Czy jestem potworem?
Dziś, dzień jak codzień przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze. Opierałam się brodą o kolana i myślałam nadal nad tamtą sytuacją sprzed tygodnia. Zabiłam tamtego demona z zimną krwią i nawet nie mrugnęłam przy tym okiem. Rodzice się o mnie martwili bo nic prawie nie jadłam i wogóle nie wychodziłam z pokoju.
Lorren: Martwię się o nią... Okropnie schudła...
Mekkior: To przez to, że pierwszy raz widziała na oczy prawdziwego demona... Każdy by się tego wystraszył...
Lorren: Właśnie o to chodzi... Ona się wystraszyła... Ona się niczego nigdy nie bała...
Mekkior: Co masz na myśli?
Lorren: Ona nie odczuwała nigdy strachu... Nigdy...
Gdy rozmawiali wyszłam akurat z pokoju i poszłam do łazienki załatwić swoje potrzeby. Rodzice z salonu to usłyszeli i spojrzeli w moim kierunku. Od tamtych zdarzeń prawie wogóle się nie odzywałam. Nie odbierałam telefonów od Alice. Nawet nie odpisywałam na wiadomości. Mekkior wysłał Izariego do Królestwa Demonów żeby sprawdził jakim sposobem Triskepale przedostały się do świata ludzi. Od dwóch dni nie widziałam tego krokodyla. Wymyśliłam mu to przezwisko gdy byliśmy na lodowisku. Zaczęłam bać się samej siebię. To jest naprawdę dziwne uczucie kiedy po osiemnastu latach nagle odczuwasz strach. Weszłam do łazienki i się tam zamknęłam. Gdy wyszłam poszłam spowrotem do swojego pokoju i usiadłam na krześle od biurka. Założyłam słuchawki i schowałam głowę między kolanami a klatką piersiową a dodatkowo oplotłam się rękami. Jestem zmęczona. Tak cholernie zmęczona. Nie mogę spać bo cały czas widzę siebie jak zabijam tamtego Triskepala przez co czasami budzę się z krzykiem w środku nocy. Nie mogę zamknąć oczu bo widzę tamtego demona jak leży pod moimi stopami umierając. Nie zauważyłam nawet jak zaczęłam się trząść. Z całej siły zacisnęłem ramiona wokół siebie prawie wbijając sobie palce w ramiona. Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie za ręce. Gwałtownie podniosłam głowę i zobaczyłam mojego ojca. Nie miałam pojęcia kiedy wszedł do mojego pokoju. Rozplątał mi ręce i uklęknął przede mną. Sięgnął do moich słuchawek i zdjął mi je z uszu odkładając je na biurko. Wytarł mi policzek i dopiero teraz zorientowałam się, że znowu płaczę. Spoglądał na mnie z troską w oczach.
Mekkior: Lorren mi powiedziała, że nigdy wcześniej się nie bałaś...
Kiwnęłam głową na tak.
Mekkior: Wytłumaczysz mi co i jak?
Pokręciłam głową na nie a on westchnął zrezygnowany.
Mekkior: Wiem, że odkrywanie swojej demonicznej natury nie jest miłe... Ja też to przeżyłem... Wiem jak się czujesz... Ale nie możesz się przez to wszystko izolować od wszystkich... Chcemy ci pomóc ale musisz nas do siebie dopuścić... Wiem, że jest to trudne... A bycie w połowie demonem tego nie ułatwa... Ale czasem trzeba się wyprostować i ruszyć przed siebie nie zważając na to jakim się jest...
Uniosłam wzrok na ojca i zobaczyłam teraz w jego oczach smutek.
Mekkior: Przemyśl to Della... Jak coś to jestem w salonie... Lorren poszła do sklepu razem z Izarim... Niedawno wrócił...
Pogłaskał mnie po głowie po czym ruszył w kierunku drzwi. Odprowadziłam go wzrokiem ale zanim chwycił za klamkę w końcu się odezwałam.
Della: Czy jestem... Potworem?
Zapytałam cichym zachrypnietym głosem patrząc na ojca który gwałtownie się do mnie odwrócił.
Mekkior: Dlaczego tak myślisz?
Zapytał podchodząc do mnie. Znowu uklęknął przed krzesłem na którym siedziałam ale teraz złapał mnie jeszcze za dłonie.
Della: No bo... Byłam w stanie zabić tamtego demona z zimną krwią... Nawet nie mrugnęłam jak to zrobiłam...
Mekkior: Della... Spójrz na mnie...
Podniosłam na niego wzrok. Patrzył mi prosto w oczy.
Mekkior: Nie jesteś potworem...
Della: Ale zabiłam żywe stworzenie...
Mekkior: Gdybyś była potworem nie miałbyś wyrzutów sumienia... Gdybyś była potworem nie czuła byś tego wszystkiego... Jesteś moją córką... Dla mnie nigdy nie będziesz potworem...
Pękłam. Łzy poleciały mi z oczu i przytuliłam się do niego. Delikatnie mnie objął głaszcząc mnie przy tym po plecach.
Mekkior: Już dobrze... Jestem tutaj...
Della: Ta..to...
Powiedziałam dostając czkawki i poczułam jak rozluźniły się jego mięśnie. Płakałam tak przez kolejne pół godziny. Po tym tata poszedł pomóc mamie rozpakować zakupy. Ja położyłam się na łóżku i chcąc nie chcąc zaczęłam myśleć o tym co mi powiedział. Odwróciłam się na prawy bok i myślałam o tym wszystkim patrząc się na okno które było nad moim biurkiem. Patrzyłam na nie dosyć długo bo nie zauważyłam jak zaczęło robić się ciemno i znowu ktoś wszedł do mojego pokoju bo zapaliła się lampa na suficie. Podniosłam się i zobaczyłam mojego ojca.
Podszedł do mnie i usiadł obok. Założył mi włosy za ucho i delikatnie się uśmiechnął.
Mekkior: Lorren zrobiła kolację... Jesteś głodna?
Pokręciłam głową na nie.
Della: Jestem zmęczona... Ale nie zasnę... Znowu będzie mi się śnił tamten Triskepal...
Mekkior: Dobra... Kładź się...
Spojrzałam na niego nie rozumiejąc. Ale zrobiłam jak kazał i weszłam pod kołdrę.
Mekkior: Przesuń się...
Usiadł obok mnie i objął ramieniem. Spojrzałam na niego zaciekawiona.
Mekkior: Posiedzę i pogadam z tobą aż się zmęczysz i zaśniesz...
Della: Nie dokończyłeś jak opowiadałaś o babci...
Mekkior: No tak... Na czym to ja... A tak... Mówiłem, że jesteś do niej podobna...
Kiwnęłam głową i oparłam się o jego ramię.
Mekkior: Była wspaniałą wojowniczką ale jednocześnie świetną matką... Troszczyła się podwójnie... Zarówno za siebie jak i za ojca którego nie obchodził nikt jeśli nie był silny...
Della: Tato...
Wzdrygnął się gdy go tak nazwałam. To słowo serio dziwnie brzmi jak przechodzi mi przez gardło.
Mekkior: Co się stało?
Powiedział spokojnym głosem a jego oczy wyrażały radość. Naprawdę się cieszył gdy go tak nazywam.
Della: Mówiłeś wcześniej, że odkrywanie demonicznej natury nie jest łatwe... Myślałam trochę nad tym i doszłam do wniosku, że w życiu nic nie jest łatwe... A dla mnie nie było łatwe zrozumienie co się stało w tamtym tygodniu... Od dziecka nie czułam strachu a w tamtym momencie miałam wrażenie jakbym się przez to dusiła...
Mekkior: Tak właśnie działa strach... Paraliżuje... A gdy to się dzieje nie wiesz co ze sobą zrobić... Ja też się wtedy bałem...
Della: Naprawdę?
Mekkior: Bałem się, że może ci się coś stać...
A tego bym nie zniósł...
Po tych słowach przytuliłam się do niego a on głaskał mnie po głowie. Zawsze brakowało mi czegoś takiego. Tata spojrzał w kierunku drzwi które się uchyliły. Stała tam mama i ciepło się do nas uśmiechała tak jak tylko ona umiała.
Della: Tato...
Spojrzał na mnie a ja uniosłam głowe aby na niego spojrzeć. Mama słysząc to przyłożyła rękę do ust wzruszona po czym zamknęła cicho drzwi.
Della: Kto tobie pomagał gdy demoniczna natura zaczęła się przebudzać u ciebie?
Mekkior: Moja matka... Hmmm... Co ty na to, żebym jutro cię trochę podszkolił? Nauczę cię jak schować rogi...
Della: Naprawdę?
Kiwnął głową a ja pierwszy raz od tygodnia się uśmiechnęłam. Przytuliłam się do niego mocniej i dopiero zauważyłam, że serce bije mu z drugiej strony.
Mekkior: Co się stało?
Della: Serce bije ci po drugiej stronie...
Mekkior: Ponieważ demony mają trzy serca... A twoja matka ukradła mi wszystkie trzy...
Lorren: Słyszałam!
Krzyknęła zza drzwi a ja i tata parsknęliśmy śmiechem.
Della: Zaraz...jak to trzy? Triskepal miał jedno...
Mekkior: Ponieważ z tamtym demonem już nie raz ktoś walczył...zauważyłaś blizny na jego pysku? To po innych starciach...walczył z niejednym demonem przez co zostało mu jedno serce...
Della: Rozumiem...
Po chwili zaczęłam ziewać czym przy okazji zaraziłam tatę.
Della: Chyba też jesteś zmęczony...
Mekkior: Oczywiście, że jestem... W końcu się o ciebie ciągle martwiłem... Lorren to samo...
Della: Przepraszam...
Powiedziałam cicho nakrywając się szczelniej kołdrą.
Mekkior: Nie masz za co przepraszać... Chcesz o coś jeszcze zapytać?
Della: Hmmm...
Mekkior: Tylko proszę o nic więcej związanego z Triskepalami...
Della: No dobrze, skoro mam o nie nie pytać to... Wymyślę coś innego...
Parsknął śmiechem a ją uśmiechnęłam się na jego reakcję.
Della: To może opowiedz coś związanego z naszą rodziną?
Mekkior: O babci i dziadku wiesz...
Kiwnęłam głową.
Mekkior: Mam jeszcze młodszego brata i siostrę... Leyona i Kathari... Oboje są odemnie młodsi... Jestem najstarszy... Leyon i ja jesteśmy ze sobą skłóceni... A Kathari jest generałem wojsk... Zawsze bardzo chciała poznać swoją brata...nicę...
Zasnęłam oparta o jego klatkę piersiową. Uśmiechnął się i założył mi niesforny kosmyk włosów za drugie ucho. Podniósł się i ułożył mnie w łóżku po czym przykrył mnie kołdrą w którą zawinęłam się w kulkę. Widząc to pochylił się nade mną i dał mi całusa w czoło. Gdy się odsunął nieświadomie przez sen się uśmiechnęłam. Pogłaskał mnie po głowie po czym zgasił światło i wyszedł z pokoju.
Lorren: I jak tam tatusiek? W końcu powiedziała do ciebie "tato"...
Mekkior: Właściwie nazwałam mnie już tak jak byłaś dzisiaj na zakupach...
Lorren: Szkoda, że tego nie widziałam...
Mekkior: Zapytała się mnie czy jest potworem...
Lorren: Co jej...
Mekkior: Powiedziałem, że jest moją córką i nigdy nie będę uważał jej za potwora...
Mama się uśmiechnęła po czym wstała od stołu kuchennego. Dała mu całusa w policzek po czym oboje poszli spać do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro