wiele kwestii trudno było mi zrozumieć. „When Women Ruled the World" była pierwszą anglojęzyczną książką, którą postanowiłem przeczytać – wraz z pewną powieścią dla młodzieży, na której tłumaczenie nie chciało mi się czekać. Zamówiłem je obie naraz i przeżyłem pewne zaskoczenie, gdy okazało się, że przegląd życia egipskich królowych został napisany łatwiejszym językiem niż historia dla nastolatków. (śmiech)

To często jest frustrujące, chcieć przeczytać coś, ale nie móc, ponieważ nie ukazało się po polsku. Ale jeśli ktoś nie jest dobry w języku obcym, w jakim wydano książkę, radzę mu poczekać z zakupem i podszlifować język. Inaczej może mieć wrażenie, że wyrzucił pieniądze w błoto.

Szczerze mówiąc, zaskoczyłeś mnie informacją o dostępności swoich źródeł. Język jednak może być problemem. Znasz jakieś inne, polskie źródła researchu, które mógłbyś polecić?

Biografie Hatszepsut autorstwa Kary Cooney, Petera Nadiga i Joyce Tyldesley.

Ta napisana przez Karę jest najłatwiejsza w odbiorze, pozostałe dwie są nieco... nudne. Bardzo dobre, gdy robisz research, ale niekoniecznie, gdy masz ochotę na ciekawą, popołudniową lekturę. Przynajmniej nie dla mnie – ale może innym się bardziej spodobają. (śmiech) Tak czy inaczej, wszystkie trzy są bardzo porządne w moim odczuciu.

Jak na ironię – to właśnie książki po polsku dostać znacznie trudniej. Wszystkie wymienione przeze mnie są obecnie niedostępne w Empiku, więc jeżeli zainteresowany nie kupił ich, gdy był nakład, to musi teraz szukać po bibliotekach.

Jest pewna bardzo przystępna książka o starożytnym Egipcie, która dostała niedawno drugie wydanie – „Hieroglify egipskie. Mowa bogów" autorstwa Andrzeja Ćwieka. Jest tam słownik hieroglifów, ale też przegląd historii oraz miejsc w Egipcie, a nawet drobny podrozdział dotyczący badań Polaków w świątyni grobowej Hatszepsut. Zaletą tej książki jest to, że przedstawia Egipt „od zera", więc jest świetna dla osób, które nie czytały wcześniej o tej cywilizacji. Polecam serdecznie. (uśmiech)

Od razu chcę też powiedzieć, czego nie polecam, mianowicie: biografii królowej Nefertiti napisanej przez Philipa Vandenberga. Wiem, była mowa o Hatszepsut, ale zainteresowani Egiptem często biorą wszystko, co w tematyce, a na tę pozycję o Nefertiti mogą łatwo trafić w bibliotece. Jest tam nawet krótki rozdział o Hatszepsut jako „wielkiej poprzedniczce" Nefertiti. To stara książka, która jest stekiem bzdur z różnymi wymyślnymi interpretacjami badacza dotyczącymi rodziny królewskiej. Możesz przeczytać, jeśli chcesz się pośmiać z pseudonaukowych wymysłów, ale najpierw lepiej zapoznaj się z jakąś rzetelną pozycją. To ważne, by nie utknąć w błędnych przekonaniach, jak ja w wieku trzynastu lat, gdy miałem nieszczęście trafić na „Nefertiti" Vandenberga. (śmiech)

Dziękuję za to obszerne wyjaśnienie!

Nie zdecydowałeś się, by w stosunku do ówczesnych władców z czasów Dziedziczki Egiptu" używać określenia faraon" i zastąpiłeś ten tytuł słowem król". Dlaczego?

Aby lepiej odzwierciedlić realia historyczne. Obecnie nazywamy anachronicznie faraonami wszystkich władców starożytnego Egiptu. Jednak w rzeczywistości określenie to weszło do tytulatury dopiero w okresie panowania późniejszych królów.

„Faraon" wywodzi się z używanego na wcześniejszym etapie rozwoju państwa słowa „per-aa", które oznaczało „Wielki Dom" jako instytucję pałacu królewskiego, na podobnej zasadzie jak dzisiejszy Biały Dom.

Za rządów Hatszepsut to określenie po raz pierwszy naprawdę się upowszechniło. Eksperci podejrzewają, że mogło się to wiązać z tym, iż nagle rządziło jednocześnie dwoje władców różnej płci i nie chciano w rozporządzeniach wdawać się w szczegóły, by nie podważać autorytetu żadnego z nich („rozkaz wyszedł z Wielkiego Domu – wszystko jedno, od którego króla!"). Ze względu na popularyzację tego słowa za ich rządów w niektórych książkach można wręcz przeczytać, że z etymologicznego punktu widzenia Hatszepsut i jej pasierb byli zatem pierwszymi faraonami. I w praktyce może tak było, ale formalnie żadne z nich nie użyło tytułu „faraon" w swojej oficjalnej tytulaturze. To zrobili dopiero późniejsi królowie (zdaje się, że jako pierwszy Merneptah, syn Ramzesa II Wielkiego).

Przez cały okres historii Egiptu władcy używali za to tytułu nesu-bit, który badacze tłumaczą jako „król Południowego Egiptu (nesu) – i – król Północnego Egiptu (bit)". Taki był główny tytuł Hatszepsut i Totmesa III, zatem zdecydowałem się go zachować i nie angażować „faraona". Oprócz tych, które wymieniłem, na różnych etapach historii egipskiej istniały rozmaite dodatkowe tytuły oznaczające władców.

W zwykłej rozmowie o Egipcie spokojnie określiłbym Hatszepsut i jej pasierba jako faraonów, bo tak się powszechnie przyjęło, jeśli mowa o wszystkich egipskich królów z czasów przed Chrystusem. Także w napisie na okładce nazwałem Neferure „córką dwojga faraonów", aby od razu zasygnalizować odbiorcy, że w opowieści chodzi o Egipt starożytny, a nie np. islamski.

Bardzo interesująca kwestia, z której zawiłości pewnie wiele osób nie zdaje sobie sprawy. (uśmiech)

Opisywane przez Ciebie postaci są bohaterami historycznymi, wiele kwestii to jednak domysły. Inspirowałeś się czymś podczas opisywania szczegółów życia, myśli, emocji?

Dużą inspiracją był dla mnie serial „Wspaniałe stulecie: Sułtanka Kosem", który również opowiada sfikcjonalizowaną historię rzeczywistej władczyni. Kosem (prawdziwa i fikcyjna) była zmuszona wybierać pomiędzy swoim pasierbem Osmanem – prawowitym następcą tronu (z którym i w serialu, i w rzeczywistości była w bliskich stosunkach) – a pragnieniem zapewnienia korony i bezpieczeństwa (jako że sułtani często dokonywali masowego bratobójstwa) własnym dzieciom. Relacja Kosem i Osmana była piękna i skomplikowana, a moja kreacja Hatszepsut i Totmesa III w dużej mierze jest na nich wzorowana. Użyłem nawet obrazów sułtanki i jej pasierba z serialu do kart postaci Hatszepsut oraz jej młodego współwładcy. (mrugnięcie)

Oczywiście są zasadnicze różnice, na przykład taka, że Hatszepsut nie musiała drżeć o życie swojej córki, jeśli Totmes III zachowałby tron; wprawdzie nie wiemy, co się stało z historyczną Neferure, ale nie mamy żadnych dowodów na to, że zabijanie rodzeństwa było praktykowane przez faraonów, a przynajmniej nie w tym okresie. (Czasy Kleopatry to już z kolei inna historia!)

W sumie historia sułtanki to takie trochę odwrócone odbicie losów Hatszepsut: Osman zginął, dzieci i wnuki Kosem odziedziczyły tron... ją samą jednak zamordowano. Hatszepsut nie zdołała założyć korony córce, ale zmarła z przyczyn naturalnych po latach pokojowych współrządów, a Totmes zachował tron i przekazał go synowi. (To nie spoilery, a fakty historyczne).

Drugą inspirację stanowił jedyny znany mi serial o starożytnym Egipcie – „Tut". To trzyodcinkowa produkcja, która ukazuje fikcyjne losy faraona Tutanchamona, robiąc to w taki sposób, że w większości wcale nie kłóci się z prawdą historyczną. Pomyślałem, że zrobię coś podobnego, tylko więcej uwagi poświęcę romansom, a mniej opisom batalistycznym i rozlewowi krwi. (uśmiech)

Tego się nie spodziewałam, ale to może dlatego, że nigdy nie miałam okazji wczytać się w historię sułtanki.

Opisywane przez Ciebie realia są nam, europejskim ludziom współczesnym, zdecydowanie obce. Czy mimo tego udało Ci się wczuć w bohaterów, zżyć z nimi?

Zżyć zdecydowanie tak – choć być może można mi zarzucić, że zachowania bohaterów i ich sposób myślenia wydają się zbyt współczesne. Niestety, zawsze jest problem z postaciami historycznymi, szczególnie jeśli bohaterowie nie pozostawili po sobie nic, co by przetrwało do naszych czasów. Niektórzy królowie polscy zostawili prywatne listy, ale nic takiego nie mamy po Neferure i jej matce, więc nie mamy żadnych wskazówek co do ich osobowości.

Bardzo trudno było odtworzyć relacje, zwłaszcza na linii władca-poddany. W mojej historii Hatszepsut, Neferure i Totmes III zakochują się w ludziach z niższych warstw i traktują ich na równi ze sobą – czy coś takiego mogłoby mieć miejsce? Nie chodzi mi tu o fakt związku z poddanymi, bo Totmes z całą pewnością poślubił jedną z takich osób i trudno mi sobie wyobrazić, by ktoś zgłaszał sprzeciw, gdy Hatszepsut miała romanse jako król (a miała na pewno – 99% ludzi się zakochuje). Chodzi mi o to, że nigdy nie dowiemy się, czy było to prawdziwe partnerstwo, czy też strona z "błękitną krwią" podchodziła do tego podmiotowo – jako zaszczyt udzielany niższym warstwom. Możliwych scenariuszy jest tyle, ile ludzkich charakterów, więc pewnie zdarzały się obie sytuacje. Chciałem napisać coś, co przemówi do współczesnego odbiorcy, dlatego wybrałem opcję numer jeden, ale poruszyłem mimo wszystko kwestię nierówności społecznych. Neferure zauważa w pewnym momencie, że nie traktowała żony swojego brata jak równej sobie, i tak naprawdę nie widziała w tym nic niewłaściwego, dopóki sama nie zakochała się w poddanym.

Pozostaje też kwestia rzeczy, których współcześni mogą nie rozumieć. Na przykład Totmes III, który poślubił z miłości swoją przyjaciółkę z dzieciństwa, ma też inne żony. Obecnie w Europie dominuje monogamia, wiec może nam się wydawać niedorzeczne – czemu utrzymywał harem, skoro kochał swoją wybrankę, a ona mogła mieć dzieci? Ale mieszkańcy pałacu w Egipcie na pewno tak nie uważali – harem zawsze po prostu był.

Jeżeli faraon kochał jedną kobietę bardziej, to oczywiście pewnie trzymał się głównie jej. (Tutanchamon rządził dziesięć lat i utrzymywał harem, ale spłodził tylko dwoje dzieci, które zmarły przy narodzinach – a skoro dynastia wygasła po nim, najprawdopodobniej innych dzieci już nie było, co sugeruje, że nie zmieniał partnerek jak rękawiczek). Jednak w dalszym ciągu utrzymywał harem z powodu tradycji i kwestii politycznych. Musiałem zatem przedstawić bohaterów jako postrzegających poligamię jako coś normalnego. Hatszepsut nie jest zazdrosna o drugorzędną żonę męża. Satiah nie jest zazdrosna o Totmesa III. Totmes III na chłodno rozważa, co by było, gdyby uczynił główną żoną inną kobietę. Musimy pamiętać, że byli to ludzie, których światem rządziła polityka, więc myśleli politycznie i żyli jak ich nauczono. Oczywiście, miłość może sprawić, że ludzie kwestionują dotychczasowe poglądy – i to się dzieje w „Dziedziczce" z Neferure – ale z Totmesem nic się nie dało zrobić. Wiemy, że historycznie miał harem. Mogłem go przedstawić albo jako rozpustnika, a królową Satiah jako nieszczęśliwą, zdradzoną ofiarę... albo mogłem go ukazać jako króla spełniającego obowiązki, a ją jako małżonkę akceptującą taki stan rzeczy, bo o alternatywnej możliwości nikt nawet nie myślał.

Jest jeszcze jedna kontrowersyjna kwestia, na którą ktoś mi zwrócił uwagę – a mianowicie kazirodztwo. Otrzymałem opinię, że nie powinienem tego normalizować, że powinienem przedstawiać ją jako „coś złego", a zawarte związki jako wynikłe wyłącznie z polityki. Całkowicie się z tym nie zgadzam. Uważam, że nie powinniśmy przenosić współczesnych zasad moralnych do świata starożytnych. Nigdy nie będziemy wiedzieli, czy Hatszepsut kochała swojego męża i przyrodniego brata, Totmesa II, ani, czy była z nim szczęśliwa. Sądzę jednak, że przedstawianie jej jako skrzywdzonej przez to małżeństwo tylko w imię propagowania konkretnych postaw moralnych współczesnego świata nie jest sprawiedliwe.

To była żywa postać, która najpewniej dorastała w przekonaniu, że poślubi pewnego dnia swojego brata, ponieważ takie było przeznaczenie księżniczki. W wielu aranżowanych małżeństwach pojawiały się miłość i partnerstwo, a zapewne szczególnie, jeśli para znała się i troszczyła o siebie wcześniej (zakładając poprawne relacje rodzeństwa, oczywiście). Nie chcę przez to powiedzieć, że wspieram aranżowane małżeństwo – bo nie wspieram – natomiast Hatszepsut i Totmes II, a potem ich dzieci, zostali wychowani w przeświadczeniu, że będą do siebie należeć, a kazirodztwo w rodzinie królewskiej jest czymś naturalnym. Jeśli dorastasz w przekonaniu, że coś jest dobre i właściwe, to najpewniej tak będziesz uważał już zawsze – dlatego zdecydowałem, że moje postacie będą myślały w ten właśnie sposób.

Bohaterowie rozważają jako coś normalnego potencjalne małżeństwo Neferure z Totmesem III. Neferure nie jest zakochana w swoim bracie, tak samo jak on nie jest w niej, jednak przez lata dorastali w przeświadczeniu, że zostaną parą w celach politycznych i że zrobią to dla dobra ich rodziny oraz królestwa. Totmes kocha Satiah, ale w końcu jako król może mieć wiele żon, więc konieczność nie przeszkadza uczuciom.

Rozumiem, dlaczego współczesny, zachodni odbiorca może czuć się dziwnie, ale taka po prostu była tamta kultura. Osobiście uważam, że każdy, kto sięga po powieść o faraonach, powinien być mentalnie gotowy na poligamię i kazirodczy wątek. Poza tym, mówimy o świecie, w którym obowiązują drakońskie zasady, kara śmierci, kult jednostki...

Mnie osobiście łatwiej było znormalizować związek rodzeństwa niż bezwzględność władcy i jego rodziny. Osobiście jestem wielkim przeciwnikiem kary śmierci – ale oczywiście Hatszepsut i jej bliscy nie byli. Obawiam się, że charaktery postaci mogły wyjść mi nieco zbyt łagodnie w stosunku do realiów... Możliwe, że w „Dziedziczce" jest więcej współczesnego liberalnego myślenia niż być powinno. No, ale to już każdy czytelnik musi ocenić sam. (mrugnięcie)

Dla nas, współczesnych, to świat bardzo skomplikowany, tym bardziej jestem pod wrażeniem ogromu Twojej wiedzy!

Interesujesz się nie tylko starożytnym Egiptem, na Twoim profilu można odnaleźć dzieła nawiązujące do mitologii, głównie greckiej. Co fascynuje Cię w niej najbardziej?

Myślę, że to, co pierwsze przykuło moją uwagę, to historie o zakazanej miłości – z historią Heleny i Parysa na czele. Kiedy byłem dzieckiem, mitologia wydawała mi się pełna romansów – obecnie widzę, że wiele relacji było wymuszonych lub toksycznych i patrzę na niektóre pary inaczej niż w dzieciństwie. Tym niemniej – opowieści o „niewłaściwych związkach" nadal są ciekawe. Mogę nadal lubić historię o danej parze, a jednocześnie obiektywnie uważać, że nie nadawali się do bycia razem. Czy Jazon i Medea byli toksyczni? Absolutnie! Czy jest to wszystko czarno-białe? Nie, oboje mieli swoje racje i oboje popełnili błędy. Czy ich historia jest interesująca? Definitywnie.

Mitologia pełna jest niejednoznacznych postaci, które dokonały niejednoznacznych moralnie wyborów. I ciekawie jest analizować te szare strefy, zastanawiając się, kto naprawdę zawinił. A rozważania na temat wielu problemów i wartości nadal są aktualne.

Mamy XXI wiek, gdzie wolność jednostki i prawo do zarządzania własnym życiem, a także model partnerstwa w związku są dewizami zachodniego świata. Mimo tego mnóstwo osób twierdzi, że Helena i Parys nie mieli prawa narażać Trojan swoją ucieczką, a Helena nie miała prawa zostawiać pierwszego męża i córki. Z jednej strony, to bardzo mocne argumenty – zwłaszcza ten o narażaniu Trojan. Ale z drugiej strony zastanawia mnie, skąd się ten pogląd bierze przy powszechnym przekonaniu o wolności jednostki. Mało kto się zastanawia, że skoro Helena wolała uciec z Parysem, w takim razie coś musiało być nie tak w jej związku. Dużo się mówi o opuszczaniu toksycznych, dysfunkcyjnych relacji i o tym, by ludzie niegotowi do rodzicielstwa nie byli do niego zmuszani – a jednocześnie Helena wciąż jest potępiana za decyzję pójścia za własnym sercem. Ta hipokryzja współczesnego świata jest zastanawiająca. Parys zostaje potępiany za to, że ją zabrał, ale wyobraźmy sobie, co by było, gdyby dzisiaj jakaś arabska księżniczka uciekła z synem prezydenta USA, a jej eks-partner groził światu wojną? Ludzie Zachodu raczej nie traktowaliby jej byłego jako dobry materiał na męża, zaś ona pewnie uchodziłaby za ofiarę, która wyzwoliła się spod jego tyranii.

Nie chcę przez to powiedzieć, że sprawa jest prosta – i że narażanie całego kraju przez związek jednej pary jest w porządku wobec społeczeństwa. Ale jeśli powiemy, że nie i Helena powinna była zostać odesłana, w takim razie mówimy, że ta hipotetyczna arabska księżniczka, która właśnie ułożyła sobie życie w kraju, w którym chciała, powinna zostać wyrwana z nowego domu, od nowego męża, od dzieci, które mu urodziła w międzyczasie, i wrócić pod kuratelę kogoś, kto niekoniecznie będzie dobrze ją traktował po tym, co zrobiła. Skrajne przeciwieństwo tego, co się mówi w społeczeństwie zafiksowanym na punkcie własnych praw.

Dlatego napisałem własny retelling o Helenie – by pokazać jej perspektywę. To opowiadanie ma już kilka lat i wiem, że dzisiaj wiele rzeczy napisałbym inaczej. Ale główne przesłanie pozostaje to samo: wychodząc za Parysa, Helena kierowała się swoim prawem do szczęścia i miłości, a jej tragedią było, że żyła w świecie, który nie znał Praw Człowieka.

Pytanie, dlaczego we współczesnym świecie ludzie wciąż nie widzą analogii do walki o wolność i miłość, a czyn Parysa oceniają jako „samolubny", skoro jednocześnie potępia się rozdzielanie zakochanych i broni autonomii jednostki.

Tak – Helena w większości mitów pogodziła się z Menelaosem po śmierci Parysa. Jednak nikt nie mógł przewidzieć, jak skończy się ta historia i inna osoba na jej miejscu prawdopodobnie nie miałaby tyle samo szczęścia, co ona. Pewnego dnia jakaś osoba – mężczyzna lub kobieta – może faktycznie znaleźć miłość w obcym kraju, a jej rodzina może grozić wojną ze swojego państwa. I jeśli uznamy, że pokój i dobro ogółu jest ważniejsze, to mamy do tego pełne prawo – ale pamiętajmy też, że tej osobie niekoniecznie może być dane szczęśliwe zakończenie, jakie miała Helena.

Ciekawa geneza Twojego zainteresowania, o którym zapewne moglibyśmy dyskutować godzinami. (uśmiech) Może nadarzy się jeszcze kiedyś okazja!

Dziękuję Ci za tę owocną rozmowę. Powodzenia w realizacji dalszych planów!

Ja również dziękuję! (serduszko)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro