Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przegryw

Sierpień miał pachnieć i smakować gruszkami, a zapadł w pamięć jako miesiąc strachu i łez. Wrzesień również obfitował w negatywne emocje, choć nieco inaczej. Skończył się za to cudownie i gładko przeszedł w pełen namiętności październik.

Relacja Oliwki i Mikołaja nabrała barw. W niedzielę tak zatracili się w miłości, że przyszło im zamówić obiad na dowóz. Praktycznie nie wychodzili z sypialni, gdzie pokazywała mu, na ile sposobów może go uszczęśliwić.

W strategicznym momencie kolejnego pokazu parsknęła głośnym śmiechem. Spojrzał na nią z oburzeniem, co rozśmieszyło ją jeszcze bardziej.

– N-nie... nic... ja t-tylko... Przypomniało mi się coś. – Próbowała się uspokoić. – Spotkałam niedawno jedną z twoich koleżanek. Chciała się dowiedzieć, jak się czujesz i kazała cię pozdrowić.

– Aha.

– Przypomniało mi się, jak mnie zaczepiła. Podeszła i pyta, czy jestem laską Mikołaja. – Znowu się roześmiała. – I tak teraz... Tak sobie teraz pomyślałam, że nie tylko jestem laską Mikołaja. Właśnie zajmuję się laską Mikołaja.

Obserwował, jak nad nim chichocze.

– Jak się ogarniesz – mruknął – to przypomnij sobie, że ta laska ciągle czeka.

– J-już się ogarniam. I pamiętam!

Z miłosnego amoku ocknęli się dopiero w środę. Oliwka miotała się po mieszkaniu i zbierała rzeczy do pracy.

– Nie spóźnię się! Spóźniłam się przedwczoraj i wczoraj, ale dzisiaj się nie spóźnię!

Wzięła szybki prysznic, umyła zęby i pobiegła do królików.

– Ej! – dobiegło z pomieszczenia. – Nie mówiłeś, że im posprzątałeś!

Mikołaj ze stoickim spokojem przygotowywał kanapki. Wparowała do kuchni, żeby go pocałować.

– Tadek warczy jak Marge z Simpsonów. – Schował jedzenie do jej torby. – Nie mogłem skumać, skąd kojarzę ten dźwięk. Marge Simpson jak nic! 

– Olaf też tak robi. Ale rzadko. – Popijała herbatę małymi łykami. – Króliki ogólnie nie lubią, kiedy grzebie im się w klatce. Dobrze, że żaden nie gryzie.

Podeszła do zlewu, żeby opłukać kubek, ale wyjął go jej z ręki i nadstawił policzek. Dostał całusa, przełożyła listonoszkę przez ramię i pomknęła do przedpokoju. Mikołaj poszedł za nią i patrzył, jak wkłada buty. Sięgnęła po cienką kurtkę, gdy nagle coś ją tknęło.

– Fuck! Nie zdążę skoczyć do paczkomatu! Przyszły książki dla Tymka i jedna moja. Czeka na nią miejsce na regale – zrobiła wymowną przerwę – zaraz obok innych feministycznych.

– Przecież nie musisz już być feministką! – zdziwił się. – Masz mnie. 

Sapnęła pod nosem i stanęła naprzeciwko niego z taką miną, że się nadąsał. 

– Skarbie... – westchnęła, zanim go wycałowała. – Czasami wychodzi z ciebie straszny głuptasek.

– Mówisz to takim tonem, że równie dobrze mogłabyś mnie nazwać skończonym debilem.

Nie zwracała uwagi na jego burczenie. Dała mu jeszcze kilka buziaków i po chwili była na klatce.

– Wyślij mi kod smsem, to odbiorę ci tę paczkę.

– Dziękuję! – zawołała z półpiętra. – Kocham cię!

Kiedy wróciła z pracy, zastała go w kuchni pochylonego nad książką. W garnku na płycie pyrkała zupa dyniowa, a na blacie czekała herbata z cytryną i konfiturą z jarzębiny. Na prowizorycznej półce zawieszonej przy kaloryferze wygrzewała się Cleo. Powitała opiekunkę przyjaznym miauknięciem, przeciągnęła się i zaczęła myć pyszczek puchatą łapką.

Oliwkę zaintrygował wyraz twarzy Mikołaja, więc przystanęła nad nim, żeby zerknąć na okładkę.

– Nie pomyślałabym, że cię to zainteresuje – rzekła zdumiona. – Chciałam ją kupić, kiedy tylko się dowiedziałam, nad czym dziewczyny pracują. Premierę miała we wrześniu, ale sam wiesz... To nie był czas na czytanie.

– Tak sobie myślę... – zaczął – że jestem jednym z nich. A przynajmniej byłem.

Przycupnęła po drugiej stronie stołu i przejęła od niego książkę. Przekartkowała ją i wróciła do okładki, na której mężczyzna z iksami zamiast oczu siedzi przed laptopem.

– Uważasz, że byłeś przegrywem? – Stuknęła palcem w tytuł. – Incelem?

Przytaknął.

– Znałem wcześniej to słowo. Incel. Kojarzyłem je z typami, którzy nie ruchają i nienawidzą kobiet, bo nie chcą się z nimi ruchać. Poczytałem trochę i widzę, że niektórzy są tacy jak ja. Z patologicznych rodzin, biedni albo się boją, że laska ich wyśmieje. Ze mną przecież było tak samo.

Pogładziła różowy egzemplarz, zanim mu go oddała.

– Tak, masa inceli jest w porządku i one to potwierdziły. Przykre, że dostaje im się za to głównie od lewej strony. Nie brakuje babek, które bardziej szkodzą, niż pomagają. Widzisz, sam myślałeś, że feministka nie ma faceta. Spora część ludzi uważa, że feministki są wredne, bo nikt ich nie chce. Pamiętam kolesia, który mówił: "Kto to rucha?" o kobietach na Czarnym Proteście. Komentował, którą by bzyknął, a której nie bzyknął, choć mógł o tym jedynie pomarzyć – rzuciła pogardliwie. – Rok temu musiał to odszczekać. Dla wielu osób incel to taka feministka – cham, który nienawidzi kobiet, bo go nie chcą. A to nie incel, tylko mizogin. – Z uśmiechem wskazała na siebie kciukiem. – A to feministka.

Wyciągnął do niej ręce, więc podeszła i usiadła mu na kolanach.

– Słodka blondi, która ma czym oddychać? – zapytał prowokacyjnie. – Śpi w piżamie z Czarodziejką z Księżyca?

– Spała z wielkim misiem – podchwyciła. – I klasyk, z kotem.

– Później ja spałem z kotem – przypomniał. 

– Cieszę się, że wolisz jednak spać ze mną niż z Cleo. Chociaż ona ma pewnie inne zdanie na ten temat.

– Została jednogłośnie przegłosowana – podsumował. – Czy moja słodka feministka ma ochotę na zupę dyniową? Chciałbym potem przedyskutować parę spraw. W sypialni. 

– W sypialni? Zawsze! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro