Moim ojcem jest Król Demonów?
Dziś 2 października 2042 roku kończę osiemnaście lat. Chcąc nie chcąc moja mama chciała mi zrobić małą niespodziankę i wkradła mi się do pokoju aby mnie obudzić. Zaczęła się skradać niczym złodziej ale mam wyostrzone zmysły przez co ją usłyszałam.
Della: Mamo?
Lorren: Tak córeczko?
Della: co ty odwalasz?
Lorren: dziś twoje urodziny i chciałam ci zrobić niespodziankę, wstawaj z wyra i chodź na śniadanie zrobiłam dla ciebie coś specjalnego
Della: co zrobiłaś?
Lorren: coś co bardzo lubisz jeść
Della: naleśniki?
Lorren: Bingo!
Della: już wstaje!
Mama wyszła z pokoju i poszła do kuchni a ja wstałam szybko z łóżka i poszłam za nią. Zjadłam wielką porcje naleśników z bitą śmietaną i owocami po czym poszłam się przebrać i uczesać. W tym czasie mama sprzątała po śniadaniu. Ubrałam moją ulubioną bluzę i czarne rurki a włosy uczesałam w niską kitkę. Gdy wyszłam z pokoju poszłam do salonu i zobaczyłam moją mamę wyciągającą małe pudełeczko z komody pod telewizorem. Odwróciła się do mnie i dała mi znak abym podeszła. Podeszłam do niej a ona mi dała mały prezent zapakowany w czarny papier do pakowania i związany złotą wstążką.
Lorren: wszystkiego najlepszego córciu!
Della: dziękuję mamo
Odebrałam prezent i razem z mamą usiadłyśmy na kanapie.
Lorren: otwórz i załóż
Rozpakowałam pudełko i ujrzałam bransoletkę materiałową połączoną złotą blaszką z grawerem "Kocham cię córeczko". Moja mama wyjęła bransoletkę z pudełka i założyła mi ją na lewą rękę.
Della: jest śliczna
Lorren: cieszę się, że ci się podoba
W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi spojrzałyśmy po sobie i gdy moja mama wstawała zatrzymałam ją.
Della: ja otworzę
Lorren: dziękuję córeczko
Podeszłam do drzwi i otworzyłam zamki. Otworzyłam drzwi a za nimi stał mężczyzna z rogami wyrastającymi mu z czoła. Przyglądał się mi a ja jemu.
Lorren: Della?
Wstała i zaczęła iść w naszą stronę.
Della: przyszedł ktoś z takimi samymi rogami jak moje...
Lorren: co?
Nieznajomy mężczyzna: Witaj
Lorren: Wi... Mekiorr?
Della: kto?
Lorren: proszę, wejdź...
Della: mamo? Kto.. kto to jest?!
Mama zamknęła drzwi. Podeszła do mnie i złapała mnie za ręcę, odwróciła wzrok i po chwili zwróciła się do mnie spokojnym głosem.
Lorren: wiem, że całe życie myślałaś, że masz tylko mnie ale...
Della: mamo?
Lorren: ten mężczyzna to mój mąż...
Della: ale przecież ty nie.. - przerwała mi w połowie zdania
Lorren: i twój ojciec..
Della: co? - zamurowało mnie po usłyszeniu tej informacji.
Cofnęłam się dwa kroki, wylądowałam na ścianie i osunęłam się na podłogę. Mama przy mnie przykucnęła.
Lorren: Della?!
Zaczęłam cicho mamrotać pod nosem i po chwili się wydarłam.
Della: to niemożliwe.. - wymamrotałam
Lorren: córciu..
Della: TO NIEMOŻLIWE! Mówiłaś, że tata nie żyje! -wstałam na równe nogi i powiedziałam to przełykając łzy które napłynęły mi do oczu.
Lorren: Della! Zachowuj się!
Mekiorr... Mój ojciec położył jej dłoń na ramieniu.
Mekiorr: to prawda.. Jestem twoim ojcem. I rozumiem, że jesteś zaskoczona i skołowana tą informacją ale zrozum... Nie miałem wyboru, musiałem tam wrócić aby was chronić..
Della: gdzie? Gdzie musiałeś wrócić?
Mekiorr: do królestwa demonów...
Della: ech? De.. monów?
Moja mama złapała mnie za rękę i ponownie zaczęła mówić do mnie spokojnym głosem.
Lorren: Della... Chodź usiądziemy i porozmawiamy na spokojnie... Dobrze?
Przez chwilę milczałam i próbowałam sobie to wszystko poukładać. No cóż na próżno. Teraz najchętniej chciałam pobyć sama. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do swojego pokoju.
Lorren: Della?
Mój ojciec ją zatrzymał.
Mekiorr: musi sobie wszystko poukładać... Daj jej czas...
Lorren: miejmy nadzieję... Zapuściłeś włosy i brodę?
Mekiorr: tak...
Lorren: pasuje ci..
Mekiorr: ty też zapuściłaś włosy... Miałaś włosy do ramion...
Lorren: tak... Pomyślałam, że będzie lepiej...
Mekiorr: i jest... Nawet pomimo twojego wieku...
Trzasnęła go w ramię.
Lorren: chyba wiem po kim Della ma poczucie humoru..
Mekiorr: hm?
Gdy moi rodzice cieszyli się swoim towarzystwem ja rzuciłam się na łóżko i przytuliłam do poduszki. Po około 10 minutach zadzwonił mój telefon. Była to moja najlepsza przyjaciółka - Alice. Nie miałam zbytniej ochoty rozmawiać z kimś teraz ale odebrałam.
Della: halo?
Alice: (Della? Zaraz ty płaczesz? Co się stało?)
Della: nic mi nie jest tylko.... Dzisiaj poznałam mojego ojca...
Alice: (Ojca? Myślałam, że nie żyje...)
Della: okłamała mnie..
Alice: (co? Kto..?)
Zerwałam się z łóżka i zaczęłam chodzić w kółko po pokoju.
Della: Moja mama mnie okłamała! Całe życie mi mówiła, że tata nie żyje a dzisiaj ni z gruszki ni z pietruszki otwieram drzwi a w nich mężczyzna o którym mówi, że jest jej mężem i moim ojcem...
Alice: (o kurde... Może.. może mieli jakiś powód.. pogadaj z nimi Della.. Uspokój się i idź na spokojnie z nimi pogadać..)
Della: może rzeczywiście zbyt ostro na to wszystko zareagowałam ale każdy na moim miejscu by tak raczej zareagował.. Prawda?
Alice: (raczej tak... Dobra, zadzwoniłam żeby ci złożyć życzenia a tu pomagam ci rozwiązywać problemy...haha!)
Della: pffff! Co to ma być? Hahahaha!
Moja mama właśnie otwierała drzwi do mojego pokoju. Zobaczyła, że się śmieje i weszła a za nią mój ojciec.
Mekiorr: jesteś pewna, że możemy wejść?
Lorren: jeśli Della się śmieje to możemy...
Ja w tym czasie nadal gadałam przez telefon z Alice.
Della: Eee.. Alice?
Alice: (hm? Co jest?)
Della: nie miałaś przypadkiem iść dzisiaj do pracy?
Alice: (opiekuje się małolatem sąsiadki..)
Della: myślałam, że nie lubisz dzieci...
Alice: (nienawidzę ale potrzebuje kasy...)
Della: aj ajaj biedna ty...
Alice: (dobra kończę bo młody zaczyna się bawić nożami!)
Della: powodzenia ci życzę!
Alice: (przyda się.. Narka! A! I wszystkiego najlepszego!)
Della: pa!
Gdy się rozłączyłam spojrzałam w stronę drzwi. Stała tam mama i mój ojciec. Przyglądali się mi przez chwilę bo nie wiedzieli jak zacząć rozmowę.
Della: postaram się nie zdenerwować...
Lorren: hm!? Świetnie!
Złapała mojego ojca za rękę i pociągnęła w moją stronę. Oboje usiedli obok mnie na moim łóżku.
Mekiorr: masz jakieś pytania?
Della: dlaczego odszedłeś?
Lorren: musisz tak prosto z mostu?
Mekiorr: Lorren.. Proszę cię..
Zwrócił się do mnie i zaczął opowiadać jak poznał mamę, o ich ślubie, o jego pochodzeniu, o wojnie. Gdy doszedł do momentu moich narodzin zmarszczył brwi. Zauważyłam to ale nic nie mówiłam niechcąc mu przerywać. Opowiedział, że były Król Demonów, jego ojciec był bardzo przeciwko ich ślubowi i chciał zabić mamę. Ale on sam wrócił do Królestwa Demonów i zabił swojego ojca który był zatruty nienawiścią oraz złem. Nie mógł wrócić ponieważ nas chronił. Mógł wrócić dopiero teraz, gdy wszystko się uspokoiło. Gdy mi to opowiadał byłam zafascynowana. Nie mogłam uwierzyć, że mój ojciec jest Królem Demonów a to oznacza... Że ja jestem księżniczką?
Mekiorr: w świecie demonów jesteś ale tu raczej niezbyt...
Della:... To trochę dziwne...
Lorren: co takiego?
Della: to, że poszłaś sama walczyć z demonami...
Lorren: chodziłam do szkoły wojskowej więc byłam w miarę przygotowana do walki... inni ludzie się tego bali a ja miałam wyrobione nerwy...
Della: to i tak dziwne!
Mekiorr: w każdym bądź razie mam nadzieję, że rozumiesz czemu nie mogłem z wami być przez te wszystkie lata..
Della: tak.... Mniej więcej...
Mama wstała i poszła zrobić herbatę a ja nadal rozmawiałam z moim ojcem.
Mekiorr: nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele razy marzyłem aby móc poznać moją córkę..
Gdy to mówił położył mi dłoń na policzku i bardzo dokładnie przyjrzał się mojej twarzy.
Della: mama zawsze mówiła, że jestem bardzo do ciebie podobna....
Mekiorr: akurat z tym się muszę zgodzić.. Kieł, te oczy i rogi.... Wybacz, że odziedziczyłaś po mnie akurat te najgorsze cechy...
Della: eee tam! Mogło być gorzej!
Mekiorr: na przykład?
Della: mama się zawsze śmiała, że mógł mi wyrosnąć ogon...
Mekiorr: po kim niby byś to odziedziczyła?
Della: pojęcia nie mam ale chyba wolę jednak rogi...
Mekiorr: obciełaś je i zakryłaś grzywką, sprytne!
Della: mama to zrobiła gdy miałam osiem lat... Żebym nie straszyła ludzi...
Mekiorr: to nie podchodzi trochę pod paranoje?
Della: trochę ale nawet mimo to dobrze, że to zrobiła... Gdyby nie to nie miałabym zwykłego dzieciństwa...
Mekiorr: jednak Lorren jest sprytniejsza niż się wydaje...
Della: jak chce to potrafi...
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Mekiorr: chyba rozumiem o co chodziło Lorren z poczuciem humoru, faktycznie mamy identyczne...
Gdy skończyłam rozmawiać z ojcem poszliśmy zobaczyć co z mamą. Mama siedziała w salonie i czytała książkę. Podeszłam do niej ukradkiem i spojrzałam przez ramię.
Della: co czytasz?
Wzdrygnęła się i podskoczyła. Natychmiast się odwróciła.
Lorren: nie strasz mnie!
Della: hehehe! Wybacz... Więc co czytasz? Znowu jakieś romansidło?
Lorren: są nudne.... Znudziły mi się..
Della: a to ci nowość...
Resztę dnia przesiedziałam razem z rodzicami. Mój ojciec nie wydawał się wcale taki zły. Razem żartowaliśmy z mamy przez co się na nas wkurzała. Ale potem moja mama całkowicie postanowiła mnie upokorzyć. Pokazała moje zdjęcia z dzieciństwa. I niby nic wielkiego gdyby nie to, że mam jedno takie zdjęcie które nie może wyjść na światło dzienne. Oczywiście mama musiała je pokazać bo jakże by inaczej. Na tym zdjęciu jestem ja w głupkowatych kitkach na głowie ubrana w różową sukienkę księżniczki... Był bal w przedszkolu, ok?
Della: mamo, daj mi to zdjęcie..
Lorren: po co ci?
Della: zamierzam je spalić - powiedziałam z uśmiechem na twarzy
Lorren: o co ci chodzi? Ślicznie wyglądałaś..
Della: wyglądałam jak cukierek...I dlatego chce je spalić
Lorren: Della nie przesadzaj...
Przez kilka godzin oglądaliśmy nasze zdjęcia. Ja po jakimś czasie zasnęłam na fotelu.
Lorren: Della? Nie możesz tu spać...
Mekiorr: zanieśmy ją może do jej pokoju...
Lorren: masz rację...
Mekiorr: wezmę ją a ty otwórz drzwi do niej...
Lorren: dobrze..
Mekiorr wniósł mnie do mojego pokoju a moja mama mnie przebrała w piżame. Ta.. W piżame... Moja piżama równa się zbyt duże dresowe spodnie w kratę i koszulka którą zwykle nosze pod bluzą. Gdy odwróciłam się na plecy... Jak to ja spałam z otwartą gębą.
Mekiorr: spanie z otwartą buzią ma po tobie..
Mama trzasnęła go z łokcia w bok.
Lorren: to ma po mnie ale wszystko inne ma po tobie..
Mekiorr: jasne, jasne..
Pochylił się nade mną i przykrył kołdrą po czym oboje wyszli z mojego pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro