Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze spotkanie z wrogiem

2/4

Uciekliśmy do biblioteki po czym wróciliśmy do naszej poprzedniej roboty. Po kolejnych trzech godzinach oboje stwierdziliśmy, że na dzisiaj koniec. Odeszliśmy od stołu a następnie wyszliśmy z biblioteki. Izari odprowadził mnie do mojego pokoju. 

Izari: Dzięki temu, że znasz ten język powinniśmy jutro skończyć... 

Della: Zostało nam pięć rozdziałów... Dobrze, że tak uważnie słuchasz i szybko piszesz... 

Kiwnął głową. 

Izari: Dobranoc Della... 

Powiedział z uśmiechem na twarzy po czym dał mi całusa w czoło. 

Della: Dobranoc Izari... 

Odpowiedziałam mu i dałam całusa w policzek po czym weszłam do swojego pokoju z soczystym rumieńcem na twarzy. Podeszłam do łóżka. Leżała na niej złożona piżama. Wzięłam ją po czym podeszłam do drzwi na drugim końcu pokoju. Otworzyłam je i tak jak przypuszczałam była to łazienka. Muszę się umyć bo nie wytrzymam dłużej. Podeszłam do wanny i odkręciłam wodę. Czemu woda w tym świecie jest czerwona? Chwilę mi zajęło zanim zdjęłam bluzkę ale dałam jakoś radę. Weszłam do wody zostawiając włosy poza wanną. Może by je tak obciąć? Ale sama raczej zrobiłabym to krzywo. No nic. Do jutra muszę wytrzymać. W sumie zastanawia mnie to dlaczego urosły mi wszystkie włosy ale grzywka została taka jaka była. Może jutro się czegoś więcej dowiem. Poszukam informacji w bibliotece. Po chwili zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o wszystkim co się dzisiaj działo. Gdy przypomniałam sobie sytuację w której Izari powiedział mi, że mnie kocha uśmiech sam wkradł mi się na usta. Po chwili podniosłam prawą rękę i się jej przyjrzałam. Odwróciłam ją zewnętrzną stroną a moje paznokcie stały się metalowe i urosły. Byłam w stanie nimi zniszczyć miecz więc są naprawdę wytrzymałe. Zniszczyły stal więc nadawały by się do walki wręcz. Schowałam je. Zostaje ostatnia sprawa. Co powiedzieć mamie, tacie, cioci i wujkowi jako wytłumaczenie tamtej sytuacji? Napewno muszę im zrobić reprymendę za to, że potrafią mnie tak zawstydzać i zawsze muszą przyjść w nie odpowiednich momentach. No wyczucie to oni mają poprostu zarąbiste. Po około kolejnych dziesięciu minutach wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać. Przebrałam się w piżamę składającą się na bluzkę na ramiączkach i długich spodni a następnie wyszłam z łazienki wcześniej wypuszczając wodę z wanny. Weszłam na łóżko i zanim się położyłam spojrzałam w kierunku okien. Z mojego pokoju idealnie widać cały księżyc. Położyłam się cały czas patrząc na jego kolory. Po kilku minutach zamknęłam oczy aby następnie oddać się błogiemu snu. W środku nocy obudził mnie dziwny hałas. Jakby tłuczone szkło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jedna szyba, zaraz przy klamce od drzwi balkonowych jest stłuczona. A one same są otwarte. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam jakąś sylwetkę stojącą przy toaletce. To był mężczyzna. 

Mężczyzna: Obudziłem cię, ostatni Dragonie? 

Miał twardy głos. Wyczuwałam coś od niego. Co to za zapach? Metaliczny? Niech nikt mi nie mówi, że to.... Krew? Zobaczyłam czerwone plamy na jego ubraniach i skórze. On jest niebezpieczny. 

Della: Kim jesteś? 

Powiedziałam głosem w którym można było usłyszeć strach. Mężczyzna o bodajże czarnych włosach i brodą oraz wąsami zaśmiał się cicho z mojej reakcji. 

Mężczyzna: Jestem Generałem wojsk Podziemnego Miasta Królów... Rastal... 

Otworzyłam szerzej oczy. To on zabił wszystkie Dragony. 

Della: Czego chcesz? 

Zapytałam chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że on chce mojej głowy. Na moje pytanie uśmiechnął się. 

Rastal: Raczej wiesz po co tu przybyłem taki kawał drogi... 

Pov. Izari

Leżałem od kilku godzin w łóżku i myślałem o tym co się stało. Powiedziałem Delli co do niej czuję i, że jest moją Dasate. Uśmiechnąłem się na wspomnienie kiedy dała mi całusa w policzek. Miałem zamykać oczy gdy nagle poczułem jej strach a po chwili usłyszałem jej krzyk. Wyskoczyłem z łóżka, założyłem buty po czym podbiegłem do drzwi. Wybiegłem na korytarz i szybko ruszyłem w kierunku jej pokoju. Wbiegłem po schodach przeskakując co drugi po czym skręciłem w korytarz prowadzący do wschodniego skrzydła zamku. 

Mekkior: Izari! 

Odwróciłem się do niego. Również biegli do pokoju Delli. 

Mekkior: Co się dzieje?

Izari: Nie wiem... Usłyszałem krzyk Delli.... 

Kathari: My też to słyszeliśmy... 

Leyon: Może zamiast stać i gadać chodźmy sprawdzić co się stało... 

Mekkior: Fakt... 

Powiedział gorzkim tonem po czym wszyscy ruszyliśmy w kierunku pokoju Delli. Szybko biegliśmy gdy zobaczyliśmy jak drzwi do jej pokoju się nagle otwierają. Della z niego wybiegła wpadając na ścianę. Gdy nas dostrzegła natychmiast ruszyła w naszym kierunku. Z jej pokoju wyszedł jakiś mężczyzna który był cały we krwi. 

Mężczyzna: Nie tak szybko... Jeszcze z tobą nie skończyłem... 

Łańcuch który miał przy pasie ruszył prosto w kierunku Delli zupełnie jakby był kontrolowany. Oplątał się dookoła niej a gdy zacisnął się na jej ciele krzyknęła z bólu a następnie upadła na ziemię. 

Mekkior: Della! 

Mężczyzna: Ani kroku... 

Król był wyraźnie zdenerwowany i przerażony jednocześnie. 

Mężczyzna: Łańcuch zaciśnie się mocniej jeśli ktokolwiek podejdzie bliżej... Chyba, że chcecie usłyszeć jej płaczliwy krzyk po pomóc gdy jej skóra będzie się wypalała... 

Lorren: Zostaw moją córkę! 

Mężczyzna: A co mi może zrobić zwykły człowiek? Za takie pyskowanie... Błagaj abym przestał... 

Usłyszeliśmy brzęczący metal a po chwili stłumiony krzyk Delli. Miejsca które były obwiązane łańcuchem parowały i skwierczały. Poczułem jej ból przez co zgiąłem się w pół. Pani generał widząc to chciała zareagować ale Leyon ją zatrzymał. 

Leyon: Rastal! Zaprzestań swoich poczynań! 

Spojrzał obojętnym wzrokiem na niego po czym uśmiechnął się wyraźnie rozbawiony. 

Rastal: No proszę! Wielki obrońca Dragonów... Ją też spróbujesz przede mną obronić? Poprzednim razem prawie zginąłeś... Tym razem będzie powtórka... 

Leyon: Zostaw moją bratanicę... Nie zasłużyła sobie na coś takiego... 

Rastal: A myślałem, że jesteś geniuszem... Każdy Dragon zasługuje tylko i wyłącznie na cierpienie... W końcu to one wymordowały większość stworzeń które żyły w Podziemnym Mieście Królów podczas pięćset letniej wojny trzy tysiące lat temu.... 

Leyon: Della nawet nie wie co to była za wojna... Całe życie żyła wśród ludzi... 

Rastal: Myślisz, że mnie to obchodzi? Dragon to Dragon... Wszystkie zostają mordercami... 

Nagle łańcuch który trzymał Dellę został przecięty przez miecz pani generał. Nawet nie zauważyłem kiedy się ruszyła. Podbiegłem do Delli, ściągnąłem z niej łańcuch i ją podniosłem aby następnie wrócić w szeregi członków jej rodziny. 

Kathari: Skończ pieprzyć! To nie przez Dellę zginęły tamte demony... Ona nie jest nic winna... 

Mekkior: Izari... Zabierz Dellę i Lorren do sali tronowej... Zajmij się nimi... 

Izari: Tak jest... 

Spojrzałem na panią Lorren która kiwnęła głową po czym ruszyliśmy do sali tronowej. Położyłem Dellę tak aby siedziała na schodach prowadzących do tronu. Trzęsła się. 

Lorren: Della... Co się stało zanim przyszliśmy? 

Della: On... Próbował mnie zabić.... 

Powiedziała po czym się do mnie przytuliła. Chciałem ją dotknąć ale gdy delikatnie musnąłem palcami jej skóry syknęła z bólu. 

Lorren: Te rany nie wyglądają za dobrze... 

Della: I bolą jak cholera... 

Powiedziała zalewając się przy tym łzami. Delikatnie odsunąłem jej grzywkę po czym dałem jej całusa w czoło. Jej matka otworzyła szerzej oczy gdy zobaczyła jak rany na jej skórze się zasklepiają po czym znikają bez śladu. Po chwili Della przytuliła się do mnie jeszcze mocniej. Objąłem ją ramionami w których ona się natychmiastowo schowała. Dzięki temu lekko się uspokoiła dlatego pozwoliłem jej płakać w ten sposób. W ten sposób chyba szybciej się uspokajała. 

Lorren: Ładna z was para... 

Spojrzałem na nią zaskoczony. To raczej nie jest zbyt dobry moment na tego typu rozmowy. 

Lorren: Może i moment nie jest za dobry ale musiałam wam to poprostu powiedzieć... 

Czy ona mi czyta w myślach? Spojrzała mi w oczy z powagą wymalowaną na twarzy. 

Lorren: Obiecaj mi, że będziesz ją chronił... 

Izari: To raczej oczywiste, że będę to robił do końca mojego życia... 

Uśmiechnęła się na moje słowa po czym pogłaskała Dellę po plecach. Po kilku minutach do sali tronowej wszedł Król wraz ze swoim rodzeństwem. Pani Lorren natychmiast podeszła do swojego męża i go przytuliła. 

Lorren: Jak poszło? 

Mekkior: Uciekł... 

Leyon: Ale wróci... Z łatwością można wywnioskować, że nie spocznie dopóki nie dorwie Delli... 

Kathari: Muszę się zgodzić z Leyonem... 

Powiedziała przyglądając się naszej dwójce. 

Mekkior: Izari zabierz Dellę do siebie i pilnuj jej... 

Izari: Ta.. 

Della: Nie... 

Wszyscy na nią spojrzeliśmy. 

Mekkior: Della... 

Della: Nie... Mam tego dosyć... 

Lorren: A.. Ale czego? 

Della: Tego, że wszystko przede mną ukrywacie!

Powiedziała wstając i schodząc po schodach. 

Lorren: O czym ty mówisz, słońce? Niczego nie... 

Della: Nie kłam mamo... 

Wstałem. Podszedłem do Delli która skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. 

Della: Kiedy zamierzaliście mi powiedzieć o tym, że wiecie, że on na mnie już poluje? 

Serca mi się krajały gdy słyszałem jej głos wypełniony zawodem. Spojrzałem na jej rodzinę. Wszyscy mieli chyba nadzieję, że rozwiążą ten problem zanim dojdzie do czegokolwiek. Della kiwnęła głową. 

Della: Czyli nie chcieliście mi wogóle mówić? 

Della bardzo szybko oddychała i czułem, że powoli zaczyna się gotować ze złości. 

Mekkior: To było dla twojego dobra... 

Della: Guzik prawda... 

Powiedziała płaczliwie po czym ruszyła w kierunku drzwi. Naprawdę miała już tego wszystkiego dosyć. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro