Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 "Dziwny sen"

Elina zerwała się z łóżka. Zakręciło jej się w głowie i z trudem złapała się ściany, żeby nie upaść. Jej pokój w Tunelach był mały, ale przytulny. Dziewczyna zdążyła zabrać kilka rzeczy z domu kiedy była mała i przywiozła je tutaj ze sobą. Zawsze dziwiło ją, że rodzice sprzedali ją do Tuneli. W stolicy wszyscy ich znali, ale rodzice Eliny nie przebywali w Nightgrass zaczęto. Z tego co się dowiedziała, mieliby przyjeżdżać tutaj tylko w dni targowe i wtedy, kiedy król wygłaszał jakieś ważne postulaty i mowy. Elina wiedziała, że polityka w królestwie jest zawikłana, ale nie sądziła, że aż tak. Król wydawał dekrety i sprawował władzę najokrutniejszą jaka mogła być stosowana. Elina miała zawsze inne wyobrażenie o władzy. Sprawiedliwość i dobro, właśnie tymi aspektami powinien kierować się dobry władca. Wszyscy mówili, że dynastia króla Wiktora jest tutaj i wyłącznie przez wymordowanie poprzedniej. Elina nie wiedziała wszystkiego o królu Gondurze, który niegdyś sprawował władzę. Mówiono o nim dobrze, że w kraju panował dostatek i porządek. Najwidoczniej opowieści były przekazywane z pokolenia na pokolenie, ponieważ Gondur i jego pogromca Tristan żyli około dwóch tysięcy lat temu. Teraz mieliśmy rok 323 nowej ery. W kraju nadal panował głód i niedostatek, a władca nic z tym nie robił.

Nagle rozważania Eliny przerwało głośne dobijanie się do drzwi. Dziewczyna dźwignęła się na nogi i podeszła do nich. Przez drewniane skrzydło drzwi usłyszała czyjeś westchnienie.

- Elina otwórz – powiedziała osoba za drzwiami. – To ja David.

Dziewczyna otworzyła drzwi, żeby wpuścić przyjaciela. Do pokoju wszedł wysoki szatyn. Oczy Davida zabłysły w świetle lampy powieszonej na ścianie. Były tak jasne, że wielu ludzi uważało je za białe. Chłopak uśmiechnął się.

- Słyszałem hałas. Co się stało? – popatrzył na Elinę.

- Upadłam na podłogę – powiedziała tylko i odwróciła się. – Nie musisz przychodzić za każdym razem, kiedy przyśni mi się coś złego – zerknęła na niego przelotnie.

Chłopak stał za nią z rękami skrzyżowanymi na piersi i uważnie się jej przyglądał. Elina odwróciła się w jego stronę i usiadła na łóżku. Przez chwilę nic nie mówili.

- Wiesz, że za każdym razem możesz na mnie liczyć – podszedł do niej i usiadł obok. Elina lekko się speszyła, czuła jak na policzki wstępuje rumieniec. David jednak, jakby niczego nie zauważył, ciągnął dalej – Więc co ci się śniło? – zapytał.

- Każdemu mogą się śnić złe rzeczy – powiedziała tylko.

Na jej twarz spadły kosmyki długich brązowych włosów. David delikatnie odgarnął je za ucho przyjaciółki.

- Ale tylko tobie śni się tylko jeden sen. Nie słyszałem nigdy żadnej innej opowieści. Jestem zaskoczony, że jeszcze nie przyzwyczaiłaś się do obrazów, które widzisz.

- Skoro już tyle razy już to słyszałeś, to po co chcesz, żebym kolejny raz to opowiadała?

- Wiem, że kłamiesz. Co ci się śniło? – Elina westchnęła.

-Ten mi się jeszcze nigdy nie śnił. Był dziwny, a zarazem straszny i niepokojący. – Elina popatrzyła na Davida.

Chłopak słuchał jej uważnie. Wpatrywał się w podłogę między swoimi stopami, jednak zaraz spojrzał w kierunku dziewczyny, kiedy ta przestała mówić. Elina szybko odwróciła wzrok, na co David uśmiechnął się prawie niezauważalnie.

- Mów dalej.

Elina przemogła się:

- Więc, w moim śnie dwóch ludzi prowadziło walkę. Nie była to zwyczajna walka, jaką przeprowadza się na polu bitwy. Powiedziałabym, że przypominała walkę honorową. Tylko dwóch przeciwników w wielkiej sali z odległym sufitem i gronem ludzi naokoło. Nikt nie reagował. I właśnie ja też tak stałam, stałam i patrzyłam jak dwóch mężczyzn prowadzi walkę. Jeden z nich miał blond włosy i turkusowe oczy. To on zwyciężył. Poruszał się bardzo zwinnie. Pierwszy zadał cios, jednak jego przeciwnik obronił się. Przez chwilę wymieniali się spojrzeniami. Blondyn znów zaatakował. Ciął w lewe udo i znowu nie trafił. Zamachnął się na lewe ramię potem na prawe. Przeciwnik nie zaczynał od ciosów, odparowywał je tylko. Stał i mierzył napastnika spojrzeniem. Wtedy to zobaczyłam. Na jego głowie lśniła korona władcy. Odwróciłam głowę w stronę drugiego mężczyzny, tam również znajdowała się korona. Blondyn był ubrany w czarną zbroję. Drugi król w prawie białą, delikatnie niebieską, tak jak twoje oczy. – Elina spojrzała na David, ale szybko odwróciła wzrok. – W końcu król w czarnej zbroi zagroził...

----------

- Jakim prawem śmiesz oczerniać mego brata. Nie zrobił ci nic złego.

- Mylisz się. Wyrządził więcej zła niż możesz sobie wyobrazić. Jest całym złem tego świata.

- Jak śmiesz tak mówić. To nie przystoi królowi – powiedział Tristan. Gondur zacisnął dłonie na rękojeści miecza, ale nie ruszył do ataku. - Boisz się zadać cios – wyszczerzył zęby Tristan w stronę Gondura.

- Zgubny jest ten, kto zadaje ciosy, zgubny ten, który nie swoim orężem je mierzy. To on poniesie klęskę na wieki. – Tristan zaśmiał się jeszcze głośniej.

- A to co ma być? Jakiś wierszyk czy maksyma?

- Lepiej się nie śmiej. Wierz mi lub nie, ale te słowa są świętą prawdą, której ktoś kiedyś doświadczy.

- A niech ktoś sobie jej doświadcza. – Chodzili w kółko i mierzyli się spojrzeniami. – Na pewno nie będę to ja. Powiedziałbym, że to ty staniesz się tym, który się w proch obróci i to jeszcze dzisiaj.

- Ty też się obrócisz – warknął Gondur. Słowa Tristana tak w niego uderzyły, że Gondur nie wahał się już i zaatakował.

Tristan był świetnie przygotowany na atak. Wiedział, że po odpowiednich słowach wyprowadzi przeciwnika z równowagi i ten zaatakuje. Śmiercionośne ostrze Gondura spadało jednocześnie, odsłaniając kawałek jego zbroi. Tristan właśnie czekał na ten moment. Uderzył. Jego miecz wbił się prosto w środek klatki piersiowej Gondura. Król upadł z głuchym łoskotem na posadzkę w sali tronowej. Tristan odniósł ogromne zwycięstwo. Nagle za oknami błysnął piorun. Kiedy Tristan spojrzał na podłogę przed nim, nie znalazł tam ani legendarnego miecza, ani ciała jego właściciela. W sali zapanował chaos. Nikt nie wiedział jakim cudem ciało króla zniknęło.

-------------

- To wszystko – powiedziała Elina.

- Dziwne, że sen urwał ci się tak jakby w połowie. Przecież po tej błyskawicy coś jeszcze mogło się stać.

- Ale jak już ci powiedziałam, kiedy uderzył piorun zgasło światło moje oczy też się zamknęły i nagle się obudziłam. Nie powiem, przestraszyłam się nie na żarty i ... - David pochwycił ja w ramiona. Elina wtuliła się w niego, pochwyciła jego zapach i przez chwilę chciała tam zostać, ale szybko się opanowała i wyswobodziła się z jego ramion.

- Przepraszam, ja....

- Nic się nie stało Elina. Wiem, że czasem jest ciężko, a jeszcze dla nas w szczególności. Żyjemy w tym okropnym miejscu. – David spojrzał na nią. – Wiem co czujesz. – Dziewczyna zawstydziła się. – Wiem, że jest ci ciężko, zresztą jak większości dziewczyn tutaj.

Elina wiedziała o czym mówi David. To on uratował ją z sytuacji podczas turnieju wyprawianego na zamku, a bardziej po turnieju, kiedy Tunele pękały w szwach. Po tym incydencie oboje zbliżyli się do siebie i zostali przyjaciółmi.

- Pamiętaj, że zależy mi na tobie i możesz mieć do mnie stuprocentowe zaufanie. – David pochylił głowę żeby spojrzeć Elinie w oczy. Udało mu się pochwycić jej spojrzenie. Było pełne miłości i troski. David wziął ją delikatnie za rękę. – Pamiętaj, z każdym problemem możesz do mnie przyjść.

- Wiem – powiedziała tylko.

- Dobrze, a teraz idź już spać. Jest środek nocy. – David uśmiechnął się, pocałował ją w czoło, wstał, zgasił lampę i już miał wychodzić, ale jeszcze się odwrócił i powiedział:

- Dobranoc. – zniknął za drzwiami w cieniach korytarza

Elina jeszcze przez chwilę wpatrywała się w drzwi. Potem szepnęła jeszcze:

- Dobranoc. – położyła się i nie wiedziała kiedy, zasnęła.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro