Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 "Kim jest Klaudiusz?"


Następnego dnia dziewczyny także się nie pojawiły. Przez chwilę, Elina miała wrażenie, że to jej wina. Zawsze wszystko robiła nie tak i odpychała od siebie ludzi. Przynajmniej takie miała mniemanie. „Może odezwałam się niepotrzebnie na jakiś temat albo w sposób jaki nie zadowolił Bleur i Serny." – myślała Elina. Ten temat tak pochłonął jej myśli, że prawie przypaliła część żeberek, które właśnie smażyła. Odbiegła również myślami od wczorajszego, nieproszonego gościa. Nie była pewna czy może zaufać jeźdźcowi. Mężczyzna nie podzielił się przecież z nią swoim imieniem. Po jego wizycie Elina była wewnętrznie rozdarta. Wydawało jej się teraz, że jest niegroźny. Jedyne co utknęło w jej pamięci to wzmianka o więźniarce i jej narzeczonym. Dziewczyna nadal nie potrafiła poskładać wszystkiego w całość.

Myśli Eliny przestawiły się na drugą rzecz. Przed przybyciem jeźdźca koło niej był książę, ale nagle się rozpłynął w powietrzu. Robił to tak często, ale niespodziewanie. Dziewczyna myślała, że książę poczeka aż jeździec pójdzie sobie, ale się nie pojawił. Elina nie miała nawet szansy go poszukać. Każdy jej dzień przypominał poprzedni. Rano przygotowywała śniadanie dla króla. Obiad i kolacja były poprzedzone sprzątaniem. W międzyczasie władca żądał mniejszych przekąsek albo deserów. Elina miała bardzo mało czasu dla siebie. Najczęściej wykorzystywała go, kiedy rozmawiała z kimś albo kiedy spała.

Nie minęło kilka minut od jej rozmyślań i w kuchni pojawił się Louis. Oznajmił, że król chciałby widzieć śniadanie za kilka minut. Elina pokiwała głową, aby potwierdzić i zabrała się do pakowania wózka kuchennego. Do apartamentów królewskich dotarła na czas. Standardowo rozstawiła potrawy i zastawę. Jeździec nie spuszczał z niej oka. Kiedy Elina skończyła rozkładać śniadanie podeszła do wózka. Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił.

- Przepraszam, że przerywam Wasza Wysokość – zaczęła Elina. Władca spojrzał na nią gniewnie – chciałam zapytać czy wiecie Panie co się stało z dwiema służącymi, które miały ze mną współpracować

- Czy udzieliłem ci głosu?

- Nie, Wasza Wysokość. – Elina spuściła głowę

- To co robię ze swoją służbą nie powinno cię interesować. Mam tylko dwie prośby. – dziewczyna spojrzała mu w oczy – Nie zadawaj więcej pytań i nie odzywaj się bez pozwolenia – pokiwała głową – A teraz możesz już iść.

Elina wyszła, zabierając ze sobą wózek. Skręciła w korytarz dla służby. Nikt go nie pilnował. Nagle dziewczyna usłyszała głos:

- Kim był ten mężczyzna? – podskoczyła, ale odwróciła się w kierunku skąd dochodził dźwięk

- A może najpierw przywitałbyś się?

- Przepraszam, jakoś wypadło mi z głowy. Kim on był?

- Ale jesteś ciekawski książę – mężczyzna zrobił zniecierpliwioną minę – Chodź za mną. Rozumiem, że nadal się ukrywasz.

Kiedy znaleźli się w kuchni, Elina zaczęła rozpakowywać pozostałości z wózka kuchennego. Książę oparł się o jedną z szafek.

- Powiesz mi w końcu? – zapytał

- A co dokładnie chcesz wiedzieć?

- Wszystko co wiesz o tym mężczyźnie.

- Powiem ci, jeśli będę mogła cię o coś później zapytać. – pokiwał głową – Powiedział, że nie pochodzi z tego kontynentu i przybył tu, aby zrobić wywiad dla swojego władcy. Pomyślałam, że go znasz.

- Nie, nie znam. Domyślam się tylko skąd jest. Pewnie ty też. O czym rozmawialiście? – Elina zawahała się

- Mówił, że okłamał króla przy mnie, kiedy jedli śniadanie, że jestem w stanie zagrozić pozycji mojego monarchy. Ale...

- Muszę to wiedzieć Elino. Proszę powiedz mi.

- Pytał się o legendę ze śmiercią Gondura. Chce odszukać dziedzica. – przerwała na chwilę, aby zobaczyć reakcję księcia. Miał poważną minę. – Jego władca umie czytać Stare Księgi – Willowi zabłysły oczy – Wspomniał też o jakiejś więźniarce i jej, już nie żyjącym, narzeczonym. – książę spojrzał prosto w jej oczy.

- Pomylił się Elino. – dziewczyna zadrżała – On żyje.

- Ale... skąd? Jak możesz to wiedzieć? – na jego twarzy pojawił się lekko kpiący uśmieszek – No co?

- Nie wierzę, że jeszcze tego nie rozgryzłaś. – zrobił pauzę. Elina zmrużyła lekko powieki – To ja. Mówiłem ci, że moja narzeczona została porwana. – kiedy to mówił nie patrzyła na niego, jednak kiedy słowa wybrzmiały, Elina gwałtownie odwróciła głowę w jego kierunku i prawie wypuściła naczynia trzymane w dłoniach.

- Moje myśli były zaprzątnięte czymś innym.

- Czym? – popatrzyła na niego spod byka

- Zastanawiałam się czemu jeździec stwierdził, że stanowię zagrożenie.

- Jeździec?

- Widzisz, poznałam go tego samego dnia co ciebie. Jechał na czarnym koniu. Wyglądał bardzo władczo.

- Rozumiem. Niestety na twoje rozmyślania nie znam odpowiedzi. Pamiętaj jednak, że słysząc to, uważam takie słowa za niedobrą wiadomość. Radzę się trzymać z daleka.

- Dlaczego? Co ci w nim przeszkadza? Kiedy z nim rozmawiałam, wydawał się niegroźny. – Will delikatnie się zaśmiał

- To nie tak jak myślisz. Jego władca to bardzo zły człowiek. Nie dość, że porwał moją narzeczoną, to teraz siedzi na moim tronie. Jest tyranem i moim wrogiem, a swoją armię buduje i włącznie z podobnych sobie. Boję się, że szuka sprzymierzeńców, skoro wysłał tu swojego szpiega. Trzeba się mieć na baczności – spojrzał Elinie w oczy. Dziewczyna wzdrygnęła się.

- Kiedy tak mówisz, to boję się, że ten mężczyzna może mieć coś wspólnego z nieobecnością moich koleżanek. Mogę cię prosić...

- Wiesz, że nie powinienem węszyć. Tym bardziej po zamku. Jest ryzyko, ze Władca Mroku dowie się o moim przeżyciu.

- Kto?

- Władca Mroku.

- Faktycznie nawet jego tytuł nie brzmi przyjemnie . – Elina skrzywiła się – A ma jakieś imię?

- Nikt tego nie wie. Nawet nie jestem pewien czy kiedykolwiek był człowiekiem. Z tego co mi wiadomo, walczył za czasów Gondura z samym Christopherem Wielkim oraz Pierwszą Królową. – Elina wytrzeszczyła oczy – Wygląda jakby miał tyle lat ile mniej więcej ja.

- To jest niemożliwe.

- To magia, jestem pewien.

- Wiem, że ciężko ci to przyjąć, ale u nas magia nie istnieje.

- Zauważyłem. – powiedział zrezygnowany książę

- Jak? Czy ty też posługujesz się jakąś mocą, której tutaj nie możesz użyć?

- Nie. – patrzył na nią – Skąd wiesz, że możesz mi zaufać?

- Po prostu wiem. Ale nie uciekaj od tematu. Skąd w takim razie możesz wiedzieć, że nie ma tu magii? – zapytała, wracając do poprzedniego tematu. Książę westchnął.

- Gdyby magia tu była, szpieg Władcy Mroku już znalazłby dziedzica. Nawet nie wiem czy ten mroczny tyran dawno już nie miał u siebie w więzieniu tej osoby.

- Jest aż tak potężny?

- Nie jestem pewien czy potrafisz sobie go wyobrazić. Ta moc jest straszna. Nawet moja narzeczona nie była wstanie jej opanować, a ma moc, która jej na to pozwoli.

- Czekaj. Moja matka opowiadała mi kiedyś o pięknej królowej, która uwięziła klątwą jakiegoś władcę. Ktoś miał odziedziczyć jej moc. Czy... czy twoja narzeczona...

- Tak, jest prawowitą władczynią Cierniowego Królestwa. Skąd twoja matka zna tą legendę? – zapytał książę. Na jego twarzy malowało się zdziwienie

Elina wreszcie przestała sprzątać i usiadła na jednym z blatów. Teraz miała chwilę, aby móc porozmawiać z nim na spokojnie.

- Nie wiem. Nie pamiętam jej już tak dobrze. Miałam niecałe dziesięć lat kiedy matka oddała mnie do tego przeklętego haremu w Tunelach. Na szczęście wylądowałam tam jako barmanka.

Will nagle skoczył i zanurkował pod blatem, na którym siedziała Elina. Drzwi otworzyły się z hukiem.

- Dlaczego, do największego czorta, ty nic nie robisz? Talerze po śniadaniu trzeba przynieść z komnat króla i pozmywać. – Kim był wściekły, Elina chciała się odezwać, nawet otworzyła usta, ale mężczyzna ją wyprzedził – Nie odzywaj się. Zabieraj ten cholerny wózek i marsz na górę. Co ja jestem, pomagier? Sama powinnaś pamiętać o swoich obowiązkach. Myślałem, że zapamiętałaś sobie naszą ostatnią rozmowę i wyciągnęłaś wnioski. Jak widzę i słyszę nie, a ja nie jestem w stanie zawsze za tobą łazić i cię obserwować. – jego gniew był nieposkromiony. Szpieg szybko pokonał dzielącą ich odległość i uderzył Elinę w policzek. Spuściła wzrok. Will patrzył na nią ze współczuciem w oczach.

Od strony korytarza doszedł jakiś dźwięk. Kim poszedł w stronę drzwi.

- Upiekło ci się. – jego ręka trzymała sztylet. Ten sam, który zranił ją ostatnio – Chcę widzieć jak sprzątasz te talerze zaraz. – zamknął drzwi. Elina nie odzywała się dopóki nie usłyszała kroków

- Boże. On tak cicho chodzi. Nie zdziwię się jeżeli kiedyś przyprawi mnie o zawał serca.

Will wynurzył się spod blatu.

- Było blisko. Tak się z tobą zagadałem, że nie słyszałem, że on tu idzie. Na szczęście udało się.

- No nie wiem. – Elina dotknęła swojego policzka. Był delikatnie czerwony.

Will podszedł do niej i odsunął jej dłoń. Analizował.

- Masz lód?

- Tak. – wskazała ręką an wielką skrzynię w kącie pomieszczenia. Will podszedł do niej i wyciągnął torebkę lodu.

- Może zaboleć. – Elina cicho syknęła, ale po chwili cały ból zniknął.

- Dziękuję.

- Nie ma za co. To tylko dobry uczynek. A teraz idź, bo nie chcesz, żeby ten mężczyzna zakończył całą tą rozmowę tak jak chciał.

Elina wzięła pusty wózek i zwróciła się w kierunku komnat króla, zostawiając Willa samego w kuchni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro