Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Płotek

Tak jak mówiła, zaczęła się ich rutyna. W pierwszym tygodniu to bracia czekali na nią z gorącym posiłkiem. Jako że było późno, tuliła Tymka i zaganiała go do spania, ale nie kryła radości, że widzi ich obu. W drugim tygodniu budziła się po czwartej, dawała mężowi całusa w kark lub policzek i wysuwała się z łóżka. Po przyjściu z pracy odbierała sześciolatka z zerówki, szli do domu, a w kuchni pomagał jej w przygotowywaniu obiadu.

W ostatni piątek października przywitali Mikołaja naleśnikami z czekoladą i owocami. Były też wytrawne, z farszem warzywnym, ale to te na słodko poczuł po przekroczeniu progu mieszkania. Tym samym Oliwka przypomniała mu dzień, w którym przyszedł do niej po raz pierwszy. Podczas jednej z rozmów napomknął, że jednocześnie zachwycił się wtedy i zdołował. W kuchni zaciągnął się słodkim zapachem, usłyszał cichą muzykę i ujrzał przy stole ucieszonego Tymka. Pomyślał, że byłoby cudownie mieć taki dom i codziennie do niego wracać.

W weekend grali w planszówki i oglądali filmy. Zbliżało się Halloween, więc wybrali parę tytułów z duchami, ale takich, żeby mógł je obejrzeć i Tymek. Oliwka opowiedziała mu w międzyczasie o dawnych wierzeniach z różnych regionów, włącznie ze słowiańskimi. Mikołaj nie był pewien, czy to dobry pomysł, ale chłopiec słuchał z zafascynowaniem. Nie wyglądało na to, żeby się bał. Co więcej, stwierdził, że chce iść z nimi w środę na Cmentarz Rakowicki.

Trzydziestego pierwszego okazało się, że potrzebny będzie wykład na zupełnie inny temat. Tymek wszedł do salonu i zapytał:

– Co to jest?

Oderwali wzrok od kamerki, która obluzowała się przy stoliku kawowym. Odkąd wprowadził się do pokoju królików, jedno urządzenie było skierowane na klatki, a drugie przenieśli pod blat stolika. Judyta musiała zadowolić się samą wizją, ale nie narzekała. Miała świetny widok na ulubieńców; czasami na nagraniach dało się dostrzec również Cleo.

W dłoni dziecka zobaczyli znajome czarne opakowanie. Przez głowę Oliwki przemknęło mnóstwo myśli. W pierwszej chwili chciała wyrwać mu pakiecik, schować do kieszeni i udawać, że wcale go nie było. Wiedziała jednak, że tylko podsyci tym jego ciekawość. Doszła do wniosku, że nie stało się nic złego. Ot, nadarza się okazja do wprowadzenia go w kolejne zagadnienie ze świata dorosłych.

– To zabezpieczenie – powiedziała spokojnie, choć czuła, że się rumieni. – Taka osłonka. Dla Mikołaja.

– Po co?

– Żeby nie zrobił mi dzidziusia. – Widziała, że jest zaintrygowany, więc uznała, że nie ma wyjścia i musi wyjaśnić mu wszystko. – Mężczyźni nakładają to... eee... na siusiaka, kiedy są z kobietą w łóżku. I dzięki temu nie trzeba się bać ciąży. To takie specjalne zabezpieczenie. Ubranko. Blokada. Płotek.

Brnęła w coraz bardziej absurdalne określenia, z czego zdała sobie sprawę, gdy usłyszała własne słowa. Oraz śmiech Mikołaja.

– Jeśli dzidziuś nie umie przeskoczyć przez płotek, nie ma szans – dopowiedział z powagą. – A jeśli umie, to przeskoczy i zostanie sławnym sportowcem.

– Tak w ogóle to źle zaczęłam. To nie do końca blokada na dzidziusia, tylko na... Bo to jest tak, że Mikołaj ma połowę i ja mam połowę. I dopiero jak te połowy się spotkają, może się z nich zrobić dzidziuś.

Uniósł kpiąco brwi, przez co zaczęła się plątać jeszcze bardziej.

– Chryste! Naprawdę dobrze, że nie jesteś nauczycielką – skwitował bezlitośnie. – Beznadziejnie tłumaczysz. – Zwrócił się do Tymka, który sprawiał wrażenie, że się pogubił: – Pamiętasz, jak byliśmy na łąkach i pokazywałem ci kijanki? My, faceci, mamy takie kijanki. A kobiety mają małe jajeczka. Mężczyzna kocha się z kobietą, wpuszcza jej kijanki i one lecą do jajeczek.

Jęknęła i zaczęła pocierać skronie, mrucząc coś o beznadziejnym tłumaczeniu. Zignorował ją i ciągnął:

– To trochę jak zawody albo konkurs, bo wygrywa najlepsza, najszybsza i najsilniejsza kijanka. Pierwsza dopada jajeczko, łączy się z nim i robi się z tego dzidziuś. Nie zawsze się udaje, bo to bardzo trudny konkurs. Jeśli para nie chce dzidziusia, mężczyzna nakłada takie ubranko i kijanki nie polecą do jajeczka. Będzie bezpieczne.

– A wy nie chcecie? – dopytał.

– Nie – odparła zdecydowanie Oliwka. – Może w przyszłości, nie wiem. Na razie o tym nie myślę.

– A gdybyście go zrobili, to kto by to był? Mój brat? Chyba nie?

– Bratanek – wyjaśnił Mikołaj. – Dziecko brata to bratanek, tak samo jak dziecko siostry to siostrzeniec. A ty byłbyś jego wujkiem.

– Wujkiem – powtórzył zafrasowany. – Byłbym dobrym wujkiem. Nigdy bym go nie bił.

Oliwka poczuła ukłucie w sercu. Pogłaskała go po głowie.

– Wiem, skarbie. Wiem.

– Jak się pospieszycie, będę mógł się z nim pobawić. Potem urosnę i będę za duży.

– Weźmiemy to pod uwagę. – Ulżyło jej, że nie zatrzymał się dłużej przy temacie wujka.

– Zanieś ten płotek do sypialni i odłóż tam, gdzie był – polecił Mikołaj. – A my bierzemy się za robotę.

Odczekał, aż chłopiec wyjdzie i mruknął cicho do Oliwki:

– O płotku w twoim ramieniu porozmawiamy kiedy indziej, co? Jak podszkolisz się w tłumaczeniu. Dzisiaj stawiam ci pałę, bo poległaś.

– Żebym ja ci nie postawiła... – urwała, bo Tymek wrócił do salonu.

– Później. – Mikołaj z satysfakcją obserwował, jak żona się czerwieni. – Później. Teraz skup się na kamerce.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro