Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz.3 Dawni przyjaciele.

2 tygodnie później.
-Nudzi mi się. Porobimy coś ciekawego?

-Właśnie chciałam zrobić obiad.

- Nie pomogę Ci, gdyż...... Nie chce mi się.

-Ja nie wierzę. Ogarnij się. Jak chcesz to możemy zjeść na mieście. Będzie trochę ciekawiej.

Wyszłyśmy z domu. (Oby nie zaczęła marudzić. Znowu.) Przechodziłyśmy obok domu, z którego wydobywał się znajomy głos. Po chwili wyszedł z niego chłopak. Czyżby to był Yoh? Mieszkałam z nim i Anną w jednym miasteczku. Ciekawe czy mnie pamięta. Po chwili spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

-O hejka Ria. Co porabiasz?

-Hej Yoh. Chciałam zapyt....

W wejściu pojawiła się Anna. Była niezbyt zadowolona.

-Yoh. Nie stój tak. Biegiem, biegiem!

Chłopak gdzieś pobiegł. Nie wiem gdzie. Popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem.

-Cześć. Co tam.

-Nic takiego. Właśnie chciałam iść coś zjeść.

-Zapraszam Cię do nas. Właśnie jest gotowany obiad.

-Nie chcę się zabardzo narzucać.

-Nie ma problemu. Wchoć.

-Dzięki.

Weszłyśmy do domu Anny. Zdziwiło mnie, że Anna była dla mnie miła. Dla Yoh nie jest za bardzo łagodna. Weszłam do salonu. Nikogo za bardzo nie było. Po chwili zauwarzyłam chłopczyka, którego gdzieś widziałam, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Zmywał podłogę.

-Witam. Jestem Morty.

-Cześć. Rianna.

Podaliśmy sobie ręce.

-Gdzieś Cie widz..... A pamiętam. To ty pomogłaś mi wtedy na strasznym wzgórzu.

-Nie od razu, że pomogłam, ale tak. To ja.

Uśmiechnełam się.

-Anna zaprosiła mnie na obiad.

- To miło. Nie znałem jej od tej strony.

-Mieszkałam z Yoh i Anną w tym samym mieście.

Nagle ktoś zaczął wołać Mortiego. Znałam ten głos. Nie wiedziałam, że Rio gotuje. U Anny!!

-Hej Morty. Wiesz może, gdzie jest nowy zestaw pałeczek Anny? Jak ich nie znajde to mnie powiesi.

Zaczełam się rozglądać. Były one na segmencie. Wstałam, sięgnełam po pałeczki i poszłam mu je dać.

-Hej Rio. Znalazłem je. Poczekaj. Koleżanka Ci przyniesie.

-Dobra. Ej chwila. Jaka koleżanka?

Stałam za nim. Odwrócił się. Zrobił się cały czerwony na twarzy.

-Tego chciałeś?

-O hej Ria. Cooo tu robisz?

-Anna mnie zaprosiła na obiad. Co tam gotujesz?

-Ryż na ostro.

-A doprawiłbyś mi troche bardziej?

-Dla ciebie zawsze.

-Dzięki.

Spojrzałam na patelnie na, której była potrawa i trochę z niej podjadłam. Całkiem dobre. Uśmiechnełam się lekko szyderczo, lekko kusząco do niego i poszłam do salonu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro